Ewcyna
Banner
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
Category:

Jedwabny Szlak

    AzjaIranJedwabny Szlak

    Podróż solo rowerem przez Iran okiem kobiet (Solo woman cycling in Iran – is it a no-no)

    by Ewcyna 28 lipiec 2018
    written by Ewcyna

    Perpetrator escaping on his motorbike. Thanks to this photo he was found and sentenced.

    „Iran? To nie jest dobry pomysł by kobieta podróżowała tam sama na rowerze .. Ja być może wróciłabym, ale jedynie w męskim towarzystwie ” powiedziała solo cyklistka z Belgii, która napotkałam gdzieś w Kazachstanie i opowiedziała mi swoją historię. Historie o tym, jak źle czuła się w tym kraju i o tym, jak ledwo uszła z życiem, gdy została napadnięta jadąc rowerem mniej uczęszczaną drogą. Była to pierwsza negatywna opinia jaką usłyszałam na temat kraju, którego mieszkańcy są jest wychwalani za swoją gościnność. Los chciał, ze przeczytałam jej wpis na temat podróży po Iranie i dowiedziałam się o szczegółach nich pól roku później, gdy odpowiedziała na mój post na temat kobiecego solo podróżowania w Iranie, który zamieściłam w jednej z grup rowerowych na fejsbuku.

    Następna była rowerzystka z Południowej Afryki, napotkana gdzieś w Kirgistanie. „Iran? Uciekłam po 2 tygodniach. nigdy więcej tam nie pojadę. Połączyłam siły z inna napotkaną solo rowerzystką a i tak nie było dobrze. Myślisz może, że to niewłaściwy ubiór? Nie, nie, byłam zakryta od stóp do głów. Żaden włos nie wystawał spod chusty a na spodnie narzuciłam zakrywające biodra manteau. Uwaga i namolność mężczyzn była wręcz chorobliwa, po dwóch tygodniach miałyśmy dość – zdecydowałyśmy się wziąć autobus i wyjechać z Iranu” . Hmmm.

    Ciekawił mnie Iran. Wciąż ciekawi. Poza tym był na mojej drodze Jedwabnym Szlakiem, nie chciałam uprzedzać się i rezygnować, ale zdecydowanie opinie te zasiały we mnie ziarno niepokoju.

    Były wszak pozytywne opinie solo cyklistek. Pierwsza z nich, Heike, spędziła w Iranie podczas dwóch osobnych wizyt rowerem ponad 3,5 miesiąca i nie przestawała się zachwycać krajem i ludźmi, choć ją też spotkały niemiłe przejścia.. Były dwie Polki, Joanna i Dorota, które miały jednakowo pozytywne doświadczenia. I wiele innych.

    Nadszedł czas na moje własne.

    Wjechałam do Iranu od południowej strony, promem ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich w Bandar Abbas. Jeszcze tego samego dnia wzięłam prom na wyspę Qeshm. To piękna wyspa o wprost baśniowych pejzażach przypominających widoki z księżyca. Raj dla tych, którzy lubią samotne spotkania z naturą, a ja lubię i to bardzo.

    Każda kobieta, także cudzoziemkę, która przebywa w Iranie obowiązują zasady dotyczące odpowiedniego ubioru – jeszcze na promie zakryłam włosy chustką, miałam na sobie spodnie z długą nogawką i bluzę z długim rękawem. Czasem, gdy chustka zsuwała mi się z głowy w czasie jazdy naciągałam jeszcze kaptur od bluzy. Powinnam mieć jeszcze tzw. manteau przykrywające pośladki do pól uda, ale bluza jest dość długa więc założyłam, że kupie sobie odpowiedni ciuch później.

    Zaczęłam jechać zatem dookoła wyspy powoli delektując się ciszą i ciesząc z pozdrowień mijanych ludzi. Mijających mnie samochód o było całkiem dużo – okazało się, że trafił mi się długi weekend na początku lutego, zatem wyspę odwiedzały tłumy turystów. Dwukrotnie nocowałam w namiocie na plaży, raz w udostępnionej mi sali modlitw również w parku przy plaży. Ludzie byli pomocni i przyjaźni.

    Południe wyspy to jednak bardzo odludne tereny, pomiędzy niektórymi wioskami jest 20 km odległości. Byłam jakieś 10km za Salakh, gdy nadjechał z naprzeciwka na motorku. Młody szczupły chłopak. Minął mnie, po czym zawrócił.. Starał się zagadać, ale ani ja nie mówię po persku (farsi), ani on po angielsku. Siłą rzeczy konwersacja nie była możliwa, zatem pojechałam dalej. Po jakiś 1-2 kilometrach napotkałam kierunkowskazy do jednaj z lokalnych atrakcji – należało skręcić z pustej drogi w jeszcze bardziej pustą, która kierowała do doliny słynącej z niezwykłych formacji skalnych. Po pięciu minutach chłopak znów się pojawił. Przestało mi się to podobać i zaczynał mi działać na nerwy. Zaczęłam krzyczeć, by odjechał, ale on tylko stał, po jakimś czasie, gdy już wyrzuciłam z siebie nieco bluzgów z wielkim oporem odjechał. Zawróciłam rezygnując z wjeżdżania dalej w dolinę. Była 14.30-15.00 i byłam głodna, od rana nic nie jadłam, po drodze nie było zadnych knajp, Jakieś 500 metrów od połączenia z główną (jednakowoż wciąż pusta i mało uczęszczaną drogą) zobaczyłam nieduży kawałek muru, jakiś nie dokończony budynek – jedyny taki obiekt zasłaniający od potężnego wiatru, jaki udało mi się dostrzec.. postanowiłam wykorzystać tą osłonę, aby zatr4zymac się i coś zjeść. Gdy kończyłam już pojawił się znowu. Byłam wściekła. Nie miałam ochoty zakładać chusty na głowę i przywdziewać długiego rękawa – korzystając z samotności zdjęłam te niewygodne, obowiązujące jednak kobiet w Iranie ubrania, pozostając jednak w długich luźnych spodniach i T-shircie. Zatrzymał motorek kilka metrów ode mnie i jakby nigdy nic chciał się przysiąść. Wrzeszczałam, żeby sobie poszedł, co zdawało się nie robić na nim większego wrażenia. Po jakimś czasie jednak, wstał i usiadł na motorku, nie odjeżdżał jednak. Wtedy zrobiłam mu zdjęcie. Pomogło, pojechał. Spakowałam rower i gotowa do odjazdu zobaczyłam go znowu. Tego było za wiele. To był chyba już 5 raz i najchętniej bym go zabiła. Był koszmarnie namolny, wciąż jednak nie wrażenia kogoś niebezpiecznego, trudno mi wytłumaczyć dlaczego nie wyjęłam w tym czasie sprayu pieprzowego, który podarował mi host w Dubaju. Po bezpiecznym przejechaniu około 40 krajów i ponad 4 latach w drodze intuicja nie podpowiadała niczego złego. Tak, to był błąd.

    Rower był już spakowany, trzymałam kierownicę, gdy chłopak poprosił mnie o wspólne selfie. „Nie!” odpowiedziałam, gdyż miałam go serdecznie dość. Miałam wrażenie, że to go najbardziej ubodło. Poczułam ręce łapiące mnie od tyłu, szarpanina, upadek, kotłowanie na ziemi. Gdy udało mu się ściągnąć mi spodnie i bieliznę i włożyć tam rękę, zrozumiałam z przerażeniem, że nie dam mu rady. Choć szczupły i niewysoki to jednak mężczyzna, któremu natura dała więcej siły. Wtedy on.. odpuścił. Zerwał się ze mnie, wskoczył na motorek i odjechał. Wyglądało to jakby nagle coś sobie uświadomił. Będąc w zupełnym szoku wzięłam rower i szybko wyjechałam do drogi głównej. Myśli przebiegajce przez głowę co robić? Do najbliższej wioski było 10 km, mniej więcej tyle samo do nieco większej miejscowości Salakh, którą minęłam wcześniej. Widziałam tam posterunek policji i tam się skierowałam. Miałam wszak jego zdjęcie.

    Na posterunku nikt nie znał angielskiego, ale zawieziono mnie do pensjonatu, którego współwłaściciel znał język. Okazało się, ze jego matka – przecudna kobieta Zinat, jest znaną na wyspie i w Iranie aktywistką walczącą o prawa kobiet. Byłam w dobrych rękach.

    Zawiadomiłam także polską ambasadą. „To poważna sprawa Pani Ewo. W Iranie za gwałt sprawcy grozi kara śmierci. Niestety, policja irańska nam w żaden sposób nie podlega, będziemy interweniować, ale to od nich zależy jak postąpią” usłyszałam.

    Następne cztery dni spędziłam u Zinat starając się dojść do siebie. Drugiego dnia po południu usłyszałam – złapali go! Jedziemy na posterunek.

    Nie poznałam go od razu. Zmienił fyzurę – na pewno obciął włosy i wyglądał inaczej. Ale to był jego motor i to był on. „To ja” przyznał się w zasadzie od razu.

    Następne godziny to spisywanie protokołu na posterunku. Spisywanie protokołu bez mojej znajomości języka lokalnego.. dokumentu, który kazano mi podpisać, a którego nie chciałam podpisać bez zaznajomienia z nim najpierw mojej ambasady. Protokołu nigdy nie podpisałam nie znając dokładnie jego treści, z obawy o własne dobro i obawę o sprowokowanie sprawcy. Stwierdzono jednak, ze to nie szkodzi, i tak mają podstawy by rozpocząć postepowanie karne. Powiedziano mi, że sprawcę czeka rozprawa sądowa w największej miejscowości na wyspie – mieście Qeshm.

    W międzyczasie na posterunek wpuszczono rodzinę sprawcy. Matka, dwie żony (!) i dziecko. Kobiety w tradycyjnym ubiorze, kwiecistych czadorach i z maskami na twarzach – maski takie noszą na twarzach, podobnie jak w Omanie i Zjednoczonych Emiratach arabskich kobiety po zamążpójściu. Trwał jeden wielki zbiorowy lament. Błaganie mnie o wybaczenie. Obcałowywanie dziecka na pokaz. Nieustające prośby, których ani nie rozumiałam, ani w sumie nie chciałam słuchać.

    Następnego dnia pojechaliśmy do sądu w mieście Qeshm. Przy wejściu ubrano mnie tam w czarny czador, bym mogła wejść do środka. Sędzia sprawiał dobre wrażenie osoby, która jest po mojej stronie. Raz jeszcze zadał te same pytania – gdzie jak.. po kolei.. Cały czas był ze mną właściciel pensjonatu, który służył za tłumacza, gdyż sąd nie miał możliwości, przynajmniej w szybkim czasie, przydzielenia mi takowego. Po złożeniu przeze mnie zeznań powiedziano mi, że jestem wolna. Na pytanie o możliwy wyrok dla sprawcy (musze powiedzieć, że chciałam dla niego kary, ale byłam przerażona wizją kary śmierci) powiedziano mi, że w tej kwestii mogą jedynie poinformować ambasadę Polski w Teheranie po wystosowaniu przez nich oficjalnego pisma.

    Oficjalnie nigdy się niczego jednak nie dowiedziałam. Przejeżdżający przez Queshm turyści, których spotkałam później powiedzieli, ze lokalny strażnik jednej z atrakcji turystycznych opowiedział im o sprawie mówiąc, że sprawca dostał pol roku więzienia i karę chłosty – 70 batów.

    Po zakończeniu sprawy i pobycie u Zinat czułam się lepiej i postanowiłam dać Iranowi i sobie drugą szansę – jechać dalej stosując wzmożone środki ostrożności.

    Uwierzcie mi, że jestem ostrożna. Choć często nocuję na dziko, nigdy nie rozkładam namiotu przed zmrokiem, uważnie wybieram miejsce i nigdy nie palę światła, żeby nie było mnie widać. Tu jednak musiałam wzmożyć czujność także w dzień. Chyba jednak nie do końca mi się udało.

    Wciąż jeszcze trudno mi było przewidzieć, co może mnie spotkać. Następnego dnia para podrostków na motocyklu zbliżyła się do mnie jadąc i jeden z nich próbował złapać za pupę. Tak, o tym tez słyszałam. Widział to kierowca samochodu, który jechał za mną i zatrzymał się oferując pomoc. Miał niefart, bo zamiast na gówniarzy, którzy uciekli wykrzyczałam całą złość na Iran na niego.. od tej pory jednak dużo uważniej patrzyłam we wsteczne lusterko, żeby na czas ewentualnie zareagować, gdyby coś takiego miało się powtórzyć. Nie można tego nazwać beztroską podróżą.

    Dwa dni później postanowiłam skorzystać z toalety na dużej stacji benzynowej. Toaleta damska, jak to w Iranie była gdzieś na szarym końcu dużego terminala. Miałam kłopoty z żołądkiem, wchodziłam zatem do tej toalety kilka razy. Gdy udałam się tam po raz ostatni, wychodząc zobaczyłam stojącego w drzwiach (toalety damskiej!) mężczyznę. Zatarasował wyjście, starając się wepchnąć mnie obiema rękoma do środka. Nie zapomnę tych złych, utkwionych we mnie oczu. Mogłam jedynie krzyczeć. wrzeszczeć na całe gardło jak chyba nigdy dotąd. Uciekł skacząc przez płot a ja roztrzęsiona, płacząc skierowałam się do posterunku policji drogowej. Nie miałam nic, żadnego dowodu.. chciałam tylko gdzieś bezpiecznie się schronić. Nikt nie mówił po angielsku, co mogłam przetłumaczyłam na translatorze i mogłam przenocować w domu mieszkającej blisko rodziny. Rano wsiadłam na rower zastawiając się co robić bo ostatnią rzeczą, na którą miałam ochotę to podróż rowerem.

    To już nie była podróż lekka łatwa i przyjemna, to była podróż w stałym napięciu. Byłam gdzieś pośrodku niczego. Z paranoidalną już czujnością obserwowałam sytuację na drodze i poza nią, mając gotowy telefon do zrobienia zdjęć.. po kilku przypadkach czekających przy drodze przyglądających mi się i zawracających na mój widok by przejechać ponownie obok mężczyznach, choć nie znałam ich intencji – być mozme były dobre, spanikowałam. Nie chciałam jechać dalej, ale bałam się łapać stopa. Przede mną był ponad 100 kilometrowy odcinek przez półpustynię z bodajże jedną wioską po drodze. W oddalonej o 120 km miejscowości mogłam zatrzymać się u hostów z warmshowers.

    Men on motorbikes follow you in Iran often especially on deserted roads like this. They harrass, touch and make proposals for sex. Best solution is to take a photo like that one.

    Zadzwoniłam do hostów, by pomogli mi załatwić transport do ich domu, na co oni po prostu.. wsiedli w samochód i po mnie przyjechali. Ponad 100 km w jedną stronę! Przez następne kilka dni doświadczałam ich niezwykłej gościnności, nie mogąc jednak zdobyć się na jazdę rowerem, ani tez z uwagi na pogodę na Kaukazie (był luty, więc wciąż zima) zbyt szybko wyjeżdżać z Iranu. Postanowiłam kontynuować podróż w większości autobusem. Po wyspie Keszm i Lar pojechałam do Shiraz, Yazd, Potem zaczęłam próbować trochę jechać znowu rowerem do Esfahan, Qom, Talesh, Garmsar. W miastach tych spędziłam po kilka dni, czując się całkowicie bezpiecznie, mieszkając w hostelach bądź doświadczając tam słynnej Irańskiej gościnności. Im bardziej na północ tym było lepiej.

    W Iranie ostatecznie spędziłam.. 2 miesiące. W Qom, niezwykle konserwatywnym mieście spotkałam miejscowych cyklistów, którzy nie tylko zaopiekowali się mną oferując miejsce w hotelu, ale zabrali mnie na wspólną wycieczkę na północ Iranu – góry i wybrzeże morza Kaspijskiego. Pólnoc Iranu by la inna –normalna, przyjazna. Czuło się coś innego w powietrzu.

    Siłą rzeczy zastanawiało mnie dlaczego tak się dzieje. Czy istnieją jakieś zależności, które sprawiają, ze jednym kobietom udaje się przejechać ten kraj zachowując jedynie dobre wspomnienia, a inne nie mogą o nim słyszeć? Czy popełniłam jakiś błąd?

    Zaczęłam badać bliżej temat kobiecej solo jazdy na rowerze przez Iran. Oto blogi opisujące historie innych dziewczyn. Pozwalam sobie przywołać ich fragmenty – niestety są po angielsku:

    1. Cindy z Holandii dość skrupulatnie opisuje dlaczego istnieją (bo istnieją) różnice w solo podróżowaniu po Iranie w przypadku mężczyzn i kobiet:

    https://cyclingcindy.com/2016/11/05/yves-the-difference-between-a-man-and-a-woman-traveling-solo-by-bicycle-in-iran/

    ..”I had several assaults, besides more than a few invitations for sex. Men would come to a halt on the highway, block my way and either ask for sex or make movements to make clear they wanted sex. Truck drivers would stop after they passed me, hide behind their truck and showed me where their penis was hiding. One man lay naked on his bed in a simple traveler’s rest-house and held his hard-on in full view each time I walked by. Motor drivers would ride beside me, asking for sex, or I would be groped while they passed me. This happened almost each day until I start carrying a broken belt drive, as a whip…’

    ..” I never camped though, because I certainly did not feel at ease to camp. Often I was followed by men by the time dusk arrived…”

    1. Trien z Holandii (którą spotkałam w Kazachstanie) – jej doświadczenie było wybitnie trudne. W opisie znajduję te same sytuacje i emocje, które przeżywałam.

    50 shades of blue (EN)

    ..”I smiled less through the daily, countless cars along the way that awaited me or followed. To ask me where I come from and where I am cycling to. Even though it was well intended.

    I didn’t smile at pursuits of guys on motorcycles, riding next to you, starting to grope, turning around and repeating the same action, up to three times.

    I didn’t smile at questions of being together on the photo and the sudden feel of a stranger’s hand on your breast.

    I didn’t smile at all when I was followed by a tough guy on a motorcycle. Who pulled me off my bike, tried to throw me in a sandpit next to the road and tried to rape and murder me. I was super grateful that I could escape. That, when I was dragged by my ankles through the sand, I could loosen a foot and kick that guy in his balls, chest and chin and run away.

    No. I cried, I was empty, exhausted and felt enormously misunderstood. Because, ‘Well, in each country you do have bad people anyway’ it sounded. ‘Uh yes, but three incidents in four cycling days… Sorry, that, I never saw before.’ And ‘Iran has good people. What you say isn’t possible, you are lying, how dare you!’ and ‘Hey, rejoice, you are still alive nevertheless, look at the positive side!’.

    1. Anita z Hiszpanii miała wiele pozytywnych doświadczeń, jednkaże przyznaje, ze:

    https://bkpk.me/beginners-guide-to-cycling-in-iran-and-avoiding-the-mistakes-i-made/

    ..”I did, however, experience some unwanted attention too, although it was much rarer, and I never really felt scared. Mostly annoyed, sometimes properly angry. The most common (and to be honest, baffling) annoyance was being overtaken by boys on motorcycles who would yell at the top of their lungs, right in my ears. I never understood the reason why, but young men do tend to be the silliest of all demographics, and that is a truth universally acknowledged. Maybe it was their way to show support? On very rare occasions (maybe 2 or 3 times) one of the boys would try to engage in conversation with me by yelling “HOW ARE YOU I’M FINE THANK YOU I LOVE YOU!” and try to grab my arm. Sometimes a stern word would be enough to make them go on their way, but one time they kept chatting (“HOW ARE YOU I’M FINE THANK YOU I LOVE YOU!”) until a man on a motorbike stopped them and shooed them away, apologizing and calling them “diwane” (crazy). And there was that one time when a guy stopped his pick up truck and offered to pay me for sex. With his very young daughter next to him. I got very angry, so he shrugged and left. I can go a bit mental when I get angry, so in a way, I admired his poise and calmness…”

    1. Jin, solo rowerzystka z Korei pisze:

    Iran Travel Guide (Safety, Places to visit, Clothes for a girl, and other useful information)

    ..”Arriving Iran, I was glad to come back but I was worried. When I cycled in Iran for two months, I got sexually harassed two times although I had the cycling partner at that time. It was for sure that if I cycled alone, I must get sexually harassed. I heard from solo women cyclists that all of them must get sexually harassed in Iran, not only one time, but several times. Sexual harassing is happening all around the world. But it is not common that solo women cyclists must have this experience 100% sure. I never recommend any solo girl cycling alone in Iran. Some European girl on a bicycle told me she got grabbed between legs even by the immigration doctor on the border. Too much risky to cycle alone and I already cycled from north to south for two months last time that I decided to take the train from south to north back at this time.

    1. Wreszcie Rocio z Hiszpanii, którą spotkałam w Uzbekistanie i jej doświadczenia z zeszłego miesiąca, czerwiec 2018, opisana jedynie w prywatnej korespondencji

    ..” Było ich trzech. Jeden zaatakował, drugi mu pomagał, trzeci się patrzył. Gdy zobaczyłam, że jakieś typy stoją przy drodze włączyłam moją kamerę w GoPro. Zawsze tak robiłam, gdy czułam niepokój. W tym przypadku słuszny. Rower porzuciłam przy drodze by uciec”.

    Podobnie jak w moim przypadku sprawcy w pewnym sensie.. nie skończyli. Jej sprawa sądowa trwała dłużej niż moja. Zapadły wyroki, od których sprawcy się odwołali. Najważniejsze, ze ich złapano.

    A oto kilka głosów w dyskusji na fejsbuku:

    Nie zapomnijmy jednak o pozytywnych doświadczeniach:

    Joanna z http://www.za7zakretami.pl/ w drodze do Azji odwiedziła Iran dwukrotnie, kocha ten kraj i przyznaje, że nie spotkało ją nic niepokojącego. Dorota z http://alepieknyswiat.pl/ spędziła w Iranie bodajże 3 tygodnie i wróciła zachwycona. „A cóż złego może się stać w Iranie?” spytała mnie ostatnio. Heike z www.pushbikegirl.com spędziła w tym kraju ponad 3 miesiące i ma wiele wspaniałych wspomnień, choć i ją nie ominęly nagabywania i zaczepki..

    Post ten powstał, by uczulić solo podróżujące rowerem dziewczyny i kobiety, że podróżując rowerem po Iranie to najczęściej doświadczenia inne, niż podróż w parze, grupie czy tez podróż mężczyzny solo. Może być super, a może być nieciekawie.

    Miejsca, w których wzrasta prawdopodobieństwo negatywnych doświadczeń to głownie mało uczęszczane drogi, prowincje górskie Iranu np. Lorestan oraz południe kraju. Teren na północ od linii Tabriz – Teheran – Maszhad wydaje się być najbezpieczniej.

    Chce tez podkreślić, że nie jest moim celem wypisywanie złych rzeczy na temat Iranu. To fascynujący kraj pełen wspaniałych ludzi, którzy gościom chętnie nieba by przychylili i których wielu pozostanie na zawsze w moim sercu. Solo podróży rowerem po tym kraju w wykonaniu damskim mowie zdecydowane nie, a nie jeżdżacym rowerem, ale jadącym solo do Iranu paniom zalecam dużą ostrożność (jeszcze jeden w wpis w temacie).

    U Zinat w Salakh

    Powiązane:

    • Iran, let's bike again!
      Iran, let's bike again!
    • Wjazd do Iranu - księżycowy Keszm i sinusoida wrażeń
      Wjazd do Iranu - księżycowy Keszm i sinusoida wrażeń
    • Z Sziraz do Yazd czyli irańskie miejsko-pustynne impresje
      Z Sziraz do Yazd czyli irańskie miejsko-pustynne impresje
    • Azerbejdżan. Wywczasy w Baku - czy ty też się ubezpieczyłeś na podróż?
      Azerbejdżan. Wywczasy w Baku - czy ty też się…
    • Gruzja i po płaskim? - rowerem przez step Kachetii i dolinę Alazani
      Gruzja i po płaskim? - rowerem przez step Kachetii i…
    • Armenia i Górski Karabach rowerem - moje miejsce na ziemi
      Armenia i Górski Karabach rowerem - moje miejsce na ziemi
    28 lipiec 2018 11 comments
    0 FacebookEmail
  • AzerbejdżanAzjaJedwabny SzlakKaukaz

    Azerbejdżan. Wywczasy w Baku – czy ty też się ubezpieczyłeś na podróż?

    by Ewcyna 23 maj 2020
    by Ewcyna 23 maj 2020

    Bieg wydarzeń w Iranie nabrał tempa. Zwroty akcji przebiegały w kierunku odwrotnie proporcjonalnym do moich założeń, ale tak to bywa, jeśli człowiek zawodowo zajmuje się podróżowaniem. Opowieści z północnego Iranu będą w książce.…

    0 FacebookEmail
  • ArmeniaAzjaJedwabny SzlakKaukaz

    Armenia i Górski Karabach rowerem – moje miejsce na ziemi

    by Ewcyna 15 listopad 2020
    by Ewcyna 15 listopad 2020

    – Co Pani robiła w Azerbejdżanie? Strażnik graniczny w Sadakhlo skrupulatnie kartkował mój paszport. Armenia nie wita z otwartymi ramionami osób, które były w Azerbejdżanie – to wiedziałam, ale tu autentycznie powiało…

    0 FacebookEmail
  • AzjaChinyJedwabny Szlak

    Z życia nauczycielki angielskiego w Chinach

    by Ewcyna 29 styczeń 2017
    by Ewcyna 29 styczeń 2017

    Słońce budzi się przed 10-tą rano a z okna o tej porze najczęściej widać jeszcze surowe zbocza gór Tian Shan – w zimowe popołudnia ten piękny widok najczęściej niestety rozpływa się w…

    0 FacebookEmail
  • AzjaChinyJedwabny Szlak

    Urumqi, Xinjiang. Wszyscy jesteśmy kurczakami

    by Ewcyna 18 kwiecień 2017
    by Ewcyna 18 kwiecień 2017

    Cztery miesiące! Tak, dziś mijają cztery miesiące mojego pobytu na dalekim chińskim zachodzie. Nie będę ściemniać, że jest miło, łatwo i przyjemnie – owszem bywa, ale nie za często, najczęściej było zwyczajnie…

    0 FacebookEmail
  • AzjaChinyJedwabny Szlak

    Do Turpan czyli jak nie ogarnęłam kuwety

    by Ewcyna 29 maj 2017
    by Ewcyna 29 maj 2017

    Z trudem odpieram ciężar kładącego się na mnie objuczonego roweru. Rama wbija mi się w biodro, stopy rozstawiam szeroko modląc się, by utrzymały mnie w pionie.. ściskam kierownicę, palce sztywno tkwią na…

    0 FacebookEmail
  • AzjaChinyJedwabny Szlak

    Good-bye Xinjiang, good-bye China!

    by Ewcyna 19 sierpień 2017
    by Ewcyna 19 sierpień 2017

    – No już nie przesadzaj! Stanę sobie tutaj i zapalę fajkę, za chwilę pójdziemy. Aga przyjechała w odwiedziny z Polski, po prawie 3 dniach podroży należy jej się mały dymek, ale.. –…

    0 FacebookEmail
  • AzjaChinyJedwabny Szlak

    Życie Ujgurów w prowincji Sinciang – opowieści

    by Ewcyna 5 wrzesień 2017
    by Ewcyna 5 wrzesień 2017

    – A co dla Ciebie w życiu jest najważniejsze? Czasem pytania w gotowym szkolnym planie lekcji są beznadziejnie głupie, a czasem wręcz filozoficzne i nie dostosowane do wieku uczniów, którzy i tak…

    0 FacebookEmail
  • AzjaChinyJedwabny Szlak

    One good man. Rowerem przez chiński Tianshan

    by Ewcyna 30 wrzesień 2017
    by Ewcyna 30 wrzesień 2017

    Wyjazd z Urumqi to tyleż radości co niepewności. Oddaję klucze koledze, który przeprowadza się do mojego mieszkania z rodzina, jeszcze pierożki w moim ulubionym osiedlowym sklepiku, jeszcze to, jeszcze tamto.. po czym…

    0 FacebookEmail
  • AzjaJedwabny SzlakKirgistan

    Kirgistan. Żyjesz tylko dla siebie

    by Ewcyna 17 listopad 2017
    by Ewcyna 17 listopad 2017

    Na przejściu granicznym Chiny-Kazachstan w Korgas, jednym z największych w Azji Centralnej spodziewałam sznura tirów, wijącej kolejki „mrówek”, czyli ludzi zajmujących się handlem w rejonie przygranicznym, przepychania, trąbień, nawolywań, pakunków w kraciastych…

    0 FacebookEmail
  • AzjaJedwabny SzlakUzbekistan

    Uzbekistan. Historia jednego wypadku

    by Ewcyna 15 grudzień 2017
    by Ewcyna 15 grudzień 2017

    Świszczący dźwięk zaciąganego hamulca szybko i skutecznie wybudza mnie z pedałującego rytmu. Nie ma czasu spojrzeć w lusterko, myśleć czy uciekać w prawo czy tez w lewo też nie – kurczę się…

    0 FacebookEmail
  • AzjaJedwabny SzlakUzbekistan

    Obowiązek meldunkowy w Uzbekistanie – opowieści

    by Ewcyna 28 grudzień 2017
    by Ewcyna 28 grudzień 2017

    Uzbecka rzeczywistość, choć małymi krokami zmierza ku szeroko pojętej normalności wciąż obfituje w szereg niespodzianek i absurdów, a jednym z głównych jest obowiązek meldunkowy. Jako, ze przygody z nim związane urozmaicały mi…

    0 FacebookEmail
  • AzjaJedwabny SzlakTurcja

    Jak ciepło jest w Turcji zimą czyli akcja stabilizacja

    by Ewcyna 14 styczeń 2019
    by Ewcyna 14 styczeń 2019

    Powiązane: Wjazd do Iranu – księżycowy Keszm i sinusoida wrażeń Armenia i Górski Karabach rowerem – moje miejsce na ziemi Iran, let’s bike again! Gruzja i po płaskim? – rowerem przez step…

    0 FacebookEmail
  • AzjaBliski WschódIranJedwabny Szlak

    Wjazd do Iranu – księżycowy Keszm i sinusoida wrażeń

    by Ewcyna 6 maj 2020
    by Ewcyna 6 maj 2020

    Po przybyciu do portu w Bandar Abbas na południowym brzegu Iranu w zatoce Perskiej zostałam natychmiast dostrzeżona i wyłapana z tłumu innych pasażerów przez pracownika straży granicznej.  Pozwolono mi minąć długą kolejkę…

    0 FacebookEmail
  • AzjaIranJedwabny Szlak

    Iran, let’s bike again!

    by Ewcyna 17 maj 2020
    by Ewcyna 17 maj 2020

    Najbielsze z irańskich miast, Varzaneh sprawia wrażenie miasta duchów. Prowincjonalne miasteczko na pustyni o tej samej nazwie słynie z tego, że większość kobiet nosi tu nie czarne a białe czadory. Widok, szczególnie…

    0 FacebookEmail
  • AzjaJedwabny SzlakUzbekistan

    Uzbekistan, ach te kolory!

    by Ewcyna 4 luty 2018
    by Ewcyna 4 luty 2018

    Uzbekistan, ach te kolory! Zachwycała się barwami kobiecych strojów Elisabeth, sakwiarka z Południowej Afryki, którą spotkałam na trasie w Kirgistanie. W październiku, tak, to byłby najlepszy czas na ten kraj. My w…

    0 FacebookEmail
  • AzjaBliski WschódJedwabny SzlakZjednoczone Emiraty Arabskie

    Ze stepów Kazachastanu do oazy luksusu – Zjednoczone Emiraty Arabskie i Oman

    by Ewcyna 13 maj 2018
    by Ewcyna 13 maj 2018

    W ostatnim dniu października na stepach południowego Kazachstanu termometr wskazywał 29 stopni na plusie i wszyscy zgodnie twierdzili, ze to anomalia pogodowa, bo wszak o tej porze roku to zazwyczaj już śnieg…

    0 FacebookEmail
  • AzjaBliski WschódJedwabny SzlakOman

    Oman, kobieta i rower

    by Ewcyna 5 kwiecień 2019
    by Ewcyna 5 kwiecień 2019

    Dzień, w którym odpadłam od góry zaczął się pięknie, no i .. na szczęście skończył też. Oman to najbardziej strome podjazdy na świecie, każdy cyklista to powtarza i w sieci opisuje. Że…

    0 FacebookEmail
  • AzjaBliski WschódJedwabny SzlakOman

    Dzień w drodze w Omanie

    by Ewcyna 30 lipiec 2019
    by Ewcyna 30 lipiec 2019

    Słońce budzi Cię o świcie czyli ok. 6.30. Leniwie się przeciągasz, wstawiasz wodę na herbatę i potem kawę. Około 9.00 w końcu ruszasz, starając sobie nie wyrzucać, że dziś miałaś wstać wcześniej,…

    0 FacebookEmail
  • AzjaBliski WschódIranJedwabny Szlak

    Z Sziraz do Yazd czyli irańskie miejsko-pustynne impresje

    by Ewcyna 12 maj 2020
    by Ewcyna 12 maj 2020

    W wersji autobusowo-miejskiej Iran był dużo przyjemniejszy w odbiorze. Autobus szybko pochłaniał kilometry, których pokonanie zajęłoby mi dobrych kilka dni albo i tydzień. Krajobraz za oknem zdawał się tkwić w miejscu, za…

    0 FacebookEmail
  • GruzjaJedwabny SzlakKaukaz

    Gruzja i po płaskim? – rowerem przez step Kachetii i dolinę Alazani

    by Ewcyna 18 czerwiec 2020
    by Ewcyna 18 czerwiec 2020

    “Szlak polski” w Gruzji zaczyna się, patrząc od wschodu już na granicy z Azerbejdżanem w Lagodekhi, ciągnie przez urokliwe Sighnaghi, położoną „w środku niczego” czyli w stepie wioskę Udabno a potem hen…

    0 FacebookEmail
Ewa Świderska Ewcyna
Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta

Witaj na moim blogu! To strona o podróżowaniu solo rowerem w damskim wydaniu i życiu w drodze. Poznaję i opisuję świat, innych i siebie. Nieco więcej o mnie znajdziesz tutaj. Jeśli chcesz mi wirtualnie towarzyszyć - zapraszam!

Wesprzyj moją podróż

Lubisz moje wpisy, uważasz, że są przydatne i masz ochotę wesprzeć moją podróż? Z każdą złotówką mogę więcej. Postaw kawę lub kliknij guzik "donate". Dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Częściej kręcę na fejsbuku – zajrzyj!

https://www.facebook.com/Ewcyna-217095148465193/

Gdzie jestem?

Click to open a larger map

Instagram

ewcyna_com

Cycling in sunshine, under blue sky and by the sea Cycling in sunshine, under blue sky and by the sea made my (1st of a year) day.
A great start I would say. 
2023 - let it be... A good one! Yet another. Wishing you all.
.
.
.
.
#italybybike #pugliainbici #outdoorwomen #cyclinglifestyle #travelbike #freedom #outdoorwoman #outsideisfree #solotraveller #biketouring #polignanoamare #apulia
#rowerem #onmybike #Puglia #happynewyear #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #cycling #bybike #lifeofadventure
"Natale con i suoi, Pasqua con chi vuoi" - "Christ "Natale con i suoi, Pasqua con chi vuoi" - "Christmas with your family, Easter with whoever you want" says the Italian proverb, according to it, on the first day of Christmas, December 25, after 2 p.m., Italy stops. At noon, the square was full of people, cafe bustle, conversations, drinks to warm up before a long afternoon at the table and then ... silence. Nobody. Christmas dinner is the main, most important point of Christmas celebrations, just like Christmas Eve in Poland. Santo Stefano day, December 26th is traditionally spent walking, sightseeing, outdoors. And now not a single car passed by me, but another cyclist did!  Fantastic weather - blue sky, sun, about 17 degrees.
Wandering around the streets, the kitchen windows are open and I can smell fried fish. Once upon a time I came to Italy for a holiday with $300 in my pocket (which I put aside all year long by giving English classes), which was supposed to last for 2 months. And it did. Sleeping under the sky as I didn't even have a tent, hitchhiking..the only food I had was bread with onions and Calve mayonnaise.  This mayonnaise was my discovery, and sweet onions too.  The main point of the day and the only luxury I allowed myself was a cup of cappuccino - before I ordered it, however, I walked around and looked at the tables of the cafes in which cups they serve them in - I wanted as big as possible.  Then I sat for an hour, tasting the remnants of milk foam with a spoon. The smell of tomato sauce coming from the open windows annoyed me because I was craving dinner so much. Today I remembered that smell from 30 years back.
 I have lunch at home, and cappuccino is also sometimes, thanks to your donations as well (I still look at the cups 🙃). And on the wall today I read the quote "Limits exist only in the soul of those who do not dream". But it was pathetic.  Let's dream, let's fulfill...
I wish you many good dinners and moments spent as you wish.  I was on a bike 😁.
 https://buycoffee.to/ewcyna
.
.
.
.
#hobolife #worldbycycling #adventurecycling #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #travelbybike #solowomancycling #christmasvibe
Today it's December 10th and it is a special date Today it's December 10th and it is a special date for me. On 10 Dec 2013, I locked my door, gave the key to the new tenant, packed the box with my bike into my neighbor's car and flew off on a trip with a one-way ticket. To the other side of the world, the Philippines. The decision-making process wasn't particularly long and was born after cycling Japan, but I had been preparing for this escapade for several months. Organizing my life, buying a new bike (to make it "easier" I went to Berlin twice in one week) and other equipment, buying various insurances, arranging vaccinations - each step meant a lot of time spent on choosing one option or another, finally packing life into boxes and taking it to the basement and flying to Manila with a short stay in Shanghai on the way. I chose the Philippines knowing absolutely nothing about it. There was a promotion on KLM tickets and this destination seemed to me OK. It wasn't that much OK as it turned out, but I still managed to spend there and even pedal for 7 weeks 🙂. For the first 2 weeks I was accompanied by my friend Sophia. 
Gees, it's been 9 years, and I can't stop! After the Philippines I flew to Burma, then cycled through Thailand, Laos, China.... I don't know if I'll go back to Southeast Asia, because I'm sweating at the thought of it, but going through my posts (quite clumsy, it's the beginnings of the blog) made me very happy. If you feel like it go to my my webpage #Ewcyna. What an excitement it was!
.
.
.
.
#hobolife #worldbycycling #philippinesbybike #adventurecycling #outdoorwomen #rowerem  #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #biketravel #travelbybike #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #blogipodroznicze #photooftheday
Your life is like a fairy tale. You travel, you l Your life is like a fairy tale.  You travel, you live here and there, you visit places, you soak up the sun, something is constantly changing.  And then your plan falls apart, because somebody's plans for housesitting changed, cancelled, some moved and you end up with a huge unknown, 3-month hole in your resume, rental prices have gone up a lot, but homelessness is no stranger to you.  There is risk, there is fun, there is anxiety.  It's not bad, in two days you find a new place for a month, even better, you're supposed to be there tomorrow, maybe in a week, or maybe the day after tomorrow.  You have to travel 800 km.  Heavy rains so you sit on your ass, you will not play a hero and do cyclotourism now. What a pity, it was supposed to be a few days with the attractions of southern Italy. The plan for a long journey is in place, train tickets too, landslides and breaking the railway traction too, the railway is not running there, what to do.  You don't want to spend the night in Rome.  Maurizio, your host is away, you avoid hostels, especially on a Saturday night, and hotels are too expensive.  You love Rome and you hate it.  Too beautiful, too dirty, too loud.
Naples?  No thanks.  You don't want to spend the night in Naples.  Ever since you witnessed two robberies and that's on the streets of this city more than 20 years ago, you feel mostly dislike and fear.  Naples dangerous?  Your travel companion on the train with whom you chat a bit replies.  No… Naples is "molto bello" - very beautiful.  robberies?  You know, when they attack you in Naples, they do it somehow... gently.  And in Rome, you can still get a good hit on the head. Naples molto bello. 
I wonder how it is in Milan, Turin or Bari.

My life is like a fairy tale. Back in #Puglia!
.
.
.
.
.
#apulia #italybybike #hobolife #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #biketouringlife
#rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #bybike #lifeofadventure
It's been wonderful, mostly sunny 3 weeks #housesi It's been wonderful, mostly sunny 3 weeks #housesitting in #toscana
Autumn rain and gales have started but it's time for me to move more south.. (more rain predicticted). Still, just following the sun! 
.
.
.
.
.
#cyclingitaly #hobolife #womenonbikes #tuscanycycling #kobietanarowerze #outdoorwomen #toscanainbici #cyclinglife #travelblogger #freedom #natgeotravel #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #solotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure #bikewander
France. Castles and Roman architecture at its best France. Castles and Roman architecture at its best, wherever you pass there's something beautiful and surprising.
.
.
.
.
.
#cyclingfrance #hobolife #francevelotourisme #francjarowerem #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #natgeotravel #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #charente #lifeofadventure #bikewander
But what Has happened already will not come back? But what Has happened already will not come back? It will! 
 I came to Paris for the first time 14 years ago.  It was my third flight with a bicycle and my first independent bicycle trip abroad (because I do not count group travel here).
 At the airport, I picked up my bicycle bag, my stuff and somehow I took it to the train or subway at the airport, which went straight to the center.  I got off at the station, through which in the evening there were hordes of people, and I reached ... the stairs to heaven.  Long, endless staircase, not an escalator at all.  I didn't like lugging it all upstairs.
 -excuse me sir, could you help me?  I asked a young man in French according to the rule to direct a question for help to a specific person.
 -my? (Moi?) He replied with great surprise looking from side to side, but that he hadn't seen anyone else there do he helped me to drag myself out.
 When we left, I saw IT in beautiful night lighting.  It is it, the famous NOTRE-DAME cathedral.  It was a magical moment, do you know those?
I put my bicycle together and cycled along Champs Elysees to Arc de Triomphe and on to the edge of the Bois de Boulogne, where the campsite was located.  At that time, I only had a paper map with me, fatigue was taking its toll, I was falling asleep on my bike and felt a bit pale, but luckily after 11 PM I got there, put up the tent and fell down to sleep. The next day I continued my sightseeing and on the third I set off on a bicycle trip to Geneva. Yes, cycling on paper maps.
I visited Paris several times since then.This time I was brought to Paris by FLIXBUS with an overnight course from Berlin.  Yes, after my vacation in France, I really wanted to come back here and found an offer of catsitting.  Here I am.
 It has already been and will be back.  Good morning France.  Bonjour!
.
.
.
.
.
#cyclingfrance #hobolife #francevelotourisme #francjarowerem #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #natgeotravel #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike #housesitting #polskieblogipodróżnicze #cyclinglifestyle #cyclinglife
Ever since I saw the "Grand Traverse de Jura au Ve Ever since I saw the "Grand Traverse de Jura au Velo" trail, that is crossing the Jura, I couldn't help thinking that it would be fun to cycle it.  The trail has two options, it runs along the highest parts of the Jura range on the French side and is in many places a mountain bike trail.  I just chose to cycle the middle part of the route, climbing over 1000 meters is already a success for me.  But it's not about success and competition to me, in cycling, but about joy.  So it was a lot of joy! Especially my first rest stop with such a view!
.
.
.
.
.
.
#cyclingfrance #jura #juratourisme #francevelotourisme #fran #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoorlifestyle #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure #bikewanderer
Is it France already? the cyclist on the bike aske Is it France already? the cyclist on the bike asked as we stood in front of some signs by the cycle path along the Rhine river. 
I guess so, France, because there are already French signs, I replied, but there was no FRANCE sign anywhere.  We didn't find it but we took a souvenir photo, and then we sat at the roadside tavern for a beer.
The idea to come to France has been growing in me for some time.  I was encouraged by the famous € 9 regional trains ticket promotion in Germany.  Somehow I didn't want to devote my time to Germany - despite the incredible ease of getting around this country by bike, I am not fond, neither speak the language nor like the architecture too much. I also decided to skip the Czech Republic to get to France as soon as possible - but it did not happen, I was very drawn to the bicycle path along the river Ochra.  It winds along the river in the shade of trees for many kilometers.  From Karlovy Vary I pedaled on 2 wheels.
The Czechs like beer.  I dare say more than in Poland.  They like to scream after drinking alcohol, that's what usually happens when one is drunk right? Anyway, tearing the snout took place there at every campsite I passed, so I bought a shower and went on, and put the tent up elsewhere. Easy. Pleasant.
 And in France, I feel great.  It's fun to understand the world around you, although still in Alsace everyone speaks German or a mixture.  It's fun to look at the shelves with the amount of products I love.  It's great to have municipal campgrounds for max 10 EUR.
I am being asked what my tour is when people see the luggage. Just for the sake of it, the random encounters and chats it pays to have it 😁😁🙃
Hope it will be more "fun". No idea yet where to go after Alsace but thinking where to hide tomorrow when the 36 Celsius heat wave comes.
.
.
.
.
.
.
#cyclingfrance #hobolife #elsass #alzacja #womenonbikes #kobietanarowerze #eurovelo15 #eurovelo5 #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #natgeotravel #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel
Load More... Follow on Instagram

Wkrótce jadę do?

Włochy

Najpopularniejsze wpisy

  • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
  • Ewcyna
  • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
  • Podróż solo rowerem przez Iran okiem kobiet (Solo woman cycling in Iran – is it a no-no)
  • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część wschodnia: Kraków – Szczucin (i okolice)
  • Rowerem przez Pomorze Zachodnie – Stary Kolejowy Szlak (Kołobrzeg – Złocieniec)
  • Podróże
  • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część zachodnia: Brzeszcze – Kraków (i okolice)

Kategorie i tematy

Albania Armenia Azerbejdżan Azja Bez kategorii Bliski Wschód Bośnia Bułgaria Bułgaria rowerem Chiny Chorwacja Czarnogóra Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria Europa Filipiny Francja / Szwajcaria Grecja Gruzja Iran Japonia Jedwabny Szlak Kambodża Kaukaz Kirgistan Korea Południowa Laos Myanmar (Birma) Oman Polska Polska - Polska Wschodnia praktycznie PRZEMYŚLENIA Rumunia Serbia Tajlandia Turcja Ukraina Ukraina - Krym USA Uzbekistan Wietnam Węgry Włochy Włochy Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ikony facebook, RSS, Mail

Archiwum

Zaglądam do

  • Bicycle.pl
  • WorldBiking.info
  • Cycling Duch Girl
  • Podróżerowerowe.info

Tagi

Azja rowerem Bałkany rowerem Birma Birma rowerem Burma by bike China by bike Chiny Chiny rowerem cycling Burma cycling China cycling Japan cycling Korea cycling Laos cycling Myanmar cycling Philippines cycling USA ewcyna Filipiny rowerem Grecja rowerem Hokkaido Japan by bike Japonia Japonia rowerem Kambodża rowerem Kambodża rowerem. rowerem po Azji Korea by bike Korea rowerem Laos Laos by bike Laos rowerem Myanmar by bike not for speed Philippines by bike podróże rowerem Polska rowerem rowerem po Azji samotna podróż rowerem Tajlandia Tajlandia rowerem Urumczi USA rowerem Wietnam rowerem Włochy rowerem Xinjiang Yunnan

  • Facebook
  • Instagram
  • Email
  • Rss

@2019 - All Right Reserved. Created by WP Doctor


Back To Top
Ewcyna
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
 

Loading Comments...