• English
  • Polski
Ewcyna
Banner
  • O mnie
  • Azja
    • Turcja
    • Kirgistan
    • Japonia
    • Filipiny
    • Myanmar (Birma)
    • Chiny
    • Korea Południowa
    • Tajlandia
    • Laos
    • Kambodża
    • Wietnam
    • Uzbekistan
  • Bliski Wschód
    • Zjednoczone Emiraty Arabskie
    • Oman
    • Iran
  • EUROPA
    • Bułgaria
    • Grecja
    • Włochy
    • Rumunia
    • Ukraina
      • Ukraina – Krym
    • Węgry
    • Francja / Szwajcaria
    • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • Kaukaz
    • Azerbejdżan
    • Gruzja
    • Armenia
  • Polska
  • USA
    • USA
  • PRAKTYCZNIK
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Przewóz roweru autobusem Flixbus – poradnik
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
    • Warmshowers – gościnność w podróży rowerem
    • USA
    • Japonia praktycznie
    • Birma (Myanmar)
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
Tag:

Yining

    AzjaChinyJedwabny Szlak

    One good man. Rowerem przez chiński Tianshan

    by Ewcyna 30 wrzesień 2017
    written by Ewcyna

    Wyjazd z Urumqi to tyleż radości co niepewności. Oddaję klucze koledze, który przeprowadza się do mojego mieszkania z rodzina, jeszcze pierożki w moim ulubionym osiedlowym sklepiku, jeszcze to, jeszcze tamto.. po czym lawiruję między samochodami a myśli bombardują głowę – jak mi będzie w drodze po tych 8 miesiącach, co ja mówię, po 10 w zasadzie.. no i czy ja w ogóle jeszcze tak umiem? Co z noclegami, co z policją, tymi wszystkimi check-pointami.. no i jak to wszystko się ułoży? Droga wspina się i długo trwa, nim zostawiam za sobą miasto. Ciągnie się przez okoliczne wioski, by zmienić się w kamienisty szutr, po którym prychając z wysiłku jadą wypchane jakimś gruzem ciężarówki. One przejadą, ja zostaję w tumanie oblepiającego kurzu i pyłu, po kilku godzinach można zapomnieć, że kiedyś byłam czysta. Dookoła suche pokryte skąpą roślinnością wzgórza, czasem jakieś osady przy czymś w rodzaju kopalni odkrywkowych. I surprise, surprise- miejsce oznaczające środek kontynentu azjatyckiego! Tak jest właśnie tutaj, ciekawe czy powstało na użytek chiskich tuyrstow, czy jest ich więcej?

    Przed zachodem słońca niejako na osłodę zjazd malowniczym kanionem, jakich nie brak w okolicy. Udaje mi się znaleźć zaułek za skałami i rozstawić namiot. Nic się nie zmieniło, ze znajdowania kryjówek na noc mam na szczęście celujący. Ciszę zakłóca jednak dochodzący z oddali pomruk… uh! Może jednak mi się wydaje? Oh nie, te błyski na horyzoncie.. Burza! Cóż, trzeba mieć farta, to pierwszy deszcz od wielu tygodni a ja jak zwykle takiej sytuacji dygocę w namiocie ze strachu. Tak, grzmoty i błyskawice – to oblicze natury, przed którym mam respekt, który sprawia, ze serce wali jak oszalałe, bo w końcu czymże ja jestem w tym nędznym namiociku? Po kilku godzinach wszystko ucicha a ranek ponownie raczy mnie promieniami słońca. Droga jednak wciąż się pogarsza a napotkany chiński wędrownik rowerowy na migi potwierdza – tam jest okropnie, nic tam nie ma, nie jedź tam! Jest tak umorusany i wymęczony, ze nawet nie musi mi dużo tłumaczyć. Zmieniam plan – nie wjadę tędy w góry Tianshan, to wspaniale pasmo kilkutysięczników, które od miesięcy podziwiałam z okien pracy, gdyż część terenu okazuje się być zamknięta (obszar wojskowy) o czym na szczęście dowiaduję się korespondując z kolegą. Na szczęście dowiaduję się o tym zanim zacznę tudzież nawet pokonam przelęcz powyżej 4000 m. (czyli nie szybciej niż po kilku dniach). Postanawiam zatem pojechać jakieś 250 km drogą główną i odbić w góry później drogą 217, która uchodzi za jedną z najbardziej malowniczych na świecie.

    Wcale na szczęście nie muszę sunąć autostradą.. są takie bezimienne, bez śladu cienia, krzaczków na siusiu, przydrożnych stoisk – udaje mi się znaleźć drogi poboczne, jadę i widzę zupełnie inny Xinjiang. Co ja mówię – po 8 miesiącach w mieście widzę Xinjiang w ogóle! Mijam zadbane miasteczka z szerokimi ulicami i alejami dla rowerów, starszych i młodszych, którzy z nich korzystają, skwery pełne kwiatów, nowe domy, place zabaw dla dzieci.. miejsca, gdzie parki nie są ogrodzone i brak wszechwładnych, działających na nerwy dwóch jednakowych propagandowych piosenek puszczanych w Urumqi (nakaz rządowy) w każdym publicznym miejscu, ciurkiem na okrągło.. i myślę sobie, że w takim miejscu chciałabym mieszkać i pracować! Czyli nawet w Xinjiang może być tam inaczej. To część równinna, po obu stornach pola uprawne, uginające się pod ciężarem gron winnice, sady pełne jabłek i brzoskwiń, pola melonów i arbuzów, niespotykanych rozmiarów i kształtów – od malutkich po olbrzymy, które uchodzą za jedne z najsłodszych na świecie – absolutnie się z tym zgadzam. Ujgurzy uwielbiają arbuzy i jedzą je przez cały rok – doprawdy nie wiem jak się je przetrzymuje, ale nawet zimą na ulicy można było dostać pokrojone na cząstki owoce.

    W Shihezi, sporej miejscowości leżącej u podnóża gór chcę wynająć pokój – umyć się porządnie, oprać, odpocząć od upału przed dalszą wymagającą drogą. A zatem przystępujemy do akcji – hotel! Na mapie mam ich sporo, ale jak się okazuje, w mieście są jedynie trzy uprawnione od przyjmowania obcokrajowców i na sam ich widok ręka trzyma się portfela – toć to istne Marriotty, kogo na to stać! Może dlatego, że to sierpniowa sobota a teren uchodzi za bazę wypadową w góry – wszystkie hotele są w pełni zarezerwowane. Obsługa recepcji ostatniego z nich chce mi pomóc fakt jest po 22.00 – a może by tak zadzwonić na policję, bo co tu Pani zrobi? Na policję? Proszę bardzo – myślę sobie, niech się policja w obliczu tych durnych przepisów wykaże. I wykazuje się. Nie wiem, po co przyjechały aż trzy samochody, ale ta błyskająca niebieskimi lampeczkami kolumna przecinając miasto odeskortowała mnie do lokalnego hotelu, który za cenę dla Chinczyków (ok 15 USD) na ich życzenie mnie musiał przyjąć. Taka powtórka z Birmy.. zostałam na dwie noce.

    Tianshan na horyzoncie.. kilka dni zajmuje mi wepchanie (bo wjazdem tego nie nazwę) na przełęcz 3500 m npm. Choć należy mi się medal za #notforspeed, czyli zrobienie tego w najdłuższym możliwym czasie, to i tak jestem z siebie dumna! Miejscowości ani żadnego sklepu nie ma przez ponad 100 km (czyli 3 rowerowe dni) – jak zaopatrzyć się w wodę? Oto nowy pomysł. Drogą jedzie całkiem sporo samochodów, z których wystają głowy rządnych robić foty Chińczyków. Gdy takowy zatrzyma się i chce robić zdjęcie zabłąkanej na rowerze blondynce proponuję wymianę – fotka za butelkę wody, co wy na to? Alez oczywiście, nawet dwie!

    Przez ok. 80 km jadę wzdłuż urokliwego, coraz głębszego kanionu.. Niebo ma kolor błękitu, jak tylko w Azji Centralnej bywa – żadnej chmurki na niebie, kocham ten region za to wszechpanujące słońce! Gdy któregoś ranka siedzę w postawionym na brzegu kanionu namiocie i przyrządzam śniadanie całym czuję, jakby stał on na zwodzonym moście, po którym przejeżdża ciężarówka. Zastanawiam się, czy to mi się może zakręciło w głowie .. ? Po chwili wszystko jest już spokojne, ale nad wodą w rzecznym kanionie wysoko unosi się kłąb pary, woda w rzece wzburzona. Trzęsienie ziemi o sile 6.6 w skali Richtera tego ranka nawiedziło prowincję i dołączyło od grona kilku bardziej poważnych trzęsień ziemi, jakie nawiedziły Chiny tego lata. Na szczęście obyło się bez ofiar w ludziach. Moje pierwsze w życiu, do tego ze skałami nad głową.

    Często wieczorem wiatr wzmaga się i ledwo można jechać. Akurat wtedy, kiedy czas iść spać.. miejsca pod namiot mnóstwo, ale ten szalejący wicher.. dwukrotnie postanawiam skorzystać z noclegu w przydrożnych jurtach (góry Tianshan to już Kazachski Region Autonomiczny – żyją tam głownie Kazachowie). W górach nikt nie pyta się o to, skąd jestem i nie wyciąga ręki po paszport. Tak jak podczas kręcenia po południowych Chinach w 2014 roku, czy też w większości krajów dajesz pieniądze do ręki i to wszystko, czego chce od Ciebie właściciel noclegowni. Kwota? Płaciłam od 3,5 do 7 dolarów. Przydrożne noclegownie są tanie i mają jedną wspólną cechę – łóżko i brak jakiegokolwiek miejsca od umycia się. Oczywiście, że z butelką wody, czy nawet termosem gorącej wody na herbatę jaki czasem dostaje się tu w gratisie do pokoju jestem w stanie sobie sama doskonale poradzić, jednakowoż gdzieś z tyłu głowy pojawia się pytanie czy taka potrzeba, to znaczy potrzeba umycia się tutaj nie występuje..? Tzw. wychodek czyli dziura w ziemi roztacza wokół tak intensywny smród, że końmi mnie tam nie zaciągnie.

    Chińczycy także zdają się nie rozumieć meldunkowych absurdów w prowincji Xiniiang – gdy po kilku dniach spania pod chmurką ponownie chcę wynająć pokój w hotelu okazuje się, że jedyny w tej miejscowości noclegowy przybytek nie może przyjmować obcokrajowców, co wyjaśnia mi łamanym angielskim tamtejsza recepcjonistka. Chciał-nie chciał wychodzę i myślę ile to czasu zajmie mi znalezienie odpowiednich krzaków na nocleg w dość zaludnionym miejscu, w którym się niestety znalazłam po całym dniu pedałowania po bezdrożach. Wszak prawo Murphego obowiazuje.

    To gdzie pojedziesz teraz? zaintrygowana moim losem recepcjonistka wychodzi przed hotel. Może pójdziesz na policję i się spytasz czy u nas można? Może pozwolą? Poczekaj, pójdę z Tobą

    Faktycznie posterunek jest tuż obok hotelu, jego obsługę stanowią młodzi chłopcy w mundurach, w które pewnie z braku innych perspektyw dali się weń wcisnąć, ale raczej nie bardzo wiedzą co tam robić – gapią się w swoje telefony tudzież przysypiają na stole. Nie podejmują się też podjąć decyzji w mojej wyjątkowo trudnej sprawie, jakieś śmichy-chichy ukrywające zakłopotanie, jakaś prośba o wspólne zdjęcie, ale nie, nocować w hotelu nie można, takie jest prawo, trzeba jechać 60 km dalej. Wyobraźnia, a raczej jej brak jakoś im nie podpowiada, ze rowerem się tak szybko nie da a zmrok już zapada.

    Dziękuję recepcjonistce za pomoc, pakuję rzeczy na rower po czym słyszę od niej – to co teraz zrobisz? I od razu pada odpowiedź – wiem – będziesz spała u mnie! Mam nocną zmianę i nikogo nie ma w domu, ale zaraz zadzwonię po siostrę, to Cię zaprowadzi.

    Aby zrozumieć poziom tego szaleństwa chciałam przypomnieć, że jako obcokrajowiec nie mogę ot tak sobie spać po czyiś domach w chińskiej prowincji Xinjiang. To zabronione, a policja wszak pozwoleństwa nie dała, obie o tym wiemy.

    Siostra wkrótce się pojawia, wolno sunę za jej skuterkiem, jakieś boczne uliczki, ukłony sąsiadów, po drodze jeszcze wstępuję do niej bo czuje w obowiązku mnie nakarmić pysznym kurczakiem z ryżem po czym jedziemy pod dom jej siostry, dostaję klucze do domu i już. Rządź się!

    Brama prowadzi na nieduże podwórko i dom. Trzy pokoiki, pomieszczenie kuchenne, kibelka nie udaje mi się namierzyć (znajduję go dopiero rano). Chodzę, oglądam, patrzę i.. Trochę mnie wszystko przeraża. Z jednej strony wdzięczność i ulga, że mam gdzie się podziać, z drugiej onieśmielenie i zakłopotanie. Jest brudno, kosmicznie brudno. To nie jest taki domowy rozgardiaszyk, do którego jestem przyzwyczajona- lekki kurz, ciuchy porozwalane, parę garnków w zlewie… oj jestem ekspertem od domowego nieporządku. Tu w zasadzie brzydzę się dotknąć czegokolwiek. Jakieś wiaderka z wodą przy wejściu, miski, ogryzek podszarzałego mydła, szczoteczka do zębów nie pierwszej młodości. Lóżka rozgrzebane, pościel raczej prania tygodniami nie widziała, z szaf się wywala. Wszystko przykryte warstwą kurzu. W kącie podwórka przywiązany mały piesek trochę warczy, ale bardziej patrzy na mnie ze strachem w oczach, ale szybko go dobrucham kawałkiem chleba Po kątach walają się pety i butelki po piwie, stoją torby ze śmieciami.. Jedyne miejsce, gdzie uważam, ze mogę się położyć to stare żeliwne łóżko na podwórku przykryte dyktą i wysłużonym materacem, który przykrywam torbą na rower i potem moszczę sobie legowisko. Wstydzę się swoich myśli, bo ktoś mnie ze szczerego serca przygarnął, a ja tu tak wybrzydzam i oceniam.. Ale to tez jest doświadczenie, sytuacja, jakiej doświadczam nie po raz pierwszy głównie w Azji i z nią konfrontuję swoje myśli – zastanawiam się jak można w takim czymś funkcjonować. Bo dla mnie bieda to jedno, a syf i brud to drugie, i jedno z drugim jakoś się ma, ale wcale nie wzrasta wprost proporcjonalnie. Noc jest ciepła i wysypiam się jednak świetnie, a gdy rano jestem gotowa do wyjścia przyjeżdża moja recepcjonistka – zadbana, czysta, uśmiechnięta, jakby pochodziła z innego świata. Przywozi jeszcze bułeczki na śniadanie, coś szybko przegryzamy, dziękuję serdecznie i odjeżdżam. Naprawdę nie wiem jak jej dziękować.

    Chińskie drogi, nieważne w jakim zakątku kraju to jest, mają jedną wspólną cechę – są w permanentym remoncie. Na remontowanym odcinku długości 10-20-50 km nawierzchnia zrywana jest całkowicie (tak sobie myślę, ze może warto by zostawić jeden pas..?), pozostawiając jadącym pojazdom piaszczysto-kamienisty grajdół. Jadące nim pojazdy nie zmniejszają bynajmniej swojej prędkości, zatem widoczność spada do kilku metrów a ty nieszczęśniku na rowerze przemieszczając się tumanach kurzu nie jesteś po godzinie w stanie rozpoznać swojego oblicza w lustrze. Pozostawiłam zatem drogę do Nilka, zjeżdżając na nieco większej, równoległej 218 i nią dotarłam do ostatniej już miejscowości przed granicą z Kazachstanem – Yining, zwanej wdzięcznie Illi. Miasto i jego okolice uchodzi za jedno z bardziej urokliwych miejsc w prowincji, a Chińczycy wymyślili, żeby okalające go góry, pastwiska i rzeki to nie jedyna atrakcja okolicy – zostały nimi … tadam! pola lawendy! I tak właśnie okolic Illi w dużej mierze pokrywają pola pachnących liliowych kwiatów, które służą głównie jako miejsce do robienia pamiątkowych romantycznych zdjęć. Domy i płoty wzdłuż drogi pomalowane są uroczy liliowy kolor i choć bardzo mi się to podoba, to mam nieoparte wrażenie, że tak właśnie, ten odcień farby nakazała władza.
    Illi okazuje się być sporym, lecz nie zakorkowanym, przyjemnym miastem w którym spędzam 3 noce – na szczęście jest tam hostel i może przyjmować obcokrajowców. Ujgurska dzielnica, choć niewątpliwie jest odpicowana na użytek chińskich turystów jest bardzo urokliwa – ocienione rzędami pobielonych drzew ulice, wzdłuż nich biały mur, w którym wejścia do otoczonymi krużgankami domów strzegą będące dziełami sztuki bramy, woda wartko płynie w przydrożnych kanałach, biegające dzieciaki obojętnie przyglądają się przejezdżajacym na bryczkach wycieczkom Chińczyków a ja dostają od nich dodatkowe fory, życie toczy się tam jednym słowem… No i przede wszystkim KOLORY. Kolory domów, bram, wszystkiego! – pomarańcz, turkus, seledynowa oczobijna zieleń, orcha, żółty.. te wszystkie, które zalegałyby w magazynach polskich sklepów z pewnością znalazłby szybki zbyt na zachodnim skrawku Chin.

    Od Illi jedynie 90 km dzieli mnie od granicy z Kazachstanem. Pedałuję powoli rozglądając się dookoła w tym liliowym krajobrazie.

    -Hello! Zaczekaj! Wait! Czekam tu na Ciebie
    Biały samochód i stojący przed nim młody mężczyzna przygląda mi się z zainteresowaniem. Zatrzymuję się
    – Czy mówisz po chińsku?
    – Niestety nie.. jak zwykle, gdy to przyznaję, jest mi trochę wstyd, że się nie udało przez te miesiące niczego niemal nauczyć

    -Mam na imię Hamit, jestem Ujgurem mówi a ja tylko śmieję się no, bo przecież wiem, bo widać..
    – I don’t speak English.. Wyjmuje komórkę i włącza translator
    ..Widziałem Cię na drodze, postanowiłem tu na Ciebie poczekać. Skąd jesteś? Dokąd jedziesz? Pada parę standardowych pytań. Jestem nauczycielem WF w gimnazjum tu w miejscowości nieopodal. Moja żona uczy tam angielskiego. To tylko 10 km. Dodaje Może chciałabyś zjeść ze mną kolację?

    -Dziękuję, to miłe, le muszę już rozglądać się za noclegiem... Kolacja brzmi dobrze, ale zmrok zapadnie za niecałą godzinę – planowałam szukać przysłowiowych krzaków jakoś jeszcze przed miastem. Jak zwykle w takich sytuacjach mam dylemat, ale coś dobrego patrzy mu z oczu.

    – Możesz spać u mnie

    – Hmmm.. a ty z kimś mieszkasz?

    – Tak, mam rodzinę, żonę i dwójkę dzieci. Moja zona będzie szczęśliwa, gdy przyjedziesz, jest bardzo gościnna. Mamy duży dom, na pewno będzie miejsce. Pewnie ponieważ wciąż na mojej twarzy widać wahanie dodaje

    – Don’t worry, I am a good man. Nie martw się. Jestem dobrym człowiekiem.

    – Och , tak.. to miłe, dziękuję, ale może jednak zadzwoń do niej dobrze?

    -Tak tak, na pewno.. to co, spotkamy się koło rzeki? będę czekał na Ciebie

    Zanim docieram do rzeki już jedzie mi naprzeciw, tym razem na skuterku. Po drodze gdzieś dzwoni, dość długo rozmawia, potem w lokalnej knajpie jemy kolację – olbrzymia porcja kluch langman i szaszłyki, zmieścić tego nie mogę. Gdy kolacja się kończy słyszę „teraz pójdziemy do hotelu”

    Nie wiem co o tym myśleć. Czemu hotel? Jak to? Kto ma płacić? Staram się oponować, ale „Don’t worry, I pay”.. i myślę, że pewnie żona jednak nie jest tak ochocza do nie zapowiedzianych odwiedzin.

    Hotel jest duży i czysty, dostaję kartę do pokoju a Hamit dyskretnie płaci i żegna się słowami – odpoczywaj, przyjdę po Ciebie jutro rano. Zjemy sniadanie i odprowadzę Cię na drogę wyjazdową z miasta.

    -Śniadanie, droga.. po co, dam sobie radę.. nie kłopocz się ..

    -Do zobaczenia rano

    Rano gdy jeszcze jestem w pieleszach Hamit puka do drzwi

    – czekam na Ciebie na dole

    -Ale.. ja.. jeszcze muszę się umyć włosy i się spakować musze.. Kro mnie zna wie, że nie jestem rano super szybka.

    -It doesn’t matter odpowiada spokojnie. To niewazne, poczekam

    Pól godziny poźniej jestem na dole. Wydaje mi się jakiś inny, czyżby zdenerwowany? Coś czuję, że chyba narobił sobie domowych kłopotów.. śniadanie jest świetne, jak zwykle dostaję więcej niż mogę pomieścić. Telefon służy za tłumacza. Trochę o życiu, tu i tam, trochę o mojej podróży..

    – Myślę, że to co robisz, jest wspaniałe

    – Też tak myślę Hamit

    – Nie jesteś sama, masz dla siebie cały świat i wszystkich wokół. Odszyfrowuję słowa w odpowiedzi na pytanie o moją rodzinę. Ujgurom i nie tylko im trudno uwierzyć, że można jej mieć tak mało

    – Tak, wiem

    – Skonczyłas? No to chodźmy

    Jego motorek się psuje, więc idziemy pieszo. Potrzebujesz chleb? Ile? Trzy, cztery sztuki?

    – Nie, jeden tylko!

    Dostaję dwa. Jabłka. Bierze ze dwa kilo. Jesteś szalony! Smieję się, bo więcej naprawdę na rowerze nie udźwignę. Wodę masz? Mam, naprawdę już nic nie chcę

    – Teraz musisz jechać tam, to tylko jakieś 20 km Skrzyżowanie, ostatnia prosta do granicy.

    – Jestem bardzo wruszona twoją pomocą Hamit – stukam w tłumacza telefonu

    – Poczekaj chwilę

    Znika w pobliskim sklepiku i przynosi mały błękitny pakuneczek.

    – To na pamiątkę. A moja żona przeprasza.. mamy małego bobasa, pewnei by nie dał Ci spać..

    – Znów stuka coś telefonie.. „To było dla mnie bardzo ważne, będę o tym spotkaniu pamiętał całe życie”

    I wtedy znowu pojawiają się one, zawsze, gdy ich nie chcę, mokre, szczypiące w oczy, wypływające spod okularów, obcieram je rękoma, czekamy oboje w zakłopotaniu, aż przestaną a wcale nie chcą, trzeba coś z tym zrobić, „thank you so much and good-bye” odpycham się od ziemi, rower zaczyna się toczyć, nie oglądam się wcale, teraz już lecą strumieniem przez kilka kilometrów, na granicy oczy całe zapuchnięte.. tyle podobnych spotkań, ale ten szacunek w oczach, nie spojrzenie w dekolt, nie pytanie ile mam lat, dlaczego nie mam męża i dzieci, nie pytanie ile przejechałam kilometrów czy o cenę roweru i po co to.. ale, że to wspaniałe, co robisz. ONE GOOD MAN.

    30 wrzesień 2017 7 comments
    0 FacebookEmail
Ewa Świderska Ewcyna
Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta

Witaj na moim blogu! To strona o podróżowaniu solo rowerem w damskim wydaniu i życiu w drodze. Poznaję i opisuję świat, innych i siebie. Nieco więcej o mnie znajdziesz tutaj. Jeśli chcesz mi wirtualnie towarzyszyć - zapraszam!

Wesprzyj moją podróż

Lubisz moje wpisy, uważasz, że są przydatne i masz ochotę wesprzeć moją podróż? Z każdą złotówką mogę więcej. Postaw kawę lub kliknij guzik "donate". Dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Częściej kręcę na fejsbuku – zajrzyj!

https://www.facebook.com/Ewcyna-217095148465193/

Gdzie jestem?

Click to open a larger map

Instagram

Feel like cycling the Italian seacoast? Let me tak Feel like cycling the Italian seacoast?
Let me take you to Riviera dei Fiori in Liguria - the Ciclabile dei Fiori is pure magic!.
This beautiful 27-kilometer cycle path overlooking the sea was built on an old railway track - it connects San Lorenzo al Mare and Ospedaletti, just by the French border, breathing new life into the historic railway route between Imperia and Ventimiglia.
There’s something incredibly calming about riding along a quiet, peaceful trail, with the sound of the sea on one side and the mountains on the other. No distractions—just you, the open road, and the warm Mediterranean breeze.
It's one of 2 real longer seacoast cycleways in Italy, know the other one?
.
.
.
.
.
#SoloTravel #BikeTravel #WomenWhoBike #bikeinspirations #RivieraDeiFiori #CyclingItaly #NomadLife #SunshineAndSea #WomenWhoExplore #ItalyByBike #CyclingAdventures #ciclabiledeifiori #MountainToSea #Wanderlust #CyclingNomad #liguria #rowerem #narowerze #outsideisfree
#PodróżeSolo #RoweremPoWłoszech #KobietaNaRowerze #RivieraDeiFiori #WłoskieMorze #SłońceIMorze #Nomadka #WłoskiePrzygody #RowerowaPodróż #PodróżBezPośpiechu #RoweremPoŚwiecie #bikeblogger
I would like the world to always look like it does I would like the world to always look like it does after the rain. It would have clear contours and vivid colors, maybe a cloud or two in the blue sky for decoration. A light breeze would cool my face, and my body would not have to pour out excess sweat. But this paradise, when it comes, usually ends around noon, when the clouds, collected from the humidity, slowly gather over the horizon and you are again gasping for air like a fish, sweat is pouring into your underwear. Then it's time to stop for a siesta.

I've spent 1,5 months in northern Italy this year, making loops and coming back.. saw just road bikers and ebike cyclists so my luggage, which as you know is my home, was a reason for some to stop me and chat.

What 's the most beautiful cycling route in Italy? The Lunga via delle Dolomiti – Great Dolomite Trail, without a doubt! 
It is one of the most rewarding two-wheeled crossings of the entire Alpine arc: you pedal surrounded by some of the peaks recognized by UNESCO as World Heritage Sites. The itinerary follows the route of the railway built during the First World War and decommissioned in the 60ies. 
Come after the rain for the best views!

If my way of life, information and photos inspire you, you might consider support me - the link in my bio. Thank you!
.
.
.
.
#veneto #dolomites #dolomiti #WomenWhoCycle #shetravels #cyclingitaly #bikeblogger #solotravel #outdoorwomen #narower #cyclinglife #inbici #travelbike #podróżerowerem #outsideisfree #biketouring #rowerem #roweremprzezświat #polskieblogipodroznicze #lifeontheroad #cyclingeurope #cyclingitaly #biketouring
The #Valsugana cycle path between #Trentino and Ve The #Valsugana cycle path between #Trentino and Veneto provinces was one of my favorites when cycling Italy this year. I came back there twice. It connects Lake Caldonazzo with Bassano del Grappa - it's mostly separated from traffic, 80 km long ciclovia along Brenta river, which originates right here from the lakes of Levico and Caldonazzo and then flows into the Venice lagoon after 175 km. It has always been an important communication route from the mountains to the sea, the Adriatic, the Via Claudia Augusta Altinate, a place of passage and meeting between the Germanic and Latin peoples. It forms one branch of #viaclaudiaaugusta cycle path. You can get there easily by local train but beware - the path is blocked close to Cismon by fallen rocks and the best way to pass is yes, taking a train. 
Due to great quality you can just speed up but the best is to stop and enjoy the small towns you pass by - like #Bassano del Grappa or #Valstagna. The views in the valley are breathing. 
.
.
.
.
#trentinodascoprire #bikelife #cyclingitaly #bikeblogger #bikeinspirations #italiainbici #solotravel #cyclingnomad #travelblogger #outdoorwomen #narower #cyclinglife #inbici #travelbike #outdoor #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
This year I've spent 5 months exploring Italy by b This year I've spent 5 months exploring Italy by bicycle. Not bad, huh? Cycled partly or fully more than 30 routes in most provinces. It's hard to say which one I've enjoyed most.. definitely though the rule that it's the hills or mountains that do the job in the landscape (while you do the job pushing) applies everywhere. It was my first time in the Dolomites and the beauty around was breathtaking. 
While putting together the information from this journey I will be posting now here on Instagram some pictures.. tbc
.
.
.
.
#trentino #soprabolzano #trentinodascoprire #dolomiti #dolomity #trentinoaltoadige #travelnature #bikelife #cyclingitaly #bikeinspirations #italiainbici
#solotravel #cyclingnomad #travelblogger #outdoorwomen #narower #cyclinglife #inbici #travelbike #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
When I thought nothing can beat Sicily (joke) I di When I thought nothing can beat Sicily (joke) I directed my two wheels to the Calabria mountains. I've had it in mind for a long time but attempted with a lot of worry if I manage to cycle (and push through) at least a bit of 545 km Ciclovia dei Parchi della Calabria - Calabria Parks Cycle Route that crosses 4 national parks on top of the hills. The reason is - I love nature and silence and even though the coast is spectacular, you share road with many cars. Not my thing at all. 
But The Parks Cycle Path is difficult. Requires lots of effort. More than 12000 metres of climbing but yes, descending too. Oh man!! 
But you know what.. I don't need to be quick. Most days I've cycled like 40 km a day. I've done some detours and completed some 70-80 % of the length - jeeeez, I don't remember when I pushed that hard. Rewarded with serene forests, plains, meadows, silence though. Great people that are both surprised and happy to see a foreigner in their villages. 
Met very few cyclists but maybe not a season yet. All of them bikepack, I have been the only one (very) fully loaded. Maybe the first Polish cyclist here? 
Today I will (most probably) cycle down to the coast but already planning detouring Inland of Italian boot when following north. That's when authenticity is. 
.
.
.
.
#cicloviaparchicalabria #calabria #travelnature #bikelife #parcoaspromonte #parcopollino #parcosila #offthebeatentrack #cyclingitaly #bikeblogger #bikeinspirations #italiainbici 
#solotravel #cyclingnomad #travelblogger #outdoorwomen #narower #cyclinglife #inbici #travelbike #outdoorwomen #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
Wpis na Instagramie – 18002816936577222 Wpis na Instagramie – 18002816936577222
Central Sicily. Loneliness, sweat, fierce wind and Central Sicily. Loneliness, sweat, fierce wind and unbelievable beauty. Thank you God for places like this.
.
.
.
.
.
.
#siciliainbici #cicloturismo #offthebeatentrack #cyclingitaly #solo #bikeblogger #bikeinspirations #italiainbici
#solotravel #cyclingnomad #travelblogger #outdoorwomen #narower #cyclinglife #inbici #travelbike #outdoor #siciliainbici #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
#sipedala
..Want to spend a pleasant relaxing day, enjoying ..Want to spend a pleasant relaxing day, enjoying the peace and beauty that the landscapes of Western Sicily offer? the Marsala cycle path is what you are looking for!..
That's how the typical commercial would start but in this case I would second that. It wasn't even marked on my app (shame mapy.cz) so came with a surprise when I was cycling along the coast from Marsala to Trapani in western Sicily. The Stagnone cycle path is about 8 km long, but as it crosses the evocative landscape of the saline with its windmills, to multicolored tanks and the pretty islands of the Stagnone lagoon is to me one of the most beautiful cycling itineraries in Italy. And in April it was absolutely quiet. If it was a bit later in a year I would add a nice bath in the shallow water of lagoon having tens of flying kite's in view. Go there, especially at sunset!
.
.
.
.
.
#ciclabile #pistaciclabile #marsala #trapani #saline #cicloturismo #cyclingitaly #bikeblogger #goitaly #italiainbici #solotravel #cyclingnomad #travelblogger #outdoorwomen #narower #cyclinglife #travelblog #inbici #outdoor #siciliainbici #podróżerowerem #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze
Guess where was I the previous weekend?!! Yes! Guess where was I the previous weekend?!!  Yes!  - in Bologna, at the CYCLING TOURISM fair, i.e. Fiera del Cicloturismo!

I came there (flew) looking for Italian cycling inspirations, but also the desire to meet people who have a similar passion, take advantage of workshops and lectures.  I was very tempted to come here - for myself, but also for you. I don't know if I told you that I want to spend the next few weeks traveling around Italy to create a knowledge base about bicycle routes in this beautiful country?  So I say 🙃.

By a thousand coincidences I managed to get there and then I got lost seeing the endless options.. I've seen a lot in Italy, I've ridden many routes and beyond, but I didn't expect to see - on paper and virtually - such an offer for two-wheel travel enthusiasts.  Each region has several, a dozen, several dozen bicycle routes, of which I want to select the most important ones.  I also acquired some practical information  that will be useful to Poles.

Companies producing bicycles and organizing trips, as well as representatives of several foreign destinations, unfortunately without Poland, were also present at the fair.  What's more, probably the most important thing - lots of workshops on every topic you need, lectures, prizes - including separate prizes for women. 

See at least a little of it in the photos.  I would love to have a similar event in Poland!
Fiera del Cicloturismo - thank you for a great event.  It was worth it!
My bicycle and luggage was waiting for me near Marsala in Sicily, from where I went to traverse the island, but more about what happened earlier and later in the next episodes - usually on Ewcyna Facebook though. 
.
.
.
.
.
#fieradelcicloturismo #cicloturismo #cyclingitaly #bikeblogger #bikeinspirations #goitaly #italiainbici 
#solotravel #cyclingnomad #travelblogger #outdoorwomen #narower #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #outdoor #siciliainbici #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #cicloturismo #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
Wczytaj więcej... Obserwuj na Instagramie

Subscribe to Blog via Email

Enter your email address to subscribe to this blog and receive notifications of new posts by email.

Wkrótce jadę do?

Polska!

Kategorie i tematy

Albania Armenia Azerbejdżan Azja Bez kategorii Bliski Wschód Bośnia Bułgaria Bułgaria rowerem Chiny Chorwacja Czarnogóra Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria Europa Filipiny Francja / Szwajcaria Grecja Gruzja Iran Japonia Jedwabny Szlak Kambodża Kaukaz Kirgistan Korea Południowa Laos Myanmar (Birma) Oman Polska Polska - Polska Wschodnia praktycznie PRZEMYŚLENIA Rumunia Serbia Tajlandia Turcja Ukraina Ukraina - Krym USA Uzbekistan Wietnam Węgry Włochy Włochy Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ikony facebook, RSS, Mail

Archiwum

Zaglądam do

  • Bicycle.pl
  • WorldBiking.info
  • Cycling Duch Girl
  • Podróżerowerowe.info

Tagi

Azja rowerem Birma Birma rowerem Burma by bike China by bike Chiny Chiny rowerem cycling Burma cycling Japan cycling Korea cycling Laos cycling Myanmar cycling Philippines cycling USA ewcyna Filipiny rowerem Grecja rowerem Hokkaido Japan by bike Japonia Japonia rowerem Jedwabny Szlak Jedwabny Szlak rowerem Kambodża rowerem Kambodża rowerem. rowerem po Azji Kaukaz rowerem Korea rowerem Laos Laos by bike Laos rowerem Myanmar by bike not for speed Philippines by bike podróże rowerem Polska rowerem rowerem po Azji samotna podróż rowerem Tajlandia Tajlandia rowerem Urumczi USA rowerem uzbekistan rowerem Wietnam rowerem Włochy rowerem Xinjiang

  • Facebook
  • Instagram
  • Email
  • Rss

@2019 - All Right Reserved. Created by WP Doctor


Back To Top
Ewcyna
  • O mnie
  • Azja
    • Turcja
    • Kirgistan
    • Japonia
    • Filipiny
    • Myanmar (Birma)
    • Chiny
    • Korea Południowa
    • Tajlandia
    • Laos
    • Kambodża
    • Wietnam
    • Uzbekistan
  • Bliski Wschód
    • Zjednoczone Emiraty Arabskie
    • Oman
    • Iran
  • EUROPA
    • Bułgaria
    • Grecja
    • Włochy
    • Rumunia
    • Ukraina
      • Ukraina – Krym
    • Węgry
    • Francja / Szwajcaria
    • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • Kaukaz
    • Azerbejdżan
    • Gruzja
    • Armenia
  • Polska
  • USA
    • USA
  • PRAKTYCZNIK
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Przewóz roweru autobusem Flixbus – poradnik
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
    • Warmshowers – gościnność w podróży rowerem
    • USA
    • Japonia praktycznie
    • Birma (Myanmar)
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
 

Loading Comments...