Lepiej podróżować rowerem niż z rowerem. I to niezależnie od środka transportu, którym się go przewozi – to moja zasada. Czasem jednak zwyczajnie nie da, bo mamy 2 – 3 tygodnie urlopu i chęć poznania innych krajów, nowych tras, albo jedziemy gdzieś dużo dalej i na dłużej. Samolot to wyjście najszybsze, czasem też najekonomiczniejsze, choć niestety nie ekologiczne.
Ja i mój rower podróżowaliśmy razem pociągiem, autobusem, busem, samochodem, promem, łódką no i w końcu samolotem i to niemal 30 razy. Czasem cała „operacja lot” przebiega szybko i sprawnie, czasem to dość skomplikowany, pełen grożących naszej kieszeni pułapek proces. To jak się do tego zabrać?
Przeczytasz tu o:
Kupno biletu lotniczego (z opcją przewozu roweru)
Może to oczywista oczywistość, ale jak wszystko, to wszystko.:) Zaczynamy od wrzucenia w wyszukiwarkę lotów (co kto lubi – Lataj.pl, Azair, Momondo) interesującą nas destynację. Poszło. OK – mamy wyniki podane najczęściej od najniższej ceny. Tu uwaga – podane ceny być może potem będzie trzeba zwiększyć o dokupienie bagażu lub/ i transportu bagażu sportowego. Teraz rozpoczynamy od przejścia na stronę internetową przewoźnika i przeczytania regulaminu i cenników.
Uwaga: regulaminy się zmieniają, nie można jedynie polegać na swojej bądź czyjejś opinii, że ktoś rok czy dwa lata temu leciał tymi to a tymi liniami i było super.. pamiętam, że sama nie wybrałam po raz drugi Aeroflotu bądź też Emirates bo miał już inne, zmienione zasady i te nowe już mi nie odpowiadały. Czytać, czytać, pisać, dzwonić!, upewniac się.
Na co zwrócić uwagę wybierając linie lotnicze, którymi polecę z rowerem?
Musimy zwrócić uwagę na następujące sprawy:
– czy płaci się za rower osobno (najczęściej tanie linie, niektóre tradycyjne) czy można go przewieźć w ramach bagażu rejestrowanego. Jeśli tak, to jaki jest limit kilogramów na bagaż bądź/lub na rower. Z limitem bagażu jest łatwiej, bo jest wyszczególniony, ale należy upewnić się, czy nie ma limitu wagi co do roweru. Czasem jest to 20 kg, czasem 23 kg a czasem maksymalna dopuszczalna waga jednej sztuki bagażu w liniach lotniczych czyli 32 kg.
Zauważyłam, że większość podróżników rowerowych preferuje przewożenie roweru w ramach bagażu rejestrowanego – no tak jest taniej, ale ja nie chcę tak, choć kiedyś z takich opcji korzystałam. To możliwe w krótkiej podróży, ale w długiej mam już sporo bagażu, że interesuje mnie tylko opcja z osobną opłatą za rower. Tak, chcę zapłacić (ale nie więcej niż kilkadziesiąt USD/EUR a w niektórych liniach jest to np. 150 EUR, więc odpada) i mieć z głowy. Mój rower z opakowaniem w pudle waży około 20 kg, co wyczerpuje limit a gdzie jeszcze bagaż, czyli następne ponad 20 kg?
– czy i jakie są wymogi co do wielkości i wagi pudła / pakunku? Dotyczy to zarówno kilogramów jak i rozmiaru pudła – podawana jest liczba będąca sumą boków czyli np. 203 cm, na co składa się długość x szerokość x głębokość. Dopłata za ponadwymiarowość czy dodatkowe kilogramy może zwalić z nóg: np. 11 EURO za kilogram.
Wymiary pudła na rower tez są ważne!
Oto przykład z mojego własnego „podwórka”: Lot do Japonii, leciałam z koleżanką. Lot wyglądał następująco:
Warszawa – Osaka (Emirates) nocleg w Osace przy lotnisku i następnego dnia rano lot Osaka – Kagoshima na osobnym bilecie liniami lokalnymi Peach Airlines.
Lot międzykontynentalny odbywał się liniami Emirates, które (przynajmniej wtedy) miały duże limity bagażowe a suma boków pudła (bo tak się to liczy: szerokość, wysokość, głębokość) mogłą wynosić 300 cm. No to luz, moje pudło było duże, ale się mieściło w limicie. Koleżanka leciała z dużym składanym rowerem Dahon, który włożyła w jakąś plandekę a tam dołożyła cały bagaż wyprawowy – było tego ponad 32 kg, ciężka nieforemna paka. Oba rowery zaakceptowano na trasie Emirates do Osaki. Nasze wielocypedy przechowałyśmy w przechowalni lotniskowej, pojechałyśmy się przespać do hotelu i rano wróciłyśmy lecieć dalej.
Rano byłyśmy przy odprawie 3 godziny wcześniej. Obsługa Peach Airlines jakoś jednak długo deliberowała nad naszymi rowerami. Długo…, coraz dłużej.. po czym 5 minut przed zamknięciem odprawy informują nas, że wymiar mojego pudła przekracza o kilka centymetrow ich wymogi (ponad 200 cm) a pakunek z rowerem mojej koleżanki jest za ciężki. Powiedzieli nam o tym dając 5 minut na przepakowanie! Nie traciłam czasu, by rozszarpywać obsługę tylko rzuciłam się rozszarpywać moje pudło, a koleżanka swój pakunek, który nota bene było bardzo ciężko rozszarpać.. Przerzuciłam swój rower do mojej self-made torby (hurra, że ją miałam) a kolezanka coś tam wzięła do bagażu podręcznego i CUDEM SIĘ udało i ZDĄŻYŁYŚMY. Caly wpis tutaj
Wiem, Japończycy, naród dokładny, ale nie idźcie tą drogą i mierzcie swoje pudła! Ja wiedziałam o wymogach rozmiarowych w Peach Airlines, ale myślałam że przejdzie..
Ale „lecimy” dalej. Mamy wyniki wyszukiwania a tam tzw. tani przewoźnicy i linie regularne. O czym pamiętać, które lepsze?
Lot z rowerem tanimi liniami (np. Wizzair, Ryanair, Norwegian)
Tu sprawa jest dość prosta i jeśli tylko mogę wybieram tanie linie – najczęściej (zawsze?) przewoźnik stosuje osobną opłatę za przewóz roweru, wskazuje też wytyczne do jego spakowania (np. czy konieczne jest pudło, czy wystarczy skręcić kierownicę, zdjąć pedały etc.). Osobno oczywiście też kasuje za bagaż, tu trzeba sobie wszystko przekalkulować. Czasem udaje się zapłacić tylko za jedno i zmieścić w limicie.
Loty tanimi liniami z reguły nie mają przesiadek, kupujemy osobne odcinki jako osobne loty za każdym razem płacąc osobno za bagaż i rower.
Dlaczego nie piszę zawsze? Otóż zdarzyło mi się, że w tureckich liniach Pegasus, które są taką trochę hybrydą pomiędzy liniami tanimi a tradycyjnymi zdarzały się loty z międzylądowaniem (Berlin – Istambuł – Biszkek) i policzono mi za przewóz bagażu i roweru jako jedną opłatę za oba odcinki (ale pracownica lotnika podkreśliła, że robi mi przysługę, bo należy się za dwa odcinki)
Edit 2023 – ostatnio kilkakrotnie zadano mi pytania odnośnie lotów Wizzair – faktycznie na ich stronie z wytycznych odnośnie pakowania roweru do samolotu zniknął karton. Niestety kiedy to sprawdzam strona internetowa Wizzair po polsku nie działa, natomiast na angielskojęzycznej wciąż jest karton. Myślę, że to niedopatrzenie z ich strony, ja ZAWSZE woziłam rower tymi liniami w kartonie.
Lot z rowerem liniami tradycyjnymi (LOT, KLM, Aeroflot, Finnair, Lufthansa)
Taryfy linii tradycyjnych są najczęściej dużo bardziej skomplikowane. Przewoźnicy traktują rower czasem jako część dopuszczalnego w taryfie bagażu (np. 20, 23 bądź więcej kg) a czasem mają osobne opłaty za przewóz roweru, które mogą się różnic w zależności od odległości na jaką się leci (np. Turkish airlines). Naprawdę trzeba dokładnie przeczytać regulaminy na stronie internetowej a w przypadku wątpliwości zadzwonić na infolinię, a najlepiej napisać maila do linii lotniczych z prośbą o wytyczne/ interpretacje zasad (w przypadku zakupu biletu przez touroperatora/ stronę typu Lataj.pl to on na naszą prośbę wystosuje pytanie do przewoźnika – zawsze jest to dużo szybsza droga kontaktu z linią lotniczą). Istnieje dużo większe ryzyko przeoczenia jakiegoś wymogu a w związku z tym dopłaty. Rekordzista, o którym słyszałam pisał o 1500 USD dopłaty do przewozu roweru na trasie amerykańskiej!!
Przewoźnik tradycyjny wymaga też zgłoszenia przewozu roweru, jesteśmy proszeni o podanie przybliżonych wymiarów. Tu można podejrzeć jak to wygląda w PLL LOT. Raz zdarzyło mi się, że nie zaakceptowano roweru po wykupieniu biletu, bo leciał mały samolot, miał miejsce na 1 rower (piszę o tej sytuacji na końcu).
Podkreślmy, że w linach tradycyjnych najbardziej opłaca się kupować bilety w obie strony (na jednym bilecie.) Jest to do tego stopnia opłacalne, że chcąc lecieć tylko w jedną stronę opłaca się kupić bilet w obie strony z fikcyjnym powrotem, nie mając zamiaru wykorzystywać powrotu. Często cena biletu w jedną stronę wynosi niemal tyle, bądź jest tańszy niż lot w obie strony. Stąd zresztą często biorą się tzw. overbookingi w liniach lotniczych. Zrobiłam tak m.in. lecąc na Filipiny, bilet w obie strony kosztował w promocji ok 1700 PLN, w jedną stronę ok. 2300 PLN. Ja leciałam w ten region na dłużej i nie zamierzałam wykorzystywać powrotu.
Uwaga! nie można zrobić odwrotnie. W przypadku nie wykorzystania lotu „do” całość biletu będzie anulowana.
Drugi ważna wskazówka dla podróżujących rowerem możemy kupić lot na jednym bilecie z innym miastem/krajem powrotu! Możemy wybrać inne, obsługiwane przez te same linie miejsce w tym regionie geograficznym – niekoniecznie w tym samym kraju, cena pozostanie ta sama / bardzo zbliżona. Wiedzieliście o tym? Ja niestety kiedyś o tym nie wiedziałam, kupiłam bilet lotniczy powrotny do Paryża z zamiarem jechania do Genewy. Do Genewy dojechałam rowerem, ale wracałam już do Paryża na lot pociągami – a mogłam po prostu kupić bilet powrotny na tym samym bilecie z Genewy. Oszczędność czasu i pieniędzy znacząca.
Zrobiłam tak jednak kupując bilet z Chin do Polski i powrotny po 2,5 miesiąca NA TYM SAMYM BILECIE z Polski do Korei Południowej. Czyli bilet wyglądał następujaco:
Chongquing (Chiny) – międzylądowanie Helsinki – Warszawa (lipiec)
powrót Warszawa – międzylądowanie Helsinki – Seul (wrzesień)
Zapłaciłam za niego tyle samo ile za lot powrotny (te same miejsca startu i lądowań).
Zrobiłam tak też w przypadku lotu do Ameryki, to był dość skomplikowany bilet:
Warszawa – Londyn (pobyt w mieście poniżej doby) – Los Angeles (kwiecień); powrót po 6 tygodniach (na tym samym bilecie) Nowy Jork – Londyn – Warszawa (czerwiec)
Znajomym na tej samej zasadzie pomagałam kupić bilet na trasie Warszawa – Bangkok, powrót Kuala Lumpur – Warszawa.
Dla podróżników rowerowych świetna opcja, nieprawdaż?
– Uwaga. Czasem może się zdarzyć, że lot z międzylądowaniem obsługiwany jest przez dwóch różnych przewoźników. W takim przypadku lotu na jednym bilecie liczą się zasady przewozu roweru stosowane przez ważniejszego THE MOST SIGNIFICANT CARRIER (najczęściej pierwszego) przewoźnika. Jeszcze inaczej jest przy lotach z i do Stanów i Kanady. Tu jest to dokładnie opisane (po angielsku). Dość zawiłe.
Kiedy nie przekraczamy stref IATA (taką jest na przykład terytorium Europy) trzeba też uważać robiąc rezerwację – pokazuje nam na przykład, że kupujemy bilet LOT, ale obsługuje go Finnair i wtedy liczą się zasady stosowane przez Finnair a nie LOT.
Inną ważną kwestią w przewozie na jednym bilecie jest fakt, że nie odbieramy bagażu na lotnisku tranzytowym – w tym roweru na pierwszym lotnisku, jest on bezpośrednio transferowany na drugi lot. Przesiadka może trwać do 24 godzin (może i dłużej, ale cena za bilet znacząco wzrasta). Wykorzystałam to w przypadku lotu Warszawa – Londyn – Los Angeles, zaplanowałam sobie po drodze odwiedziny i nocleg u znajomego w Londynie, spędziłam tam niemal dobę (23,5 godziny) – spacer, kolacja, nocleg, śniadanko, powrót na lotnisko – nie martwiąc się o bagaż – rower i bagaż został na lotnisku a ja z bagażem podręcznym pojechałam do miasta.
Rzecz jasna, trzeba się trochę (ok, całkiem sporo) pobawić w szukanie takich lotów, bo wyszukiwarki automatycznie wybierają dla nas loty z najkrótszymi transferami./ najniższymi cenami.
Mamy bilet i lot za pasem? No to bierzemy się za…
Pakowanie roweru do podróży samolotem
Wymogi przewoźników co do transportu roweru zazwyczaj określają, że ma on mieć spuszczone powietrze z kół, zdjęte pedały i skręconą kierownicę, aby stanowił jak najbardziej płaski pakunek. Nieraz określona jest konieczność przewozu roweru w pudle.
Sposoby na pakowanie roweru:
– nie zabezpieczać niemal w ogóle/owinąć streczem i nadać (ryzykowne, choć niektórzy twierdzą, że wtedy przewoźnicy bardzo uważają na rower – nie mam takiego doświadczenia, nie próbowałam)
– nadać w specjalnej kupnej torbie (pytanie, co z nią zrobić po przyjeździe? Zazwyczaj jest dość ciężka. No i duże rowery się w nią raczej nie zmieszczą)
– nadać w kartonie rowerowym – i to rozwiązanie stosuję i polecam najbardziej.
W internecie pojawiło się już dużo poradników jak i co z tym przewozem, dużo osób, w szczególności kobiet to blokuje przed skorzystaniem z samolotu. Błąd! Piszę do was jako osoba całkowicie nietechniczna, a mimo to leciałam z moim wielocypedem jakieś 30 razy. Co więcej – mam niestety schizę na punkcie roweru, tzn. boję się, że go uszkodzę, że nie złożę po przylocie, no że coś się rozjedzie i będzie kłopot – dlatego też zabezpieczam go możliwie jak najlepiej i rozkładam go w stopniu minimalnym.
Tak, odkąd mam rower wyprawowy wożę go tylko i wyłącznie w pudle. W praktyce czynności wyglądają następujcąo:
– zdejmuję przednie koło i przedni bagażnik (nie zawsze go miałam, więc kiedyś ta część odpadała)
-wkładam rozpornik w widelec
– spuszczam nieco powietrze z kół
– odkręcam pedały i zabezpieczam, żeby się nie zgubiły
– zdejmuję kierownicę, ale trzyma się ona jeszcze na kabelkach, więc skręcam ją, układam wzdłuż ramy i przywiązuję
Znający się na rzeczy sugerują odkręcenie przerzutki, żeby się nie wygięła.
– całość – rower plus przednie koło plus przedni bagażnik) wkładam do pudła. O pudle i jego zdobyciu jest poniżej.
Narzędzia mam bardzo minimalne: dwa multitoole, jeden odkręcak z dłuższą rączką.
W zależności teraz czy przewoźnik na to pozwala – a zazwyczaj tak, ale nie jest to regułą – wrzucam do pudła namiot, przednią sakwę, jakieś rzeczy. Tu też trzeba uważać, jaki jest limit wagi – czasem jest to 32 kg, czasem 20 lub 23, chyba nawet zdarzyło mi się widzieć 15, co dyskwalifikuje w moim przypadku linie lotnicze, bo sam rower w pudle już waży ok. 20 kg.
Całość obklejam dobrze taśmą (biorę też ją na lotnisko, bo czasem trzeba coś z pudla wyjąć i z powrotem zakleić) i wkładam do uszytej domowym sposobem torby. Tak, wkładam pudło do torby, choć nie zawsze to było konieczne. Po co? Po pierwsze, bo żyjąc na rowerze torbę i tak wożę ze sobą . Po drugie bo jestem sama i bardzo trudno mi poruszać się z ciężkim pudłem na rower i bagażami – torbę mogę lekko zarzucić na ramię i jakoś przenieść na krótkim dystansie, w przypadku samego pudla nie mam jak tego zrobić będąc sama.
A co z resztą bagażu? Chyba najlepiej wrzucić pozostałe sakwy/namiot do worka (ja mam taka największą torbę ortlieba z cienkiego materiału, wchodzą tam 3 sakwy), zapinam ją i nadaję jako bagaż. Z powodzeniem jednak korzystałam też z normalnego dużego worka rolniczego, może być torba z Ikei, ruska torba etc., trzeba to jednak porządnie zakleić, owinąć taśmą.
W ręku zostaje mi jedna sakwa, a w niej wszystko co najcenniejsze – pilnuję tylko, by nie było tam żadnych ostrych rzeczy ani żadnych płynów powyżej 100 ml. W podręcznym też wożę tez ostatnio garnki, bo kiedyś ucierpiały nadawane w bagażu (były nieco zgniecione).
Uwaga! – oczywiście, można próbować lecieć z rowerem tylko ostreczowanym folią, dużo osób chwali ten sposób, ale znam też przypadek osób, które niestety nie poleciały w długo planowaną podróż (Indie), bo nie miały rowerów zapakowanych w kartony i obsługa lotniska miała przyjemność zrobić im tą złośliwość i odmówić przyjęcia bagażu. Tak, bardzo dużo zależy od osoby na odprawie, ja już stojąc w kolejce przyglądam się zachowaniu obsługi starając się trafić do najprzyjaźniej wyglądającej osoby..
Co zrobić z kartonem rowerowym po przylocie?
Jeśli przylatujemy i wracamy z tego samego lotniska najlepiej jest wykorzystać ten sam karton – sprawa jest dość prosta – najlepiej poprosić o przechowanie go w miejscu pierwszego noclegu, hostelu, hotelu, gospodarza Warmshowers. Zazwyczaj nie powinno być z tym problemu, choć czasem można się liczyć z niedużą opłatą. Są tacy, co go gdzieś chowają w krzakach 🙂
Oto jak składałam rower na lotnisku Fiumicino w Rzymie, karton z zostawiłam koło śmietnika, bo leciałam w jedną stronę.
Ja z żalem serca najczęściej wyrzucam, bo latam w jedną stronę – na lotnisku bądź w miejscu, gdzie się rozpakowuję.
Skąd wziąć karton w drodze powrotnej (kiedy lecimy tylko w jedną stronę)?
Czyli mój stały przypadek. Po pierwsze – staram się być w mieście powrotu/wylotu 2-4 dni wcześniej, by mieć czas nie tylko zwiedzić miasto, ale też przygotować się do podróży – tj. obadać jak się dostać na lotnisko, znaleźć karton, znaleźć / kupić folię bąbelkową etc.
Na miejscu namierzam sklepy rowerowe w okolicy (google maps, zwykłe wyszukiwanie po angielsku), czasem nawet do nich dzwonię z pytaniem o karton bądź proszę o to mojego gospodarza, jeśli akurat nocuję u kogoś. Najprościej jednak jest wybrać się na objazd sklepów rowerowych i poprosić o karton. W moim przypadku sprawy się komplikują, bo obecnie mam duży rower i poszukuję kartonu o długości 150 cm taki od roweru elektrycznego jest najlepszy). Jeśli jednak takiego nie ma to dosztukowuję kawałek z innego kartonu, jeśli rower się nie mieści.
Uwaga! Nie byłabym taka pewna, że zawsze znajdzie się w sklepie rowerowym jakiś karton, o czym zapewniają niektórzy. Miewałam kłopoty. Kiedy wylatujecie poza sezonem może być z tym problem – tak było np. kiedy szukałam kartonu na rower w Antalyi w Turcji na początku marca, ale też w Warszawie w grudniu. Po prostu stare kartony już były wyrzucone a nowa dostawa rowerów jeszcze nie dojechała. W Turcji poratował mnie kartonem lokalny host warmshowers, w Warszawie skierowano mnie.. na śmietnik za budynkiem, bo właśnie tam sklep wyrzucił ostatni karton. Oczywiście wzięłam sobie pudło ze śmietnika i zawiozłam autobusem do domu.
Zresztą tak czy inaczej najczęściej odwiedzam śmietniki po mniejsze kawałki tektury do zabezpieczenia, folię etc. 🙂
Kiedy nie uda mi się znaleźć dużego kartonu, to czasem dosztukowuje z dwóch.
Uszkodzenie roweru podczas transportu lotniczego
Czy zdarzyło mi się, że rower został uszkodzony podczas przewozu samolotem?
Owszem, trzykrotnie. To nie jest na szczęście duża liczba na niemal 30 lotów.
Za pierwszym razem wiozłam rower bez kartonu (ale z zabezpieczonymi kartonem i folią częściami typu przerzutka) w mojej torbie – uszkodzony został (wgnieciony) bagażnik i siodełko. Starałam się wtedy reklamować (PLL LOT), ale powiedziano mi, że dokumentacja zdjęciowa musi jednoznacznie wskazywać na to, że uszkodzenie powstało w czasie lotu, a ja odkryłam to rzecz jasna po przybyciu do domu, bo przyjechałam do domu taksówką.
Ale! Ja z tym wgniecionym bagażnikiem i uszkodzonym siodełkiem przetrwałam do następnego sezonu, kiedy to ponownie leciałam LOT-em. Po przylocie zrobiłam zatem rozpakowałam rower na lotnisku (zresztą go tam składałam i wracałam do domu) pełną dokumentację zdjęciową od razu na lotnisku a potem i reklamowałam to jakby wydarzyło się podczas tego lotu. Przewoźnik rozpatrzył reklamację pozytywnie i zwrócił mi koszty nowego bagażnika i siodełka.
Za drugim razem miałam złamaną szprychę i coś generalnie głośno trzeszczało przy zębatce. I o dziwo, rower leciał w kartonie. Miałam tez dużo szczęścia, bo był to lot do Rangunu w Birmie i był tam tylko jeden sklep rowerowy z prawdziwego zdarzenia, który prowadził miejscowy Amerykanin. Coś tam podłubali i było dobrze.
Za trzecim razem nie było to de facto uszkodzenie roweru, ale z mojej winy zerwał się kabelek do dynama z końcówką – źle to zabezpieczyłam. Stało się to podczas transportu do Chin, rower był w pudle i w torbie, ale ponieważ leciałam wtedy na kontrakt do pracy moim bagażem zajął się pracodawca – ewidentnie tak się zajął, że moje pudło z rowerem było ciągnięte po chodniku, przetarło się, urwała się końcówka mocująca kabel w prądnicy i jeszcze przetarła sakwa. No, byłam na nich wściekła! A tą końcówkę dostałam po jakims czasie dzięki znajomemu chińskiemu rowerzyście z Szanghaju.
Wtedy tez popełniłam inną głupotę – choć ciężko mi w to uwierzyć, ale musiało tak być tj. niedokładnie wkręciłam pedał. Finał był taki, że podczas pierwszej jazdy próbnej pedał zerwał gwint i nie trzymał się. Nie dało też rady znaleźć nigdzie usługi przegwintowania.. eh, w ogóle pamiętam wtedy siebie, w obcym dużym mieście w Chinach, w środku ciężkiej zimy w styczniu, namierzającej sklepy rowerowe bez znajomości języka, jeżdżącej gdzieś tam na drugi kraniec miasta, łażącej po różnych dziurach, gdzie były te warsztaty rowerowe J) – w końcu udało mi się kupić nie ramię, ale cały napęd. Zmieniliśmy tylko jedno ramię z tym urwanym gwintem.
Raz też faktycznie nie potrafiłam sobie poradzić ze złożeniem mojego wielocypedu na lotnisku. Posypały mi się takie nakładki-kółka przy sterach (to był mój trzeci lot z nowym rowerem) i męczyłam na lotnisku w Seulu się kilka godzin, po czym zdecydowałam się wziąć taksówkę do mojego hosta i szukać pomocy w sklepie rowerowym w centrum miasta. Tam zresztą też takową uzyskałam dopiero w trzecim odwiedzonym miejscu, bo tez nikt nie wiedziało co chodzi. Opanowałam już temat nakładek, nie zdarzyło mi się to później.
Lista moich podróży z rowerem samolotem (i różne związane z tym historie)
Na okoliczność tworzenia tego wpisu – poradnika starałam się sobie przypomnieć moje loty z rowerem. Pomyślałam, że je tu wrzucę razem z uwagami i ciekawostkami, które mi się przydarzyły – może komuś się przydadzą moje doświadczenia.
Rok / kierunek | Linie lotnicze | W ramach bagażu/dopłata | Uwagi |
2006 Helsinki – Warszawa | Finnair | W ramach bagażu rejestrowanego | Fun fact: Namówiłam koleżankę na dołączenie do znajomych na fragment trasy dookoła Bałtyku (Tallin – St. Petersburg – Helsinki). Zarezerwowałam dla nas bilet na samolot w drodze powrotnej, należało też zgłosić linii lotniczej przewóz roweru. Jakież było moje zdziwienie, kiedy już po wykupieniu biletów okazało się, ze leci bardzo mały samolot, który może zabrać… jeden rower i .. przewoźnik nie potwierdził mi przewozu roweru! Na szczęście robiłam wtedy rezerwacje przez zaprzyjaźnione biuro podróży, które „przebukowało” mnie na następny lot tego dnia bez żadnych dopłat. No, ale leciałyśmy z koleżanką osobno. |
2006 Warszawa – Rzym – Warszawa | PLL LOT | rower leciał w ramach bagażu rejestrowanego | |
2007 Bukareszt – Warszawa | PLL LOT ? | nie pamiętam | |
2009 Warszawa – Paryż – Warszawa | PLL LOT | ? | wskazówka: jechałam rowerem Z Paryża do Genewy, wracałam do Paryża na lot powrotny z pociągiem – a mogłam po prostu kupić bilet Warszawa – Paryż, powrót Genewa – Warszawa za tą samą cenę na jednym bilecie) |
2009 Warszawa – Symferopol (Krym) – Warszawa | czarter LOT wykupiony w biurze podróży Lot powrotny | W ramach bagażu rejestrowanego | Trochę emocji było w drodze na lotnisko nocnym pociągiem z Kerczu do Symferopola Miałam wykupioną kuszetkę w przedziale 4 osobowym – obsługa sprzeciwiała się zabraniu rowerów do wagonu z kuszetkami.. Uratowała mnie wtedy moja torba rowerowa – zdjęłam przednie koło i jakimś cudem udało mi się umieścić rozłożony rower w ruskiej torbie we wnęce na bagaże nad łózkami. Na pewno nie dałabym radę tego zrobić z obecnym rowerem bo jest dużo większy. |
2010 Warna – Warszawa | WIZZAIR | Dopłata za sprzęt sportowy/ rower | |
2010 Warszawa – Dubrownik | Norwegian | Dopłata za sprzęt sportowy/ rower | |
2011 Warszawa – Bergamo | Wizzair | Dopłata za sprzęt sportowy/ rower | |
2011 Rzym – Warszawa | Wizzair | Dopłata za sprzęt sportowy/ rower | |
2012 Warszawa – Londyn – Los Angeles | British Airways (na jednym bilecie z powrotem z Nowego Jorku) | Dopłata za sprzęt sportowy/ rower | British Airways nie miała ograniczenia co do kilogramów w bagazu podręcznym (bądź miała bardzo duży)! Zabrałam ze sobą najcięższe rzeczy. Był jednak limit wielkości, tj. wymiarów, ale jakoś mnie przepuszczono. |
2012 Denver (Colorado) – Nowy Jork | linie amerykańskie JET BLUE | Dopłata za sprzęt sportowy/ rower | |
2012 Nowy York – Londyn – Warszawa | British Airways | Dopłata za sprzęt sportowy/ rower | Z czułością wspominam szukanie pudła, generalnie jakiegokolwiek kartonu po śmietnikach w Nowym Jorku.. prawie bez sukcesu. Chyba śmieciarka jechała przede mną:) Potem już koło lotniska nie moglam znaleźć wjazdu i przerzucałam rower przez barierki autostrady (czasy przed smartfonowe). Na odprawie wyszło, że mam w sakwie podręcznej sztycę z siodełkiem i nie pozwolono mi jej zabrać – a bagaż był już nadany. Szczęśliwie British Airways nie miał limitu ilości bagażu a pracownica lotniska podarowałą mi małą ruską torebkę, w której nadałam samą sztycę z siodełkiem. |
2013 Warszawa – Dubaj – Osaka (Japonia) I powrót po 3 miesiącach (ten sam bilet) Osaka – Warszawa | EMIRATES | Rower leciał w ramach limitu bagażu, który w liniach jest (był) naprawdę duży – 30 kg plus bagaż podręczny. Limit wielkości pudła też był duży – 300 cm. | Miałam wtedy mniejszy i lżejszy rower, a i tak ledwo się zmieściłam w limicie wagowym. W drodze powrotnej rower leciał bez pudła, opakowany kartonami, w torbie. |
2013 Osaka – Kagoshima (KIUSIU) – | lokalne linie japońskie Peach Air | Dopłata za sprzęt sportowy/ rower i bagaż | Pudło na rower było za duże, trzeba było rozpakowywać na lotnisku |
2013 Sapporo (HOKKAIDO) – Osaka – | lokalne linie japońskie Peach Air | Dopłata za sprzęt sportowy/ rower i bagaż | |
2013 Warszawa – Amsterdam – Manila (Filipiny) | KLM | Dopłata rower (100 EUR – to mój max.) | |
2014 Cebu (Filipiny) – Kuala Lumpur (Malezja) i | Air Asia tanie linie azjatyckie | Dopłata za bagaż i rower | |
2014 Kuala Lumpur – Rangun (Birma) | Air Asia tanie linie azjatyckie | Dopłata za bagaż i rower | |
2014 Chongquing (Chiny) – Warszawa i powrót po 2,5 miesiąca do Seulu | Finnair | Dopłata za rower | Pudło znalazłam w sklepie rowerowym i szłam z nim na pieszo na lotnisko 5 km. Miałam na rozkładanie roweru całą noc, ale niestety pomimo wielu prób nie udało mi się odkręcić pedału – od tej pory zawsze proszę o poluzowanie w sklepie rowerowym przed podróżą. |
2014 Warszawa – Seul (Pd. Korea) | Finnair | Dopłata za rower | Nie mogłam sobie poradzić z zamocowaniem kierownicy. Musiałam pojechać taksówką do centrum. |
2015 Sajgon / Ho Chi Minh (Wietnam) – Warszawa – lot w jedną stronę Aeroflot | Dopłata za rower (ale czasem Aeroflot na trasie do Wietnamu miał promocję rower za darmo) | ||
2016 Warszawa – Istambuł (Turcja) – Biszkek (Kirgistan) – Urumqi (Chiny) | linie tureckie Pegasus (na dwóch biletach) | Dopłata za bagaż i rower (2 x 50 EUR) | całość przebiegła sprawnie, ale na lotnisku w Istambule, na przesiadce, przed wejściem do samolotu ważono bagaż podręczny (nie robiono tego w lotnisku wylotu czyli Berlinie). Miałam 12 kg zamiast 8, ale udało mi się jakoś prześlizgnąć. |
2017 Szymkent (Kazachstan) – Almaty międzylądowanie – Dubaj (Zjednoczone Emiraty Arabskie) | kazachskie linie AstanaAir | Dopłata za rower (chyba 50 EUR) | Dość długa dyskusja na lotnisku z osobą od odprawy, która mnie bardzo chciała obiciążyć dodatkową opłatą – miałam przy sobie wydrukowane wszelkie zasady. Poszłyśmy jednak razem do biura linii na lotnisku (było małe) i tam pracownicy jej to wybili z głowy. |
2018 Istanbuł (Turcja) – Lwów (Ukraina) Pegasus | linie tureckie Pegasus | Dopłata za bagaż i rower (2 x 50 EUR) | Chyba największe zdziwienie to nie podróż sama w sobie, ale fakt, że właściciel hostelu we Lwowie nie chciał trzymać pudła z rowerem, bo twierdził, że nie ma miejsca (fakt, to była niewielka kamienica z podwórkiem, ale wybierałam ten nocleg dość świadomie). W końcu znalazł nieduże i musiałam coś tam zapłacić. |
2018 Warszawa – Larnaka (Cypr) | Wizzair | Opłata za bagaż dopłata za rower (130 PLN) | Właściciel hostelu odebrał mnie z pudłem z lotniska za 10 EUR. Wygodne. |
2019 Antalya (Turcja) – Rzym (Włochy) – | Pegasus | Dopłata za bagaż i rower (2 x 50 EUR) | Fun fact: podróż na lotnisko. Mój gospodarz z Warmshowers był dosć barwną postacią, zabronił mi zamawiać taksówkę bo drogo (wcale tak nie uważam) i stwierdzil, że obok jest tramwaj wprost na lotnisko. Tramwaj był jednak jakieś 500 metrów dalej i ledwo się do niego dowlekliśmy z wszystkimi bambetlami. A potem na lotnisku następny maratonik do odprawy, tylko już sama… Ufff. Ale fakt- było bezkosztowo 🙂 |
2019 Warszawa – Rzym | Wizzair | Opłata za bagaż i dopłata za rower (130 PLN) | Składanie bicykla na lotnisku, w pociąg i do miasta. |
2020 Barcelona – Warszawa | PLL LOT (lot „ratunkowy” dla obywateli Polski na początku pandemii) | nie było limitu bagażu (!) | Pandemia. Nikt nie mógł mnie odwieźć na lotnisko, bo nie mogły jechać dwie osoby w samochodzie. Mieszkałam 50 km dalej, pojechałam z pustym pudłem w torbie (na ramieniu) i bagażem na rowerze dwoma kolejkami z przesiadką. Rozkładałam rower na lotnisku. Katorga. A potem – po raz pierwszy zdarzyło mi się, że rower nie doleciał (!!! -stres) podobno dlatego, że został nadany dość późno (nie było prawie obsługi na lotnisku – pandemia), ale dzięki Bogu przyleciał następnym lotem i mi go dostarczono do miejsca kwarantanny. |
I jeszcze na koniec..
Przydał Ci się mój wpis? Może postawisz mi kawę, wpłacisz drobną kwotę? Pomoże mi to odkrywać więcej i udostępniać więcej informacji innym. Dziękuję!
17 comments
Mała wskazówka jak można przewozić sam karton (z rowerem w środku).
Kupiłem mikro-deskorolkę oraz dwie gumy z haczykami na końcach. Gumy przywiązałem od spodu do osi deskorolek tak, że obydwa końce wystawały po równo. Potem karton na deskorolkę, a cztery końcówki gum z haczykami zaczepiałem o otwory do przenoszenia w kartonie. Śmigałem tak po lotnisku bez żadnego wysiłku. Potem mikro-deskorolka i gumy do podręcznego, a po wylądowaniu przechowywałem je razem z kartonem, gdzie czekały do mojego powrotu.
Hej Artur, przepraszam, przeoczyłam twój komentarz.. no fajny patent, tylko właśnie trzeba lecieć i wracać z tego samego miejsca, a ja jak sobie o tym pomyślałam, to chyba zdarzyło mi się w życiu dwa razy na prawie 30 lotów.
Wpis pomocny, fajnie, ze podzieliłąś się swoimi doświadczeniami. Z tabeli na końcu można odnieść wrażenie, że całkiem sporo miałaś przygód z przewożeniem roweru. A mimo to Cię to nie zniechęciło, a jeszcze zachęcasz innych. 😉 Super!
Ja nie mam tak dużego doświadczenia. Wspominam jednak jak leciałam leciałam LOTem z przesiadką w Warszawie, rower spakowany do kartonu i wchodząc na pokład samolotu mogłam obserwować jak karton leży na boku i moknie w ulewie. To był mój pierwszy raz i patrzyłam na to ze zgrozą, bo wyobrażałam sobie jak łątwo porwać rozmoczony karton… Na szczęście tylko węższy bok był rozerwany, a nie cały karton, no i wszelkie rzeczy, które dorzuciłam do kartonu przymocowałam taśmą lub sznurkiem do roweru (dzięki temu nie wyleciały przez tą dziurę). I tak, zastanwiałąm się długo czy pewne rzeczy, które mi brakowały zapomniałam wziąć z domu czy moze wyleciały przez dziurę w kartonie podczas transportu. 😉
Hej Magda, dzięki – w sumie nie tyle zachęcam, co dzielę się doświadczeniem, bo mam też sporo pytań, a łatwiej jest odesłać do miejsca, gdzie jest to wszystko opisane 🙂 W zasadzie nawet rozpoczęłam proces odchodzenia od latania w miarę możliwości – kiedy podjęłam decyzję o jechaniu na południe Europy teraz jesienią 2021 postanowiłam dostać się tu lądem, choć wiedziałam, ze na jazdę rowerem całości nie będę mieć czasu. Jednak nie znoszę pakowania roweru, całego tego zamieszania, logistyki – no i przede wszystkim właśnie drżenia o to, czy doleci w całości. Tak jak piszesz, podczas transportu nikt się nie cacka z pudłem wręcz przeciwnie. Na pewno wrzucanie rzeczy luzem do pudła jest ryzykowne.
Bardzo ciekawy wpis, wiele przydatnych wskazówek.
Dziękuję, cieszę się, że się przyda.
[…] Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia […]
[…] Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia […]
Hej Magda.
Mam pytanie lecąc Ryanair z rowerem i mając przesiadkę trwająca 8h (przesiadka do samolotu tej samej linii) za rower zapłacę jeden raz czy 2x?
Jestem Ewa:)
Ryanair to tania linia. Nie ma oficjalnie przesiadek, tylko osobne loty, w związku z tym za wszystko zapłacisz 2x. Będziesz musiał odebrać bagaż i rower i nadać ponownie.
[…] Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia […]
Witam,
dziękuję za pomocny artykuł . Właśnie wybieram się pierwszy raz na podróż rowerem z granice i pierwszy raz będę przewoził go samolotem:) Mam pytanie odnośnie torby do której Pani pakuje karton- co to za torba ? i ile waży i zajmuje miejsca po spakowaniu? dziękuję
Cieszę się, że się przydał – niestety nie pomogę w kwestii torby, moja była szyta na miarę, w sumie w przeciagu 15 lat szyłam dwukrotnie – raz z dwóch ruskich toreb, drugi raz z plandeki ogrodowej, która jednak nie była zbyt trwała – teraz są już jakieś patenty, najlepiej zadać pytanie na jakimś forum rowerowym.
Witam,
Mam pytanko, latałam z rowerem Ryanairem i zawsze był pakowany w karton.
Pierwszy raz będę lecieć Wizzair i w warunkach przewozu napisane jest, żeby zapakować w pokrowiec.
Zdecydowanie wolę zapakować w karton, przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa.
Czy może być z tego tytułu jakiś problem?
Pozdrawiam
Witaj, zajrzałam do Wizz i faktycznie dziwnie jest to okreslone, ale – moim ulubionym tanim przewoźnikiem jest Wizz i nie wyobrażam sobie, żeby nie włożyć roweru do kartonu. Myslę, że oni chcą się zabezpieczyć przed w ogóle nie zapakowanymi rowerami. Najlepiej – jeśli masz zapas czasowy wyślij do nich maila, żeby mieć na piśmie.
Hej, w wersji angielskiej wytycznych karton wciąż jest, wygląda na to, że to błąd w tłumaczeniu. Dodałam screen w tekście
[…] Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia […]