• English
  • Polski
Ewcyna
Banner
  • O mnie
  • Azja
    • Turcja
    • Kirgistan
    • Japonia
    • Filipiny
    • Myanmar (Birma)
    • Chiny
    • Korea Południowa
    • Tajlandia
    • Laos
    • Kambodża
    • Wietnam
    • Uzbekistan
  • Bliski Wschód
    • Zjednoczone Emiraty Arabskie
    • Oman
    • Iran
  • EUROPA
    • Bułgaria
    • Grecja
    • Włochy
    • Rumunia
    • Ukraina
      • Ukraina – Krym
    • Węgry
    • Francja / Szwajcaria
    • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • Kaukaz
    • Azerbejdżan
    • Gruzja
    • Armenia
  • Polska
  • USA
    • USA
  • PRAKTYCZNIK
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Przewóz roweru autobusem Flixbus – poradnik
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
    • Warmshowers – gościnność w podróży rowerem
    • USA
    • Japonia praktycznie
    • Birma (Myanmar)
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
Category:

Zjednoczone Emiraty Arabskie

    AzjaBliski WschódJedwabny SzlakZjednoczone Emiraty Arabskie

    Ze stepów Kazachastanu do oazy luksusu – Zjednoczone Emiraty Arabskie i Oman

    by Ewcyna 13 maj 2018
    written by Ewcyna

    W ostatnim dniu października na stepach południowego Kazachstanu termometr wskazywał 29 stopni na plusie i wszyscy zgodnie twierdzili, ze to anomalia pogodowa, bo wszak o tej porze roku to zazwyczaj już śnieg prószy, gdzie tam, żeby w krótkich majtkach jeszcze ganiać. A ja jeszcze ganiałam, może nie majtkach, lecz szortach po kolana. Dwa dni później z 29 zrobiło się 15 a potem 5 stopni i dopadła mnie już wtedy za gardło odkładana z dnia na dzień decyzja – co teraz, pierwsza klaso? Gdzie teraz?

    Większość środkowoazjatyckich „overlandowców” podróżujących Jedwabnym Szlakiem zapewne nie zadawałaby sobie tego pytania – cisnęliby do przodu bo niestraszne im mrozy, śniegi i zawieruchy. Ale ja przecież nie lubię się zanadto męczyć, ryzykować tez nie lubię. Podróż ma sprawiać przyjemność. Totalna nuda i nic, coby można potem wnukom opowiadać.

    A cóż było przede mną? Ano kilometry, bodajże tysiąc z hakiem kilometrów stepu na którym nic nie ma i po którym hula wiatr najczęściej w twarz bo dominują wiatry zachodnie a ja jechałam na zachód właśnie. Taki wiaterek, ze nawet pedałami nie idzie ruszyć, wypizgaj totalny. Miasta położone w odległości kilkudziesięciu, czy nawet kilkuset kilometrów od siebie.

    prez step w Kazachstanie

    Jedwabny Szlak rowerem w Kazachstanie

    Wcześniej już odpuściłam trasę przez Turkmenistan, bo po pierwsze primo – nie bawiłoby mnie zrobienie 600 km w 5 dni na wizie tranzytowej bo moja maksyma to wszak „not for speed” czyli powolutku a po drugie primo o jedyną ewentualnie możliwą wizę do Turkmenistanu, o którą można aplikować jadąc samemu (czyli tranzytową na 5 dni) również niezwykle trudno. Uzyskanie wizy turkmeńskiej to loteria i wielu znajomych ostatnimi czasy nie miało szczęścia i zamiast naginać po 120 km dziennie z wywalonym jęzorem (żeby zrobić te 600 km w 5 dni) musieli w ostatniej chwili zmieniać plany, składać rowery i sadowić pupę w samolocie lecącym gdzieś tam. To najczęściej dość stresujący i kosztowny proces.

    Stresu i pośpiechu jak wiecie nie lubię. Preferuję tez komfortowe ciepełko, najlepiej w granicach 20-25 stopni, coby ani nie zmarznąć za bardzo ani się nie zgrzać – nie uśmiechało mi się zatem pedałować przez północny Iran w grudniu, bo śnieg i deszcz.

    Osiadłam zatem na 3 tygodnie w mieście Szymkent na południu Kazachstanu rozmyślając co tu zrobić z tak miło rozpoczęta i trwająca już około 4 miesięcy podróżą z Chin do Europy. Z uporem maniaka śledziłam wykresy i tabelki temperatur z ostatnich lat w różnych miejscach globu, wczytywałam się w blogi podróżnicze, zadawałam pytania na forach, zapoznawałam się z warunkami przewozu bagażu i roweru na stronach linii lotniczych. osiwieć można od tej roboty, poważnie mówię.

    Z drugiej strony – można to wszak nazwać rozważnym i przemyślanym planowaniem podróży, czyż nie?

    Nepal? Malezja? Może południowe Indie? Czy od razu Emiraty i Oman, o którym słyszałam tyle dobrego ? To niech już będzie te Emiraty i Oman. Uniknę latania w dwie strony i nawet nie zboczę z Jedwabnego Szlaku.

    W drugiej połowie listopada opuściłam Kazachstan na pokładzie kazachskich linii Air Astana (które biorą rower za 50 USD bez limitu wymiaru i waga do 32 kg, stan na listopad 2017 – polecam) przeniosłam moje 4 litery i rowerowy dobytek w zupełnie inny wymiar.

    Wymiar nazywał się Dubaj i wcale nie jest to stolica Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Jest to jednak niewątpliwie jedno z najdziwniejszych miejsc na świecie. Monstrulany twór ze szkła i stali co to wyrósł na środku pustyni nad brzegiem morza w zatoce Perskiej w przeciągu kilku zaledwie, góra 10 lat. Miejsce, w którym łatwiej spotkać pracującego w sektorze usług Hindusa, Pakistańczyka czy Filipinkę czy tez tysięcy ekspatów na wysokich stanwiskach cieszących się zerowym podatkiem od zarobków (od nowego roku podobno jest to juz 5%) niż rodowitego Emiratczyka (skala 80% do 20% mniej więcej).

    najwyższy budynek świata Burj Khalifa i plac budowy wokół

    Lazurowa woda na plaży Al Jumeirah w Dubaju

    Dzięki wskazówkom Chrisa, mojego hosta z Warmshowers, który zgodził się przyjąć mnie w swojej willi otoczonej palmami i zieloniutką trawą zraszanej dookoła dziesiątkami pompek miałam zapewnione łagodne lądowanie w tej oazie luksusu.

    Trochę niefartem był jednak to, ze Chris mieszkał jakieś 40 km od lotniska. Po wylądowaniu zapakowałam moje ruskie torby z dobytkiem i pudło z rowerem do super exclusive lotniskowej limuzyny (jakby co na lotnisku w Dubaju są absolutnie fantastyczne pojemne taksówki, pudło rowerowe długości 1,5 m wchodzi bez problemu) usiadłam obok kierowcy z niepokojem obserwując wskazówki licznika.
    Przepraszam, ile to będzie do Mariny? Spytałam libańskiego kierowcę, który swoją posturą przypominał Przemysława Saletę.

    What’s your problem, madam? Odpowiedział pan kierowca zwalniając jakby chciał zatrzymać się na poboczu i poważnie ze mną porozmawiać. Jak rozumiem pytania o kasę są w tam nie na miejscu bo każdy z założenia dużo kasy ma, potulnie o nic już nie pytałam do końca kursu. Fortuny jednak nie straciłam, wyszło jakież 80 PLN.

    Chris mnie przywitał bardzo ciepło i poczęstował kolacją: oprócz barbecue i sałatki było tez piwo i dopiero po kilku dniach zrozumiałam, jak to ostatnie było nietypowym elementem zestawu kolacyjnego. Alkoholu – piwa, wina i trunków bardziej wyskokowych się zwyczajnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich czy Omanie nie kupi. Kraj muzułmański, zakaz. No dobrze, wiem – w przeciwieństwie chociażby do Iranu trunki można nabyć w upoważnionych do sprzedaży nielicznych sklepach czy hotelach za wielokrotność ceny nominalnej oraz za okazaniem specjalnej legitymacji (wydawanej jedynie rezydentom kraju). Był to zatem mój ostatni łyk piwa przez następne 4,5 miesiące i jakoś mi z tym wcale nie było źle.
    Temperatura wieczorem ku mojemu zdziwieniu wymagała sięgnięcia po bluzę. Ochłodziło się dopiero w ostatnim tygodniu powiedział Chris. Przez 8 miesiecy w roku nie idzie tu normalnie funkcjonować bez klimatyzacji.

    To miłe, ze jej teraz nie będę jej potrzebować, temperatura idealna, doskonały ruch logistyczny Ewka! pomyślałam sobie machając nogą w hamaku na tarasie. Przez następne dni aklimatyzowałam się w Dubaju i planowałam trasę w Omanie. Zmieniłam tez miejscówkę, gdyż do Chrisa przyjeżdżali goście, ale na szczęście łaskawie przygarnął mnie przesympatyczny Giorgio z Włoch na 20 piętrze swojego apartamentu w centrum. Mówiłam już ile miałam szczęścia do przygarniających mnie na polwyspie Arabskim ludzi? Za chorobę nie było by mnie stać na hotel a hostele tam nie istnieją. Na swoją obronę dodam, że przez ostatnie 2 lata niemal nie korzystałam z gościnności hostów z portalu Warmshowers, a ze słynnego Coachsurfingu w ogóle jakoś nie korzystam..

    Po niemal tygodniu uzbrojona w przewodnikową wiedzę postanowiłam opuścić Dubaj.
    Wiśta wio, łatwo powiedzieć!

    Miasto to, przewidziane jako ostoja luksusu nie zakłada poruszania się po nim innymi środkami lokomocji niż samochód. Dla średniaków utworzono jedną linię metra biegnącą wzdłuż miasta, dla rowerzystów nie ma w zasadzie nic. Ależ, ależ! Są tu wszak ścieżki rowerowe na nadmorskiej promenadzie czy ostatnio powstała nad wykopanym sztucznym kanałem the Creek czy też Al Qudra poza miastem.. ok, jest kilka miejsc, gdzie można się poszlajać rowerem w ramach wieczornego spaceru, ale zwyczajnie nie ma do nich jak dojechać, nie mówiąc już o używaniu roweru jako środka lokomocji. Drogi sześciopasmowe w obie strony, wijące się estakady.. chcesz rowerem? robienie w portki ze strachu zapewnione.

    kanał the Creek w Dubaju

    wielopasmowe autostrady w Dubaju

    Pakując się na rower odkryłam, ze nie gdzieś podziały mi się ekspandery (gumy mocujące) do bagażu. Namierzyłam zatem najbliższy sklep rowerowy, który okazał się znajdować na 20 piętrze wieżowca, pod którym nie można było zaparkować roweru. To bardzo częsta przypadłość Dubaju- wszystko wokół jest tak wypielęgnowane, nowe błyszczące i śliczne, ze brudny czy nawet czysty rower za bardzo bezcześciłby otoczenie.. nie można parkować i tyle.

    A czy mogę wjechać windą z rowerem?Tez nie? To jaki sposób mam skorzystać ze sklepu rowerowego proszę Pana? Spytałam hinduskiego strażnika parkingu.
    Pan nie umiał mi odpowiedzieć. Myślę, iż pytanie to bardziej jednak dotyczy właścicieli tak bezmyślnie ulokowanego sklepu. Ekspandery udało mi się dostać w następnym, normalnie położonym sklepie rowerowym, po czym 15 kilometrów i ze 20 estakad dalej znalazłam się nareszcie mniej więcej poza miastem.

    Dotarłam do ścieżki rowerowej Al Qudra – w zasadzie jest to system 3 różnej długości pętli rowerowych (od kilkunastu do ok. 90 km) poprowadzonych przez piachy pustyni. Na gładkiej nawierzchni ścieżki ze świstem mijali mnie lokalni ekspaci cykliści na superlekkich karobonowych bicyklach. Ścieżka Al. Qudra ma jednak tą zaletę, ze na jej starcie znajduje się terminal – budynek z przebieralnią i prysznicami, suszarkami do włosów, o szamponie, odzywce, papierze toaletowym na wyposażeniu ledwo wspomnę.

    W tzw. międzyczasie pod terminal podjechał samochod z parą młodych ludzi. Do części damskiej weszła dziewczyna, lokalna muzułmanka w powłóczystej czarnej abaji i zasłaniającym wlosy i twarz hedzabie. Po 20 minutach zobaczyłam wychnodzącą stamtąd młodą kobietę w dżinsach, kusym t-shircie i rozpuszczonych świeżo umytych włosach. Poznałam ją dopiero jak isę do mnie uśmiechnęła. Zastanawiałam się, czy po tej imprezie, na która niewątpliwie jechali przyjedzie i przebierze się ponownie w bardziej akceptowalne przez rodzinę i lokalna społeczność ciuchy.

    Wzięłam zatem prysznic na zapas i postanowiłam szukać szczęścia na nocleg na leżącej nieopodal (przepraszam, przejęzyczenie – na leżącej wszędzie opodal) pustyni. Wydmy prezentują się niezwykle malowniczo w realu i na zdjęciu, na żywca w podróży rowerowej już nie jest tak słodko. Proszę mi pokazać takiego lub taką, co z radością przeciągnie swój rower po miękkim piachu?

    Po nocy naszukałam się zatem miejsca, gdzie bym mogła się jakoś wtoczyć. Niebo nade mną było usiane gwiazdami i ptaki świergoliły… wróć! Nic nie świergoliło! To znaczy może i świergoliło, ale nie słyszałam. Do jakiejś drugiej nad ranem wydmy rozjeżdżane były przez entuzjastów jazdy na kładach, czy innych pojazdach z napędem 4×4, niech ich wszystkich pognie i pokręci. Niewątpliwie w tym kraju jednak ilość rozrywek outdoorowych z uwagi na panujące jednostajne okoliczności przyrody jest dość ograniczona i rozjeżdżanie wydm należy do tych najpopularniejszych. Obudziałam się zatem przy pierwszym turkotaniu smieciarki około 7 nad ranem i wyczołgałam się z namiotu ledwo żywa. Ilość piasku w każdym zakamarku namiotu i ciała była zdecydowania za duża, w związku z tym wróciłam się do terminalu rowerowego na następny prysznic na zapas. Nigdy nie wiadomo, kiedy ponownie trafi się taka okazja!


    Dotarłszy ścieżką rowerowej przez piach do następnego i ostatniego terminalu ścieżki Al Qudra zrobiłam sobie cos do jedzenia, ponownie umyłam się na zapas, a ze miało się ku zachodowi postanowiłam skierować kola do niedaleko położonej atrakcji jaką są sztuczne jeziorka the Lakes o których opowiadał mi Chris.

    The Lakes są kompleksem wykopanych na pustyni jezior powstałych po to, by nudzący się w wolnym czasie jak mopsy pracownicy Dubaju mieli gdzie wyskoczyć za miasto i posłuchać przyrody.. Wróć! Posłuchać swoich tranzystorów i przekąsić barbecue zapijając dostępnym jedynie im piwem.

    Al Qudra lakes

    Nigdy nie zrozumiem po co, w miejscu takim jak to, gdzie można posłuchać przyrody, w tym wypadku tysięcy sprowadzonych tu, ale jednak prawdziwych i żywych ptaków, ludzie wolą nastawiać swój sprzęt grający na full.. W ciągu jednej nocy zmieniałam miejscówkę noclegową trzy razy, ostatni raz po 23 kiedy to okazało się, że wlaśnie o tej porze jakaś grupa anglojęzycznych ekspatów zapragnęla rozpalić ognisko i zrobić bibkę 100 metrów od mojego ukrytego w chaszczach namiotu. Ze łzami w oczach i niedowierzaniem ciągnęłam namiot przez piach jak najdalej od drogi. Pierwsze noce w Emirackim terenie uznaję za mało udane.


