Ewcyna
Banner
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
Tag:

wyprawa rowerem

    AzjaEuropapraktyczniePRZEMYŚLENIA

    Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?

    by Ewcyna 17 sierpień 2018
    written by Ewcyna
    Sprzęt podróż rowerem

    Sprzęt wyprawa rowerowa

    Opowieści z drogi opowieściami, ale do podróży rowerem, a szczególnie tej długiej, trzeba się dobrze praktycznie przygotować. Sprzęt podróżniczo-kempingowy, jego jakość, wygoda i (nie)zawodność często decyduje o tym, jak ta podróż będzie przebiegać.  Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, no może doświadczonym użytkownikiem, i właśnie doświadczeniami z użytkowania  sprzętu i akcesoriów, jakie posiadam chciałabym się podzielić. O różnych rzeczach, które mi się przydają w podróży pisałam już 3 lata temu tutaj.

    1. SAKWY

    Sakwy to jedna z najważniejszych części wyposażenia rowerowego podróżnika, czyż nie?

    Wybierając sakwy miałam nie ukrywam kłopot. Zaczynałam naście lat temu od sakw z materiału jednej z polskich firm. Służyły lat wiele, ale tez przekonałam się, że musze mieć coś mocniejszego i  nieprzemakalnego, bardziej niezawodnego. Najbardziej powszechne sakwy rowerowych podróżników, czyli produkty niemieckiej firmy Ortlieb mają wszelkie cechy dobrych sakw, ale.. są dla mnie zwyczajnie za małe – mają 40 litrów.  Jakbym się do nich nie przymierzała było to jakoś wydawało mi się za mało, choć wiem, że w tym też jest idea, aby mniej obciążać sakwy a bardziej wór, który mocuje się na bagażniku.. Po drugie nie mają żadnych kieszonek oprócz takich, które można dokupić i przyczepić, jednakże trzeba na ta okoliczność zrobić otwór w sakwie no i jakoś mnie to do końca nie przekonywało..

    Jesienią 2013 roku, szukając sakw natrafiłam w internecie na opis sprzętu outdoorowego amerykańskiej Pacific Outdoor Equipment (obecnie Hyalite). Sakwy tej firmy były do kupienia przez w jednym ze sklepów internetowych w Wielkiej Brytanii (SJS Cycles) i na nie się zdecydowałam – komplet kosztował z tego co pamiętam ok 600 PLN. Sakwy mają 60 litrów, duże kieszenie boczne, małe kieszonki w klapie i z przodu gdzie można schować coś drobnego klucz. System mocowania na plastikowych hakach nie jest może idealny, ale w sumie lepszy niż samozatrzaski Ortlieba. Przy okazji kupiłam tez matę samopompująca tej firmy, z której byłam bardzo zadowolona.

    sakwy rowerowe Pacific Outdoor Equipment i Ortlieb

    Jak się sprawdziły? Przez 1,5 roku był spokój, az któregoś pięknego dnia jesienią 2014 roku w Korei Południowej złamał mi się hak mocujący w jednej z sakw. No cóż, mój bagaż jest ciężki i owszem. Niestety nie miałam wtedy zapasowego haka by wymienić (teraz mam).  Do tego wcześniej z własnego niedbalstwa rozwaliłam suwaki w dużych kieszeniach i poszły tez 2-3 zatrzaski w klapach (były podłej jakości) – suma summarum, zamiast naprawiać zakupiłam.. nowe, takie same tej samej firmy, które o dziwo były gdzieś w sprzedaży internetowej w Korei Południowej. Nie wiem, czy bym teraz była taka rozrzutna, no, ale tak wyszło. Muszę powiedzieć, że faktycznie nowa wersja była ulepszona, haki pomimo ogromnych ciężarów jakie wożę od 3 lat trzymają się, suwaki tez no i zapinki są zupełnie inne i się nie połamały jak poprzednie. No i oczywiście mogę w nie dużo zapakować.

    Niestety jakby ktoś był zainteresowany to sakwy nie są już produkowane (chyba, że wyguglacie inaczej).  Tak jak pisałam, firma nazywa się teraz Hyalite.

    Na przodzie roweru mam sakwy Ortlieb, model z klapką (patrz zdjęcie, wybaczcie nie moge znaleźć nazwy), 25 litrów. Odpukać, nic im nie jest. No.. prawie nic. Pewnego pięknego dnia w Tajlandii dobrały się do jednej tamtejsze wiewórki (raczej duże białe wiewióry), które wygryzły dziurę ok 4-5 cm średnicy podczas gdy ja sobie siedziałam w kawiarni grzebiąc w necie i patrzyłam jak to fajnie wieworki skaczą po moim rowerze. Najchętniej bym wtedy tą wiewiórę potem wsadziła na grilla jak zobaczyłam możliwości ich zębów na moim drogim sprzęcie. Dziurę załatałam jednak produktem TENACIOUS firmy McNETT – to taśma naprawcza samoprzylepna przezroczysta do łatania rzeczy wszelakich – droga rzecz, ale warto. Zaklejenie trzymało się do niedawna czyli 2,5 roku, muszę po prostu znaleźć czas by ponownie zakleić dziurę. Nie, taśma „srebrna”czy też czarna w moim przypadku, która tymczasowo zakleiłam dziure to nie to samo – nie trzyma się.

    łatanie sakwy rowerowej

    Uszkodzona sakwa (dziura wygryziona przez wiewiórkę!) oraz próby załatania. Przezroczysta taśma naprawcza trzymała 2 lata

    Niezbędnym wyposażeniem roweru i przyjacielem cyklisty jest torba na kierownice. Ortlieb, bardzo się sprawdził, choc niedawno odleciala 1 boczna kieszonka.

    torba na kierownicę Ortlieb

    1. ŚPIWÓR

    Jestem szczęśliwą posiadaczką śpiwora puchowego firmy Yeti. Model (najprawdopodobniej, nie mam pod ręka rachunku) GT II 900, w momencie zakupu miał ok. 900 gram, zapłaciłam zań ok. 760 PLN. To, co mi się podoba, to fakt, ze w środku ma dużo miejsca, nie czuję się związana jak wąż i mogę podkupić nogę bądź spać na brzuchu, co tez bardzo lubię. Teraz, po kilku latach intensywnego użytkowania i dwóch praniach (polecam jedynie pralnie, które znają się na rzeczy, ja korzystałam z zaprzyjaźnionej z firmą Yeti, na warszawskiej Pradze) zapewne mniej bo wyszło trochę piórek, ale w życiu bym się nie zdecydowała na podróż ze śpiworem syntetycznym. Śpiwory puchowe oprócz tego, ze są lżejsze dają naprawdę komfort cieplny i są lekkie i miłe. Oczywiście na podróż do Azji Południowo-Wschodniej i inne gorące i wilgotne tereny odradzam, ale ja wiozłam i nawet jak nie używałam to wyciągałam go na noc z poszewki. Puch nie może być za długo ściśnięty, śpiwór powinien być rozłożony, gdy jest w domu a w podroży jak najczęściej uwalniany z poszewki.

    Śpiwór puchowy Yeti / Dawn sleeping bag Yeti, 900 gram

    ciepły śpiwór w podróży rowerem

    śpiwór puchowy Yeti

    I tu uwaga do Pań – pamiętajcie, ze odczuwalne przez kobiety ciepło/zimno różni się od odczuwanego przez mężczyzn podobno nawet o 7 stopni. Jak widzę napis na śpiworze „zakres temperatur” to mu nie ufam i zawsze zainwestowałabym w śpiwór cieplejszy. Ja w swoim śpiworze czuję się dobrze do temperatury powiedzmy 5 stopni na plusie, mając do tego na sobie bieliznę termiczną. Koleżanki,  które zakupiły śpiwory puchowe o wadze do pół kilograma (temperatura optymalna) podczas rowerowania po Nowej Zelandii pomiędzy lutym a początkiem kwietnia (noce bywaly po kilka stopni – tamtejsza jesień) z tego co mówiły marzły strasznie.

    Firma YETI nie jest jedynym godnym polecenia producentem śpiworów puchowych, można wybrać innego wykonawcę, Polska przoduj w produkcji wyrobów puchowych.

    No właśnie, jadąc do Azji Pd-Wschodniej niemal 5 lat temu mając na uwadze tamtejsze upały i wysoką wilgotność powietrza zaopatrzyłam się w śpiwór/wkładkę jedwabną Ex3 Silk Sleeper firmy Lifeventure.

    Lifeventure Silk Sleeping Liner

    To maleństwo wielkości pięści i wadze 100 gram, bardzo przyjemne w dotyku, które niezwykle przydaje się właśnie w tropikalnym klimacie. Ma kształt dużej mumii i nasączone jest jakimś preparatem odstraszającym owady.  Można używać jako prześcieradła bo jak wiadomo – z czystością pościeli w wielu miejscach jest co najmniej dyskusyjna bądź jako niby-spiwora podczas gorących nocy.

    Z uwagi na fakt, że wybierałam się w wysokie góry, a w naprawdę niskiej temperaturze mój śpiwór puchowy już mi nie wystarcza od niedawna jestem posiadaczka innego produktu firmy Lifeventure – śpiwora- wkładki stretchowej LIFEVENTURE THORMOLITE STRETCH LINER.

    To produkt wielofunkcyjny – materiał z którego jest wykonany jest grubszy, niż jedwab, waga jaką podaje producent to 370 gram. Ma kształt dużej mumii z kapturem. Produkt ten może funkcjonować jako samodzielny śpiwór w gorącym klimacie bądź jako wkładka do regularnego śpiwora, gdy robi się zimno. W tym drugim przypadku podobno zwiększa ciepło o ok. 10 stopni. Korzystałam z niego kilkakrotnie i w jednej i drugiej opcji, głownie jednak drugiej no bo było ciepło. Na Turcję w lecie jak znalazł.

    Dużo tego, to fakt. Teraz decydowanie nie potrzebuję wszelkich tych produktów,

    Spiwory/ wkłądki do śpiworów Lifeventure Stretch Liner i Lifeventure Silk Sleeper

    ale w tak długiej podróży zmieniają się pory roku, zmienia się  aura, trudno o uniwersalne rozwiązanie.

    1. MATA DO SPANIA

    Po latach używania karimaty zdecydowałam się na matę samopompującą, choć fakt, nie każdy to lubi bo może ulec perzebiciu czy uszkodzeniu wentyla.

    Myślę, że mata nie powinna być ani za cienka ani za gruba, 3-3,5 cm grubości to optimum na 3 pory roku. Wyjeżdzając w podróż kupiłam matę firmy Pacific Outdoor Equipment o wadze ok. 650 gram. Mata sprawdzała się idealnie przez 2 lata, był to modle damski, nieco grubsza w tułowiu i cieńsza w nogach.  Niestety sama przez własną głupotę ją wykończyłam w grudniu 2015 roku po 2 latach użytkowania, kiedy to ją wyszorowałam ja na kempingu po czym postawiłam radośnie na słońcu do wyschnięcia. ABSOLUTNIE ODRADZAM. Wyczytałam już po czasie, ze mat nie można wystawiać na promienie słońca, gdyż struktury wewnątrz się rozklejają. W tym przypadku tak właśnie się stało, kilka dni później pojawił się purchelek, który jednie się powiększał, aby osiągnąć wielkość 30 cm i nie dało się na tym spać. Na szczęście byłam już wtedy w Atenach i miałam zapewnione łózko u Marzeny, ale tez nieplanowany wydatek na głowie.

    mata samopompująca trzysezonowa

    mata samopompująca. Uwaga – ustawiona tylko do zdjęcia, nigdy nie zostawiamy mat na słońcu! Rozklejają się.

    Musiałam się rozejrzeć na nową matę. Najbardziej powszechne produkty firmy Thermarest odpadają u mnie z powodu… uhh, ok – koloru. Nie wiem dlaczego rzeczy, które używa się codziennie i która jest bardzo podatna na brudzenie są produkowane przez ta firmę w kolorach pomarańczowym czy żołtym. Są owszem maty tej firmy w kolorze zielonym, ale sa to cięższe modele, na pewno nie na rower.

    Zdecydowałam się zatem na produkt firmy Mammut, który spełniał kryteria grubości, ciężkości, długości no i koloru właśnie J. Waga 760 gram, długość 183 cm, grubość 3,5 cm (krótsze tj. 165 cm są za bardzo na styk przy moim wzroście 166 cm), kolor granatowy. Do tego mata jest wyposażona w antypoślizgowe nadruki.

    Pozostaje oczywiście kwestia tego, ze maty samopompujące są łatwe na przebicia. Staram się być bardzo uważna, gdzie kładę mate, ale nie zawsze się uda ją uchronić. Choć w przypadku pierwszej maty przetrwała ona ponad dwa lata nie przebita, mojej obecnej zdarzyło się to kilkakrotnie (ach ten Oman i generalnie pustynne kolce) i zalatałam ją zestawem naprawczym, który jest dołączony do zestawu. Wciąż jednak trochę powietrza uchodzi jednak nie na tyle, by budzić się z poczuciem leżenia na glebie. Podrózujemy sobie już 2 lata.

    Aha, żeby zestaw spania był kompletny, korzystam z poduszeczki nadmuchiwanej kupionej w Decathlonie za 20 PLN/5 USD. Pierwsza przetrwała 3 lata zanim zaczęło uchodzić z niej powietrze, ponad rok temu kupiłam jednakowa w Chinach i odpukać służy mi do dziś.

    To co, spanie jest najważniejsze, ale weźmy się za gotowanie.

    1. PALNIK

    Posiadam palnik firmy Primus model Multifuel. Tak to model, który po zmianie dyszy można używac różnych paliw – gaz, benzyna, inne płynne. Przyznam, że nie wykorzystuję jego możliwości, gdyż jestem niepoprawną fanką gazu, który to jest najczystszy i najwygodniejszy w obsłudze, poza tym gotuję w przedsionku nie wychodząc z namiotu. Mam też chyba uraz do benzyny, nie znosze tego zapachu. Gaz mogłam dostać praktycznie w każdym kraju, którym byłam (!), choć zaznaczam, że w wielu (np. Azja Pd-Wsch) są dostępne kartusze nie nakręcane, ale podłużne jak puszka spraju. Sa przy tym supertanie – 1 USD choć czasem bywa 5 USD (Gruzja). Rzeczą superprzydatną jest adapter do kartuszy, ja mam model taki, zakupiony w Tajlandii, ale w Polsce tez widziałam potem w sklepie. Naprawdę warto zainwestować i potem mieć możliwość kupna innej butli, często dużo tańszej od nakręcanych.

    adapter do kartuszy podłużnych

    Ale wracając do palnika – jedynie dwukrotnie zmieniałam dysze i używałam benzyny i butelki na paliwo płynne, która na tą okoliczność wiozę. Niestety jakość paliwa Chinach była fatalna i kopciło na kilometr.

    PAlnik Primus Multifuel, zestaw garnków Penguin, sztućce Rockland, adapter do butli gazowych, grzałka no name 🙂

    To, na co warto zwrócić uwagę przy kupnie palnika, nawet jeśli to nie jest superdrogi model wielopaliwowy, to fakt, żeby był on wolnostojący (na nóżkach) a nie nakręcany na butlę. Naprawdę nie raz nie dwa taka butla z nakręconym palnikiem przewróciła się parząc osobę obsługującą. Palnik na swoich nóżkach jest stabilniejszy.

    1. GARNKI

    Wożę ze sobą zestaw 2 składanych garnków z przykrywko-patelniami firmy Penguin. W Azji Pd wschodniej woziłam tylko jeden mniejszy garczek. gdyż zupełnie tam nie gotowałam – jedzenie jest dostępne za 1-3 USD. Od dwóch lat jednak wiozę oba garnki, choć to dużo cięższa przyjemoność, no ale w tym większym mogę sobie już cos na serio i wygodniej upitrasić, makaron etc. a mniejszy jest raczej do gotowania wody.  Garnki trzymają się dobrze, choć mniejszy nieopatrznie zapakowałam do bagażu rejestrowanego i dostał gdzieś w podróży zatem jest nieco wygięty. Teraz pakuję garnki lecąc samolotem, albo głęboko opakowując innymi rzeczami w bagażu, albo do bagażu podręcznego.

    1. SZTUĆCE

    Mała rzecz a jaka przydatna. Poza ukochaną łyżką z długą rączką znalezioną gdzieś w Korei Południowej używam zestawu sztućców (łyżka, widelec, nóż) firmy Rockland – niby z wyglądu to plastik, ale to specjalne tworzywo którym można mieszać wrzątek. Dodatkowo mam ze sobą składany łyżkowidelec – malutki, trzymam w kieszonce plecaka, jest pod ręka i bardzo się przydaje, gdy np. chce się zjeść jogurt i nie grzebać w sakwach..

    1. AKCESORIA LAZIENKOWE

    Komplet rzeczy do mycia każdy gromadzi według swoich potrzeb, ja chce zwrócić uwagę na dwie rzeczy:

    RĘCZNIK – szybkoschnący ręcznik to w podróży konieczność. Pamiętam, jak jeździłam onegdaj z bawełnianym i sechł wieki całe. Ręczników szybkoschnących jest na rynku atrzęsienie, ale wiele z nich nie podoba mi się w dotyku. Mam od lat wielu (jakieś 10) ręcznik firmy Jack Wolfskin przypominający tkaninę frotte, największy rozmiar czyli duży ręcznik kąpielowy. Nie używam go na codzien, ale uważam, ze taka wielkość ręcznika zapewnia mi komfort – lubię się owinąć ręcznikiem po kąpieli. Był on niezwykle przydatny chociażby w łaźniach publicznych w Japonii no i na plaży.

    ręczniki tudzież ścierki szybkoschnące

    Na co dzień śpiąc na dziko używam .. ściereczki o wymiarach może 50 cm na 30 cm kupionej za kilka złotych  (może 1 USD) w Chinach. Ma już dziurę, bo ją kiedyś gdzieś go na gorącym palniku połozyłam, ale muszę przyznać ze struktura tkaniny jest bardzo podobna do 50 razy droższego Jacka Wolfskina.

    A, mam jeszcze cieniukutki ręczniczek Fjorda Nansena, który dostałam od jednego z moich czytaczy (Edi, Judyta z Wodzislawia Slaskiego – pozdrawiam:) To maleństwo, służy mi głownie do wycierania twarzy (również w ciągu dnia jak mi pot ścieka, czyli ostatnio codziennie haha).

    KOSMETYCZKA – co prawda przez czas długi korzystałam z kosmetyczek no name oraz torebek foliowych, od niedawna jednak moje kosmetyki sś zorganizowane w przepięknej, niebieskiej, wygodnej (czyż to nie jest ważne?) i bardzo frunkcjonalnej kosmetyczki firmy LIFESYSTEMS model WASH HOLDALL rozmiar L, bo ma kilka przegródek i suwaków, a poza tym lusterko i wygodny uchwyt, który pomaga ją  powiesić w toalecie czy gdzie tam w podroży przypadnie. Jest wykonana z szybkoschnącego materiału, ma dla mnie jeden malutki minus .. nawet największy rozmiar, jaki mam czyli L,  jest dla mnie .. (tak, bingo!) no trochę za mała.

    kosmetyczka Lifesystems Wash Holdall

    Nie, nie mam bynajmniej żadnych kosmetyków upiększających, ale jakoś się uzbierało bo szampon i odżywka, gąbka, szczoteczka, płyn do odświeżania twarzy wieczorem, mydło, krem anty UVA/UVB, DEET na komary, pasta i szczoteczka do zębów, trochę proszku do prania. jakieś inne pierdółki i zapina się na styk.

    1. INNE – APTECZKA

    Apteczka i co się w niej znajduje to także kwestia potrzeb. Pewne rzeczy jednak uznaję za konieczne – sa to akcesoria do pierwszej pomocy:

    – spirytus do dezynfekcji. Ja używam produktu Tribactic, bo ma w składzie także środki bakteriobójcze

    – Octanisept – ten sprej zaczęłam używać później. Jest niezwykle przydatny w przypadku większych ran i otarć, doskonale wysusza ranę przy okazji ja odkażając. Wielokrotnie sprawdzony w podróży.

    – gaza, waciki gazowe do przykładania na ranę

    – waciki odkażające (na mniejsze otarcia lub rany)

    – plaster cięty tudzież zestaw plastrów – osobiście wolę takie, które mają tkaninę niż plastikową powierchnię (wiecie, o co mi chodzi?)

    – bandaże – koniecznie elastyczny i zwykły. Przydawały się częściej niż można przypuszczać.

     – stopery do uszu – absolutne „must have” w podróży, zwłaszcza dla nadwrażliwca dzwiękowego jakim jestem.

    Zestaw takich akcesoriów do pierwszej pomocy można zakupić w aptece bądź zdać się na gotowe już zestawy pierwszej pomocy – ja stosowałam i jedną i drugą wersję. Ostatnio korzytałam z zestawu firmy LIFESYSTEMS – WATERPROOF FIRST AID KIT. Znajdziecie tam to co trzeba a nawet i więcej.. szczerze mówiąc chyba to nawet za dużo i zestaw jest ciężkawy, ale firma ma kilkanaście zestawów pierwszej pomocy, można wybrać mniejszy i skromniejszy w fajnym wodoodpornym opakowaniu – polecam uwadze.

    Rzecz druga w apteczce – leki. Nie mam ich dużo

    – coś na rozstrój żołądka, rozwolnienie – Loperamid

    – środki przeciwbólowe – no ja jestem uodporniona na wiele z powodu tego, ze w życiu z powodu chorego kręgosłupa brałam dużo. Polecam Nurofen Plus z kodeiną jako mocniejszy, u mnie sprawdza się też na bóle menstruacyjne.

    – Gargarin do plukania gardła – dobry przy infekcji gardła, a ta może się zdarzyć nawet w lecie

    – polopiryna/ aspiryna – gdy łapie przeziębienie profilaktycznie na noc

    – antybiotyk 3 dniowy np. azytromycyna. Kwestia używania antybiotyków bez konsultacji z lekarzem.. dyskusyjna, nie chciałabym wchodzić w polemikę i przekonywać nikogo, jednakże szczerze mówiąc przez lata doszłam do wniosku, ze jak już złapię infekcję to co bym nie robiła i ile nie wyleżała to nie przejdzie. Jak nie przechodzi 3 dni to musze zapodać sobie antybiotyk, ale przy tym tez kilka dni odpoczynku. Tak już mam, ze działa tylko antybiotyk, w moim przypadku jeszcze pochodne penicyliny są wykluczone. Gdy przyjechałam do Chin w podrózy bardzo się przeziębiłam, w zasadzie nie mogłam mowić a miałam zacząć prace dosłownie za 2 dni. Zapodałam sobie wtedy antybiotyk, może nie wyleżałam tyle ile trzeba, choć tyle ile mogłam no, ale przeszło. To był ostatni raz (grudzień 2016 roku) kiedy wzięłam antybiotyk, zatem no nie nadużywam. Ale wiozę 1 opakowanie.

    –      Steri Strip – takie cudo do „zaszywania” ran. Podobno przydatne przy większych rozcięciach zamiast szwów, ale nie stosowałam.

    – Malarone. Lek antymalaryczny. W sensie zapobiegający malarii bądź łagodzący jej skutki. Lekarz zapisal 3 opakowanie, wydałam prawie 500 PLN i nie używałam ani razu.

    Osobiście polecam mieć przy sobie 1 opakowanie by wziąć dla spokoju ducha gdy są podejrzenia malarii w okolicy. To straszna choroba, ale nie ma na nią leku. A ze zagrożenie jest, to ludzie miejscowi powiedzą, albo się wyczyta. Tego nauczyła mnie podróż, w której spędziłam ok. 1,5 roku w rejonach potencjalnie malarycznych czyli tropikach. Malarone to bardzo ciężki dla organizmu lek.

    A propos jeszcze – przed wyjazdem zapodałam sobie serię SZCZEPIEŃ, wszystko praktycznie co zapisał lekarz medycyny podróży. Kwota wyniosła ponad 1000 PLN, ale też mam jakiś spokój ducha, że złe się mnie mniej ima. No i za szczepienia należy się wziąć co najmniej 6 tygodni przed wyjazdem. W dniu szczepienia nie planujcie bynajmniej nic oprócz leżenia w domu – ja kilka godzin po sesjach szczepienia czułam się jakbym schodziła, słabość, gorąco, zimno na przemian, kręcenie w głowie. Rano następnego dnia już było ok.

    No dobrze, to z grubsza najważniejsze rzeczy z praktykaliów, jakie mi przyszły do głowy.

    Będzie mi miło, jeśli się komuś przydadzą (trochę czasu nad tym spędziłam, może postawisz kawę?

    Postaw mi kawę na buycoffee.to

    no i bardzo chętnie poczytam o waszych doświadczeniach i swoim niezbędniku podróżniczym w podróży rowere.. Jeśli macie jakieś pytania czy uwagi to miejsce na dole do dyskusji jest J

    17 sierpień 2018 14 comments
    0 FacebookEmail
Ewa Świderska Ewcyna
Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta

Witaj na moim blogu! To strona o podróżowaniu solo rowerem w damskim wydaniu i życiu w drodze. Poznaję i opisuję świat, innych i siebie. Nieco więcej o mnie znajdziesz tutaj. Jeśli chcesz mi wirtualnie towarzyszyć - zapraszam!

Wesprzyj moją podróż

Lubisz moje wpisy, uważasz, że są przydatne i masz ochotę wesprzeć moją podróż? Z każdą złotówką mogę więcej. Postaw kawę lub kliknij guzik "donate". Dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Częściej kręcę na fejsbuku – zajrzyj!

https://www.facebook.com/Ewcyna-217095148465193/

Gdzie jestem?

Click to open a larger map

Instagram

ewcyna_com

Happy Novrooz my Iranian friends! Happy new year. Happy Novrooz my Iranian friends! Happy new year. Hope it'll bring you health and happiness. 
It's been 5 years! Still on my mind 
.
.
.
.
.

#hobolife #worldbycycling #cyclingwomen #cyclingiran #adventurecycling #silkroad #novruzbayramı #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #travelbybike #solowomancycling #solopodróż #persia #esfahan #roweremprzezświat #wolność #polskieblogipodróżnicze #solotraveller #biketouring #podróżerowerem #shetravels
To do some shopping, I need to talk seriously and To do some shopping, I need to talk seriously and reach an agreement with myself - to go or not to go, where to?  From my Tuscan solitude, 30 km both ways may not impress, but 800 meters of climbing yes. On Saturdays one can choose between Buonconvento or Asciano, because both have vegetable markets and although they are no match for the Polish or Apulian ones, they are also twice as expensive as the latter as well, but at least they exist.  And since I eat vegetables like a rabbit and say no to plastic wrapping in supermarkets I had to go.  This time I didn't even need that much but since the weather was great, I decided that maybe I'll go to Asciano to see if the medieval walls haven't collapsed yet.  I report that they are standing still, the town on the ancient route of Via Laurentina is doing well and there were even quite a few tourists who exposed their faces to the sun over a cup of espresso or other prosecco.  The cycling season has also started, although mainly e-bikes and road bikes rule, there are plenty of cyclists, and in April and May it will be the apogee.  I mumbled in the bakery about the lack of good bread though, I've already told you that in Tuscany it is baked from white flour without salt and it's so bland.. One tiny reason to complain about this heaven. You can forget about Apulian brown loaves with a thick crust, so I bought two kilos of flour and I will bake by myself. 
 I could return taking the same or an alternative, more demanding route, a moment of hesitation, but I chose the latter.  It is even more beautiful in terms of views, it cuts through the heart of the Sienese clays and the traffic there is negligible.  Crowds come here for photography shooting and me just went shopping... 
Where did you go on your bike today? 
.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #cretesenesi #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #wyprawarowerowa #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #solotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure #toscanagram #toscana
Have you ever taken your bicycle on Flixbus buses? Have you ever taken your bicycle on Flixbus buses? Yes, no? Uncertain about it? I have, numerous times in Europe, luckily mostly it went smoothly. And one big failure..that finished well.

Dreaming of a bicycle trip around France or sunny Italy, experiencing the great cycling infrastructure in Germany, a trip to the Hungarian Lake Balaton or Poland? How to get there with a bike? If you don't like flying, trains fail or are too expensive, Flixbus could be an option, to reach the place with a bicycle. Sometimes it's simple, but beware – it's is not always the case.

It's time to plan our summer trips so here I come with my blog post on Flixbus and bicycles. Step by step guide with lots of photos, screenshots and links. 

Questions answered:
Can I transport a bike on Flixbus?  What does it look like?  How to search for connections?  Do I have to dismantle and pack my bike?  What problems may arise and how to avoid them. And what if we can't ..?

Any experience in this regard?  #flixbus
👉Link in my bio 

 Ps.  I created this post with other people in mind and it took me a long time.
 Did you find it useful?  Cool!  Pass it on. Buy me a coffee!
 https://buycoffee.to/ewcyna
.
.
.
.
#europebybike #bikeonabus #rower #flixbusrower #womenonbikes #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
Sometimes you keep on trying.. and you fail. you Sometimes you keep on trying.. and you fail.  you know it, right?  No idea how it happened, but until now, despite numerous stays in Italy I have not seen the ancient city of Pompeii.
 But that's the past!  Last Sunday, making a stop on my way from the south of Italy to the north, I finally visited this extraordinary place.  Me and thousands of others 😁. There were crowds.  Maybe even bigger than usual.
 Sunday was a weather window between days of rain because it still rains a lot.  But not only.  It was also the first Sunday of the month, and on the first Sunday of the month in Italy it was declared "Sunday at the Museum", when admission to most museum monuments in the country is free, Pompei too.  I was planning a stop on the road for this Sunday, so it was great! Already in the morning the queue was sky -high but made it smoothly in.
 I walked the stone streets of Pompeii with my jaw dropped.  I had no idea how huge this area is!  A regular port city, it used to lie on the seashore.  Beautiful villas, an amphitheater, a theater, palestras, temples, baths, even a brothel.  The love of art can be seen everywhere, frescoes, sculptures. The tragic volcano Vesuvius still reigns over the city.
 In terms of trials and intentions, however, there still be the Amalfi Coast - a mountainous promontory jutting into the waters of the Tyrrhenian Sea south of Naples, which is famous for its insane views.  Positano and Sorrento are the names of real cities on the Amalfi coast, not just pizzerias 😉. Well, I missed a few days and the weather. 
Next time
.
.
.
.
.
#pompei #italiainbici #italybybike #hobolife #cyclingitaly #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #wyprawarowerowa #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #solotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure #domenicaalmuseo
It's cold and windy outside - how about immersing It's cold and windy outside - how about immersing yourself in the landscape of Italian postcards?  Dolce vita viewed from your bicycle? 

In my new blog post let me take you to Tuscany for cycling in the Orcia river valley.  I've spent many months there and go back frequently in different seasons (yes, just in a week!). I got to know this region really well and fell in love with it just like everyone else.

Val D'Orcia makes the most of what Italian landscape is - medieval stone towns on the hills, picturesque roads lined with cypress trees, winding gorges, vineyards and olive groves and all this creates fantastic, almost fabulous landscapes. A UNESCO heritage and an AMAZING bike spot in one.

Hold on, because the views knock you off the couch 🙂 It is here, through the winding roads of Tuscany, that the routes of iconic bicycle routes lead - the vintage race L'Eroica, the high-performance Tuscany Trail and the ancient pilgrimage route from England to Rome - Via Francingena. You will cross the famous "strade bianche" - roads made of almost white gravel. One thing is for sure - you won't be the only one riding a bike. And not the only one to sweat - yes, it's all about the hills!

Follow a link in my bio 
.
.
.
.
.
#eroica #valdorcia #italybybike #hobolife #cyclingitaly #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #wyprawarowerowa #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #solotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
Today, as the sun finally set its foot over the It Today, as the sun finally set its foot over the Italian heel again and spring in the air- I cycled to some of the oldest groves in Puglia. The olive trees - some over a thousand years old, have their trunks wrapping around the gnarled base before splitting and walking away from their other parts. The olive oil has become substantial part of my diet and here it tastes great. 40% of Italian olive oil comes from Puglia!
.
.
.
.
#italybybike #puglia #olivetree #apulia #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife  #outdoorwoman #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #freedom #bikewander #outsideisfree  #solotravel #worldbycycling #bybike #lifeofadventure #outsideisfree
Cycling in sunshine, under blue sky and by the sea Cycling in sunshine, under blue sky and by the sea made my (1st of a year) day.
A great start I would say. 
2023 - let it be... A good one! Yet another. Wishing you all.
.
.
.
.
#italybybike #pugliainbici #outdoorwomen #cyclinglifestyle #travelbike #freedom #outdoorwoman #outsideisfree #solotraveller #biketouring #polignanoamare #apulia
#rowerem #onmybike #Puglia #happynewyear #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #cycling #bybike #lifeofadventure
"Natale con i suoi, Pasqua con chi vuoi" - "Christ "Natale con i suoi, Pasqua con chi vuoi" - "Christmas with your family, Easter with whoever you want" says the Italian proverb, according to it, on the first day of Christmas, December 25, after 2 p.m., Italy stops. At noon, the square was full of people, cafe bustle, conversations, drinks to warm up before a long afternoon at the table and then ... silence. Nobody. Christmas dinner is the main, most important point of Christmas celebrations, just like Christmas Eve in Poland. Santo Stefano day, December 26th is traditionally spent walking, sightseeing, outdoors. And now not a single car passed by me, but another cyclist did!  Fantastic weather - blue sky, sun, about 17 degrees.
Wandering around the streets, the kitchen windows are open and I can smell fried fish. Once upon a time I came to Italy for a holiday with $300 in my pocket (which I put aside all year long by giving English classes), which was supposed to last for 2 months. And it did. Sleeping under the sky as I didn't even have a tent, hitchhiking..the only food I had was bread with onions and Calve mayonnaise.  This mayonnaise was my discovery, and sweet onions too.  The main point of the day and the only luxury I allowed myself was a cup of cappuccino - before I ordered it, however, I walked around and looked at the tables of the cafes in which cups they serve them in - I wanted as big as possible.  Then I sat for an hour, tasting the remnants of milk foam with a spoon. The smell of tomato sauce coming from the open windows annoyed me because I was craving dinner so much. Today I remembered that smell from 30 years back.
 I have lunch at home, and cappuccino is also sometimes, thanks to your donations as well (I still look at the cups 🙃). And on the wall today I read the quote "Limits exist only in the soul of those who do not dream". But it was pathetic.  Let's dream, let's fulfill...
I wish you many good dinners and moments spent as you wish.  I was on a bike 😁.
 https://buycoffee.to/ewcyna
.
.
.
.
#hobolife #worldbycycling #adventurecycling #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #travelbybike #solowomancycling #christmasvibe
Today it's December 10th and it is a special date Today it's December 10th and it is a special date for me. On 10 Dec 2013, I locked my door, gave the key to the new tenant, packed the box with my bike into my neighbor's car and flew off on a trip with a one-way ticket. To the other side of the world, the Philippines. The decision-making process wasn't particularly long and was born after cycling Japan, but I had been preparing for this escapade for several months. Organizing my life, buying a new bike (to make it "easier" I went to Berlin twice in one week) and other equipment, buying various insurances, arranging vaccinations - each step meant a lot of time spent on choosing one option or another, finally packing life into boxes and taking it to the basement and flying to Manila with a short stay in Shanghai on the way. I chose the Philippines knowing absolutely nothing about it. There was a promotion on KLM tickets and this destination seemed to me OK. It wasn't that much OK as it turned out, but I still managed to spend there and even pedal for 7 weeks 🙂. For the first 2 weeks I was accompanied by my friend Sophia. 
Gees, it's been 9 years, and I can't stop! After the Philippines I flew to Burma, then cycled through Thailand, Laos, China.... I don't know if I'll go back to Southeast Asia, because I'm sweating at the thought of it, but going through my posts (quite clumsy, it's the beginnings of the blog) made me very happy. If you feel like it go to my my webpage #Ewcyna. What an excitement it was!
.
.
.
.
#hobolife #worldbycycling #philippinesbybike #adventurecycling #outdoorwomen #rowerem  #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #biketravel #travelbybike #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #blogipodroznicze #photooftheday
Load More... Follow on Instagram

Wkrótce jadę do?

Włochy

Najpopularniejsze wpisy

  • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
  • Ewcyna
  • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
  • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
  • Podróż solo rowerem przez Iran okiem kobiet (Solo woman cycling in Iran – is it a no-no)
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część wschodnia: Kraków – Szczucin (i okolice)
  • Rowerem przez Pomorze Zachodnie – Stary Kolejowy Szlak (Kołobrzeg – Złocieniec)
  • Podróże
  • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część zachodnia: Brzeszcze – Kraków (i okolice)

Kategorie i tematy

Albania Armenia Azerbejdżan Azja Bez kategorii Bliski Wschód Bośnia Bułgaria Bułgaria rowerem Chiny Chorwacja Czarnogóra Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria Europa Filipiny Francja / Szwajcaria Grecja Gruzja Iran Japonia Jedwabny Szlak Kambodża Kaukaz Kirgistan Korea Południowa Laos Myanmar (Birma) Oman Polska Polska - Polska Wschodnia praktycznie PRZEMYŚLENIA Rumunia Serbia Tajlandia Turcja Ukraina Ukraina - Krym USA Uzbekistan Wietnam Węgry Włochy Włochy Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ikony facebook, RSS, Mail

Archiwum

Zaglądam do

  • Bicycle.pl
  • WorldBiking.info
  • Cycling Duch Girl
  • Podróżerowerowe.info

Tagi

Azja rowerem Birma Birma rowerem Burma by bike Chiny Chiny rowerem cycling Burma cycling Japan cycling Korea cycling Laos cycling Myanmar cycling Philippines ewcyna Filipiny rowerem Grecja rowerem Hokkaido Iran kobieta rowerem Iran rowerem Japan by bike Japonia Japonia rowerem Jedwabny Szlak rowerem Kambodża rowerem Kambodża rowerem. rowerem po Azji Korea by bike Korea rowerem Laos by bike Laos rowerem Myanmar by bike not for speed Philippines by bike podróże rowerem Polska rowerem rowerem po Azji Tajlandia Tajlandia rowerem Ujgurzy Urumczi Urumqi USA rowerem uzbekistan rowerem Wietnam rowerem Włochy rowerem Xinjiang Yunnan

  • Facebook
  • Instagram
  • Email
  • Rss

@2019 - All Right Reserved. Created by WP Doctor


Back To Top
Ewcyna
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
 

Loading Comments...