Ewcyna
Banner
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
Tag:

Tybet

    AzjaChiny

    Tybet u moich stóp

    by Ewcyna 21 czerwiec 2014
    written by Ewcyna

    Miało być już tylko z górki a właściwie to już tylko po płaskim. I było, przez jakieś kilka dni. Nogi kręciły pedałami a te nie stawiały żadnego oporu. Znów widać było horyzont. Po kilku miesiącach spędzonych w górskich okolicznościach przyrody, gdzie jedyną opcją była jazda pod górę tudzież odwrotnie ja, człowiek z mazowieckich równin z radością, ale też żalem powitałam tą zmianę ukształtowania terenu. Fajnie, no bo o ileż łatwiej się teraz jedzie. Smutno, no bo góry są piękne, dużo ciekawsze, no i smutno bo tam, gdzieś w sumie niedaleko został nietknięty kołami mojego roweru syczuański Tybet.

    Bo Tybet to nie tyko Autonomiczny Region Tybetu (tzw. TAR – Tibet Autonomous Region) czyli od lat 50-tych cześć komunistycznych Chin, ze stolicą w Llasa. Dotarcie do TAR rowerem nie dość, że bardzo trudne fizycznie, to przede wszystkim obecnie z uwagi na obowiązujące przepisy praktycznie niemożliwe dla obcokrajowców. Przepisy owe stanowią (choć wciąż ulegają zmianie), że obcokrajowcy nie mogą podróżować po TAR indywidualnie, lecz w grupach zorganizowanych za pośrednictwem jednej z agencji podróży, koniecznie z przewodnikiem no i przede wszystkim muszą mieć pozwolenie na pobyt które „swoje” kosztuje. Nie tym razem.

    Nie trzeba jednak jechać aż tak daleko. Tybetańczycy zamieszkują wysokie góry północnego Junnanu oraz zachodnio-północnego Syczuanu. W Junnanie mi się nie udało, ale Syczuan wciąż kusił.

    Postanowiłam wtedy, że jeśli jadący w tą stronę autobus będzie tak łaskaw mnie zabrać z rowerem, to jadę. Autobus mnie zabrał.
    —————————–

    „Where are you from? (Skąd jesteś?)” – spytał mnie odziany w czerwoną powłóczystą szatę mnich.
    „From Poland”(z Polski) – odpowiedziałam.
    „A Holland! yes yes, I know! very good football! (A tak, Holandia, wiem! Bardzo dobry futbol!) – ucieszył się.

    Na piłce nożnej się nie znam, ale o spektakularnych sukcesach polskiej drużyny raczej bym słyszała, zatem byłam pewna, ze to znowu powszechna pomyłka wynikająca ze zbliżonej co do wymowy w języku angielskim nazwy krajów (Poland – Holland). Wyprowadziłam go z błędu, że jestem z Polski a nie Holandii no i ze drużyna mojego kraju niestety nie uczestniczy w Mundialu. Mnich przyjął to wiadomości i z dużym przejęciem kontynuował zdawanie mi relacji z najświeższych wyników pilkarskich rozgrywek.

    Spotkałam ich w drodze na przełęcz. To niemal 50-kilometrowy wjazd z 2600 na „zaledwie” 4300 m npm, który bardzo chciałam pokonać osobiście, ale mniej więcej w połowie trasy zobaczyłam najpierw samochód typu pick-up z pustą paką a potem zmierzających w jego stronę dwóch mnichów nie wahałam się długo.

    „ Jedziecie tam, na górę? Czy mogłabym się zabrać z rowerem?” – spytałam.

    Nie jestem rowerowo-wspinaczkową purytanką, wjazd był stromy a i tak wiedziałam, że tą samą przełęcz będę pokonywać po zrobieniu pętli w drodze powrotnej, więc jeszcze będę miała szansę się przed sobą wykazać jakby co.

    „Oczywiście, nie ma problemu, wsiadaj”- powiedział jeden z nich, jak się później okazało Lama Bod.

    Tylko on mówił trochę po angielsku. W samochodzie dużo się śmiał i opowiadał z przejęciem o przebiegu Mundialu, po czym spytał się czy widziałam Dalaj Lamę bo on tak, owszem, widział go w Indiach i że koniecznie muszę do Indii pojechać bo Indie są super. Na koniec dał mi swój numer telefonu i kazał koniecznie zadzwonić i odwiedzić ich w klasztorze jak będę przejeżdżać przez ich miejscowość.

    Gdy wysiadłam na szczycie było około 18tej, bardzo wiało a na horyzoncie wisiały ciężkie deszczowe chmury. Przejeżdżałam tędy już dwukrotnie – poprzedniego dnia i kilka dni wcześniej. Nie rowerem, ale busem. Utknęłam w hostelu w Kanding na 3 dni i choć było tam przyjaźnie, miałam miłe towarzystwo a w pokoju przygrzewał kaloryfer to nie doczekawszy się zmiany aury na bardziej przyjazną (czytaj – kiedy przestanie padać ten lodowaty deszcz???) wybrałam bezpieczniejszą opcję i postanowiłam wybrać się do oddalonej o 120 km miejscowości Tagong transportem publicznym. Przełęcz stanowi granicę pomiędzy Chinami i Tybetem, tu zaczyna się wyżyna tybetańska (Tibetan Plateau) no a ja bardzo chciałam zobaczyć co jest właśnie „tam”.

    Za przełęczą doznałam totalnego opadu szczęki. Po horyzont ciągnęły się zielone, pozbawione drzew wzgórza tzw. „grasslands”, które można by przyrównać do bieszczadzkich połonin skali pewnie 1:1000. Pofałdowane wzgórza poprzecinane wstążkami strumieni i bielejące w oddali górskie szczyty (najwyższy ma ponad 7500 m n.p,m.), nie kończące się łąki pełne kwiecia wszelakiego, stada pasących się kudłatych jaków, tybetańskie domostwa – mocne, kamienne domy lub charakterystyczne czarne namioty-jurty. Cisza „zakłócana” jedynie śpiewem ptaków. Łopoczące na wietrze flagi modlitewne i białe stupy. Uśmiechnięci ludzie pozdrawiający nie chińskim „Nihao” a tybetańskim „Jashi delek!”. Długowłosi, przystojni mężczyźni (wojownik powinien podobno mieć długie włosy) w odzieniu ze skóry jaka i natkniętym na czubek głowy kapeluszu (i bez peta w zębach), kobiety z wplecionymi w warkocze kolorowymi tasiemkami. Skończyły się Chiny, zaczął się Tybet.

    Nowa droga, którą jechaliśmy prowadziła do oddanego do użytku zaledwie 2 lata temu, jednego z najwyżej na świecie położonych lotniska jest zamknięta dla ruchu ciężarowego. Bajka – nie ma sapiących i wiecznie trąbiących ciężarówek! I jak na złość po tej stronie gór świeciło słońce. Jak na złość, no, bo ja nie miałam ze sobą roweru.

    Nie mogłam, po prostu nie mogłam tego przeżyć i ta myśl nie dawała mi spokoju – myślę, że może ją zrozumieć jedynie inny rowerowy zapaleniec. Następnego dnia spacerowałam po okolicy i wciąż o tym myślałam. Zostać tu i jechać nieco dalej busem czy wrócić się po rower i zrobić chociaż małą pętlę i przede wszystkim przejechać „lotniskową drogę”? Bo na dużą tybetańską pętlę niestety, ogromne niestety, brakowało mi czasu. Pogoda sprzyjała i co ważne, nie miałam objawów choroby wysokościowej (ból głowy, ciężki oddech, czasem gorączka i ogólne osłabienie), które miała ponad polowa spotkanych przeze mnie turystów. Wybrałam to drugie, złapałam stopa i wróciłam po rower.

