Ewcyna
Banner
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
Tag:

Kumtag

    AzjaChinyJedwabny Szlak

    Do Turpan czyli jak nie ogarnęłam kuwety

    by Ewcyna 29 maj 2017
    written by Ewcyna

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

    Z trudem odpieram ciężar kładącego się na mnie objuczonego roweru. Rama wbija mi się w biodro, stopy rozstawiam szeroko modląc się, by utrzymały mnie w pionie.. ściskam kierownicę, palce sztywno tkwią na hamulcach. Jeszcze krok i ten przednio-boczny wicher zepchnie mnie z tym całym rowerowym majdanem na środek jezdni, prosto pod koła jakiejś ciężarówki. Mam wrażenie, że to zapasy a ja siłuję się z przeciwnikiem, ale mam niewielkie szanse by wygrać pojedynek. W półtorej godziny posuwam się może półtora kilometra, bardziej stoję próbując nie upaść niż idę. O jeździe w ogóle nie ma mowy. Szacuję, że jakieś 8, może 10 km dzieli mnie od bramek wjazdowych na autostradę, jedynego miejsca w okolicy, gdzie mogę szukać wybawienia. Wokół pustka, wielkie nic, pasmo drogi, kamienie, trochę piachu. Najbliższa miejscowość leży 40 km dalej i 800 m w górę po rozkopanej w chińskim stylu drodze. I choć jeszcze godzinę temu wydawało mmi się, że być może uda mi się tam dotrzeć to teraz wszelkie plany porwało to wietrzysko. Pizgawica, która zerwała się z minuty na minutę szybko pokazuje mi, gdzie jest moje miejsce i że nie mam z nią żadnych szans. A miejsce jest gdzieś na poboczu. Słowo daję, jeśli jakimś cudem jakimś dotrę do tych bramek autostrady to położę się tam w poprzek jezdni i tak, nie ruszę się, tak tam będę leżeć! Aż mnie ktoś stamtąd zabierze.

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

    Drogą toczą się kolumny wypełnionych po brzegi ciężarówek, czasem jakieś mniejsze samochody osobowe. Łapię te chwile, gdy mnie mijają, żeby zrobić kilka kroków, bo choć na kilka sekund blokują wiatr. Niech ktoś mnie tu zauważy, pomyśli chwilę i się zatrzyma.. nawet obrócić głowy nie mogę, żeby zobaczyć bo stracę równowagę. Wbijać stopy w asfalt, trzymać kierownicę, odpierać ciężar roweru i walczyć o pion, oto zadanie na dzisiejszy poranek.

    A jeszcze do wczorajszego popołudnia było tak pięknie. Mój pierwszy rowerowy wypad w zachodniochiński plener do Turpan – liczącej wiele wieków oazy na Jedwabnym Szlaku udał się znakomicie. Gdzieś za mną zostały wieżowce Urumczi i wjechałam surową, pustynną, bezdrzewną przestrzeń. Równina wypełniona po horyzont wiatrakami pomiędzy przykrytymi śniegiem szczytami gór Tienszan i pasące się przy drodze wielbłądy – to wszystko ma znany smak nowości i przygody – czyli coś, na co czekałam przez długie zimowe miesiące. Ahoj przygodo!

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

     

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

    Droga do Turpan

    Po dwóch dniach pedałowania z wiatrem w plecy i dwóch noclegach na dziko – a znalezienie miejscówki, gdy dookoła ani widu ani slychu krzaczka było wyzwaniem – docieram do Turpan. Miasto wita mnie typowo nowochińskimi przedmieściami pełnymi wieżowców i .. informajcą turystyczną! Niebywałe. Duży budynek zachęca do skorzystania z usług. Chwila radości, po czym mina rzednie. Oczywiście, no speak English. Żadnych materiałów po angielsku, thank you, xiexie, bye-bye. Jak na jedną z głównych atrakcji prowincji słabiutko.

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

    Turpan to jednak inna inszość. Mam wrażenie, że miasto nie poddało się tak do końca chińskiemu walcowi, co to „przyszedł i wyrównał”. Chińczyków w zasadzie na ulicach nie widać, wszędzie Ujgurzy. Architektura środkowoazjatycka i taki ma klimat, wypełnione ludźmi, straganami i gwarem ulice..

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

    ale to co najpiękniejsze i najciekawsze znajduje się poza miastem, w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Stacjonuję w klimatycznym hostelu Dap a pod wieczór pedałuję zwiedzić odległego o 10 km ruiny antycznego miasta Jiahoe – to nieźle zachowane pozostałości budynków głównie z epoki Tang, czyli XII- XIX wieku, gdy miasto liczyło ponad 7 tys. mieszkańców, głównie buddyjskich Ujgurów.

    ruiny miasta Jiahoe
    ruiny miasta Jiahoe
    Jiahoe na liscie Unesco

    Turfan położony jest w depresji, drugiej najgłębszej na świecie po morzu Martwym – to jakieś 150 metrów poniżej poziomu morza, do których zjeżdżam przez dwa dni z położonego ok. 1000 metrów wyżej i 200 km dalej Urumczi. Miasto słynie z rozwiniętego systemu irygacyjnego zwanego Kerez, dzięki któremu mieszkańcy mogli i wciąż mogą utrzymywać się z rolnictwa. Miasto otaczają liczne winnice i uprawy. Turpan słynie tez z rekordowych temperatur – to tutaj odnotowano także chiński rekord temperatury powietrza + 47 stopni C. Na początku maja jest jednak zaledwie 35 stopni..

    winnice w okolicach Turpan

    Jako, że atrakcje Turpan położone są w promieniu nawet 100 km następnego dnia postanawiam wynająć sobie samochód i kierowcę. W ostatniej chwili dołączył do mnie rubaszny Rosjanin, zatem dzielimy się kosztem, który wyniósł 100 PLN na głowę – to nieduży wydatek zważywszy na odległości i odwiedzone miejsca. Rowerem ogarniałabym w kilka dni, a kilku dni nie mam.. Jako, że pustynia do tej pory raczyła mnie głównie kamiennymi widokami marzy mi się zobaczenie prawdziwych, wysokich wydm. No bo pustynia to wszak piach, prawda? Jednakże nie wydmy, ale dolina i wioska Tuyoq zrobiły na mnie największe wrażenie. Licząca kilkanaście wieków, lecz wciąż tętniąca życiem, wciśnięta w zbocza Płonących Gór (Flaming mountains) to żyjące muzeum – wioska wciąż zamieszkana przez ludność ujgurską. Domy zbudowane z brunatnoczerwonej gliny, której kolor stapia się z kolorem otaczających wioskę wzgórz. Stary muzułmański przykryty kopułą Mazar, do którego wstęp mają jedynie wyznawcy Allacha, meczet na centralnym placu i oddalone o kilka km od miasta buddyjskie (!) jaskinie – groby wykute w zboczu skały. Widok księżycowy, piękno księzycowe.

    kanion doliny Tuyuq

    jaskinie - buddyskie grobowce skalne Bezeklikk

    Oddalona o kilkadziesiąt km pustynia Kumtag, do której docieramy potem spada w moim prywatnym rankingu oczko niżej, ale to nie znaczy, że nie warto tu jechać – choć jak to w Chinach za wejście trzeba płacić i wewnątrz spory tłumek to wydmy ciągną się po horyzont i można się na nich zgubić. Kumtag połozona jest obok, a praktycznie niemal w mieście Nanshan – to połozona najbliżej miasta pustynia na świecie – wchodzi się tam niemal z ulicy. Zaskakuje mnie istniejące tam miejsca z oznaczeniem „camping”! W Turpan i okolicy mam jeszcze sporo do zobaczenia, ale musze odłożyć to na następną wizytę (już niebawem!).

    OLYMPUS DIGITAL CAMERA

    pustynia Kumtag
    Kumtag

    Droga powrotna wbrew obawom układa się wzorcowo i nie wiedzieć kiedy robię 60 km. Idą dwa koty przez pustynię. Jeden do drugiego: wiesz stary, nie ogarniam tej kuwety… Rechoczę ze śmiechu czytając ten tekst z relacji rowerowej z marokańskich pustynnych szlaków kolegi Baltazara, który czytam sobie zabijając czas podczas odpoczynku pod wiaduktem – wytęsknionym i jedynym skrawku cienia w promieniu od 30 km. Wyjątkowo dobrze odosi się on do mojej sytuacji, bo tez jak te koty nie ogarniam tej rozciągającej się po horyzont kuwety zwanej pustynią Taklamakan. A za chwilę nie ogarnę jeszcze bardziej.

    Dopijam resztki ciepłej wody i ruszam. Niebawem horyzont zasnuwa jakaś chmura, choć trochę dziwny ma wygląd w zasadzie mnie o cieszy – słońca Ci wszak już miałam przez ostatnie dni pod dostatkiem. Chmura jednak ma w sobie coś złowieszczego, niby tak to z chmurami często jest, ze sa złowieszcze, robi się ciemniej i z minuty na minutę pizgać zaczyna niemiłosiernie… Kieleckie niech się schowa, tu nie idzie ustać na nogach. Co robić? Na horyzoncie gdzieś w głębi pola widzę jakieś baraki, dwa samochody tam stoją – musze się tam doturlać. To nie jest proste nie jest, drogi do owych budynków brak. Jakieś ogrodzenia, jakieś koleiny, drzewka posadzone świeżo popodlewane – przecież to pustynia, trzeba zasiać, zaorać, ucywilizować, płot postawić.. W końcu jestem, udaje mi się, brama otwarta, jakiś człowiek przechodzi przez niewielkie podwórko.. NIE MOŻNA! że co, że wejść nie można?! Panie, co Pan, nie widzi Pan co się dookoła dzieje?l Ja nie mam wyjścia, potrzebuję się schować, przecież nie ma gdzie.. wtaczam się na teren pomimo jego kwaśnej miny. Stoję w kącie, nie wiem co robić. Jacyś inni ludzie czasem przejdą, popatrzą, łypną, podśmieją się. Śmiech, choć pewnie skrywa zakłopotanie, nie jest lekarstwem w tej sytuacji. Nikt tu mnie nie rozumie, nie chce zrozumieć. Są tu jakieś samochody, jakiś pickup stoi, może się uda dogadać, żeby podwieźli.. zapłacę przecież. Stoję w tym kącie, dzwonię do kolegi, zna chiński, oferował pomoc.. jeśli tylko będzie trzeba.. poza zasięgiem.. brak mi już pomysłów, czy to tak trudno zrozumieć.. najchętniej bym stąd poszła, ale nie da się. Udaje mi się skontaktować z kimś innym, chwila tłumaczenia, oddanie słuchawki, negocjacje cenowe trwają.. pada cena – 200 PLN. What??!! Tyle kasy za taki nieduży dystans, może 30 km, to chyba żart. Krew mnie zalewa na tą chińską pazerność na pieniądze, nie dziękuję, nie wiem co zrobię, ale nie zapłacę wam tyle! Temat skończony, ludzie się chowają po barakach a ja dalej sterczę w kącie. Zmrok tuz tuż, nie wiem ci mam robić, łzy same mi lecą, one zawsze same tak z siebie nie wiadomo kiedy i po co, wiatr pizga, wyjść nie mogę.. Jakaś kobieta wynosi mi miskę smażonego ryżu, i każe iść za sobą do jednego z baraków. W środku kilka łóżek, wskazuje na to w rogu. Tak, zostanę, co mam zrobić, dziękuję Pani bardzo. Są tam jeszcze dwie inne kobiety, szybka wieczorna toaleta, światło gaśnie. W nocy spać nie idzie, barak się trzęsie, zaraz odfrunie razem z nami.. czuję się jak wzbijającym się w powietrze samolocie. Siku, chce mi się siku, musze wyjść, co zrobić. Pierwszy krok za drzwi i wiatr mnie prawie powala, zdmuchuje okulary z nosa i trzaska nimi o beton. Były i nie ma. Nie ma okularów, połamane, potłuczone.. co ja zrobię, ślepa jestem bez nich, nie mam drugich. Rano budzik dzwoni, gdy jest jeszcze ciemno. Kobiety się szykują, ja tez wychodzę, idę do swojego podwórkowego kąta… gdy robotnicy wyjeżdżają przypomina mi się, że ktoś zapraszał na śniadanie, ale dopiero teraz zgłodniałam.. gdzie była ta kuchnia? Zaglądam w okno jakiegoś baraku, drzwi się otwierają i ten sam człowiek, który wczoraj nie chciał mnie wpuścić wymownym gestem pokazuje mi bramę. Dziś pizga chyba jeszcze gorzej, ale mam to gdzieś – musze się stąd wytoczyć, nikt mnie tu nie chce a ja nie chce ich, jest poranek, jakoś to będzie.. walka z rowerem, wichurą, droga, asfalt, ciężarówki z zerwanymi plandekami, poobijane biodro, zesztywniale od ściskania kierownicy palce, niech ktoś pomyśli i się zatrzyma, nawet głowy nie mogę odwrócić, puścić kierownicy by pomachać… NIE WIERZĘ. KTOŚ SIĘ ZATRZYMAŁ. Chińczyk. kierowca ciężarówki, na którą szybko wrzuciliśmy rower mówi, że jedzie do Urumczi ze szczęścia chce mi się płakać. Rowerostop prosto do domu! Mętlik w głowie, co o tym wszystkim myśleć, nie ma co się zastanawiać, trzeba pędem robić nowe okulary…

    Drogi kocie, nie łatwo ogarnąć taką kuwetę, ale tym razem prawie się udało.

    ps. Tego dnia drogę zamknięto. Samochody nie dawały rady jechać

    29 maj 2017 2 comments
    0 FacebookEmail
Ewa Świderska Ewcyna
Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta

Witaj na moim blogu! To strona o podróżowaniu solo rowerem w damskim wydaniu i życiu w drodze. Poznaję i opisuję świat, innych i siebie. Nieco więcej o mnie znajdziesz tutaj. Jeśli chcesz mi wirtualnie towarzyszyć - zapraszam!

Wesprzyj moją podróż

Lubisz moje wpisy, uważasz, że są przydatne i masz ochotę wesprzeć moją podróż? Z każdą złotówką mogę więcej. Postaw kawę lub kliknij guzik "donate". Dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Częściej kręcę na fejsbuku – zajrzyj!

https://www.facebook.com/Ewcyna-217095148465193/

Gdzie jestem?

Click to open a larger map

Instagram

ewcyna_com

POKAZY/ SLAJDOWISKA wrzesień/październik 2023 (E POKAZY/ SLAJDOWISKA wrzesień/październik 2023
(Eng. Invitation to the upcoming presentations in Poland from my Silk Road bike journey) 

Drodzy! W najbliższych tygodniach będę miała ponownie możliwość podzielenia się historiami z mojej podróży Jedwabnym Szlakiem z Chin do Turcji. Zaplanowanych jest kilka pokazów na Śląsku, w Gdyni i Warszawie.  Niektóre są płatne, na inne jest wstęp wolny.
Serdecznie zapraszam wszystkich, nie tylko rowerowo zakręconych.

7.09 (czwartek) godz. 16.30  Skoczów (woj. śląskie), Teatr Elektryczny, ul. Mickiewicza 3 
 (bilety 15 PLN)

11.09 (poniedziałek) godz. 19.00 Katowice, Klub Podróżników NAMASTE,  ul. Jana Sobieskiego 27
(bilety 15 PLN)

12.09 (wtorek) godz. 18.00 Oświęcim, Oświęcimskie Centrum Kultury ul. Śniadeckiego 24 
(wstęp wolny)

15.09 (piątek) godz. 16.30 Gdynia, Gdyńskie Warsztaty Podróżnicze, Pomorski Park Naukowo-Technologiczny (wstęp wolny)

październik - Warszawa: 
3.10 godz. 18.00 (wtorek) DK Kadr, ul. Rzymowskiego 32 
6.10 godz. 19.00 (piątek) DK Łowicka, Łowicka 21
.
.
.
.
.
#jedwabnyszlak #prelekcjapodróżnicza #namaste #podróżrowerem #festiwalpodróżniczy #pokaz  #spotkaniezpodróżnikiem #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #podrozerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
Brittany is a little different France. No vineyard Brittany is a little different France. No vineyards here, but loads of castles, grazing cows and sheep, mostly rocky coast and wind. Pray so it blows at your back! 
I have planned for years and finally got there this summer. Lots to explore left there still though! 
.
.
.
.

#solotravel #cyclingnomad #cyclinglifestyle #francevelotourisme #francebybike #cyclingfrance #velonomad #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #outdoor #podrozerowerem #outsideisfree #bretagne #wyprawarowerowa #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #cicloturismo #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
The Lavaux vineyard area stretches between Lausann The Lavaux vineyard area stretches between Lausanne and Vevey on a terraced, steep northern slope of Lake Geneva overlooking the peaks of the Alps.  A beautiful lake and even rows of lush green vines always create a beautiful sight, but I was wondering why is it a UNESCO site?
 "Oh, just millionaires started buying up the land and building houses there, that was the only way to protect the place," explained Anna, a solo cyclist friend who lives nearby and whom I finally met after years of Facebook virtual acquaintance.
I left Geneva looking at the sky with justified concern, because the last days here there was a storm after storm.  Fortunately, during the ride along the lake, it cleared up and we could soak up the beautiful views.  Just like on Lake Garda, the views here are luxurious.  I passed the spas of Thonon les Bains and Evian - the latter is known for its bottled water brand.  Here I could drink it at the source for free, apparently it does well. It was also time for the last bath.  Unfortunately, in the evening I found myself on the Riviera, because that's what they call the shore between Montreaux, Vevey and Lausanne.  The density of people and buildings plus the most crowded week of the year and the long Swiss weekend did not bode well for accommodation, and that's exactly what happened.  There was one big disco on the coast and at the campsites, apart from the disco, were packed.  Like it or not, with no chance of wild camping - scared of being fined too - I went back 12 km to one of the earlier campsites. It was packed, but I didn't care as I put my tent up at midnight.
The decision to skip cycling through southern Switzerland and the higher mountains was not easy, oh no.  I returned to it several times, but the weather madness was the reason.  So if you are looking for a flatter Switzerland, I recommend the trail along the lakes and rivers, i.e. the northern part of the country. 
.
.
.
.
.
#solotravel #cyclingnomad #switzerlandbybike #cyclingswitzerland #outdoorwomen #lacleman #lavaux #swizerlandtourism #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #outdoor #podrozerowerem #outsideisfree #wyprawarowerowa #solowomancycling #solopodróż #szwajcaria
Neglectig Instagram continued.. this photo is a fe Neglectig Instagram continued.. this photo is a few weeks old, but well.. do many wonderful places visited the last months mostly due to #housesitting that it's hard to remember. After Lago di Garda I enjoyed Piemonte and Val d'Aosta and having a few weeks before another assignment I decided to go to north of France. Started with a nice bicycle path along La Seine river. Idyllic landscape, multiple castles with the impressive medieval fortress of Château-Gaillard overlooking the meanders of the Seine, flanked by limestone cliffs.. cycling in France can get as easy and enjoyable as that .. Pushing my bicycle through the chinese Tian Shan feels like an old, unbelievable story here
.
.
.
.

#cyclingfrance #hobolife #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure #francebybike #seineriver
- What are you doing here, are you traveling alone - What are you doing here, are you traveling alone?  asked Marco in front of Lidl seeing me packing my groceries. It's still the cheapest market in Italy and sometimes I buy there, although the amount of packaging plastic they use makes me sick. And it was in this market in Peschiera del Garda that I heard the biggest mix of languages for weeks, which made me even more surprised that anyone paid attention to me at all.
 - Do you want to sleep wild?  There are places by the lake, but not here. You can stay at my place if you like, but it's 15 km away - he added. 
Not this time, I was going the other way. 
When at the end of my stay in Tuscany I received a housesitting offer by Lake Garda, I thought to myself - why not?  I was here only once by bike. I've also decided to cancel housesitting gigs in Spain for other reasons.
The lake area is kind of luxurious, a nice change.
This is the largest lake in Italy, an extremely picturesque place.  As befits its post-glacial origin, it is long, the circumference is 160 km and in the northern section it bites into high mountains. Turquoise water, green trimmed lawns and high mountains on the horizon.Very touristy, but it's enough to cycle 5 km from the coast you embrace rolling hills, vineyards, crops and it's very normal and still beautiful.
But nature is not doing so well. Water level in Lake Garda is at its lowest in decades. In the face of the worst flooding in the Po Valley in over years, it's like a paradox. The lakes aren't just views but large bodies of water used in agriculture and power plants. The German press warned their readers,thousands of whom come here on holiday: "Lake Garda is so low that diving is dangerous."
Ps. If you want to support my travel you are welcome. Link in bio. 
Ps.2 I still am more often on FB
.
.
.
.
#solotravel #cyclingnomad #italiainbici #italybybike #cyclingitaly #bicicletta #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #podrozerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #housesittinglife #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat cicloturismo #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
I don't like numbers and don't count on them in th I don't like numbers and don't count on them in the summary of my trip around Sardinia.  I don't know how much I pedaled, what is the sum of elevation gains and stuff.  But wait, I know something! - I spent 16 days there and saw only part of the island. 
This place immediately won my heart, although I would rather avoid it during the season.  The beaches are insane, but it was too cold to swim. And too windy, although if you're lucky the wind blows in your favour. And maybe the prices, it's more expensive than on land.  Hills and mountains nearly everywhere.
Adventages? Nature, vast space, people, traces of indigenous people who once inhabited the island.  Mysterious Nuraghi Towers.  The enormity of traditions that are cultivated for the Sardinians, not for tourists. 
But let's finish describing my tour. I reached the town of Bosa, probably the most charming Sardinian town, where colorful houses are located on the mountainside and there is a castle on top of it. I haven't discovered whether it's a custom or whether painting houses is for tourists, but the fact is that in many Sardinian cities houses have facades in vivid colors and so is Bosa. I walked around the streets of Bosa a bit, ate ice cream and started rolling a few hundred meters up. Instead of the main road, I chose a smaller, more winding and with a greater dose of climbing, which usually provides more attractions and scenic impressions.  You wander through small villages where people say hello and ask where you are from.  Thanks to this, I came across two local celebrations on Sunday, which are related to religion, and on Monday the third one.  Phew!  The most interesting were tractors in floral styling, which later took part in the procession.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #sardegna #sardynia #cyclingsardegna #sardegnainbici #travelbike #outdoor #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike#naturelover #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
The winds will blow as they want my mother used to The winds will blow as they want my mother used to say - and in Sardinia the winds usually blow counter-clockwise.  When I reached Olbia on the east coast of Sardinia, I should have started cycling west. However, I was too keen to see the feast of Saint Efisio in Cagliari in the south of the island, so I decided to go there by train and disturbed this windy order. I got off the station before the city to find a quiet corner behind a bush for the night.  From there I went to Cagliari.
I saw the amazing fiesta and crawled out of town slowly.  Islands are islands, you can always count on wind blowing there.  And it blew right in my face.  I did 20km that afternoon and didn't enjoy it at all.
 I had an ambitious plan to conquer the interior and the east of the island, which is famous for its beauty, and it was.  Huge spaces, greenery, grazing cattle... we like it that way.  Extremely steep climbs and my bike loaded after the winter did their job - two days of struggling with them reduced my urges to push east, which is considered the most beautiful part of the island.  Willingly or not, after seeing the UNESCO site which are the ruins of the Bronze Age village in Barumini, the people of Sardinia called the Nuraghias, I climbed even higher and then went back to the sea to Oristano and packed the train back to Olbia.  Just to go with the wind along the coast. I wanted to see some of this emerald sea.  So I did, cycling the Costa Smeralda. The sun was shining beautifully, I didn't feel like taking a bath or staying in the sun. It's still too cold.  But the views alone are enough for me.
Nature are Number One in Sardinia.  The architecture was unobtrusive, not to say ugly.  Surprise. After seeing the gems of Tuscany and Puglia, this was a bit of a disappointment.  But, there are beautiful murals everywhere!
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #Sardynia #inbici #sardegna #sardegnainbici #travelbike #outdoorlife #podrozerowerem #sant'efisio #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze
On my last, or penultimate, weekend in Tuscany thi On my last, or penultimate, weekend in Tuscany this spring, I was to wind my way through the roads of the Chianti hills. Yes, that's where the ones famous of wine-making (in the store ask for "kianti", not "cianti") and the place of the beginning of the l'Eroica bike race. I was there 10 years ago, and all in all, the hills around me are plentiful, but just to refresh my memory, stretch my calves and catch the first sun? I don't live too close, the cats had company over the weekend so I thought - well, how about a two-day trip? 
I didn't want to pack all the lodging equipment for one night, but two accommodation search engines had bad news, however - in an area of 150 km x 100 km for the night from Saturday to Sunday there was not a single vacant accommodation! Seriously. On the second one the cheapest offers for more than 200 EUR.  The long Italian weekend has begun (April 25, Italy celebrates "Festa della Librazione" - Liberation Day). On top of that, the region is mega-touristy, and there is no camping apart from Siena. Let’s pack up, well. 
Set off slowly like a tortoise ... past Asciano I entered, in the sense of pushed, on the famous white gravel roads, along which the route of the Eroica race leads and then even more slowlier!  I was occasionally passed by cyclists travelling light and on E-bikes, because that's the only way they cycle here. Envious. Eroica roads are for eagles or I need to revise my physical capabilities. I don't know what killed me more, the steepness of the roads or the number of motorcyclists on their roaring machines, but by the evening I decided that I've had and seen enough, I'm going back. And those dozen kilometers of return home in the dark - because nearly no vehicles anymore, listening to the sounds of the night, were perhaps as beautiful as the Tuscan and Sienese landscapes in spring.
And in a few days, a new cycling stage.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #travelbike #eroica #asciano #outsideisfree #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #cretesenesi #toscanainbici #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #roweremprzezświat #podróżerowerem #wyprawarowerowa #kobietanarowerze
"Natale con i tuoi, Pasqua con chi vuoi", "Christm "Natale con i tuoi, Pasqua con chi vuoi", "Christmas with the family, Easter with whoever you want" - according to this saying, Easter in Italy is often spent away from home, with family or friends.  The beginning of the picnic season, one might say, the welcome of spring.  Children are given chocolate eggs.  Accommodation places are booked long before Christmas.  Although you can't generalize - in many homes everything from A to Z is cooked.
The Easter traditions hold strong in the south of the country, in Sicily and even in Puglia, but although I was hoping to participate, unfortunately I was not able to be there at that time again.  The processions that take place on Good Friday, are very solemn and gather hundreds of participants.  I really like to peek at local customs, but in Tuscany there is not much to see 🙃, unless watching hundreds of visitors would count as such.  It's interesting that when I searched (in three languages) for "Easter in Tuscany", I mainly see offers of accommodation and trips.  When I searched for "Easter in Puglia", the search engine shows mainly religious rites and local traditions.

This year spring is late, the trees are blooming, but the leaves are still on hold. Three days ago we had frost at night, it's supposed to rain during Easter. In fact, it's just about to start.  Yes, I've seen what's going on with the weather in Poland, I'm not complaining! 

So I jumped on my bike before this rain for a pre-Easter bike ride to Trequanda. I haven't been there yet this year.  This is another insanely picturesque road with a view of Monte Amiata and Crete Senesi.
 I enclose a handful of photos to whet your appetite for Tuscany and wish you a good Easter time.  Rest and live it as you like.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #outdoorwomen #cyclinglife #inbici #valdichiana #trequanda #toskania #cretesenesi#toscanainbici #travelbike #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #monteamiata #rowerowapodróż #onmybike #wyprawarowerowa #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #solotravel #worldbycycling
Load More... Follow on Instagram

Wkrótce jadę do?

Polska!

Najpopularniejsze wpisy

  • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
  • Ewcyna
  • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
  • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część wschodnia: Kraków – Szczucin (i okolice)
  • Rowerem przez Pomorze Zachodnie – Stary Kolejowy Szlak (Kołobrzeg – Złocieniec)
  • Podróż solo rowerem przez Iran okiem kobiet (Solo woman cycling in Iran – is it a no-no)
  • Podróże
  • Podróż pociągiem we Włoszech – przewóz roweru. Praktyczny przewodnik
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część zachodnia: Brzeszcze – Kraków (i okolice)

Kategorie i tematy

Albania Armenia Azerbejdżan Azja Bez kategorii Bliski Wschód Bośnia Bułgaria Bułgaria rowerem Chiny Chorwacja Czarnogóra Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria Europa Filipiny Francja / Szwajcaria Grecja Gruzja Iran Japonia Jedwabny Szlak Kambodża Kaukaz Kirgistan Korea Południowa Laos Myanmar (Birma) Oman Polska Polska - Polska Wschodnia praktycznie PRZEMYŚLENIA Rumunia Serbia Tajlandia Turcja Ukraina Ukraina - Krym USA Uzbekistan Wietnam Węgry Włochy Włochy Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ikony facebook, RSS, Mail

Archiwum

Zaglądam do

  • Bicycle.pl
  • WorldBiking.info
  • Cycling Duch Girl
  • Podróżerowerowe.info

Tagi

Azja rowerem Bałkany rowerem Birma Birma rowerem Burma by bike Chiny Chiny rowerem cycling Burma cycling China cycling Japan cycling Korea cycling Laos cycling Myanmar cycling Philippines cycling USA ewcyna Filipiny rowerem Grecja rowerem Hokkaido Iran kobieta rowerem Japan by bike Japonia Japonia rowerem Jedwabny Szlak rowerem Kambodża rowerem Kambodża rowerem. rowerem po Azji Korea by bike Korea rowerem Laos by bike Laos rowerem Myanmar by bike not for speed Philippines by bike podróże rowerem Polska rowerem rowerem po Azji samotna podróż rowerem Tajlandia Tajlandia rowerem Urumczi USA rowerem Wietnam rowerem Włochy rowerem Xinjiang Yunnan

  • Facebook
  • Instagram
  • Email
  • Rss

@2019 - All Right Reserved. Created by WP Doctor


Back To Top
Ewcyna
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
 

Loading Comments...
 

You must be logged in to post a comment.