Ewcyna
Banner
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
Tag:

Vukovo

    ChorwacjaCzarnogóraCzarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria

    Spokojnie, to tylko Jugo

    by Ewcyna 28 listopad 2015
    written by Ewcyna

    Droga znad Adriatyku do Sarajewa wspina się raz mniej, raz bardziej, ale systematycznie przez ponad 100 km. Wiedzie wzdłuż rzeki Neretwa, której przejrzysta woda o zielonkawym odcieniu czasem wcina się pomiędzy białe tworzące kanion skały torując sobie drogę, czasem szeroko rozlewa, ale krajobraz niezmiennie zachwyca. Te piękne widoki są z pewnością nutką pocieszenia dla nagniatającego na pedały cyklisty.

    P1140372

    P1140576

    Z tym, że tym razem ja nie potrzebowałam pocieszeń – jechałam w odwrotnym kierunku :)!

    Pod wieczór tuż przed spotkaniem z morzem w Chorwacji droga zaczęła się wspinać a ja ciągle nie mogłam znaleźć miejsca na nocleg. Zapadły egipskie ciemności, drogę rozświetlały jedynie światła jadących co jakiś czas samochodów, ale burcząc coś tam na swój temat pod nosem pchałam się dalej i wyżej – no, w sumie nie było wyjścia. Po jakimś czasie zołądek zaczął domagać się paliwa zatem stanęłam w jakiejś zatoczce zagryzając chleb z pasztetem. Nie trwało to długo – na tle ciemniejszego od ciemności zbocza górskiego pojawił się i zaparkował nieopodal samochód, potem drugi i trzeci. Raczej nikt nie zwracał na mnie uwagi, ale postanowiłam się zwinąć. Przejeżdżając obok nich zobaczyłam światła czerwonych zniczy. Wiele czerwonych zniczy rozświetlało zbocze a ludzie zapalali ich jeszcze więcej. Takie znicze zobaczyłam dnia następnego w wielu miejscach, stały wzdłuż ulic Dubrownika, a na placyku w malej miejscowości pod pomnikiem „Ofiarom agresji serbsko – czarnogórskiej w latach 1991 – 1995” ułożono z nich napis – VUKOVAR. Vukovar to miasto w północnej Chorwacji, gdzie podczas ostatniej wojny miała miejsce rzeź głównie chorwackich cywilów, a teraz przypada właśnie rocznica tego smutnego wydarzenia. Na tych ziemiach nie ma narodu, który by nie poniósł strat i który by nie obchodził wielu smutnych rocznic.

    P1140585

    Wcześniej, jeszcze w Bośni i Hercegowinie, kraju który ucierpiał w tym konflikcie najbardziej widzę ogrom zniszczeń. Nie mogę patrzeć na opuszczone, zburzone, popalone domy, do których nikt nie wraca, czasem całe wsie których nikt nie odbudowuje. Raz nawet w takim otoczeniu zastała mnie noc i tym razem rozstawiając namiot czuję się nieswojo. Serce tak boli, że nie chcę nawet wyciągać aparatu, robię to może raz czy dwa. Jeszcze większy kontrast widzę w większym mieście jakim jest Mostar. Brzegi przepływającej przez miasto rzeki Neretwa w Mostarze od wielu wieków łączył piękny, wysoki, biały kamienny most. Po jednej stronie rzeki mieszkają muzułmanie, po drugiej katolicy. W czasie walk w latach 90-tych most wysadzono, kilka lat temu z pomocą organizacji UNESCO most odbudowano, jednakże tuż tuż w jego okolicy tak jak i w całym mieście straszą od 20 lat podziurawione od kul fasady i wypalone wnętrza. A w tym wszystkim tu i ówdzie pobudowano nowoczesne luksusowe hotele, nie przystające zupełnie do tego co widać wokół. Gdzieś z boku namalowany na kamieniu napis „DON’T FORGET” prosi – „Nie zapomnij”.

    P1140382

    P1140380

    P1140379

    P1140580

    Do domu Ivanki w Dubrowniku na południowym skrawku Chorwacji docieram kilkanaście godzin przed wichurą. To dlatego nie dałam sobie więcej czasu w innych miejscach – chcąc wykorzystać piękną jesienną aurę pchałam się dalej chcąc za wszelka cenę dotrzeć nad Adriatyk, choć miejsc do zobaczenia jest w tym regionie mnóstwo a i zaproszeń też.

    Ludzie, i wiecie co – dotarłam! To zamyka pewien etap mojej podróży. Oferta przydrożnych stoisk oraz sadów wywołała uśmiech na mojej twarzy. Jak tez podaje Wikipedia „Roślinność klimatu środziemnomorskiego tworzą m.in. drzewa oliwne, cytrusowe, eukaliptusy, cyprysy, pistacje oraz winna latorośl..” Wszystko się zgadza! Dodałabym, że w krajobrazie dominuje Adriatyk i białe domy z kamienia z czerwonymi dachówkami.

    P1140578

    P1140584

    Ivanka, koleżanka znajomej, która przyjmuje mnie u siebie w domu i matkuje mi przez trzy dni widząc moje przerażenie w reakcji na siłę wiatru komentuje krótko „Jugo, mówiłam Ci. Jak wieje, nie można podejmować żadnych decyzji. Boli głowa i nic się nie udaje. Trzeba przeczekać, po nim zawsze przychodzi deszcz. Za kilka dni będzie lepiej”.

    Przeczekiwałam zatem trzy dni ledwo wychodząc z łózka, bo dotarłam do Dubrownika w nocy padając na twarz (ach, te nadmorskie serpentyny). Gdy wiatr nieco ustaje, spaceruję po Dubrowniku. Lśniące, jakby wypolerowane chodniki, domy, pałace, koscioły z białego kamienia otoczone wysokimi murami twierdzy. To miasto jak z bajki. Mury otaczające stare miasto pamiętam dobrze z poprzedniej wizyty – przy wejściu na nie pokłóciłam się kiedyś z moim chłopakiem tak mocno, że każde z nas poszło w inną stronę – spotkalismy się zatem idąc z przeciwnych kierunków w połowie trasy i wtedy już nam przeszło..

    P1140547

    P1140470

    P1140587

    Gdy robi się okno pogodowe pakuję manatki i wyjeżdżam z Dubrownika, wjeżdżając do Czarnogóry. Radość z pedałowania trwa jednak zaledwie dwa dni – gdy wjeżdżam do Czarnogóry – maleńkiego, uroczego państwa, które rowerowo odwiedzam drugi raz nie mam wątpliwości, że nie da się jechać. Jugo, sprawca całego zamieszania, wiatr znad północnej Afryki, który zmienia się w tej części Europy w wichurę by zakończyć się deszczem ponownie daje o sobie znać. Rozstawiony poprzedniego dnia namiot dzielnie się trzyma, ale mam wątpliwości, czy udałoby mi się go złożyć. Poprzedniego dnia po bezskutecznym szukaniu pokoju w zamkniętej na wszystkie spusty miejscowości nadmorskiej rozbiłam namiot na porośniętym drzewami cypelku, jakieś 100 metrów od ulicy, jak zwykle tak, by mnie nie było widać. Przespałam spokojnie, ale rozszalała wichura w nocy nie ustala w dzień. Postanawiam zostać, ale pod wieczór muszę wyjść po wodę i coś do zjedzenia. Gdy wracam jest jeszcze szarówka, ale tym razem nie czekam aż przejadą wszystkie samochody tak, aby nie było mnie widać (być wieczorem niewidocznym to jedna z moich głównych zasad) i skręcam do zagajnika gdzie jest mój namiot. Kręcę się jeszcze przy nim chwilę, przypinam rower i .. widzę zarys zakapturzonej postaci, faceta, który stoi nieopodal i mi się przygląda. Kurde, nie jest dobrze. Nie ma wątpliwości, że krąży – przeszedł między rowerem a namiotem i znowu stanął, zrobił kilka kroków i znowu odwraca się i patrzy. Poszedł. Wiem już, ze pomimo zacinającego deszczu i nocy muszę się zwinąć i zżymam się na własną głupotę. Baterie w latarce na domiar złego wysiadły, zapadła zupełna ciemność, rozświetlana czasem jadącymi samochodami, w pobliżu żadnego światła. Po spakowaniu polegającym na wrzucaniu rzeczy bezładnie w sakwy wyglądam z namiotu i tym razem blisko mnie stoi na wyłączonych światłach samochód i te facet znów tam jest. Poważnie, nie wiem po co miałby tam stać, zatoczka była 100 m dalej a to była prowadząca ze skarpy kamienna ścieżka. Teraz już trzęsę się ze strachu. Chwytam dwie sakwy idę w stronę ulicy nie widząc nawet ścieżki modląc się, żeby coś jechało. Zaczynam machać jadące samochody, zastanawiając się jak mam wrócić po resztę i rower w ten ciemny las. Może uda się ściągnać policję, myślę.

    Po jakimś czasie widzę z ogromną ulgą, że samochód odjeżdża, a ja biegnę po resztę bagaży, szamocę się z namiotem, odpinam rower, pakuję się i jadę przed siebie pomimo ciemności i paskudnej pogody dziękując Opatrzności za pomoc. Postanawiam rozbijać się bardzej przy ludziach, choć proszenie mi z reguły nie leży.

    Podróż poza sezonem ma swoje plusy dodatnie i plusy ujemne. Te pierwsze są dość oczywiste – brak tłumów turystów, kolejek, ceny spadają, na drodze jest dużo spokojniej. Są też „plusy” ujemne.

    Najbardziej brakuje mi .. dnia!. Brakuje mi kilku godzin światła, chociażby i dwóch-trzech. Zanim człowiek wystartuje rano między 9-10 tą rano już około 16-tej robi się ciemno i trzeba rozglądać się za noclegiem. Ale – jest tez ciąg dalszy logistycznych zapętleń. No bo w sytuacji, że się już się gdzieś ulokuję i oporządzę, jest godzina 17ta, w porywie 18-ta i spać się aż tak nie chce. Mam też taką zasadę, że jak śpię na dziko to światła nie palę w ogóle, czyli – co tu robić? Rozmyślam oczywiście aż mnie głowa boli, ale jako mol książkowy zazwyczaj brałam jeszcze czytnik książek kindle i starałam się poczytać nakrywając śpiworem, ale .. niestety, ku mojej rozpaczy uszkodził się ekran i prawie od miesiąca wojuję z tematem. Nie jest już na gwarancji, naprawić w tych krajach gdzie jestem się nie da, kupić innego praktycznie tez nie – nawet nie wiedza co to. Mam już pewien plan, ale smuteczek nie ukrywam jest duży. Kindle – wróć!

    Brakuje mi wieczornego polegiwania w otwartym namiocie (choć potem się zastanawiam skąd się w nim biorą pająki). Słuchania cykad. Patrzę na niebiesko-zieloną morską wodę i żałuję, że nie mogę do niej wskoczyć. Mijam nadmorskie miejscowości, gdzie wszystko jest pozamykane na wszystkie spusty, czasem trudno znaleźć jakiś sklep. I takie tam.

    Ale grzechem byłoby narzekać. Noc, podczas której nocując w namiocie zdjęłam skarpetki bo było mi za gorąco i nie musiałam przykrywać się jak dotychczas dodatkowo (oprócz zakopania w puchowym śpiworze) torbą rowerową i kurtką mogę uznać za przełomową. Jeśli jednak ktoś myśli, że moje policzki głaszcze ciepły zefirek to się grubo myli niestety. Czas upałów dawno minął, wiatr jest całkiem ostry i chłodny, ale noce są dużo cieplejsze.

    Ewa, pedałuj szybciej, przyjeżdżaj na święta, będzie barszczyk, pierogi, sernik, zamiast karpia zrobię ośmiornicę ha ha!- Iwona, mieszkająca od lat w Atenach koleżanka ze szkolnej ławy, którą namierzam przez fejsbuka wysyła mi zaproszenie. Iwonka, dziękuję serdecznie, bardzo chętnie bo od dwóch lat nie miałam świąt a to jest czas szczególny. Mam zatem następny „deadline” – do Aten na święta. W końcu zobowiązałam się polepić pierogi i upiec sernik, nie ma to-tamto!

    Niech tylko ten Jugo odpuści.

    28 listopad 2015 8 comments
    0 FacebookEmail
Ewa Świderska Ewcyna
Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta

Witaj na moim blogu! To strona o podróżowaniu solo rowerem w damskim wydaniu i życiu w drodze. Poznaję i opisuję świat, innych i siebie. Nieco więcej o mnie znajdziesz tutaj. Jeśli chcesz mi wirtualnie towarzyszyć - zapraszam!

Wesprzyj moją podróż

Lubisz moje wpisy, uważasz, że są przydatne i masz ochotę wesprzeć moją podróż? Z każdą złotówką mogę więcej. Postaw kawę lub kliknij guzik "donate". Dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Częściej kręcę na fejsbuku – zajrzyj!

https://www.facebook.com/Ewcyna-217095148465193/

Gdzie jestem?

Click to open a larger map

Instagram

ewcyna_com

POKAZY/ SLAJDOWISKA wrzesień/październik 2023 (E POKAZY/ SLAJDOWISKA wrzesień/październik 2023
(Eng. Invitation to the upcoming presentations in Poland from my Silk Road bike journey) 

Drodzy! W najbliższych tygodniach będę miała ponownie możliwość podzielenia się historiami z mojej podróży Jedwabnym Szlakiem z Chin do Turcji. Zaplanowanych jest kilka pokazów na Śląsku, w Gdyni i Warszawie.  Niektóre są płatne, na inne jest wstęp wolny.
Serdecznie zapraszam wszystkich, nie tylko rowerowo zakręconych.

7.09 (czwartek) godz. 16.30  Skoczów (woj. śląskie), Teatr Elektryczny, ul. Mickiewicza 3 
 (bilety 15 PLN)

11.09 (poniedziałek) godz. 19.00 Katowice, Klub Podróżników NAMASTE,  ul. Jana Sobieskiego 27
(bilety 15 PLN)

12.09 (wtorek) godz. 18.00 Oświęcim, Oświęcimskie Centrum Kultury ul. Śniadeckiego 24 
(wstęp wolny)

15.09 (piątek) godz. 16.30 Gdynia, Gdyńskie Warsztaty Podróżnicze, Pomorski Park Naukowo-Technologiczny (wstęp wolny)

październik - Warszawa: 
3.10 godz. 18.00 (wtorek) DK Kadr, ul. Rzymowskiego 32 
6.10 godz. 19.00 (piątek) DK Łowicka, Łowicka 21
.
.
.
.
.
#jedwabnyszlak #prelekcjapodróżnicza #namaste #podróżrowerem #festiwalpodróżniczy #pokaz  #spotkaniezpodróżnikiem #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #podrozerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
Brittany is a little different France. No vineyard Brittany is a little different France. No vineyards here, but loads of castles, grazing cows and sheep, mostly rocky coast and wind. Pray so it blows at your back! 
I have planned for years and finally got there this summer. Lots to explore left there still though! 
.
.
.
.

#solotravel #cyclingnomad #cyclinglifestyle #francevelotourisme #francebybike #cyclingfrance #velonomad #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #outdoor #podrozerowerem #outsideisfree #bretagne #wyprawarowerowa #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #cicloturismo #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
The Lavaux vineyard area stretches between Lausann The Lavaux vineyard area stretches between Lausanne and Vevey on a terraced, steep northern slope of Lake Geneva overlooking the peaks of the Alps.  A beautiful lake and even rows of lush green vines always create a beautiful sight, but I was wondering why is it a UNESCO site?
 "Oh, just millionaires started buying up the land and building houses there, that was the only way to protect the place," explained Anna, a solo cyclist friend who lives nearby and whom I finally met after years of Facebook virtual acquaintance.
I left Geneva looking at the sky with justified concern, because the last days here there was a storm after storm.  Fortunately, during the ride along the lake, it cleared up and we could soak up the beautiful views.  Just like on Lake Garda, the views here are luxurious.  I passed the spas of Thonon les Bains and Evian - the latter is known for its bottled water brand.  Here I could drink it at the source for free, apparently it does well. It was also time for the last bath.  Unfortunately, in the evening I found myself on the Riviera, because that's what they call the shore between Montreaux, Vevey and Lausanne.  The density of people and buildings plus the most crowded week of the year and the long Swiss weekend did not bode well for accommodation, and that's exactly what happened.  There was one big disco on the coast and at the campsites, apart from the disco, were packed.  Like it or not, with no chance of wild camping - scared of being fined too - I went back 12 km to one of the earlier campsites. It was packed, but I didn't care as I put my tent up at midnight.
The decision to skip cycling through southern Switzerland and the higher mountains was not easy, oh no.  I returned to it several times, but the weather madness was the reason.  So if you are looking for a flatter Switzerland, I recommend the trail along the lakes and rivers, i.e. the northern part of the country. 
.
.
.
.
.
#solotravel #cyclingnomad #switzerlandbybike #cyclingswitzerland #outdoorwomen #lacleman #lavaux #swizerlandtourism #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #outdoor #podrozerowerem #outsideisfree #wyprawarowerowa #solowomancycling #solopodróż #szwajcaria
Neglectig Instagram continued.. this photo is a fe Neglectig Instagram continued.. this photo is a few weeks old, but well.. do many wonderful places visited the last months mostly due to #housesitting that it's hard to remember. After Lago di Garda I enjoyed Piemonte and Val d'Aosta and having a few weeks before another assignment I decided to go to north of France. Started with a nice bicycle path along La Seine river. Idyllic landscape, multiple castles with the impressive medieval fortress of Château-Gaillard overlooking the meanders of the Seine, flanked by limestone cliffs.. cycling in France can get as easy and enjoyable as that .. Pushing my bicycle through the chinese Tian Shan feels like an old, unbelievable story here
.
.
.
.

#cyclingfrance #hobolife #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure #francebybike #seineriver
- What are you doing here, are you traveling alone - What are you doing here, are you traveling alone?  asked Marco in front of Lidl seeing me packing my groceries. It's still the cheapest market in Italy and sometimes I buy there, although the amount of packaging plastic they use makes me sick. And it was in this market in Peschiera del Garda that I heard the biggest mix of languages for weeks, which made me even more surprised that anyone paid attention to me at all.
 - Do you want to sleep wild?  There are places by the lake, but not here. You can stay at my place if you like, but it's 15 km away - he added. 
Not this time, I was going the other way. 
When at the end of my stay in Tuscany I received a housesitting offer by Lake Garda, I thought to myself - why not?  I was here only once by bike. I've also decided to cancel housesitting gigs in Spain for other reasons.
The lake area is kind of luxurious, a nice change.
This is the largest lake in Italy, an extremely picturesque place.  As befits its post-glacial origin, it is long, the circumference is 160 km and in the northern section it bites into high mountains. Turquoise water, green trimmed lawns and high mountains on the horizon.Very touristy, but it's enough to cycle 5 km from the coast you embrace rolling hills, vineyards, crops and it's very normal and still beautiful.
But nature is not doing so well. Water level in Lake Garda is at its lowest in decades. In the face of the worst flooding in the Po Valley in over years, it's like a paradox. The lakes aren't just views but large bodies of water used in agriculture and power plants. The German press warned their readers,thousands of whom come here on holiday: "Lake Garda is so low that diving is dangerous."
Ps. If you want to support my travel you are welcome. Link in bio. 
Ps.2 I still am more often on FB
.
.
.
.
#solotravel #cyclingnomad #italiainbici #italybybike #cyclingitaly #bicicletta #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #podrozerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #housesittinglife #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat cicloturismo #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
I don't like numbers and don't count on them in th I don't like numbers and don't count on them in the summary of my trip around Sardinia.  I don't know how much I pedaled, what is the sum of elevation gains and stuff.  But wait, I know something! - I spent 16 days there and saw only part of the island. 
This place immediately won my heart, although I would rather avoid it during the season.  The beaches are insane, but it was too cold to swim. And too windy, although if you're lucky the wind blows in your favour. And maybe the prices, it's more expensive than on land.  Hills and mountains nearly everywhere.
Adventages? Nature, vast space, people, traces of indigenous people who once inhabited the island.  Mysterious Nuraghi Towers.  The enormity of traditions that are cultivated for the Sardinians, not for tourists. 
But let's finish describing my tour. I reached the town of Bosa, probably the most charming Sardinian town, where colorful houses are located on the mountainside and there is a castle on top of it. I haven't discovered whether it's a custom or whether painting houses is for tourists, but the fact is that in many Sardinian cities houses have facades in vivid colors and so is Bosa. I walked around the streets of Bosa a bit, ate ice cream and started rolling a few hundred meters up. Instead of the main road, I chose a smaller, more winding and with a greater dose of climbing, which usually provides more attractions and scenic impressions.  You wander through small villages where people say hello and ask where you are from.  Thanks to this, I came across two local celebrations on Sunday, which are related to religion, and on Monday the third one.  Phew!  The most interesting were tractors in floral styling, which later took part in the procession.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #sardegna #sardynia #cyclingsardegna #sardegnainbici #travelbike #outdoor #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike#naturelover #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
The winds will blow as they want my mother used to The winds will blow as they want my mother used to say - and in Sardinia the winds usually blow counter-clockwise.  When I reached Olbia on the east coast of Sardinia, I should have started cycling west. However, I was too keen to see the feast of Saint Efisio in Cagliari in the south of the island, so I decided to go there by train and disturbed this windy order. I got off the station before the city to find a quiet corner behind a bush for the night.  From there I went to Cagliari.
I saw the amazing fiesta and crawled out of town slowly.  Islands are islands, you can always count on wind blowing there.  And it blew right in my face.  I did 20km that afternoon and didn't enjoy it at all.
 I had an ambitious plan to conquer the interior and the east of the island, which is famous for its beauty, and it was.  Huge spaces, greenery, grazing cattle... we like it that way.  Extremely steep climbs and my bike loaded after the winter did their job - two days of struggling with them reduced my urges to push east, which is considered the most beautiful part of the island.  Willingly or not, after seeing the UNESCO site which are the ruins of the Bronze Age village in Barumini, the people of Sardinia called the Nuraghias, I climbed even higher and then went back to the sea to Oristano and packed the train back to Olbia.  Just to go with the wind along the coast. I wanted to see some of this emerald sea.  So I did, cycling the Costa Smeralda. The sun was shining beautifully, I didn't feel like taking a bath or staying in the sun. It's still too cold.  But the views alone are enough for me.
Nature are Number One in Sardinia.  The architecture was unobtrusive, not to say ugly.  Surprise. After seeing the gems of Tuscany and Puglia, this was a bit of a disappointment.  But, there are beautiful murals everywhere!
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #Sardynia #inbici #sardegna #sardegnainbici #travelbike #outdoorlife #podrozerowerem #sant'efisio #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze
On my last, or penultimate, weekend in Tuscany thi On my last, or penultimate, weekend in Tuscany this spring, I was to wind my way through the roads of the Chianti hills. Yes, that's where the ones famous of wine-making (in the store ask for "kianti", not "cianti") and the place of the beginning of the l'Eroica bike race. I was there 10 years ago, and all in all, the hills around me are plentiful, but just to refresh my memory, stretch my calves and catch the first sun? I don't live too close, the cats had company over the weekend so I thought - well, how about a two-day trip? 
I didn't want to pack all the lodging equipment for one night, but two accommodation search engines had bad news, however - in an area of 150 km x 100 km for the night from Saturday to Sunday there was not a single vacant accommodation! Seriously. On the second one the cheapest offers for more than 200 EUR.  The long Italian weekend has begun (April 25, Italy celebrates "Festa della Librazione" - Liberation Day). On top of that, the region is mega-touristy, and there is no camping apart from Siena. Let’s pack up, well. 
Set off slowly like a tortoise ... past Asciano I entered, in the sense of pushed, on the famous white gravel roads, along which the route of the Eroica race leads and then even more slowlier!  I was occasionally passed by cyclists travelling light and on E-bikes, because that's the only way they cycle here. Envious. Eroica roads are for eagles or I need to revise my physical capabilities. I don't know what killed me more, the steepness of the roads or the number of motorcyclists on their roaring machines, but by the evening I decided that I've had and seen enough, I'm going back. And those dozen kilometers of return home in the dark - because nearly no vehicles anymore, listening to the sounds of the night, were perhaps as beautiful as the Tuscan and Sienese landscapes in spring.
And in a few days, a new cycling stage.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #travelbike #eroica #asciano #outsideisfree #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #cretesenesi #toscanainbici #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #roweremprzezświat #podróżerowerem #wyprawarowerowa #kobietanarowerze
"Natale con i tuoi, Pasqua con chi vuoi", "Christm "Natale con i tuoi, Pasqua con chi vuoi", "Christmas with the family, Easter with whoever you want" - according to this saying, Easter in Italy is often spent away from home, with family or friends.  The beginning of the picnic season, one might say, the welcome of spring.  Children are given chocolate eggs.  Accommodation places are booked long before Christmas.  Although you can't generalize - in many homes everything from A to Z is cooked.
The Easter traditions hold strong in the south of the country, in Sicily and even in Puglia, but although I was hoping to participate, unfortunately I was not able to be there at that time again.  The processions that take place on Good Friday, are very solemn and gather hundreds of participants.  I really like to peek at local customs, but in Tuscany there is not much to see 🙃, unless watching hundreds of visitors would count as such.  It's interesting that when I searched (in three languages) for "Easter in Tuscany", I mainly see offers of accommodation and trips.  When I searched for "Easter in Puglia", the search engine shows mainly religious rites and local traditions.

This year spring is late, the trees are blooming, but the leaves are still on hold. Three days ago we had frost at night, it's supposed to rain during Easter. In fact, it's just about to start.  Yes, I've seen what's going on with the weather in Poland, I'm not complaining! 

So I jumped on my bike before this rain for a pre-Easter bike ride to Trequanda. I haven't been there yet this year.  This is another insanely picturesque road with a view of Monte Amiata and Crete Senesi.
 I enclose a handful of photos to whet your appetite for Tuscany and wish you a good Easter time.  Rest and live it as you like.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #outdoorwomen #cyclinglife #inbici #valdichiana #trequanda #toskania #cretesenesi#toscanainbici #travelbike #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #monteamiata #rowerowapodróż #onmybike #wyprawarowerowa #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #solotravel #worldbycycling
Load More... Follow on Instagram

Wkrótce jadę do?

Polska!

Najpopularniejsze wpisy

  • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
  • Ewcyna
  • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
  • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część wschodnia: Kraków – Szczucin (i okolice)
  • Rowerem przez Pomorze Zachodnie – Stary Kolejowy Szlak (Kołobrzeg – Złocieniec)
  • Podróż solo rowerem przez Iran okiem kobiet (Solo woman cycling in Iran – is it a no-no)
  • Podróże
  • Podróż pociągiem we Włoszech – przewóz roweru. Praktyczny przewodnik
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część zachodnia: Brzeszcze – Kraków (i okolice)

Kategorie i tematy

Albania Armenia Azerbejdżan Azja Bez kategorii Bliski Wschód Bośnia Bułgaria Bułgaria rowerem Chiny Chorwacja Czarnogóra Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria Europa Filipiny Francja / Szwajcaria Grecja Gruzja Iran Japonia Jedwabny Szlak Kambodża Kaukaz Kirgistan Korea Południowa Laos Myanmar (Birma) Oman Polska Polska - Polska Wschodnia praktycznie PRZEMYŚLENIA Rumunia Serbia Tajlandia Turcja Ukraina Ukraina - Krym USA Uzbekistan Wietnam Węgry Włochy Włochy Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ikony facebook, RSS, Mail

Archiwum

Zaglądam do

  • Bicycle.pl
  • WorldBiking.info
  • Cycling Duch Girl
  • Podróżerowerowe.info

Tagi

Azja rowerem Bałkany rowerem Birma Birma rowerem Burma by bike Chiny Chiny rowerem cycling Burma cycling China cycling Japan cycling Korea cycling Laos cycling Myanmar cycling Philippines cycling USA ewcyna Filipiny rowerem Grecja rowerem Hokkaido Iran kobieta rowerem Japan by bike Japonia Japonia rowerem Jedwabny Szlak rowerem Kambodża rowerem Kambodża rowerem. rowerem po Azji Korea by bike Korea rowerem Laos by bike Laos rowerem Myanmar by bike not for speed Philippines by bike podróże rowerem Polska rowerem rowerem po Azji samotna podróż rowerem Tajlandia Tajlandia rowerem Urumczi USA rowerem Wietnam rowerem Włochy rowerem Xinjiang Yunnan

  • Facebook
  • Instagram
  • Email
  • Rss

@2019 - All Right Reserved. Created by WP Doctor


Back To Top
Ewcyna
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
 

Loading Comments...
 

You must be logged in to post a comment.