    A potem było już normalnie. Normalnie czyli czerwono-pomarańczowe wydmy i przechadzające się gdzieniegdzie wielbłądy czy białe antylopy. Do granicy z Omanem klucząc pobocznym drogami toczyłam się jeszcze 2 dni. Panowie policjanci z posterunku który odwiedziłam w jednej z miejscowości tuz przed zmrokiem w nadziei na pomoc ze znalezieniem noclegu kiwali z brakiem zrozumienia w oczach głowami i nie byli w stanie nic poradzić. Tu niebezpieczne jest rozbijać namiot! Usłyszałam. Tu w okolicy, sami Pakistanczycy mieszkają.

     

    W pobliżu posterunku tudzież na jego terenie jako solo kobieta nie miałam szans zostać (moje serce zawsze pozostanie przy Tobie Tajlandio, gdzie wszelkie posterunki policji stały przede mną otworem), ale na szczęście znalazł się jakiś pustostan o wymiarach 1,5 x 2 metry i uwiłam sobie tam gniazdko.


    Na horyzoncie nareszcie pokazały się góry. Pasmo górskie Al Hajar, którego niewielka część leży w Zjednoczonych Emiratach Arabskich a większość w Omanie nadało krajobrazowi charakteru.

    Pasmo górskie Al Hajar w Emiratach

    Zanim przekroczyłam przejście graniczne w Hatta spotkałam Christine z Irlandii z Hinduskim chłopakiem.

    Oman! Kocham ten kraj! rozemocjonowała się Christine. Jeździmy tam kiedy tylko można, choć ostatnio czterokrotnie zwiększyli koszt wizy. Zaraz napiszę Ci co warto zobaczyć i gdzie pojechać, choć tak naprawdę wszędzie jest ciekawie.

    Z długą na całą kartkę A4 omańska litanią napisaną przez Christine nie rozstawałam się przez następne 2 miesiące spędzone w Omanie. A co to było i jak było w następnym wpisie!

    13 maj 2018 2 comments
    0 FacebookEmail
Ewa Świderska Ewcyna
Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta

Witaj na moim blogu! To strona o podróżowaniu solo rowerem w damskim wydaniu i życiu w drodze. Poznaję i opisuję świat, innych i siebie. Nieco więcej o mnie znajdziesz tutaj. Jeśli chcesz mi wirtualnie towarzyszyć - zapraszam!

Wesprzyj moją podróż

Lubisz moje wpisy, uważasz, że są przydatne i masz ochotę wesprzeć moją podróż? Z każdą złotówką mogę więcej. Postaw kawę lub kliknij guzik "donate". Dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Częściej kręcę na fejsbuku – zajrzyj!

https://www.facebook.com/Ewcyna-217095148465193/

Gdzie jestem?

Click to open a larger map

Instagram

Feel like cycling the Italian seacoast? Let me tak Feel like cycling the Italian seacoast?
Let me take you to Riviera dei Fiori in Liguria - the Ciclabile dei Fiori is pure magic!.
This beautiful 27-kilometer cycle path overlooking the sea was built on an old railway track - it connects San Lorenzo al Mare and Ospedaletti, just by the French border, breathing new life into the historic railway route between Imperia and Ventimiglia.
There’s something incredibly calming about riding along a quiet, peaceful trail, with the sound of the sea on one side and the mountains on the other. No distractions—just you, the open road, and the warm Mediterranean breeze.
It's one of 2 real longer seacoast cycleways in Italy, know the other one?
.
.
.
.
.
#SoloTravel #BikeTravel #WomenWhoBike #bikeinspirations #RivieraDeiFiori #CyclingItaly #NomadLife #SunshineAndSea #WomenWhoExplore #ItalyByBike #CyclingAdventures #ciclabiledeifiori #MountainToSea #Wanderlust #CyclingNomad #liguria #rowerem #narowerze #outsideisfree
#PodróżeSolo #RoweremPoWłoszech #KobietaNaRowerze #RivieraDeiFiori #WłoskieMorze #SłońceIMorze #Nomadka #WłoskiePrzygody #RowerowaPodróż #PodróżBezPośpiechu #RoweremPoŚwiecie #bikeblogger
I would like the world to always look like it does I would like the world to always look like it does after the rain. It would have clear contours and vivid colors, maybe a cloud or two in the blue sky for decoration. A light breeze would cool my face, and my body would not have to pour out excess sweat. But this paradise, when it comes, usually ends around noon, when the clouds, collected from the humidity, slowly gather over the horizon and you are again gasping for air like a fish, sweat is pouring into your underwear. Then it's time to stop for a siesta.

I've spent 1,5 months in northern Italy this year, making loops and coming back.. saw just road bikers and ebike cyclists so my luggage, which as you know is my home, was a reason for some to stop me and chat.

What 's the most beautiful cycling route in Italy? The Lunga via delle Dolomiti – Great Dolomite Trail, without a doubt! 
It is one of the most rewarding two-wheeled crossings of the entire Alpine arc: you pedal surrounded by some of the peaks recognized by UNESCO as World Heritage Sites. The itinerary follows the route of the railway built during the First World War and decommissioned in the 60ies. 
Come after the rain for the best views!

If my way of life, information and photos inspire you, you might consider support me - the link in my bio. Thank you!
.
.
.
.
#veneto #dolomites #dolomiti #WomenWhoCycle #shetravels #cyclingitaly #bikeblogger #solotravel #outdoorwomen #narower #cyclinglife #inbici #travelbike #podróżerowerem #outsideisfree #biketouring #rowerem #roweremprzezświat #polskieblogipodroznicze #lifeontheroad #cyclingeurope #cyclingitaly #biketouring
The #Valsugana cycle path between #Trentino and Ve The #Valsugana cycle path between #Trentino and Veneto provinces was one of my favorites when cycling Italy this year. I came back there twice. It connects Lake Caldonazzo with Bassano del Grappa - it's mostly separated from traffic, 80 km long ciclovia along Brenta river, which originates right here from the lakes of Levico and Caldonazzo and then flows into the Venice lagoon after 175 km. It has always been an important communication route from the mountains to the sea, the Adriatic, the Via Claudia Augusta Altinate, a place of passage and meeting between the Germanic and Latin peoples. It forms one branch of #viaclaudiaaugusta cycle path. You can get there easily by local train but beware - the path is blocked close to Cismon by fallen rocks and the best way to pass is yes, taking a train. 
Due to great quality you can just speed up but the best is to stop and enjoy the small towns you pass by - like #Bassano del Grappa or #Valstagna. The views in the valley are breathing. 
.
.
.
.
#trentinodascoprire #bikelife #cyclingitaly #bikeblogger #bikeinspirations #italiainbici #solotravel #cyclingnomad #travelblogger #outdoorwomen #narower #cyclinglife #inbici #travelbike #outdoor #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
This year I've spent 5 months exploring Italy by b This year I've spent 5 months exploring Italy by bicycle. Not bad, huh? Cycled partly or fully more than 30 routes in most provinces. It's hard to say which one I've enjoyed most.. definitely though the rule that it's the hills or mountains that do the job in the landscape (while you do the job pushing) applies everywhere. It was my first time in the Dolomites and the beauty around was breathtaking. 
While putting together the information from this journey I will be posting now here on Instagram some pictures.. tbc
.
.
.
.
#trentino #soprabolzano #trentinodascoprire #dolomiti #dolomity #trentinoaltoadige #travelnature #bikelife #cyclingitaly #bikeinspirations #italiainbici
#solotravel #cyclingnomad #travelblogger #outdoorwomen #narower #cyclinglife #inbici #travelbike #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
When I thought nothing can beat Sicily (joke) I di When I thought nothing can beat Sicily (joke) I directed my two wheels to the Calabria mountains. I've had it in mind for a long time but attempted with a lot of worry if I manage to cycle (and push through) at least a bit of 545 km Ciclovia dei Parchi della Calabria - Calabria Parks Cycle Route that crosses 4 national parks on top of the hills. The reason is - I love nature and silence and even though the coast is spectacular, you share road with many cars. Not my thing at all. 
But The Parks Cycle Path is difficult. Requires lots of effort. More than 12000 metres of climbing but yes, descending too. Oh man!! 
But you know what.. I don't need to be quick. Most days I've cycled like 40 km a day. I've done some detours and completed some 70-80 % of the length - jeeeez, I don't remember when I pushed that hard. Rewarded with serene forests, plains, meadows, silence though. Great people that are both surprised and happy to see a foreigner in their villages. 
Met very few cyclists but maybe not a season yet. All of them bikepack, I have been the only one (very) fully loaded. Maybe the first Polish cyclist here? 
Today I will (most probably) cycle down to the coast but already planning detouring Inland of Italian boot when following north. That's when authenticity is. 
.
.
.
.
#cicloviaparchicalabria #calabria #travelnature #bikelife #parcoaspromonte #parcopollino #parcosila #offthebeatentrack #cyclingitaly #bikeblogger #bikeinspirations #italiainbici 
#solotravel #cyclingnomad #travelblogger #outdoorwomen #narower #cyclinglife #inbici #travelbike #outdoorwomen #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
Wpis na Instagramie – 18002816936577222 Wpis na Instagramie – 18002816936577222
Central Sicily. Loneliness, sweat, fierce wind and Central Sicily. Loneliness, sweat, fierce wind and unbelievable beauty. Thank you God for places like this.
.
.
.
.
.
.
#siciliainbici #cicloturismo #offthebeatentrack #cyclingitaly #solo #bikeblogger #bikeinspirations #italiainbici
#solotravel #cyclingnomad #travelblogger #outdoorwomen #narower #cyclinglife #inbici #travelbike #outdoor #siciliainbici #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
#sipedala
..Want to spend a pleasant relaxing day, enjoying ..Want to spend a pleasant relaxing day, enjoying the peace and beauty that the landscapes of Western Sicily offer? the Marsala cycle path is what you are looking for!..
That's how the typical commercial would start but in this case I would second that. It wasn't even marked on my app (shame mapy.cz) so came with a surprise when I was cycling along the coast from Marsala to Trapani in western Sicily. The Stagnone cycle path is about 8 km long, but as it crosses the evocative landscape of the saline with its windmills, to multicolored tanks and the pretty islands of the Stagnone lagoon is to me one of the most beautiful cycling itineraries in Italy. And in April it was absolutely quiet. If it was a bit later in a year I would add a nice bath in the shallow water of lagoon having tens of flying kite's in view. Go there, especially at sunset!
.
.
.
.
.
#ciclabile #pistaciclabile #marsala #trapani #saline #cicloturismo #cyclingitaly #bikeblogger #goitaly #italiainbici #solotravel #cyclingnomad #travelblogger #outdoorwomen #narower #cyclinglife #travelblog #inbici #outdoor #siciliainbici #podróżerowerem #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze
Guess where was I the previous weekend?!! Yes! Guess where was I the previous weekend?!!  Yes!  - in Bologna, at the CYCLING TOURISM fair, i.e. Fiera del Cicloturismo!

I came there (flew) looking for Italian cycling inspirations, but also the desire to meet people who have a similar passion, take advantage of workshops and lectures.  I was very tempted to come here - for myself, but also for you. I don't know if I told you that I want to spend the next few weeks traveling around Italy to create a knowledge base about bicycle routes in this beautiful country?  So I say 🙃.

By a thousand coincidences I managed to get there and then I got lost seeing the endless options.. I've seen a lot in Italy, I've ridden many routes and beyond, but I didn't expect to see - on paper and virtually - such an offer for two-wheel travel enthusiasts.  Each region has several, a dozen, several dozen bicycle routes, of which I want to select the most important ones.  I also acquired some practical information  that will be useful to Poles.

Companies producing bicycles and organizing trips, as well as representatives of several foreign destinations, unfortunately without Poland, were also present at the fair.  What's more, probably the most important thing - lots of workshops on every topic you need, lectures, prizes - including separate prizes for women. 

See at least a little of it in the photos.  I would love to have a similar event in Poland!
Fiera del Cicloturismo - thank you for a great event.  It was worth it!
My bicycle and luggage was waiting for me near Marsala in Sicily, from where I went to traverse the island, but more about what happened earlier and later in the next episodes - usually on Ewcyna Facebook though. 
.
.
.
.
.
#fieradelcicloturismo #cicloturismo #cyclingitaly #bikeblogger #bikeinspirations #goitaly #italiainbici 
#solotravel #cyclingnomad #travelblogger #outdoorwomen #narower #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #outdoor #siciliainbici #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #cicloturismo #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
Wczytaj więcej... Obserwuj na Instagramie

Subscribe to Blog via Email

Enter your email address to subscribe to this blog and receive notifications of new posts by email.

Wkrótce jadę do?

Polska!

Kategorie i tematy

Albania Armenia Azerbejdżan Azja Bez kategorii Bliski Wschód Bośnia Bułgaria Bułgaria rowerem Chiny Chorwacja Czarnogóra Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria Europa Filipiny Francja / Szwajcaria Grecja Gruzja Iran Japonia Jedwabny Szlak Kambodża Kaukaz Kirgistan Korea Południowa Laos Myanmar (Birma) Oman Polska Polska - Polska Wschodnia praktycznie PRZEMYŚLENIA Rumunia Serbia Tajlandia Turcja Ukraina Ukraina - Krym USA Uzbekistan Wietnam Węgry Włochy Włochy Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ikony facebook, RSS, Mail

Archiwum

Zaglądam do

  • Bicycle.pl
  • WorldBiking.info
  • Cycling Duch Girl
  • Podróżerowerowe.info

Tagi

Azja rowerem Birma Birma rowerem Burma by bike China by bike Chiny Chiny rowerem cycling Burma cycling Japan cycling Korea cycling Laos cycling Myanmar cycling Philippines cycling USA ewcyna Filipiny rowerem Grecja rowerem Hokkaido Japan by bike Japonia Japonia rowerem Jedwabny Szlak Jedwabny Szlak rowerem Kambodża rowerem Kambodża rowerem. rowerem po Azji Kaukaz rowerem Korea rowerem Laos Laos by bike Laos rowerem Myanmar by bike not for speed Philippines by bike podróże rowerem Polska rowerem rowerem po Azji samotna podróż rowerem Tajlandia Tajlandia rowerem Urumczi USA rowerem uzbekistan rowerem Wietnam rowerem Włochy rowerem Xinjiang

  • Facebook
  • Instagram
  • Email
  • Rss

@2019 - All Right Reserved. Created by WP Doctor


Back To Top
Ewcyna
  • O mnie
  • Azja
    • Turcja
    • Kirgistan
    • Japonia
    • Filipiny
    • Myanmar (Birma)
    • Chiny
    • Korea Południowa
    • Tajlandia
    • Laos
    • Kambodża
    • Wietnam
    • Uzbekistan
  • Bliski Wschód
    • Zjednoczone Emiraty Arabskie
    • Oman
    • Iran
  • EUROPA
    • Bułgaria
    • Grecja
    • Włochy
    • Rumunia
    • Ukraina
      • Ukraina – Krym
    • Węgry
    • Francja / Szwajcaria
    • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • Kaukaz
    • Azerbejdżan
    • Gruzja
    • Armenia
  • Polska
  • USA
    • USA
  • PRAKTYCZNIK
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Przewóz roweru autobusem Flixbus – poradnik
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
    • Warmshowers – gościnność w podróży rowerem
    • USA
    • Japonia praktycznie
    • Birma (Myanmar)
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
 

Loading Comments...