Ewcyna
Banner
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
Tag:

Yunnan rowerem

    AzjaChiny

    Moje paranoje

    by Ewcyna 18 maj 2014
    written by Ewcyna

    Plum, plum, plum… Woda jest ciepła jak zupa, ma pewnie ze 30 stopni choć zapadł już zmrok .. co za dziwne uczucie. Szum morza to jeden z najbardziej kojących dźwięków i choć na horyzoncie z prawej i lewej strony wiszą ciężkie chmury, błyska się i walą pioruny, pełna dramaturgia akcji – tu u mnie nic, sucho. Stoję na plaży w Hua Hin nad Zatoką Tajlandzką jakieś 200 km od Bangkoku i szczerze mówiąc jestem trochę wzruszona. Nie, to nie sen, po kilku miesiącach spędzonych na drogach Azji dotarłam nad morze. Na 1 dzień, 1 noc, ale i to cieszy. Nie jestem fanką plażowania i więcej i tak pewnie by mnie znudziło.

    Wychodząc z lotniska w Bangkoku momentalnie wpadłam w gęste, ciężkie, wilgotne nie przepuszczające niemal tlenu powietrze. Uffff… W ciągu kilku sekund jestem mokra i przypominam sobie dlaczego uciekłam z Tajlandii.. O tej porze roku ciężko tam wytrzymać, eh, to nie dla mnie. Wiatrak w moim pokoiku wielkości celi jedynie miele to gorące powietrze. Czy jest tu gdzieś klimatyzacja??? Jest, tylko pokój byłby dużo droższy, trudno, obędę się te kilka dni bez.

    Dziwnie jest po niemal 2 miesiącach znaleźć się ponownie w Tajlandii. 2 godziny lotu to niemal 2 miesiące pedałowania. Mam już zatem swój drogowy przelicznik: 1 godzina samochodem = 1 dzień na rowerze. 1 godzina samolotem = 1 miesiąc pedałowania. Nieźle, przyda się w planowaniu na przyszłość.

    Ale lubię Tajlandię i ten 1 dzień nad morzem daje mi też malutki przedsmak tego, z czym ten kraj jest utożsamiany – piękne plaże, dobre jedzenie, mili ludzie. Tak, teraz po miesiącu spędzonym w Chinach jeszcze bardziej doceniam fakt, że można się niemal z każdym porozumieć, miło mi, że nikt nie charcha, nie pluje, nie rozjeżdża mnie bezczelnie i chamsko na ulicy no a przede wszystkim nie trzyma dymiącego peta w zębach. Tak, to mi naprawdę przeszkadza w Chinach, ale mimo to przyznaję, ze to z pewnością, obok Birmy, najbardziej fascynujący kraj w tej podróży. W Tajlandii wszystko jest łatwe, nawet zbyt łatwe. Czy to jest tak, że im dłuższa podróż tym większych wyzwań poszukujemy?

    Ta podróż to także uczenie się siebie i trochę poszukiwania swojego miejsca na ziemi. Wiem już, że w tropikach nie czuję się dobrze. Kropka. Szukam dalej.

    Tydzień temu plan był taki, żeby nie wygrzebywać się z doliny rzeki Hong He tj. z 200 metrów na 1800, więc postanowiłam przewieźć siebie, rower i rowerowy dobytek autobusem. No, od czasu do czasu wszak można sobie ułatwić życie. Upewniwszy się poprzedniego dnia na dworcu, że nie będzie z tym problemu radośnie przybyłam wcale-nie-tak-wcześnie-rano, po czym kierowcy jeden po drugim rzucając jedynie okiem na mój rower kiwali przecząco głową.

    „ Ale jak to? Przecież jest drabinka na dachu?” nalegałam.

    Na Filipinach właśnie tam najczęściej podróżował mój bicykl. Że za duży? No tak, mały to on nie jest. Po dwóch godzinach dałam za wygraną. Nie to nie! Sama się wdrapię, phi.

    I wszystko szło dobrze, aż los mnie rzucił na drogę numer 323. Drogę numer 323 zapamiętam bardzo dobrze, bo nie była to droga, ale jakiś horror – prace drogowe w pełni, jak na moje oko termin zakończenia około roku 2020. Rozkopana, rozjeżdzona, zakurzona, przemykające motory i przetaczające się ciężko sapiąc ciężarówki.. Jedyna drogowa alternatywa dla autostrady okazała się być niemal nieprzejezdna. Stwierdziłam, że w sumie to może spróbuję swojego szczęścia na autostradzie i z niewinną miną, wpatrując się w horyzont minęłam bramki i budkę strażników. Z ulgą przywitałam gładką nawierzchnię. Moje szczęście nie trwało jednak długo – kilka kilometrów dalej czekal na mnie wóz policyjny, i pan władza grzecznie uświadomił mi prawdę – oczywistą zresztą – że po autostradzie rowerem niet, ale oni mnie zabiorą do następnego wyjazdu. Uff, dobre i to, te kilkanaście kilometrów.. przypomniałam sobie, ze ten myk był już przez moich poprzednikow stosowany np. Rysiek na wjeździe do Pekinu całkiem sobie chwalił podwózkę suką do centrumJ). Najważniejsze, że są mili i mandatów nie wlepiają. Miałam też nadzieję, że po 20 km droga nr 323 znormalnieje, bo bardzo chciałam dotrzeć do Janshui, celu mojej podróży przed zapadnięciem zmroku – zwyczajnie boję się jeździć w ciemnościach i tego nigdy nie robię. No cóż, płonne były me nadzieje i los chciał inaczej. Kapeć w tylnym kole i to drugi w ciągu kilku dni zmusił mnie do rozłożenia warsztatu naprawczego na słynnej już drodze numer 323. Chciałam, naprawdę chciałam złapać jakąś okazję, ale nikt z przejeżdzających nie był zainteresowany pomocą. W odległości jakiś 150 metrów krzątali się robotnicy, zerkali, wgapiali się nawet, ale żaden z nich nie podszedł.

    No, obowiązku wszak nie ma. Chciała blondynka się tułać na rowerku po Chinach to niech sobie radzi.

    Dętka wymieniona, ruszam, bo na rozbicie tu namiotu nie ma szans. Wokół jakieś kamieniołomy, wyrwy i ciemny las.. ale jakoś idzie. Doceniam jak ważne jest dobre oświetlenie roweru a moja lampka, zasilana dynamem zresztą, spisuje się na medal. Fiu, fiu, fiu! Jest spoko. Nie boję się. Po kilkunastu kilometrach w ciemnicy docieram do Janshui. Następna odznaka harcerska zdobyta!

    Miasteczko Janshui zachwalane jest przez przewodniki jako jedno z niewielu w prowincji Yunnan, które zachowało koloryt prowincji, autentyzm architektury i nie poddało się masowej turystyce. To prawda. Spacerując mijam stare, charakterystyczne „prawdziwie chińskie” budynki, zwiedzam drugą co do wielkości w Chinach świątynię Konfuncjańską i odrestaurowaną posiadłość właściciela ziemskiego. Jestem turystką pełną gębą.

    Czas nagli, droga do Kunming wciąż górzysta i daleka, więc ponownie próbuję transportowego szczęścia – tym razem stawiam na pociąg. Udało się! Mam bilet, no, ale bilet to nie wszystko Trzeba najpierw dostać się na peron. Przy wejściu stoi kilku mundurowych w pełnym okarabinowaniu co już sprawia, że czuję się nieswojo. Następnie, tak jak na lotnisku należy cały bagaż do przeskanowania i samemu jest się przeskanowanym tudzież. Hmm.. coś nie tak? Pan mundurowy z kamienną twarzą każe mi otworzyć sakwę. A, tak, mam tam małą niemal pustą butlę gazową, którą wiozę jeszcze z Tajlandii i namiętnie oszczędzam na czarną godzinę.

    „Nie można przewieźć? Ojej. Ale proszę pana, to do gotowania jest! Tu jest taka kuchenka, taki palnik, tak to wygląda.. Nie ma mowy? Ale proszę pana, może by panu konduktorowi w depozyt dać a potem odbiorę? Bo ja tego potrzebuję naprawdę. Nie można..?” Aha, to się wypchajcie, myślę zezłoszczona na te przesadzone kontrole.

    Po chwili jednak przypominam sobie, że bardzo niedawno, zaledwie kilka tygodni temu na początku marca właśnie na dworcu kolejowym w Kunming, gdzie jadę miał miejsce zamach terrorystyczny chińskich separatystów – zostało tu zasztyletowanych 29 osób i wiele zostało rannych. Zginęli niewinni ludzie czekający na pociąg. W ubiegłym miesiącu także coś na nieco mniejszą skalę wydarzyło w innym chińskim mieście – sprawiło to, że miejsca użyteczności publicznej w dużych miastach są kontrolowane przez uzbrojoną policję i wojsko. Dobrze, nie ma co płakać nad ta butlą.

    Do Kunming docieram nieco wcześniej niż planowałam, ale nie robi to różnicy wspaniałej rodzinie z Warmshowers, która mnie tam gości. Mam farta. Dostaję do dyspozycji osobny apartament, trzy sypialnie, dwie łazienki, można się ganiać i bawić w ciuciubabkę. Wow! Czuję się jak księżniczka tudzież jak to mówi Mira- hrabinia jakaś. Ale to nie koniec zaskoczeń. Okazuje się podczas rozmowy, że Jonathan i Annie pracują dla tej samej organizacji co Nan i Suzan które spotkałam kilka dni wcześniej w Luchun i u których gościłam na przyjęciu urodzinowym córki oraz są właścicielami domu, w którym byłam! Myślę, że to niesamowity zbieg okoliczności, w 7 milionowym mieście jakim jest Kunming spotkać właśnie ich.

    W mieszkaniu jest super, ale przemieszczanie się rowerem po Kunming doprowadza mnie do białej gorączki. Światła na skrzyżowaniach są oczywiście dla ozdoby, mogłyby by być fioletowe albo niebieskie, nieważne – i tak nikt na nie nie zwraca uwagi. Jeśli jeszcze raz ktoś zatrąbi mi nad uchem, wyminie z prawej strony, wjedzie z naprzeciwka, zastąpi drogę, żeby być pierwszy – słowo daję, dopadnę i ubiję, przebiję oponę, wyrwę peta i przypalę!

    Nieoczekiwanie sama staję się ofiarą moich złorzeczących myśli. Nie mogąc się przebić kanałem rowerowym schodzę na chodnik i prowadzę rower. Jest pełen rozłożonych stoisk, trudno manewrować.. Niechcący potrącam pedałem jakąś kobietę.. przepraszam, bardzo przepraszam, ale nie obchodzi ją to. Potok chińskich słów, wyrzut i wściekłość w oczach. Kobieta kopie rower, łapie mocno kierownicę nie dając mi odejść i gdzieś dzwoni. Hmmm. To pierwszy jednoznaczny objaw agresji, jaka spotyka mnie w tej podróży. No dobrze, niech dzwoni, co ja poradzę? Może byłam 50-tą osobą, która ją tego dnia potrąciła i na mnie się skupiło. W końcu kobieta odpuszcza, ale bardzo to niemiłe, bardzo. Chcę już stąd jechać jak najprędzej.

    No to w drogę! Odpocząwszy co nieco od rowerowania, aczkolwiek zmęczywszy się bardzo dalszym planowaniem, którego z różnych powodów było dużo, ruszam w trasę. Czas rozpocząć rozdział Chiny – część nr 2. Na horyzoncie 3 i 4 tysięczniki Yunnanu i Syczuanu, tybetańskie wioski no i niecałe 3 tygodnie na przejechanie do następnego przystanku pod tytułem „przedłużenie wizy”. Trzymajcie kciuki!

    Ps. Obiecuję, że następny wpis będzie jedzeniowy J

     

    18 maj 2014 4 comments
    0 FacebookEmail
Ewa Świderska Ewcyna
Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta

Witaj na moim blogu! To strona o podróżowaniu solo rowerem w damskim wydaniu i życiu w drodze. Poznaję i opisuję świat, innych i siebie. Nieco więcej o mnie znajdziesz tutaj. Jeśli chcesz mi wirtualnie towarzyszyć - zapraszam!

Częściej kręcę na fejsbuku – zajrzyj!

https://www.facebook.com/Ewcyna-217095148465193/

Instagram

ewcyna_com

I am not a fan of big humidity in the air. I sweat I am not a fan of big humidity in the air. I sweat a lot and on practical side the tent is wet in the morning. Sometimes it takes too long for it to get dry but then hopefully the sun will come out during the day. It's enough to find a proper spot, 10 minutes, all done! 
.
.
.
.
.
.
#apulia #italybybike #hobolife #womenonbikes #kobietanarowerze #campinglife #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
While living in #valdorcia in Tuscany for a few mo While living in #valdorcia in Tuscany for a few months I've watched thousands of people visiting the same places to see the same views. The viewpoints were marked on google maps and mentioned on tourism sites. 
I didn't follow them, but this one close to #montepulciano I just came across. So why not to do a selfie there? 
Luckily being a #cyclist I wander around and see same beautiful, yet not full of people places.
.
.
.
.
.
#italybybike #toskania #toscana #tuscanygram #italiainbici #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelbiker #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
Tuscany in the rain looks same gorgeous, but what Tuscany in the rain looks same gorgeous, but what if you are heading right on this direction?
That weekend I was chased by many #thunderstorms
.
.
.
.
. 
#italybybike #hobolife #valdorcia #italiainbici #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure #rain
The Padan lowland is probably the least attractive The Padan lowland is probably the least attractive part of Italy for cyclists.  Pros - it's flat and there are many beautiful cities and towns - like Modena, Ferrara, Padua, Ravenna and dozens of smaller ones.  Cons - because it is flat :) - and as we know, mountains, hills and some water do the job in the landscape.  Although the latter is in abundance here, it is not one of the most picturesque.
I've been here before so I wasn't going to spend any time cycling now. Having less than 3 days to get to the bus that was supposed to take me with my bike from Padua to the north, to the Czech Republic, I decided to spend two days in the Apennines - in the mountains 35 degrees heat is more tolerable.  Because for me the heat in this part of the world is unbearable.  This year it came too early, already in May - the grass on the Tuscan slopes is not green anymore, but yellow.  This is one of the reasons why I am coming north.  Turn off this oven !!! The obligatory for me 2-3-4 hour siesta in the shade does not help much when the air is still.  I also didn't see other beautiful cities like Florence, because it's even hotter there, and besides, the start of holidays in Italy (yes, that's it) and the long weekend (Republic Day on June 2) did their job - the crowds went on tour and you have to go  was somewhere to hide from them. 
Due to yet another train strike in Italy I had to postpone my departure, but this way I cycled and actually enjoyed it - the part of river Po lowland and visited some new places like Ferrara.
Today it's cloudy in Padua and it's about to start raining.  Italy is crying that I'm leaving after half a year.. What do I say?  I am happy and sad at the same time.  Anyway- arrivederci, a presto!
.
.
.
.
.
 #italybybike #hobolife #padova #italiainbici #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventures
Puglia is not just about the sea and the coast. It Puglia is not just about the sea and the coast. Its carst hills are full of #caves. You can still find those that were inhabited for centuries, not just houses but churches with paintings etc. 
#Matera is a town already in #Basilicata region but right on the border with Puglia, hence visited once there. A #UNESCO heritage as its inhabitants used to live in the cave houses. I was told one of Bond films was done here, but I don't watch Bonds.. The view from the canyon is spectacular but it was do windy I could hardly hold myself and the camera!
.
.
.
.
.
#italybybike #hobolife #puglia #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelbike #freedom #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
Yesterday I took a trip through the Val d'Orcia. I Yesterday I took a trip through the Val d'Orcia. I've been living on its outskirts here in central #Tuscany in #Italy for several months but still have a lot to see or visit again.  I was also waiting for longer and warmer days, because those uphills are challenging! 
Val d'Orcia is an extraordinary area. Like a huge postcard.  So picturesque and characteristic that the valley has even received UNESCO heritage status. Why? "Val d’Orcia is an exceptional reflection of the way the landscape was re-written in Renaissance times to reflect the ideals of good governance and to create an aesthetically pleasing picture. The Val d’Orcia distinctive landscape comprises a network of farms, villages and towns reflecting the Renaissance agricultural prosperity, the mercantile wealth of Sienna, the need for defence, and a utopian aesthetic. The working landscape of fields, farms, trees, and woodlands, is interspersed with low, conical hills on the summits of which are situated towns and villages.."
I have planned a climb towards Pienza for the afternoon- to ride with the sun, the hills grow in beauty with every shadow on them.
 - the way of the Gladiator?  After all, there are beautiful roads everywhere!  I replied to one of the threads on FB, seeing someone posting photos of the same shot of the cypress-lined road again.
But in fact, the "Gladiator's Way", which is the place, where the scene from the movie Gladiator (which I have not even seen) was filmed, is one of the most beautiful.  It is also very Instagrammable and people wanting to see it are plenty (the road is blocked fortunately for cars, you can go on foot) but I didn't meet anyone.  I was busy pushing my bike up the steep mountain where Pienza is nestled.  Ufff! Only when I turned my head I saw this zigzaging path dotted with cypruses with Monte Amiata in the background. 
.
.
.
.
.
 #italybybike #valdorcia #unesco #gladiatorway #hobolife # #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree
Puglia is a kingdom of baroque architecture. Facad Puglia is a kingdom of baroque architecture. Facades, interiors, palaces, houses, statues in every single town so rich in ornaments. The more inland you go the more authentic and interesting the towns are. Made of "pietra Leccese" - the yellowish stone from Lecce area is its characteristic. Do different from the north. 
.
.
.
.
. 
#apulia #italybybike #galatina #salento #puglia #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike
Looks like Instagram is not much updated. It's bee Looks like Instagram is not much updated. It's been 3 weeks nearly I've been touring around Puglia region, the end of the Italian pennisula "heel". Was here in the winter and came back to see more.  Truly, I'm in awe. 
Even though it last week the wind blew mercilessly, it rained heavily pretty often the predominating colours are blue, emerald and yellowish white of the stone used to construct the houses and multuple churches in baroque style. It was here in #Salento, where I found the most beautiful beaches in Italy. To enjoy peaceful roads I just went inland - there are hundreds of quiet roads among the olive groves to explore.
Let me just enjoy peacefully the last few days before returning north. The summer finally arrived and had a first swim this season! 
.
.
.
.
.
#apulia #italybybike #hobolife #puglia #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
“Eroica is the cycling manifesto of the past. T “Eroica is the cycling manifesto of the past.  The race takes place every year at the beginning of October, mainly on dirt roads, the so-called  Strade Bianche (white roads) in the Chianti and Crete Senesi (Sienese clays) areas in Tuscany region, Italy. You can only take part in the race on a vintage bike .. ”here's what you can read when searching the internet for" Eroica "+ bicycle. Although my bike is 8.5 years old and it cannot be called historic, but the fact that I have been living two kilometers from the Eroica route for almost 3 months is obliging.  I have already covered a lot of white roads, but this one is unique.  I went out to explore. 
 I will take shortcuts, I decided, looking at the dotted lines of side roads winding through the hills.  And "thanks" to this, soon after that, the wheels of the bicycle and the soles of the shoes were covered with rusty slime.  The beauty of Crete Senesi is indisputable, but those jagged and cracked hills called "calanche", where motorbikes raged on such beautiful days as today and at viewpoints there were queues for the next Instagram photo - it's nothing but clay and the last two days it was raining  a lot of…
 Strade bianche is white gravel.  I know Poland, routes of Lithuania and Latvia.  I do not like these roads - it is steep, it is easy to break down, and when a car passes, you are covered with white dust.  Multiply by the number of cars - there are a lot of them on weekends.  But their charm lies in the surrounding hills.  Up - down, up - down… it's hard, but gosh - it's phenomenal! There is also a race called Nova Eroica, you can take part in it on any other bike.  Interested in vintage atmosphere or an ordinary one? Google it, sign up and arrive in the vicinity of Siena on the first weekend of October.  Or come just like that for a ride or - to push the bike;) Anytime!
.
.
.
.
#eroica #italiainfotografia #stradebianche #cretesenesi #valdorcia #italybybike #bici #toscanadascoprire #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike #bybicycle #toscanagram
Load More... Follow on Instagram

Gdzie jestem?

Click to open a larger map

Wkrótce jadę do?

Włochy

Najpopularniejsze wpisy

  • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
  • Ewcyna
  • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
  • Podróż solo rowerem przez Iran okiem kobiet (Solo woman cycling in Iran – is it a no-no)
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część wschodnia: Kraków – Szczucin (i okolice)
  • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • Rowerem przez Pomorze Zachodnie – Stary Kolejowy Szlak (Kołobrzeg – Złocieniec)
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część zachodnia: Brzeszcze – Kraków (i okolice)
  • Azja rowerem praktycznie

Kategorie i tematy

Albania Armenia Azerbejdżan Azja Bez kategorii Bliski Wschód Bośnia Bułgaria Bułgaria rowerem Chiny Chorwacja Czarnogóra Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria Europa Filipiny Francja / Szwajcaria Grecja Gruzja Iran Japonia Jedwabny Szlak Kambodża Kaukaz Kirgistan Korea Południowa Laos Myanmar (Birma) Oman Polska Polska - Polska Wschodnia praktycznie PRZEMYŚLENIA Rumunia Serbia Tajlandia Turcja Ukraina Ukraina - Krym USA Uzbekistan Wietnam Węgry Włochy Włochy Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ikony facebook, RSS, Mail

Archiwum

Zaglądam do

  • Bicycle.pl
  • WorldBiking.info
  • Cycling Duch Girl
  • Podróżerowerowe.info

Tagi

Azja rowerem Bałkany rowerem Birma Birma rowerem Burma by bike China by bike Chiny Chiny rowerem cycling Burma cycling China cycling Japan cycling Korea cycling Laos cycling Myanmar cycling Philippines cycling USA ewcyna Filipiny rowerem Grecja rowerem Hokkaido Japan by bike Japonia Japonia rowerem Kambodża rowerem Kambodża rowerem. rowerem po Azji Korea by bike Korea rowerem Laos Laos by bike Laos rowerem Myanmar by bike not for speed Philippines by bike podróże rowerem Polska rowerem rowerem po Azji samotna podróż rowerem Tajlandia Tajlandia rowerem Urumczi USA rowerem Wietnam rowerem Włochy rowerem Xinjiang Yunnan

Wesprzyj moją podróż

Lubisz moje wpisy, uważasz, że są przydatne i masz ochotę wesprzeć moją podróż? Kliknij guzik "donate". Dziękuję!
  • Facebook
  • Instagram
  • Email
  • Rss

@2019 - All Right Reserved. Created by WP Doctor


Back To Top
Ewcyna
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA