Przez trzy dni wędrowałysmy przez wyspy Amakusa – to piękny, nieduży archipelag wysp leżący na zachód od wyspy Kiusiu. Było nam tam spokojnie, pięknie i .. co ważne dzięki wielu tunelom także raczej płasko. Jak się okazało ten region to także centrum chrześcijaństwa w Kraju Kwitnącej Wiśni. Na horyzoncie pojawiły się kościoły, mijałyśmy przyrożne krzyże. Pod jednym z kościołów, malowniczo położonym na wzgórzu postanowiłyśmy spędzić noc i rozbiłyśmy namioty. Nikomu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie – rano wizytujacy świątynię ludzie fotografowali częściej nas niż dziewiętnastowieczna budowlę.
Pomimo ambitnych planów nie dotarłyśmy do Nagasaki – promy nie pływają zbyt często. Nic to, warto zostać na Amakusa dłużej bo na głównych wyspach Japonii jest zapewne bardziej tłoczno.
Jestesmy w Kumamoto, to duże miasto słynące z jednego z największych w Japonii zamków. Zwiedzamy i korzystamy z dobrodziejstw internetu w Informacji Turystycznej – ku naszemu zaskoczeniu do tej pory nie udało się znaleźć wifi czy też kafejki internetowej.
0 comment
Super! Przeczytałem i obejrzałem dotychczasową relację i juz się nie mogę doczekać, kiedy moja stopa stanie na japońskiej ziemi 😉 Mam nadzieję, że GPS w przeciwieństwie do internetu działa.
tak Marek, japonska ziemia jet niezwykle latwa do zwiedzania. Spanie na dziko, wszedzie sa toalety, woda etc. Mapki tak jak napisalam bierzesz z informacji turystycznych, nawet po japonsku, wazne ze numery drog sa. Wifi praktycznie nie ma, internet lapiemy tylko w wiekszych turystycznych miejscach – np. dzis w Mt Aso
Aha, i odpowiadajac na pytanie Janka – kapelusz mam przytwierdzony na gumce, jak zjezdzam to zawsze mi spada…