    Po odjeździe przyjaznych mnichów musiałam szybko się otrząsnąć z miłej atmosfery – nadciągały chmury, zaczynało kropić i nie było czasu na przejażdżki czy dłuższą kontemplację krajobrazu. Odjechałam kawałek od drogi i rozstawiłam namiot kilkaset metrów od pasa startowego. W nocy lało jak z cebra, ale rano na niebie nie było śladu chmur. To była też moja pierwsza noc spędzona na wysokości 4300 merów npm, i dodam że spało się świetnie.

    Dla tych kilkuset kilometrów i kilku dni spędzonych na tybetańskich „grasslands” warto było przeturlać się przez kawał Azji, a prowadząca górskimi szczytami na wysokości ponad 4300 m n.p.m. droga do Tagong jest najpiękniejszą drogą, jaką dane mi było przejechać w tej części azjatyckiej podróży. Odcinek 50 km pokonywałam cały dzień co 5 minut zatrzymując się na zrobienie zdjęcia czy tez poleniuchowanie na łące. Łąka to wszak w Azji towar niemal niedostępny.

    W drodze powrotnej odwiedziłam jeszcze „mojego” mnicha. Oprowadził mnie po klasztorze, tłumacząc, że jest to w zasadzie szkoła dla ponad 100 chłopców, a on jest tu nauczycielem. Od razu też uprzedził mnie, że nie będę mogła tu przenocować (nawet o tym nie pomyślałam), ale za to zaprosił mnie na wspólną kolację. Głównym daniem była tybetańska „tuba” – to coś w rodzaju zupy z zieleniną, grzybami, szerokimi kluchami i czymś tam jeszcze. Uczący się i mieszkający w klasztorze mnisi jak to młodzi chłopcy szturchali się i popychali na klasztornym dziedzińcu, a potem jak tylko rozniosła się wieść o przebywającej na terenie klasztoru blond kosmitce na rowerze jeden przez drugiego zaglądali przez okno do sali, w której jedliśmy kolację. Stali tak z przylepionymi nosami do szyby a mi bardzo mi się chciało śmiać, ale głupio mi było bo siedział z nami Lama, czyli klasztorny guru.

    Spytałam jeszcze Lamę Bod o najnowsze wyniki Mundialowych rozgrywek, ale z wyczuwalnym w głosie smutkiem powiedział, ze niestety oni tu nie mają telewizji, więc on nie wie, ale jutro znowu jedzie do miasta i obejrzy mecz.
    „Kto będzie grał?” – spytałam.
    „Nie wiem, ale jakiś mecz na pewno będzie” – odparł.

    Eh, Ci mężczyźni.. 🙂

    I choć okoliczności przyrody są tu wyjątkowe a ludzie uśmiechnięci to nie mam wątpliwości, że życie w Tybecie nie rozpieszcza. W hostelu w Kanding miałam szczęście dzielić w pokój z Lindą, ponad 70-letnią Amerykanką, która od lat związana jest z Tybetem i przyjechała tu uczyć angielskiego tybetańską obsługę hostelu. Opowiadała mi dużo o tutejszych zwyczajach i burzliwej historii regionu – m.in. o tym jak kilka lat temu okolice zostały zasypane zwałami śniegu, zmarło wielu ludzi i wiele zwierząt a rząd Chin jakoś się nie rwał do pomocy, mówiąc delikatnie. Podobnie było po potężnym trzęsieniu ziemi, które nawiedziło te okolice kilka lat temu. Organizacje NGO zostały stąd wcześniej wyrzucone a ludzie pozostawieni sami sobie. Długo by gadać.

    Z bardziej aktualnych i dotyczących mnie bezpośrednio wieści – 2 czerwca, 2 dni przed rocznicą masakry na placu Tiennanmen władze Chin, choć się do tego oficjalnie nie przyznają, zablokowały dostęp do Google i powiązanych z nią serwisów. Nie mogę korzystać z map, wyszukiwarki i tylko na szczęście nie mam maila na popularnym koncie gmail tak jak rzesze użytkowników, które zostały w ręką wiadomo gdzie. Demokracja po chińsku. Ale to taka dygresja.

    No a ja jutro, z poczuciem dużego tybetańskiego niedosytu, ale też jakby nie było rowerowego spełnienia wracam jutro do Chińczykowa i udaję się w ostatnią prostą w stronę lotniska. Z górki i po płaskim.

    21 czerwiec 2014 2 comments
    0 FacebookEmail
  • AzjaChiny

    Rowerowa autostrada do Tybetu

    by Ewcyna 4 czerwiec 2014
    by Ewcyna 4 czerwiec 2014

    Michał miał pucołowatą buzię, ciemne włosy, donośny głos i był klasowym prymusem. Była lekcja geografii chyba w 6 klasie podstawówki a Michał opowiadał o Azji. „Jangcy to największa rzeka Chin” – nie…

    0 FacebookEmail
Ewa Świderska Ewcyna
Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta

Witaj na moim blogu! To strona o podróżowaniu solo rowerem w damskim wydaniu i życiu w drodze. Poznaję i opisuję świat, innych i siebie. Nieco więcej o mnie znajdziesz tutaj. Jeśli chcesz mi wirtualnie towarzyszyć - zapraszam!

Częściej kręcę na fejsbuku – zajrzyj!

https://www.facebook.com/Ewcyna-217095148465193/

Instagram

ewcyna_com

I am not a fan of big humidity in the air. I sweat I am not a fan of big humidity in the air. I sweat a lot and on practical side the tent is wet in the morning. Sometimes it takes too long for it to get dry but then hopefully the sun will come out during the day. It's enough to find a proper spot, 10 minutes, all done! 
.
.
.
.
.
.
#apulia #italybybike #hobolife #womenonbikes #kobietanarowerze #campinglife #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
While living in #valdorcia in Tuscany for a few mo While living in #valdorcia in Tuscany for a few months I've watched thousands of people visiting the same places to see the same views. The viewpoints were marked on google maps and mentioned on tourism sites. 
I didn't follow them, but this one close to #montepulciano I just came across. So why not to do a selfie there? 
Luckily being a #cyclist I wander around and see same beautiful, yet not full of people places.
.
.
.
.
.
#italybybike #toskania #toscana #tuscanygram #italiainbici #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelbiker #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
Tuscany in the rain looks same gorgeous, but what Tuscany in the rain looks same gorgeous, but what if you are heading right on this direction?
That weekend I was chased by many #thunderstorms
.
.
.
.
. 
#italybybike #hobolife #valdorcia #italiainbici #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure #rain
The Padan lowland is probably the least attractive The Padan lowland is probably the least attractive part of Italy for cyclists.  Pros - it's flat and there are many beautiful cities and towns - like Modena, Ferrara, Padua, Ravenna and dozens of smaller ones.  Cons - because it is flat :) - and as we know, mountains, hills and some water do the job in the landscape.  Although the latter is in abundance here, it is not one of the most picturesque.
I've been here before so I wasn't going to spend any time cycling now. Having less than 3 days to get to the bus that was supposed to take me with my bike from Padua to the north, to the Czech Republic, I decided to spend two days in the Apennines - in the mountains 35 degrees heat is more tolerable.  Because for me the heat in this part of the world is unbearable.  This year it came too early, already in May - the grass on the Tuscan slopes is not green anymore, but yellow.  This is one of the reasons why I am coming north.  Turn off this oven !!! The obligatory for me 2-3-4 hour siesta in the shade does not help much when the air is still.  I also didn't see other beautiful cities like Florence, because it's even hotter there, and besides, the start of holidays in Italy (yes, that's it) and the long weekend (Republic Day on June 2) did their job - the crowds went on tour and you have to go  was somewhere to hide from them. 
Due to yet another train strike in Italy I had to postpone my departure, but this way I cycled and actually enjoyed it - the part of river Po lowland and visited some new places like Ferrara.
Today it's cloudy in Padua and it's about to start raining.  Italy is crying that I'm leaving after half a year.. What do I say?  I am happy and sad at the same time.  Anyway- arrivederci, a presto!
.
.
.
.
.
 #italybybike #hobolife #padova #italiainbici #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventures
Puglia is not just about the sea and the coast. It Puglia is not just about the sea and the coast. Its carst hills are full of #caves. You can still find those that were inhabited for centuries, not just houses but churches with paintings etc. 
#Matera is a town already in #Basilicata region but right on the border with Puglia, hence visited once there. A #UNESCO heritage as its inhabitants used to live in the cave houses. I was told one of Bond films was done here, but I don't watch Bonds.. The view from the canyon is spectacular but it was do windy I could hardly hold myself and the camera!
.
.
.
.
.
#italybybike #hobolife #puglia #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelbike #freedom #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
Yesterday I took a trip through the Val d'Orcia. I Yesterday I took a trip through the Val d'Orcia. I've been living on its outskirts here in central #Tuscany in #Italy for several months but still have a lot to see or visit again.  I was also waiting for longer and warmer days, because those uphills are challenging! 
