Ewcyna
Banner
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
Tag:

jak zapakować rower do samolotu

    praktycznie

    Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia

    by Ewcyna 18 wrzesień 2021
    written by Ewcyna

    Lepiej podróżować rowerem niż z rowerem. I to niezależnie od środka transportu, którym się go przewozi – to moja zasada.  Czasem jednak zwyczajnie nie da, bo mamy 2 – 3 tygodnie urlopu i chęć poznania innych krajów, nowych tras, albo jedziemy gdzieś dużo dalej i na dłużej. Samolot to wyjście najszybsze, czasem też najekonomiczniejsze, choć niestety nie ekologiczne.

    Ja i mój rower podróżowaliśmy razem pociągiem, autobusem, busem, samochodem, promem, łódką no i w końcu samolotem i to niemal 30 razy. Czasem cała „operacja lot” przebiega szybko i sprawnie, czasem to dość skomplikowany, pełen grożących naszej kieszeni pułapek proces. To jak się do tego zabrać?

    Kupno biletu lotniczego (z opcją przewozu roweru)

    Może to oczywista oczywistość, ale jak wszystko, to wszystko.:) Zaczynamy od wrzucenia w wyszukiwarkę lotów (co kto lubi – Lataj.pl, Azair, Momondo) interesującą nas destynację. Poszło. OK – mamy wyniki podane najczęściej od najniższej ceny. Tu uwaga – podane ceny być może potem będzie trzeba zwiększyć o dokupienie bagażu lub/ i transportu bagażu sportowego. Teraz rozpoczynamy od przejścia na stronę internetową przewoźnika i przeczytania regulaminu i cenników.

    Uwaga: regulaminy się zmieniają, nie można jedynie polegać na swojej bądź czyjejś opinii, że ktoś rok czy dwa lata temu leciał tymi to a tymi liniami i było super.. pamiętam, że sama nie wybrałam po raz drugi Aeroflotu bądź też Emirates bo miał już inne, zmienione zasady i te nowe już mi nie odpowiadały. Czytać, czytać, pisać, dzwonić!, upewniac się.

    Na co zwrócić uwagę wybierając linie lotnicze, którymi polecę z rowerem?

    Musimy zwrócić uwagę na następujące sprawy:

    – czy płaci się za rower osobno (najczęściej tanie linie, niektóre tradycyjne) czy można go przewieźć w ramach bagażu rejestrowanego. Jeśli tak, to jaki jest limit kilogramów na bagaż bądź/lub na rower. Z limitem bagażu jest łatwiej, bo jest wyszczególniony, ale należy upewnić się, czy nie ma limitu wagi co do roweru. Czasem jest to 20 kg, czasem 23 kg a czasem maksymalna dopuszczalna waga jednej sztuki bagażu w liniach lotniczych czyli 32 kg.

    Zauważyłam, że większość podróżników rowerowych preferuje przewożenie roweru w ramach bagażu rejestrowanego – no tak jest taniej, ale ja nie chcę tak, choć kiedyś z takich opcji korzystałam. To możliwe w krótkiej podróży, ale w długiej mam już sporo bagażu, że interesuje mnie tylko opcja z osobną opłatą za rower. Tak, chcę zapłacić (ale nie więcej niż kilkadziesiąt USD/EUR a w niektórych liniach jest to np. 150 EUR, więc odpada) i mieć z głowy. Mój rower z opakowaniem w pudle waży około 20 kg, co wyczerpuje limit a gdzie jeszcze bagaż, czyli następne ponad 20 kg?

    – czy i jakie są wymogi co do wielkości i wagi pudła / pakunku? Dotyczy to zarówno kilogramów jak i rozmiaru pudła – podawana jest liczba będąca sumą boków czyli np. 203 cm, na co składa się długość x szerokość x głębokość. Dopłata za ponadwymiarowość czy  dodatkowe kilogramy może zwalić z nóg: np. 11 EURO za kilogram.

    Wymiary pudła na rower tez są ważne!

    Na lotnisku w Seulu, Korea Południowa bagaże i rower dotarły bez problemu. Problem zaczął się przy składaniu

    Oto przykład z mojego własnego „podwórka”: Lot do Japonii, leciałam z koleżanką. Lot wyglądał następująco:

    Warszawa – Osaka (Emirates) nocleg w Osace przy lotnisku i następnego dnia rano lot Osaka – Kagoshima na osobnym bilecie liniami lokalnymi Peach Airlines.

    Lot międzykontynentalny odbywał się liniami Emirates, które (przynajmniej wtedy) miały duże limity bagażowe a suma boków pudła (bo tak się to liczy: szerokość, wysokość, głębokość) mogłą wynosić 300 cm. No to luz, moje pudło było duże, ale się mieściło w limicie. Koleżanka leciała z dużym składanym rowerem Dahon, który włożyła w jakąś plandekę a tam dołożyła cały bagaż wyprawowy – było tego ponad 32 kg, ciężka nieforemna paka. Oba rowery zaakceptowano na trasie Emirates do Osaki. Nasze wielocypedy przechowałyśmy w przechowalni lotniskowej, pojechałyśmy się przespać do hotelu i rano wróciłyśmy lecieć dalej.

    na lotnisku w Osace z Zosią
    nasze rowery w przechowalni, przykryte, żeby się nie kurzyły 🙂

    Rano byłyśmy przy odprawie 3 godziny wcześniej. Obsługa Peach Airlines jakoś jednak długo deliberowała nad naszymi rowerami. Długo…, coraz dłużej..    po czym 5 minut przed zamknięciem odprawy informują nas, że wymiar mojego pudła przekracza o kilka centymetrow ich wymogi (ponad 200 cm) a pakunek z rowerem mojej koleżanki jest za ciężki. Powiedzieli nam o tym dając 5 minut na przepakowanie!  Nie traciłam czasu, by rozszarpywać obsługę tylko rzuciłam się rozszarpywać moje pudło, a koleżanka swój pakunek, który nota bene było bardzo ciężko rozszarpać.. Przerzuciłam swój rower do mojej self-made torby (hurra, że ją miałam) a kolezanka coś tam wzięła do bagażu podręcznego i CUDEM SIĘ udało i ZDĄŻYŁYŚMY. Caly wpis tutaj

    Wiem, Japończycy, naród dokładny, ale nie idźcie tą drogą i mierzcie swoje pudła! Ja wiedziałam o wymogach rozmiarowych w Peach Airlines, ale myślałam że przejdzie..

    Ale „lecimy” dalej. Mamy wyniki wyszukiwania a tam tzw. tani przewoźnicy i linie regularne.  O czym pamiętać, które lepsze?

    Lot z rowerem tanimi liniami (np. Wizzair, Ryanair, Norwegian)

    Tu sprawa jest dość prosta i jeśli tylko mogę wybieram tanie linie – najczęściej (zawsze?) przewoźnik stosuje osobną opłatę za przewóz roweru, wskazuje też wytyczne do jego spakowania (np. czy konieczne jest pudło, czy wystarczy skręcić kierownicę, zdjąć pedały etc.). Osobno oczywiście też kasuje za bagaż, tu trzeba sobie wszystko przekalkulować. Czasem udaje się zapłacić tylko za jedno i zmieścić w limicie.

    Loty tanimi liniami z reguły nie mają przesiadek, kupujemy osobne odcinki jako osobne loty za każdym razem płacąc osobno za bagaż i rower.

    Dlaczego nie piszę zawsze? Otóż zdarzyło mi się, że w tureckich liniach Pegasus, które są taką trochę hybrydą pomiędzy liniami tanimi a tradycyjnymi zdarzały się loty z międzylądowaniem (Berlin – Istambuł – Biszkek) i policzono mi za przewóz bagażu i roweru jako jedną opłatę za oba odcinki (ale pracownica lotnika podkreśliła, że robi mi przysługę, bo należy się za dwa odcinki)

    Edit 2023 – ostatnio kilkakrotnie zadano mi pytania odnośnie lotów Wizzair – faktycznie na ich stronie z wytycznych odnośnie pakowania roweru do samolotu zniknął karton. Niestety kiedy to sprawdzam strona internetowa Wizzair po polsku nie działa, natomiast na angielskojęzycznej wciąż jest karton. Myślę, że to niedopatrzenie z ich strony, ja ZAWSZE woziłam rower tymi liniami w kartonie.

    rower Wizzair pakowanie

    Lot z rowerem liniami tradycyjnymi (LOT, KLM, Aeroflot, Finnair, Lufthansa)

    Taryfy linii tradycyjnych są najczęściej dużo bardziej skomplikowane. Przewoźnicy traktują rower czasem jako część dopuszczalnego w taryfie bagażu (np. 20, 23 bądź więcej kg) a czasem mają osobne opłaty za przewóz roweru, które mogą się różnic w zależności od odległości na jaką się leci (np. Turkish airlines). Naprawdę trzeba dokładnie przeczytać regulaminy na stronie internetowej a w przypadku wątpliwości zadzwonić na infolinię, a najlepiej napisać maila do linii lotniczych z prośbą o wytyczne/ interpretacje zasad (w przypadku zakupu biletu przez touroperatora/ stronę typu Lataj.pl to on na naszą prośbę wystosuje pytanie do przewoźnika – zawsze jest to dużo szybsza droga kontaktu z linią lotniczą). Istnieje dużo większe ryzyko przeoczenia jakiegoś wymogu a w związku z tym dopłaty. Rekordzista, o którym słyszałam pisał o 1500 USD dopłaty do przewozu roweru na trasie amerykańskiej!!

    Przewoźnik tradycyjny wymaga też zgłoszenia przewozu roweru, jesteśmy proszeni o podanie przybliżonych wymiarów. Tu można podejrzeć jak to wygląda w PLL LOT. Raz zdarzyło mi się, że nie zaakceptowano roweru po wykupieniu biletu, bo leciał mały samolot, miał miejsce na 1 rower (piszę o tej sytuacji na końcu).

    Podkreślmy, że w linach tradycyjnych najbardziej opłaca się kupować bilety w obie strony (na jednym bilecie.) Jest to do tego stopnia opłacalne, że chcąc lecieć tylko w jedną stronę opłaca się kupić bilet w obie strony z fikcyjnym powrotem, nie mając zamiaru wykorzystywać powrotu. Często cena biletu w jedną stronę wynosi niemal tyle, bądź jest tańszy niż lot w obie strony. Stąd zresztą często biorą się tzw. overbookingi w liniach lotniczych. Zrobiłam tak m.in. lecąc na Filipiny, bilet w obie strony kosztował w promocji ok 1700 PLN, w jedną stronę ok. 2300 PLN. Ja leciałam w ten region na dłużej i nie zamierzałam wykorzystywać powrotu.

    Uwaga!  nie można zrobić odwrotnie. W przypadku nie wykorzystania lotu „do” całość biletu będzie anulowana.

    Drugi ważna wskazówka dla podróżujących rowerem możemy kupić lot na jednym bilecie z innym miastem/krajem powrotu! Możemy wybrać inne, obsługiwane przez te same linie miejsce w tym regionie geograficznym – niekoniecznie w tym samym kraju, cena pozostanie ta sama / bardzo zbliżona. Wiedzieliście o tym? Ja niestety kiedyś o tym nie wiedziałam, kupiłam bilet lotniczy powrotny do Paryża z zamiarem jechania do Genewy. Do Genewy dojechałam rowerem, ale wracałam już do Paryża na lot pociągami – a mogłam po prostu kupić bilet powrotny na tym samym bilecie z Genewy. Oszczędność czasu i pieniędzy znacząca.

    Zrobiłam tak jednak kupując bilet z Chin do Polski i powrotny po 2,5 miesiąca NA TYM SAMYM BILECIE z Polski do Korei Południowej. Czyli bilet wyglądał następujaco:

    Chongquing (Chiny) – międzylądowanie Helsinki – Warszawa (lipiec)

    powrót Warszawa – międzylądowanie Helsinki – Seul (wrzesień)

    Zapłaciłam za niego tyle samo ile za lot powrotny (te same miejsca startu i lądowań).

    Zrobiłam tak też w przypadku lotu do Ameryki, to był dość skomplikowany bilet:

    Warszawa – Londyn (pobyt w mieście poniżej doby) – Los Angeles (kwiecień); powrót po 6 tygodniach (na tym samym bilecie) Nowy Jork – Londyn – Warszawa (czerwiec)

    Znajomym na tej samej zasadzie pomagałam kupić bilet na trasie Warszawa – Bangkok, powrót Kuala Lumpur – Warszawa.

    Dla podróżników rowerowych świetna opcja, nieprawdaż?

    – Uwaga. Czasem może się zdarzyć, że lot z międzylądowaniem obsługiwany jest przez dwóch różnych przewoźników. W takim przypadku lotu na jednym bilecie liczą się zasady przewozu roweru stosowane przez ważniejszego THE MOST SIGNIFICANT CARRIER (najczęściej pierwszego) przewoźnika. Jeszcze inaczej jest przy lotach z i do Stanów i Kanady. Tu jest to dokładnie opisane (po angielsku). Dość zawiłe.

    Kiedy nie przekraczamy stref IATA (taką jest na przykład terytorium Europy) trzeba też uważać robiąc rezerwację – pokazuje nam na przykład, że kupujemy bilet  LOT, ale obsługuje go Finnair i wtedy liczą się zasady stosowane przez Finnair a nie LOT.

    strefy IATA

    Inną ważną kwestią w przewozie na jednym bilecie jest fakt, że nie odbieramy bagażu na lotnisku tranzytowym – w tym roweru na pierwszym lotnisku, jest on bezpośrednio transferowany na drugi lot. Przesiadka może trwać do 24 godzin (może i dłużej, ale cena za bilet znacząco wzrasta). Wykorzystałam to w przypadku lotu Warszawa – Londyn – Los Angeles, zaplanowałam sobie po drodze odwiedziny i nocleg u znajomego w Londynie, spędziłam tam niemal dobę (23,5 godziny) – spacer, kolacja, nocleg, śniadanko, powrót na lotnisko – nie martwiąc się o bagaż – rower i bagaż został na lotnisku a ja z bagażem podręcznym pojechałam do miasta.

    Rzecz jasna, trzeba się trochę (ok, całkiem sporo) pobawić w szukanie takich lotów, bo wyszukiwarki automatycznie wybierają dla nas loty z najkrótszymi transferami./ najniższymi cenami.  

    Mamy bilet i lot za pasem? No to bierzemy się za…

    Pakowanie roweru do podróży samolotem

    Wymogi przewoźników co do transportu roweru zazwyczaj określają, że ma on mieć spuszczone powietrze z kół, zdjęte pedały i skręconą kierownicę, aby stanowił jak najbardziej płaski pakunek. Nieraz określona jest konieczność przewozu roweru w pudle.

    pakuję rower przed wylotem

    Sposoby na pakowanie roweru:

    – nie zabezpieczać niemal w ogóle/owinąć streczem i nadać (ryzykowne, choć niektórzy twierdzą, że wtedy przewoźnicy bardzo uważają na rower – nie mam takiego doświadczenia, nie próbowałam)

     – nadać w specjalnej kupnej torbie (pytanie, co z nią zrobić po przyjeździe? Zazwyczaj jest dość ciężka. No i duże rowery się w nią raczej nie zmieszczą)

    – nadać w kartonie rowerowym – i to rozwiązanie stosuję i polecam najbardziej.

    W internecie pojawiło się już dużo poradników jak i co z tym przewozem, dużo osób, w szczególności kobiet to blokuje przed skorzystaniem z samolotu. Błąd! Piszę do was jako osoba całkowicie nietechniczna, a mimo to leciałam z moim wielocypedem jakieś 30 razy. Co więcej – mam niestety schizę na punkcie roweru, tzn. boję się, że go uszkodzę, że nie złożę po przylocie, no że coś się rozjedzie i będzie kłopot – dlatego też zabezpieczam go możliwie jak najlepiej i rozkładam go w stopniu minimalnym.

    Tak, odkąd mam rower wyprawowy wożę go tylko i wyłącznie w pudle. W praktyce czynności wyglądają następujcąo:

    – zdejmuję przednie koło i przedni bagażnik (nie zawsze go miałam, więc kiedyś ta część odpadała)

    -wkładam rozpornik w widelec

    – spuszczam nieco powietrze z kół

     – odkręcam pedały i zabezpieczam, żeby się nie zgubiły

    – zdejmuję kierownicę, ale trzyma się ona jeszcze na kabelkach, więc skręcam ją, układam wzdłuż ramy i przywiązuję

    Znający się na rzeczy sugerują odkręcenie przerzutki, żeby się nie wygięła.

    zabezpieczenie przerzutki i roweru
    kierownica
    pedały pakuję razem, obklejam folią i przyczepiam mocno pod bagażnikiem

    – całość – rower plus przednie koło plus przedni bagażnik) wkładam do pudła. O pudle i jego zdobyciu jest poniżej.

    Narzędzia mam bardzo minimalne: dwa multitoole, jeden odkręcak z dłuższą rączką.

    W zależności teraz czy przewoźnik na to pozwala – a zazwyczaj tak, ale nie jest to regułą – wrzucam do pudła namiot, przednią sakwę, jakieś rzeczy. Tu też trzeba uważać, jaki jest limit wagi – czasem jest to 32 kg, czasem 20 lub 23, chyba nawet zdarzyło mi się widzieć 15, co dyskwalifikuje w moim przypadku linie lotnicze, bo sam rower w pudle już waży ok. 20 kg.

    Całość obklejam dobrze taśmą (biorę też ją na lotnisko, bo czasem trzeba coś z pudla wyjąć i z powrotem zakleić) i wkładam do uszytej domowym sposobem torby. Tak, wkładam pudło do torby, choć nie zawsze to było konieczne. Po co? Po pierwsze, bo żyjąc na rowerze torbę i tak wożę ze sobą . Po drugie bo jestem sama i bardzo trudno mi poruszać się z ciężkim pudłem na rower i bagażami – torbę mogę lekko zarzucić na ramię i jakoś przenieść na krótkim dystansie, w przypadku samego pudla nie mam jak tego zrobić będąc sama.

    A co z resztą bagażu? Chyba najlepiej wrzucić pozostałe sakwy/namiot do worka (ja mam taka największą torbę ortlieba z cienkiego materiału, wchodzą tam 3 sakwy), zapinam ją i nadaję jako bagaż. Z powodzeniem jednak korzystałam też z normalnego dużego worka rolniczego, może być torba z Ikei, ruska torba etc., trzeba to jednak porządnie zakleić, owinąć taśmą.

    W ręku zostaje mi jedna sakwa, a w niej wszystko co najcenniejsze – pilnuję tylko, by nie było tam żadnych ostrych rzeczy ani żadnych płynów powyżej 100 ml. W podręcznym też wożę tez ostatnio garnki, bo kiedyś ucierpiały nadawane w bagażu (były nieco zgniecione).

    Uwaga! –  oczywiście, można próbować lecieć z rowerem tylko ostreczowanym folią, dużo osób chwali ten sposób, ale znam też przypadek osób, które niestety nie poleciały w długo planowaną podróż (Indie), bo nie miały rowerów zapakowanych w kartony i obsługa lotniska miała przyjemność zrobić im tą złośliwość i odmówić przyjęcia bagażu. Tak, bardzo dużo zależy od osoby na odprawie, ja już stojąc w kolejce przyglądam się zachowaniu obsługi starając się trafić do najprzyjaźniej wyglądającej osoby..

    Co zrobić z kartonem rowerowym po przylocie?

    Jeśli przylatujemy i wracamy z tego samego lotniska najlepiej jest wykorzystać ten sam karton – sprawa jest dość prosta – najlepiej poprosić o przechowanie go w miejscu pierwszego noclegu, hostelu, hotelu, gospodarza Warmshowers. Zazwyczaj nie powinno być z tym problemu, choć czasem można się liczyć z niedużą opłatą. Są tacy, co go gdzieś chowają w krzakach 🙂

    Oto jak składałam rower na lotnisku Fiumicino w Rzymie, karton z zostawiłam koło śmietnika, bo leciałam w jedną stronę.

    Ja z żalem serca najczęściej wyrzucam, bo latam w jedną stronę – na lotnisku bądź w miejscu, gdzie się rozpakowuję.

    Skąd wziąć karton w drodze powrotnej (kiedy lecimy tylko w jedną stronę)?

    Czyli mój stały przypadek. Po pierwsze – staram się być w mieście powrotu/wylotu 2-4 dni wcześniej, by mieć czas nie tylko zwiedzić miasto, ale też przygotować się do podróży – tj. obadać jak się dostać na lotnisko, znaleźć karton, znaleźć / kupić folię bąbelkową etc.

    Na miejscu namierzam sklepy rowerowe w okolicy (google maps, zwykłe wyszukiwanie po angielsku), czasem nawet do nich dzwonię z pytaniem o karton bądź proszę o to mojego gospodarza, jeśli akurat nocuję u kogoś. Najprościej jednak jest wybrać się na objazd sklepów rowerowych i poprosić o karton. W moim przypadku sprawy się komplikują, bo obecnie mam duży rower i poszukuję kartonu o długości 150 cm taki od roweru elektrycznego jest najlepszy). Jeśli jednak takiego nie ma to dosztukowuję kawałek z innego kartonu, jeśli rower się nie mieści.

    karton ze sklepu rowerowego w Chongquing, Chiny, złożony
    po dotarciu na lotnisko (piechotą)

    Uwaga! Nie byłabym taka pewna, że zawsze znajdzie się w sklepie rowerowym jakiś karton, o czym zapewniają niektórzy. Miewałam kłopoty. Kiedy wylatujecie poza sezonem może być z tym problem – tak było np. kiedy szukałam kartonu na rower w Antalyi w Turcji na początku marca, ale też w Warszawie w grudniu. Po prostu stare kartony już były wyrzucone a nowa dostawa rowerów jeszcze nie dojechała. W Turcji poratował mnie kartonem lokalny host warmshowers, w Warszawie skierowano mnie.. na śmietnik za budynkiem, bo właśnie tam sklep wyrzucił ostatni karton. Oczywiście wzięłam sobie pudło ze śmietnika i zawiozłam autobusem do domu.

    jak mam za mały karton do czasem dosztukowuję

    Zresztą tak czy inaczej najczęściej odwiedzam śmietniki po mniejsze kawałki tektury do zabezpieczenia, folię etc. 🙂

    Kiedy nie uda mi się znaleźć dużego kartonu, to czasem dosztukowuje z dwóch.

    Uszkodzenie roweru podczas transportu lotniczego

    Czy zdarzyło mi się, że rower został uszkodzony podczas przewozu samolotem?

    Owszem, trzykrotnie. To nie jest na szczęście duża liczba na niemal 30 lotów.

    Za pierwszym razem wiozłam rower bez kartonu (ale z zabezpieczonymi kartonem i folią częściami typu przerzutka) w mojej torbie – uszkodzony został (wgnieciony) bagażnik i siodełko. Starałam się wtedy reklamować (PLL LOT), ale powiedziano mi, że dokumentacja zdjęciowa musi jednoznacznie wskazywać na to, że uszkodzenie powstało w czasie lotu, a ja odkryłam to rzecz jasna po przybyciu do domu, bo przyjechałam do domu taksówką.

    widać uszkodzony bagażnik
    złożony rower, Okęcie

    Ale! Ja z tym wgniecionym bagażnikiem i uszkodzonym siodełkiem przetrwałam do następnego sezonu, kiedy to ponownie leciałam LOT-em. Po przylocie zrobiłam zatem rozpakowałam rower na lotnisku (zresztą go tam składałam i wracałam do domu) pełną dokumentację zdjęciową od razu na lotnisku a potem i reklamowałam to jakby wydarzyło się podczas tego lotu. Przewoźnik rozpatrzył reklamację pozytywnie i zwrócił mi koszty nowego bagażnika i siodełka.

    Za drugim razem miałam złamaną szprychę i coś generalnie głośno trzeszczało przy zębatce. I o dziwo, rower leciał w kartonie. Miałam tez dużo szczęścia, bo był to lot do Rangunu w Birmie i był tam tylko jeden sklep rowerowy z prawdziwego zdarzenia, który prowadził miejscowy Amerykanin. Coś tam podłubali i było dobrze.

    Naprawa roweru w Rangunie, Birma

    Za trzecim razem nie było to de facto uszkodzenie roweru, ale z mojej winy zerwał się kabelek do dynama z końcówką – źle to zabezpieczyłam. Stało się to podczas transportu do Chin, rower był w pudle i w torbie, ale ponieważ leciałam wtedy na kontrakt do pracy moim bagażem zajął się pracodawca – ewidentnie tak się zajął, że moje pudło z rowerem było ciągnięte po chodniku, przetarło się, urwała się końcówka mocująca kabel w prądnicy i jeszcze przetarła sakwa. No, byłam na nich wściekła! A tą końcówkę dostałam po jakims czasie dzięki znajomemu chińskiemu rowerzyście z Szanghaju.

    Wtedy tez popełniłam inną głupotę – choć ciężko mi w to uwierzyć, ale musiało tak być tj. niedokładnie wkręciłam pedał. Finał był taki, że podczas pierwszej jazdy próbnej pedał zerwał gwint i nie trzymał się.  Nie dało też rady znaleźć nigdzie usługi przegwintowania.. eh, w ogóle pamiętam wtedy siebie, w obcym dużym mieście w Chinach, w środku ciężkiej zimy w styczniu, namierzającej sklepy rowerowe bez znajomości języka, jeżdżącej gdzieś tam na drugi kraniec miasta, łażącej po różnych dziurach, gdzie były te warsztaty rowerowe J) – w końcu udało mi się kupić nie ramię, ale cały napęd. Zmieniliśmy tylko jedno ramię z tym urwanym gwintem.     

    Raz też faktycznie nie potrafiłam sobie poradzić ze złożeniem mojego wielocypedu na lotnisku. Posypały mi się takie nakładki-kółka przy sterach (to był mój trzeci lot z nowym rowerem) i męczyłam na lotnisku w Seulu się kilka godzin, po czym zdecydowałam się wziąć taksówkę do mojego hosta i szukać pomocy w sklepie rowerowym w centrum miasta. Tam zresztą też takową uzyskałam dopiero w trzecim odwiedzonym miejscu, bo tez nikt nie wiedziało co chodzi. Opanowałam już temat nakładek, nie zdarzyło mi się to później. 

    Lista moich podróży z rowerem samolotem (i różne związane z tym historie)

    Na okoliczność tworzenia tego wpisu – poradnika starałam się sobie przypomnieć moje loty z rowerem. Pomyślałam, że je tu wrzucę razem z uwagami i ciekawostkami, które mi się przydarzyły – może komuś się przydadzą moje doświadczenia.

    Rok / kierunekLinie lotniczeW ramach bagażu/dopłataUwagi
    2006 Helsinki – WarszawaFinnairW ramach bagażu rejestrowanegoFun fact: Namówiłam koleżankę na dołączenie do znajomych na fragment trasy dookoła Bałtyku (Tallin – St. Petersburg – Helsinki). Zarezerwowałam dla nas bilet na samolot w drodze powrotnej, należało też zgłosić linii lotniczej przewóz roweru. Jakież było moje zdziwienie, kiedy już po wykupieniu biletów okazało się, ze leci bardzo mały samolot, który może zabrać… jeden rower i .. przewoźnik nie potwierdził mi przewozu roweru! Na szczęście robiłam wtedy rezerwacje przez zaprzyjaźnione biuro podróży, które „przebukowało” mnie na następny lot tego dnia bez żadnych dopłat. No, ale leciałyśmy z koleżanką osobno.
    2006 Warszawa – Rzym – Warszawa  PLL LOTrower leciał w ramach bagażu rejestrowanego 
    2007 Bukareszt – WarszawaPLL LOT ?nie pamiętam 
    2009 Warszawa – Paryż – WarszawaPLL LOT?wskazówka: jechałam rowerem Z Paryża do Genewy, wracałam do Paryża na lot powrotny z pociągiem – a mogłam po prostu kupić bilet Warszawa – Paryż, powrót Genewa – Warszawa za tą samą cenę na jednym bilecie)
    2009 Warszawa – Symferopol (Krym) – Warszawa
    czarter LOT wykupiony w biurze podróży Lot powrotny
    W ramach bagażu rejestrowanegoTrochę emocji było w drodze na lotnisko nocnym pociągiem z Kerczu do Symferopola Miałam wykupioną kuszetkę w przedziale 4 osobowym – obsługa sprzeciwiała się zabraniu rowerów do wagonu z kuszetkami.. Uratowała mnie wtedy moja torba rowerowa – zdjęłam przednie koło i jakimś cudem udało mi się umieścić rozłożony rower w ruskiej torbie we wnęce na bagaże nad łózkami. Na pewno nie dałabym radę tego zrobić z obecnym rowerem bo jest dużo większy.
    2010 Warna – WarszawaWIZZAIRDopłata za sprzęt sportowy/ rower 
    2010 Warszawa – DubrownikNorwegianDopłata za sprzęt sportowy/ rower
    2011 Warszawa – Bergamo WizzairDopłata za sprzęt sportowy/ rower 
    2011 Rzym – WarszawaWizzairDopłata za sprzęt sportowy/ rower 
    2012 Warszawa – Londyn – Los AngelesBritish Airways (na jednym bilecie z powrotem z Nowego Jorku)Dopłata za sprzęt sportowy/ rowerBritish Airways nie miała ograniczenia co do kilogramów w bagazu podręcznym (bądź miała bardzo duży)! Zabrałam ze sobą najcięższe rzeczy. Był jednak limit wielkości, tj. wymiarów, ale jakoś mnie przepuszczono.
    2012 Denver (Colorado) – Nowy Jork linie amerykańskie JET BLUEDopłata za sprzęt sportowy/ rower 
    2012 Nowy York – Londyn – WarszawaBritish AirwaysDopłata za sprzęt sportowy/ rower Z czułością wspominam szukanie pudła, generalnie jakiegokolwiek kartonu po śmietnikach w Nowym Jorku.. prawie bez sukcesu. Chyba śmieciarka jechała przede mną:)
    Potem już koło lotniska nie moglam znaleźć wjazdu i przerzucałam rower przez barierki autostrady (czasy przed smartfonowe).
    Na odprawie wyszło, że mam w sakwie podręcznej sztycę z siodełkiem i nie pozwolono mi jej zabrać – a bagaż był już nadany. Szczęśliwie British Airways nie miał limitu ilości bagażu a pracownica lotniska podarowałą mi małą ruską torebkę, w której nadałam samą sztycę z siodełkiem.
    2013 Warszawa – Dubaj – Osaka (Japonia) I powrót po 3 miesiącach (ten sam bilet) Osaka – WarszawaEMIRATESRower leciał w ramach limitu bagażu, który w liniach jest (był) naprawdę duży – 30 kg plus bagaż podręczny. Limit wielkości pudła też był duży – 300 cm.Miałam wtedy mniejszy i lżejszy rower, a i tak ledwo się zmieściłam w limicie wagowym.  
    W drodze powrotnej rower leciał bez pudła, opakowany kartonami, w torbie.
    2013 Osaka – Kagoshima (KIUSIU) –lokalne linie japońskie Peach AirDopłata za sprzęt sportowy/ rower i bagażPudło na rower było za duże, trzeba było rozpakowywać na lotnisku
    2013 Sapporo (HOKKAIDO) – Osaka –lokalne linie japońskie Peach AirDopłata za sprzęt sportowy/ rower i bagaż 
    2013 Warszawa – Amsterdam – Manila (Filipiny)KLMDopłata rower (100 EUR – to mój max.) 
    2014 Cebu (Filipiny) – Kuala Lumpur (Malezja) iAir Asia tanie linie azjatyckieDopłata za bagaż i rower 
    2014 Kuala Lumpur – Rangun (Birma)Air Asia tanie linie azjatyckie             Dopłata za bagaż i rower 
    2014 Chongquing (Chiny) – Warszawa i powrót po 2,5 miesiąca do SeuluFinnairDopłata za rowerPudło znalazłam w sklepie rowerowym i szłam z nim na pieszo na lotnisko 5 km. Miałam na rozkładanie roweru całą noc, ale niestety pomimo wielu prób nie udało mi się odkręcić pedału – od tej pory zawsze proszę o poluzowanie w sklepie rowerowym przed podróżą.
    2014 Warszawa – Seul (Pd. Korea)FinnairDopłata za rower Nie mogłam sobie poradzić z zamocowaniem kierownicy. Musiałam pojechać taksówką do centrum.
    2015 Sajgon / Ho Chi Minh (Wietnam) – Warszawa – lot w jedną stronę Aeroflot Dopłata za rower (ale czasem Aeroflot na trasie do Wietnamu miał promocję rower za darmo) 
    2016 Warszawa – Istambuł (Turcja) – Biszkek (Kirgistan) – Urumqi (Chiny)linie tureckie Pegasus (na dwóch biletach)Dopłata za bagaż i rower (2 x 50 EUR) całość przebiegła sprawnie, ale na lotnisku w Istambule, na przesiadce, przed wejściem do samolotu ważono bagaż podręczny (nie robiono tego w lotnisku wylotu czyli Berlinie). Miałam 12 kg zamiast 8, ale udało mi się jakoś prześlizgnąć.
    2017 Szymkent (Kazachstan) – Almaty międzylądowanie – Dubaj (Zjednoczone Emiraty Arabskie)kazachskie linie AstanaAir Dopłata za rower (chyba 50 EUR)Dość długa dyskusja na lotnisku z osobą od odprawy, która mnie bardzo chciała obiciążyć dodatkową opłatą – miałam przy sobie wydrukowane wszelkie zasady. Poszłyśmy jednak razem do biura linii na lotnisku (było małe) i tam pracownicy jej to wybili z głowy.
    2018 Istanbuł (Turcja) – Lwów (Ukraina) Pegasuslinie tureckie PegasusDopłata za bagaż i rower (2 x 50 EUR)Chyba największe zdziwienie to nie podróż sama w sobie, ale fakt, że właściciel hostelu we Lwowie nie chciał trzymać pudła z rowerem, bo twierdził, że nie ma miejsca (fakt, to była niewielka kamienica z podwórkiem, ale wybierałam ten nocleg dość świadomie). W końcu znalazł nieduże i musiałam coś tam zapłacić.
    2018 Warszawa – Larnaka (Cypr)WizzairOpłata za bagaż dopłata za rower (130 PLN)Właściciel hostelu odebrał mnie z pudłem z lotniska za 10 EUR. Wygodne.
    2019 Antalya (Turcja) – Rzym (Włochy) –PegasusDopłata za bagaż i rower (2 x 50 EUR)Fun fact: podróż na lotnisko. Mój gospodarz z Warmshowers był dosć barwną postacią, zabronił mi zamawiać taksówkę bo drogo (wcale tak nie uważam) i stwierdzil, że obok jest tramwaj wprost na lotnisko. Tramwaj był jednak jakieś 500 metrów dalej i ledwo się do niego dowlekliśmy z wszystkimi bambetlami. A potem na lotnisku następny maratonik do odprawy, tylko już sama… Ufff. Ale fakt- było bezkosztowo 🙂
    2019 Warszawa – RzymWizzairOpłata za bagaż i dopłata za rower (130 PLN)Składanie bicykla na lotnisku, w pociąg i do miasta.
    2020 Barcelona – WarszawaPLL LOT (lot „ratunkowy” dla obywateli Polski na początku pandemii)nie było limitu bagażu (!)Pandemia. Nikt nie mógł mnie odwieźć na lotnisko, bo nie mogły jechać dwie osoby w samochodzie. Mieszkałam 50 km dalej, pojechałam z pustym pudłem w torbie (na ramieniu) i bagażem na rowerze dwoma kolejkami z przesiadką. Rozkładałam rower na lotnisku. Katorga.
    A potem – po raz pierwszy zdarzyło mi się, że rower nie doleciał (!!! -stres) podobno dlatego, że został nadany dość późno (nie było prawie obsługi na lotnisku – pandemia), ale dzięki Bogu przyleciał następnym lotem i mi go dostarczono do miejsca kwarantanny.  

    I jeszcze na koniec..

    Przydał Ci się mój wpis? Może postawisz mi kawę, wpłacisz drobną kwotę? Pomoże mi to odkrywać więcej i udostępniać więcej informacji innym. Dziękuję!
    Postaw mi kawę na buycoffee.to
    18 wrzesień 2021 17 comments
    0 FacebookEmail
Ewa Świderska Ewcyna
Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta

Witaj na moim blogu! To strona o podróżowaniu solo rowerem w damskim wydaniu i życiu w drodze. Poznaję i opisuję świat, innych i siebie. Nieco więcej o mnie znajdziesz tutaj. Jeśli chcesz mi wirtualnie towarzyszyć - zapraszam!

Wesprzyj moją podróż

Lubisz moje wpisy, uważasz, że są przydatne i masz ochotę wesprzeć moją podróż? Z każdą złotówką mogę więcej. Postaw kawę lub kliknij guzik "donate". Dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Częściej kręcę na fejsbuku – zajrzyj!

https://www.facebook.com/Ewcyna-217095148465193/

Gdzie jestem?

Click to open a larger map

Instagram

ewcyna_com

POKAZY/ SLAJDOWISKA wrzesień/październik 2023 (E POKAZY/ SLAJDOWISKA wrzesień/październik 2023
(Eng. Invitation to the upcoming presentations in Poland from my Silk Road bike journey) 

Drodzy! W najbliższych tygodniach będę miała ponownie możliwość podzielenia się historiami z mojej podróży Jedwabnym Szlakiem z Chin do Turcji. Zaplanowanych jest kilka pokazów na Śląsku, w Gdyni i Warszawie.  Niektóre są płatne, na inne jest wstęp wolny.
Serdecznie zapraszam wszystkich, nie tylko rowerowo zakręconych.

7.09 (czwartek) godz. 16.30  Skoczów (woj. śląskie), Teatr Elektryczny, ul. Mickiewicza 3 
 (bilety 15 PLN)

11.09 (poniedziałek) godz. 19.00 Katowice, Klub Podróżników NAMASTE,  ul. Jana Sobieskiego 27
(bilety 15 PLN)

12.09 (wtorek) godz. 18.00 Oświęcim, Oświęcimskie Centrum Kultury ul. Śniadeckiego 24 
(wstęp wolny)

15.09 (piątek) godz. 16.30 Gdynia, Gdyńskie Warsztaty Podróżnicze, Pomorski Park Naukowo-Technologiczny (wstęp wolny)

październik - Warszawa: 
3.10 godz. 18.00 (wtorek) DK Kadr, ul. Rzymowskiego 32 
6.10 godz. 19.00 (piątek) DK Łowicka, Łowicka 21
.
.
.
.
.
#jedwabnyszlak #prelekcjapodróżnicza #namaste #podróżrowerem #festiwalpodróżniczy #pokaz  #spotkaniezpodróżnikiem #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #podrozerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
Brittany is a little different France. No vineyard Brittany is a little different France. No vineyards here, but loads of castles, grazing cows and sheep, mostly rocky coast and wind. Pray so it blows at your back! 
I have planned for years and finally got there this summer. Lots to explore left there still though! 
.
.
.
.

#solotravel #cyclingnomad #cyclinglifestyle #francevelotourisme #francebybike #cyclingfrance #velonomad #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #outdoor #podrozerowerem #outsideisfree #bretagne #wyprawarowerowa #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #cicloturismo #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
The Lavaux vineyard area stretches between Lausann The Lavaux vineyard area stretches between Lausanne and Vevey on a terraced, steep northern slope of Lake Geneva overlooking the peaks of the Alps.  A beautiful lake and even rows of lush green vines always create a beautiful sight, but I was wondering why is it a UNESCO site?
 "Oh, just millionaires started buying up the land and building houses there, that was the only way to protect the place," explained Anna, a solo cyclist friend who lives nearby and whom I finally met after years of Facebook virtual acquaintance.
I left Geneva looking at the sky with justified concern, because the last days here there was a storm after storm.  Fortunately, during the ride along the lake, it cleared up and we could soak up the beautiful views.  Just like on Lake Garda, the views here are luxurious.  I passed the spas of Thonon les Bains and Evian - the latter is known for its bottled water brand.  Here I could drink it at the source for free, apparently it does well. It was also time for the last bath.  Unfortunately, in the evening I found myself on the Riviera, because that's what they call the shore between Montreaux, Vevey and Lausanne.  The density of people and buildings plus the most crowded week of the year and the long Swiss weekend did not bode well for accommodation, and that's exactly what happened.  There was one big disco on the coast and at the campsites, apart from the disco, were packed.  Like it or not, with no chance of wild camping - scared of being fined too - I went back 12 km to one of the earlier campsites. It was packed, but I didn't care as I put my tent up at midnight.
The decision to skip cycling through southern Switzerland and the higher mountains was not easy, oh no.  I returned to it several times, but the weather madness was the reason.  So if you are looking for a flatter Switzerland, I recommend the trail along the lakes and rivers, i.e. the northern part of the country. 
.
.
.
.
.
#solotravel #cyclingnomad #switzerlandbybike #cyclingswitzerland #outdoorwomen #lacleman #lavaux #swizerlandtourism #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #outdoor #podrozerowerem #outsideisfree #wyprawarowerowa #solowomancycling #solopodróż #szwajcaria
Neglectig Instagram continued.. this photo is a fe Neglectig Instagram continued.. this photo is a few weeks old, but well.. do many wonderful places visited the last months mostly due to #housesitting that it's hard to remember. After Lago di Garda I enjoyed Piemonte and Val d'Aosta and having a few weeks before another assignment I decided to go to north of France. Started with a nice bicycle path along La Seine river. Idyllic landscape, multiple castles with the impressive medieval fortress of Château-Gaillard overlooking the meanders of the Seine, flanked by limestone cliffs.. cycling in France can get as easy and enjoyable as that .. Pushing my bicycle through the chinese Tian Shan feels like an old, unbelievable story here
.
.
.
.

#cyclingfrance #hobolife #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure #francebybike #seineriver
- What are you doing here, are you traveling alone - What are you doing here, are you traveling alone?  asked Marco in front of Lidl seeing me packing my groceries. It's still the cheapest market in Italy and sometimes I buy there, although the amount of packaging plastic they use makes me sick. And it was in this market in Peschiera del Garda that I heard the biggest mix of languages for weeks, which made me even more surprised that anyone paid attention to me at all.
 - Do you want to sleep wild?  There are places by the lake, but not here. You can stay at my place if you like, but it's 15 km away - he added. 
Not this time, I was going the other way. 
When at the end of my stay in Tuscany I received a housesitting offer by Lake Garda, I thought to myself - why not?  I was here only once by bike. I've also decided to cancel housesitting gigs in Spain for other reasons.
The lake area is kind of luxurious, a nice change.
This is the largest lake in Italy, an extremely picturesque place.  As befits its post-glacial origin, it is long, the circumference is 160 km and in the northern section it bites into high mountains. Turquoise water, green trimmed lawns and high mountains on the horizon.Very touristy, but it's enough to cycle 5 km from the coast you embrace rolling hills, vineyards, crops and it's very normal and still beautiful.
But nature is not doing so well. Water level in Lake Garda is at its lowest in decades. In the face of the worst flooding in the Po Valley in over years, it's like a paradox. The lakes aren't just views but large bodies of water used in agriculture and power plants. The German press warned their readers,thousands of whom come here on holiday: "Lake Garda is so low that diving is dangerous."
Ps. If you want to support my travel you are welcome. Link in bio. 
Ps.2 I still am more often on FB
.
.
.
.
#solotravel #cyclingnomad #italiainbici #italybybike #cyclingitaly #bicicletta #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #podrozerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #housesittinglife #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat cicloturismo #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
I don't like numbers and don't count on them in th I don't like numbers and don't count on them in the summary of my trip around Sardinia.  I don't know how much I pedaled, what is the sum of elevation gains and stuff.  But wait, I know something! - I spent 16 days there and saw only part of the island. 
This place immediately won my heart, although I would rather avoid it during the season.  The beaches are insane, but it was too cold to swim. And too windy, although if you're lucky the wind blows in your favour. And maybe the prices, it's more expensive than on land.  Hills and mountains nearly everywhere.
Adventages? Nature, vast space, people, traces of indigenous people who once inhabited the island.  Mysterious Nuraghi Towers.  The enormity of traditions that are cultivated for the Sardinians, not for tourists. 
But let's finish describing my tour. I reached the town of Bosa, probably the most charming Sardinian town, where colorful houses are located on the mountainside and there is a castle on top of it. I haven't discovered whether it's a custom or whether painting houses is for tourists, but the fact is that in many Sardinian cities houses have facades in vivid colors and so is Bosa. I walked around the streets of Bosa a bit, ate ice cream and started rolling a few hundred meters up. Instead of the main road, I chose a smaller, more winding and with a greater dose of climbing, which usually provides more attractions and scenic impressions.  You wander through small villages where people say hello and ask where you are from.  Thanks to this, I came across two local celebrations on Sunday, which are related to religion, and on Monday the third one.  Phew!  The most interesting were tractors in floral styling, which later took part in the procession.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #sardegna #sardynia #cyclingsardegna #sardegnainbici #travelbike #outdoor #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike#naturelover #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
The winds will blow as they want my mother used to The winds will blow as they want my mother used to say - and in Sardinia the winds usually blow counter-clockwise.  When I reached Olbia on the east coast of Sardinia, I should have started cycling west. However, I was too keen to see the feast of Saint Efisio in Cagliari in the south of the island, so I decided to go there by train and disturbed this windy order. I got off the station before the city to find a quiet corner behind a bush for the night.  From there I went to Cagliari.
I saw the amazing fiesta and crawled out of town slowly.  Islands are islands, you can always count on wind blowing there.  And it blew right in my face.  I did 20km that afternoon and didn't enjoy it at all.
 I had an ambitious plan to conquer the interior and the east of the island, which is famous for its beauty, and it was.  Huge spaces, greenery, grazing cattle... we like it that way.  Extremely steep climbs and my bike loaded after the winter did their job - two days of struggling with them reduced my urges to push east, which is considered the most beautiful part of the island.  Willingly or not, after seeing the UNESCO site which are the ruins of the Bronze Age village in Barumini, the people of Sardinia called the Nuraghias, I climbed even higher and then went back to the sea to Oristano and packed the train back to Olbia.  Just to go with the wind along the coast. I wanted to see some of this emerald sea.  So I did, cycling the Costa Smeralda. The sun was shining beautifully, I didn't feel like taking a bath or staying in the sun. It's still too cold.  But the views alone are enough for me.
Nature are Number One in Sardinia.  The architecture was unobtrusive, not to say ugly.  Surprise. After seeing the gems of Tuscany and Puglia, this was a bit of a disappointment.  But, there are beautiful murals everywhere!
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #Sardynia #inbici #sardegna #sardegnainbici #travelbike #outdoorlife #podrozerowerem #sant'efisio #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze
On my last, or penultimate, weekend in Tuscany thi On my last, or penultimate, weekend in Tuscany this spring, I was to wind my way through the roads of the Chianti hills. Yes, that's where the ones famous of wine-making (in the store ask for "kianti", not "cianti") and the place of the beginning of the l'Eroica bike race. I was there 10 years ago, and all in all, the hills around me are plentiful, but just to refresh my memory, stretch my calves and catch the first sun? I don't live too close, the cats had company over the weekend so I thought - well, how about a two-day trip? 
I didn't want to pack all the lodging equipment for one night, but two accommodation search engines had bad news, however - in an area of 150 km x 100 km for the night from Saturday to Sunday there was not a single vacant accommodation! Seriously. On the second one the cheapest offers for more than 200 EUR.  The long Italian weekend has begun (April 25, Italy celebrates "Festa della Librazione" - Liberation Day). On top of that, the region is mega-touristy, and there is no camping apart from Siena. Let’s pack up, well. 
Set off slowly like a tortoise ... past Asciano I entered, in the sense of pushed, on the famous white gravel roads, along which the route of the Eroica race leads and then even more slowlier!  I was occasionally passed by cyclists travelling light and on E-bikes, because that's the only way they cycle here. Envious. Eroica roads are for eagles or I need to revise my physical capabilities. I don't know what killed me more, the steepness of the roads or the number of motorcyclists on their roaring machines, but by the evening I decided that I've had and seen enough, I'm going back. And those dozen kilometers of return home in the dark - because nearly no vehicles anymore, listening to the sounds of the night, were perhaps as beautiful as the Tuscan and Sienese landscapes in spring.
And in a few days, a new cycling stage.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #travelbike #eroica #asciano #outsideisfree #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #cretesenesi #toscanainbici #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #roweremprzezświat #podróżerowerem #wyprawarowerowa #kobietanarowerze
"Natale con i tuoi, Pasqua con chi vuoi", "Christm "Natale con i tuoi, Pasqua con chi vuoi", "Christmas with the family, Easter with whoever you want" - according to this saying, Easter in Italy is often spent away from home, with family or friends.  The beginning of the picnic season, one might say, the welcome of spring.  Children are given chocolate eggs.  Accommodation places are booked long before Christmas.  Although you can't generalize - in many homes everything from A to Z is cooked.
The Easter traditions hold strong in the south of the country, in Sicily and even in Puglia, but although I was hoping to participate, unfortunately I was not able to be there at that time again.  The processions that take place on Good Friday, are very solemn and gather hundreds of participants.  I really like to peek at local customs, but in Tuscany there is not much to see 🙃, unless watching hundreds of visitors would count as such.  It's interesting that when I searched (in three languages) for "Easter in Tuscany", I mainly see offers of accommodation and trips.  When I searched for "Easter in Puglia", the search engine shows mainly religious rites and local traditions.

This year spring is late, the trees are blooming, but the leaves are still on hold. Three days ago we had frost at night, it's supposed to rain during Easter. In fact, it's just about to start.  Yes, I've seen what's going on with the weather in Poland, I'm not complaining! 

So I jumped on my bike before this rain for a pre-Easter bike ride to Trequanda. I haven't been there yet this year.  This is another insanely picturesque road with a view of Monte Amiata and Crete Senesi.
 I enclose a handful of photos to whet your appetite for Tuscany and wish you a good Easter time.  Rest and live it as you like.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #outdoorwomen #cyclinglife #inbici #valdichiana #trequanda #toskania #cretesenesi#toscanainbici #travelbike #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #monteamiata #rowerowapodróż #onmybike #wyprawarowerowa #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #solotravel #worldbycycling
Load More... Follow on Instagram

Wkrótce jadę do?

Polska!

Najpopularniejsze wpisy

  • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
  • Ewcyna
  • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
  • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część wschodnia: Kraków – Szczucin (i okolice)
  • Rowerem przez Pomorze Zachodnie – Stary Kolejowy Szlak (Kołobrzeg – Złocieniec)
  • Podróż solo rowerem przez Iran okiem kobiet (Solo woman cycling in Iran – is it a no-no)
  • Podróże
  • Podróż pociągiem we Włoszech – przewóz roweru. Praktyczny przewodnik
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część zachodnia: Brzeszcze – Kraków (i okolice)

Kategorie i tematy

Albania Armenia Azerbejdżan Azja Bez kategorii Bliski Wschód Bośnia Bułgaria Bułgaria rowerem Chiny Chorwacja Czarnogóra Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria Europa Filipiny Francja / Szwajcaria Grecja Gruzja Iran Japonia Jedwabny Szlak Kambodża Kaukaz Kirgistan Korea Południowa Laos Myanmar (Birma) Oman Polska Polska - Polska Wschodnia praktycznie PRZEMYŚLENIA Rumunia Serbia Tajlandia Turcja Ukraina Ukraina - Krym USA Uzbekistan Wietnam Węgry Włochy Włochy Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ikony facebook, RSS, Mail

Archiwum

Zaglądam do

  • Bicycle.pl
  • WorldBiking.info
  • Cycling Duch Girl
  • Podróżerowerowe.info

Tagi

Azja rowerem Bałkany rowerem Birma Birma rowerem Burma by bike Chiny Chiny rowerem cycling Burma cycling China cycling Japan cycling Korea cycling Laos cycling Myanmar cycling Philippines cycling USA ewcyna Filipiny rowerem Grecja rowerem Hokkaido Iran kobieta rowerem Japan by bike Japonia Japonia rowerem Jedwabny Szlak rowerem Kambodża rowerem Kambodża rowerem. rowerem po Azji Korea by bike Korea rowerem Laos by bike Laos rowerem Myanmar by bike not for speed Philippines by bike podróże rowerem Polska rowerem rowerem po Azji samotna podróż rowerem Tajlandia Tajlandia rowerem Urumczi USA rowerem Wietnam rowerem Włochy rowerem Xinjiang Yunnan

  • Facebook
  • Instagram
  • Email
  • Rss

@2019 - All Right Reserved. Created by WP Doctor


Back To Top
Ewcyna
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
 

Loading Comments...
 

You must be logged in to post a comment.