Val d'Orcia is an extraordinary area. Like a huge postcard.  So picturesque and characteristic that the valley has even received UNESCO heritage status. Why? "Val d’Orcia is an exceptional reflection of the way the landscape was re-written in Renaissance times to reflect the ideals of good governance and to create an aesthetically pleasing picture. The Val d’Orcia distinctive landscape comprises a network of farms, villages and towns reflecting the Renaissance agricultural prosperity, the mercantile wealth of Sienna, the need for defence, and a utopian aesthetic. The working landscape of fields, farms, trees, and woodlands, is interspersed with low, conical hills on the summits of which are situated towns and villages.."
I have planned a climb towards Pienza for the afternoon- to ride with the sun, the hills grow in beauty with every shadow on them.
 - the way of the Gladiator?  After all, there are beautiful roads everywhere!  I replied to one of the threads on FB, seeing someone posting photos of the same shot of the cypress-lined road again.
But in fact, the "Gladiator's Way", which is the place, where the scene from the movie Gladiator (which I have not even seen) was filmed, is one of the most beautiful.  It is also very Instagrammable and people wanting to see it are plenty (the road is blocked fortunately for cars, you can go on foot) but I didn't meet anyone.  I was busy pushing my bike up the steep mountain where Pienza is nestled.  Ufff! Only when I turned my head I saw this zigzaging path dotted with cypruses with Monte Amiata in the background. 
.
.
.
.
.
 #italybybike #valdorcia #unesco #gladiatorway #hobolife # #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree
Puglia is a kingdom of baroque architecture. Facad Puglia is a kingdom of baroque architecture. Facades, interiors, palaces, houses, statues in every single town so rich in ornaments. The more inland you go the more authentic and interesting the towns are. Made of "pietra Leccese" - the yellowish stone from Lecce area is its characteristic. Do different from the north. 
.
.
.
.
. 
#apulia #italybybike #galatina #salento #puglia #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike
Looks like Instagram is not much updated. It's bee Looks like Instagram is not much updated. It's been 3 weeks nearly I've been touring around Puglia region, the end of the Italian pennisula "heel". Was here in the winter and came back to see more.  Truly, I'm in awe. 
Even though it last week the wind blew mercilessly, it rained heavily pretty often the predominating colours are blue, emerald and yellowish white of the stone used to construct the houses and multuple churches in baroque style. It was here in #Salento, where I found the most beautiful beaches in Italy. To enjoy peaceful roads I just went inland - there are hundreds of quiet roads among the olive groves to explore.
Let me just enjoy peacefully the last few days before returning north. The summer finally arrived and had a first swim this season! 
.
.
.
.
.
#apulia #italybybike #hobolife #puglia #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
“Eroica is the cycling manifesto of the past. T “Eroica is the cycling manifesto of the past.  The race takes place every year at the beginning of October, mainly on dirt roads, the so-called  Strade Bianche (white roads) in the Chianti and Crete Senesi (Sienese clays) areas in Tuscany region, Italy. You can only take part in the race on a vintage bike .. ”here's what you can read when searching the internet for" Eroica "+ bicycle. Although my bike is 8.5 years old and it cannot be called historic, but the fact that I have been living two kilometers from the Eroica route for almost 3 months is obliging.  I have already covered a lot of white roads, but this one is unique.  I went out to explore. 
 I will take shortcuts, I decided, looking at the dotted lines of side roads winding through the hills.  And "thanks" to this, soon after that, the wheels of the bicycle and the soles of the shoes were covered with rusty slime.  The beauty of Crete Senesi is indisputable, but those jagged and cracked hills called "calanche", where motorbikes raged on such beautiful days as today and at viewpoints there were queues for the next Instagram photo - it's nothing but clay and the last two days it was raining  a lot of…
 Strade bianche is white gravel.  I know Poland, routes of Lithuania and Latvia.  I do not like these roads - it is steep, it is easy to break down, and when a car passes, you are covered with white dust.  Multiply by the number of cars - there are a lot of them on weekends.  But their charm lies in the surrounding hills.  Up - down, up - down… it's hard, but gosh - it's phenomenal! There is also a race called Nova Eroica, you can take part in it on any other bike.  Interested in vintage atmosphere or an ordinary one? Google it, sign up and arrive in the vicinity of Siena on the first weekend of October.  Or come just like that for a ride or - to push the bike;) Anytime!
.
.
.
.
#eroica #italiainfotografia #stradebianche #cretesenesi #valdorcia #italybybike #bici #toscanadascoprire #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike #bybicycle #toscanagram
Load More... Follow on Instagram

Gdzie jestem?

Click to open a larger map

Wkrótce jadę do?

Włochy

Najpopularniejsze wpisy

  • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
  • Ewcyna
  • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
  • Podróż solo rowerem przez Iran okiem kobiet (Solo woman cycling in Iran – is it a no-no)
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część wschodnia: Kraków – Szczucin (i okolice)
  • Podróże
  • Rowerem przez Pomorze Zachodnie – Stary Kolejowy Szlak (Kołobrzeg – Złocieniec)
  • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część zachodnia: Brzeszcze – Kraków (i okolice)
  • Azja rowerem praktycznie

Kategorie i tematy

Albania Armenia Azerbejdżan Azja Bez kategorii Bliski Wschód Bośnia Bułgaria Bułgaria rowerem Chiny Chorwacja Czarnogóra Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria Europa Filipiny Francja / Szwajcaria Grecja Gruzja Iran Japonia Jedwabny Szlak Kambodża Kaukaz Kirgistan Korea Południowa Laos Myanmar (Birma) Oman Polska Polska - Polska Wschodnia praktycznie PRZEMYŚLENIA Rumunia Serbia Tajlandia Turcja Ukraina Ukraina - Krym USA Uzbekistan Wietnam Węgry Włochy Włochy Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ikony facebook, RSS, Mail

Archiwum

Zaglądam do

  • Bicycle.pl
  • WorldBiking.info
  • Cycling Duch Girl
  • Podróżerowerowe.info

Tagi

Azja rowerem Bałkany rowerem Birma Birma rowerem Burma by bike China by bike Chiny Chiny rowerem cycling Burma cycling China cycling Japan cycling Korea cycling Laos cycling Myanmar cycling Philippines cycling USA ewcyna Filipiny rowerem Grecja rowerem Hokkaido Japan by bike Japonia Japonia rowerem Kambodża rowerem Kambodża rowerem. rowerem po Azji Korea by bike Korea rowerem Laos Laos by bike Laos rowerem Myanmar by bike not for speed Philippines by bike podróże rowerem Polska rowerem rowerem po Azji samotna podróż rowerem Tajlandia Tajlandia rowerem Urumczi USA rowerem Wietnam rowerem Włochy rowerem Xinjiang Yunnan

Wesprzyj moją podróż

Lubisz moje wpisy, uważasz, że są przydatne i masz ochotę wesprzeć moją podróż? Kliknij guzik "donate". Dziękuję!
  • Facebook
  • Instagram
  • Email
  • Rss

@2019 - All Right Reserved. Created by WP Doctor


Back To Top
Ewcyna
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA