Ewcyna
Banner
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
Tag:

Trasa Pojezierzy Zachodnich

    EuropaPolska

    Rowerem przez Pomorze Zachodnie – Trasa Pojezierzy Zachodnich (Złocieniec – Siekierki)

    by Ewcyna 13 wrzesień 2020
    written by Ewcyna

    W Złocieńcu, którego romantyczna nazwa współgra teraz z kolorytem okolicznych wzgórz Stary Kolejowy Szlak, którym dojechałam tutaj z Kołobrzegu przecina się z inną, w założeniu najdłuższą trasą rowerową na Pomorzu Zachodnim – Trasą Pojezierzy Zachodnich.

    Trasa Pojezierzy Zachodnich (20 )

    Przecina się póki co dość wirtualnie – w tym miejscu szlak jest wytyczony, ale nie oznakowany – dlatego tym razem postawiłam na jazdę po śladzie GPX (do pobrania podobnie jak PDFy mapek z oficjalnej strony).

    Podobnie jak Stary Kolejowy Szlak, Trasa Pojezierzy Zachodnich ma dwie odnogi, które łączą się w Ińsku – jedna biegnie ze Szczecina przez Stargard, druga od granicy z Niemcami w Siekierkach. Koniec trasy w Miastku koło Białego Boru na granicy z województwem pomorskim. To ponad 400 kilometrów dróg rowerowych i ponad 300 km z jednego krańca województwa na drugi.

    Patrząc na mapę prac można zauważyć, że odsetek oddanych do użytku dróg dedykowanych rowerom jest tu mniejszy niż w przypadku szlaku nr 15, ale też trasa jest dłuższa i buduje się najwięcej. W rezultacie na razie trzeba się przygotować, że na niektórych odcinkach jest tu już „Zachód”, ale na innych jeszcze bardzo dziki – jednym słowem czasami trasa wygląda idealnie a czasami jeszcze nie ma nic.

    Już sama nazwa trasy – POJEZIERZY ZACHODNICH – jest dla mnie obietnicą w najgorętszych tygodniach polskiego lata. PO-JEZIERZE -> JEZIORO -> WODA -> OCHŁODA! Na rodzimym Mazowszu możliwości kąpieli latem zawsze było niewiele – nie ma tam jezior ani morza, jako dziecko taplałam się czasem w dużej blaszanej wannie ustawionej na podwórku. A przecież to fantastyczne, gdy na naszej rowerowej drodze, szczególnie podczas upałów pojawia się akwen. Jeszcze lepiej, gdy można się tam kąpać. Tutaj jak się niedługo okaże możliwości są liczne.. No, a popedałować sobie i zrobić przerwę na chlup do wody – no brzmi wprost idealnie. Dzień bez kąpieli dniem straconym.

    Przede mną było około 200 kilometrów trasy Pojeziernej ze Złocieńca do granicy z Niemcami w Siekierkach. Tam mogłam wskoczyć na następną trasę rowerową – Blue Velo i dopedałować do Szczecina. Dobry plan, w sam raz na tydzień (w moim tempie..).

    Odcinek ZŁOCIENIEC – DRAWSKO POMORSKIE – IŃSKO

    Za Złocieńcem, na początkowym odcinku ślad trasy pokrywa się ze szlakiem rowerowym niebieskim „Wokół jeziora Siecino” i prowadzi przez las. Asfalt trochę wiekowy, ale jest cień i spokój, nie ma co narzekać. Tam, gdzie znajduje się całkiem nowy parking i miejsce odpoczynku z wiatami należy skręcić w leśną drogę szutrową, ale jadę jeszcze kilkaset metrów dalej, zbadać, czy są jakieś ślady budowy „Berlinki”, bo mapa pokazuje, że niedaleko był planowany jej przebieg. Ale tutaj nic rzucającego się w oczy nie znalazłam.

    wyjazd ze Złocieńca

    Choć w lesie zawsze jest fajnie, to około 10 kilometrów jazdy w stronę wsi Zamęcin drogą gruntową nawet mnie zmęczyło. Trochę przewyższeń i dość duży tłuczeń, którym jest wysypana droga zrobiły swoje. Może nie był to jeszcze moment, by zarządzać odpoczynek, ale gdy zobaczyłam, że nad Jeziorem Zarańskim jakiś kilometr od trasy działa plaża wiejska, skręciłam tam od razu.

    Plaża w Zarańsku

    Plaża nieduża, ale ładna, nad samą wodą wygospodarowano też miejsce piknikowe. No i jest to strefa ciszy – co prawda idealnie cicho nie jest bo to upalna niedziela i sporo kąpiących się, ale przynajmniej na jeziorze łodzi z silnikami spalinowymi nie uświadczysz. Odpoczywając dogrzebałam się do ciekawostki – nad jeziorem we wczesnym średniowieczu funkcjonowało grodzisko, którego ślady odnaleziono całkiem niedawno. Udało się zlokalizować most, wał grodu oraz wydobyto takie zabytki jak ceramika czy broń. Można tam podjechać, są widoczne ślady, ale nie konserwowane. A mógłby może być tu drugi Biskupin.

    Na rynku w Drawsku Pomorskim biją dzwony – do zabytkowej fary w centrum miasta wchodzą wierni, zaraz będzie msza – teraz nie pozwiedzam. Duże malowidło na ścianie sąsiedniego budynku  informuje o ponad 700-letniej historii miasta. W zabytkowym budynku Magazynu Solnego tuż przy kościele mieści się Informacja Turystycznej – niestety w niedzielę jest zamknięte. Chyba bardziej niż samo Drawsko interesująca jest okolica, i to jest następny powód, by pokręcić się tam dłużej.

    trasa Drawsko – Kumki

    Wyjechałam z Drawska Pomorskiego późnym popołudniem i wiatr wiał w plecy tak, że niemal wstyd by tak rowerzyście wiało, bo według znanego powiedzenia, wieje zawsze w twarz. No jednak nie zawsze. Mój objuczony rower pędził, a ja nie musiałam nawet zbytnio kręcić pedałami. Zwolniłam dopiero w okolicach wsi Kumki, bo skończył się asfalt. 

    W opisie trasy napisano „Odcinek Wiewiecko – Drawsko będzie ukończony w późniejszym czasie, jednakże tylko jego fragment jest trudno przejezdny (leśne drogi gruntowe Kumki-Brzeźniak)”.

    Właśnie tutaj odnalazłam rowerowy „dziki zachód” – bądź też (bardziej optymistyczna wersja) idealną atrakcję dla zwolenników off-roadu. Wraz z metrami przepychania roweru przez piach, a potem jazdy nie mniej uciążliwym brukowanym fragmentem i zachodzącym słońcem narastała obawa, że tu utknę na noc. Ku mojemu zdziwieniu, ale też radości, że nie pobłądziłam na drzewach pojawiały się symbole tras rowerowych. Trochę to kuriozalne, bo to miejsce, gdzie przez kilka kilometrów rowerem przejechać się raczej nie da…  I żeby było jasne – nie jest mi potrzebny gładki asfalt, ale ubite podłoże w ogóle nadające się do przejechania na trasach zwanych „rowerowe” byłoby mile widziane.  

    Jednak gdy się spojrzy na mapę trudno się dziwić.. Alternatywą dla jazdy w kierunku Ińska jest droga krajowa numer 20, ale przejazd drogami krajowymi rowerem – no „strach się bać”. Unikajmy jak ognia. Na południe od Drawska Pomorskiego leży słynny poligon wojskowy – no tutaj też się nie da wytyczyć trasy. Pozostaje poczekać, aż fragment Kumki – Brzeźniak będzie ulepszony no a póki co nastawić się na mniej komfortu. 

    To w ogóle ciekawe rejony są. W środku lasu, u zbiegu dróg z Brzeźniaka, Wiewiecka I Ginawy leży opuszczona wioska Brzeźnica. Jest tam kilka domów i jeden kościół na wzgórzu, pamiętający jeszcze czasy niemieckie. No i okolice, przez które przebiegać miała autostrada „Berlinka”. Nie ma mieszkańców, są budynki, do których można zajrzeć – miejsce podobno robi wrażenie. Następny punkt do dokładniejszego poznania, gdybym wróciła w tej rejony – no i najlepiej „na lekko”.

    Ińsko

    – Przewijało się w wielu waszych rozmowach, a ja chcę spytać – co powinnam wiedzieć o Ińsku, czego mi nie powie mi Wikipedia? spytałam na fejsbuku

    Widok z wieży widokowej z Ińsku. W głębi plaża miejska

    – Ińsko jest magiczne, poprowadzi Cię samo …

    W końcu też zawitałam do tajemniczego Ińska.  A dotarłam tam świeżo wylaną wstążką asfaltu ścieżki rowerowej przez Waliszewo i Storkowo. Asfalt był niemal gorący.

    Ależ tu SIĘ BUDUJE! Jadąc obserwowałam jak prace nad budową nowych dróg rowerowych trwają – równanie ziemi i wylewanie asfaltu na wielu kilometrach, przejezdne choć czeka je jeszcze oznakowanie i odbiór –  fantastyczne widzieć, jak to się dzieje!

    Ińsko przywitało mnie senną atmosferą, dokładnie taką, jaka może być w poniedziałkowy poranek po długim weekendzie, kiedy większość turystów już wyjechała. Kąpiących się też było niewielu. Być może zachmurzone niebo odstraszyło chętnych, a może byli niewidoczni pod wodą – znajdują się tu popularne bazy nurkowe a pod taflą wody dużo atrakcji.

    wieża widokowa w Ińsku

    Wieżę widokową otwarto w ubiegłym roku. Na wiele wież widokowych się wspinałam, ale były to budowle z reguły drewniane, a nad jeziorem w Ińsku wzniesiono nowoczesną stalową konstrukcję z kolorową ozdobną mozaiką. Na górze porządnie wieje – to niemal 30 metrów wysokości (tak, bałam się przy schodzeniu),  8 poziomów i tarasów widokowych.., gdyby tak jeszcze była czynna winda, która tam jest .. już się zepsuła. Widok na okolicę fantastyczny. Jezioro otoczone lasami a w oddali góra Głowacz – największe wzniesienie w okolicy – „całe” 182 metry.

    Nie wszędzie jest pusto – przy stoisku z rybami na końcu promenady stoi nieduża kolejka. Świeże, wędzone… całe i w tuszach.. Sielawy już zabrakło.

    Pomnik raka na promenadzie w Ińsku

    Ryby i raki z jeziora Ińsko sławiły się w całej pomorskiej prowincji. Świadczy o tym pomnik raka nad Ińskim jeziorem, nawiązuje do legendy o gigantycznym skorupiaku, który wychodził z wód jeziora i niszczył okoliczne budynki – schwytany podstępem do dziś stoi przykuty nad brzegiem jeziora. 

    Raki podobno można zobaczyć w wodzie jeziora z molo na ińskim kąpielisku miejskim. Jest usytuowane w pewnej odległości od centrum na granicy rezerwatu Kamienna Buczyna i to, że tam nie dotarłam zrzucam na karb nie zachęcającej do kąpieli pogody. A szkoda, bo to duży teren, ładny piasek i nowy pomost w kształcie litery U, które wydziela strefę kąpieliska.  Jest to podobno największy pomost na polskich wodach śródlądowych. No a przede wszystkim woda pierwszej klasy czystości – nic dziwnego, że są tam raki, które żyją tylko w najczystszych wodach.  

    Ideę slow travel wcielam w życie na każdym kroku, ale jednak chwilami zaczyna mi przeszkadzać, że kilometrów prawie nie ubywa. Przeszkadza mi też ubywająca ilość czystej garderoby w sakwach no i braku prysznica na wczorajszym noclegu na dziko, skręcam zatem na kemping Linówko zaraz przy trasie nad jeziorem. Prysznic kosztuje 5 PLN, coś tam przepieram a właścicielka dopytuje o moją podróż.

    – jeszcze wczoraj proszę pani to namioty tu wzdłuż ścieżki stały tyle było ludzi! 

    Ciekawe dlaczego wczoraj nocowałam na dziko 🙂 – nie lubię tłoku i hałasu, unikam polskich kempingów w weekendy, szczególnie w sezonie. Nocując na łonie przyrody tez bywa głośno, ale są to jedynie odgłosy zwierząt – szczekanie lisów lub saren, ryk jeleni, chrumkanie dzików.

    W Ińsku łączą się dwie odnogi trasy Pojezierzy Zachodnich – jedna z nich prowadzi przez Stargard do Szczecina, druga na południe w stronę granicy z Niemcami w Siekierkach. Obieram tą drugą.

    końcówka upalnego lata…

    Za Linówkiem, przez Białą fajny odcinek trasy drogami lokalnymi przez zachodni fragment Ińskiego Parku Krajobrazowego. Jak na obszar polodowcowy przystało, nie jest tu płasko, wzgórza morenowe urozmaicają horyzont i zmuszają do większego wysiłku w pedałowaniu.

    Po przecięciu trasy krajowej numer 10 ślad GPX kieruje mnie przez rzekę Inę do Sławęcina i dalej na Choszczno, na mapach google dość niewyraźnie. Do przygody mam podejście nieco kontrolowane. Będąc w drodze sprawdzam informacje praktyczne, turystyczno-krajoznawcze i prognozę pogody z uwzględnieniem kierunku wiatru. Bywa, że ma to wpływ na moje wędrownicze i noclegowe plany. Po odcinku Kumki – Brzeźniak zaczęłam też rozważać sprawdzanie nawierzchni, zatem w Suchanówku upewniam się jeszcze, czy przejazd jest możliwy i jak tam nawierzchnia.

    – tak tak, można potwierdza zapytany gospodarz. Sporo takich jak pani na rowerze się tu kręci.

    No to jadę.

    Tym razem nie jest jakoś wybitnie trudno – zwykła droga leśna, potem duża łąka, trochę betonowych płyt i chaszczy – trzeba wypatrywać mostka. Przed Sławęcinem piaszczyste kilkaset metrów zanim wyjedzie się na asfalt. To słaby fragment, ale do przeżycia.

    Odcinek CHOSZCZNO – MYŚLIBÓRZ – BARLINEK

    Trasa Choszczno – Pełczyce

    Tuż za Choszcznem – wyjeżdżając trzymajmy się śladu, bo trasa jest nieoznakowana – zaskoczenie. Nowa droga rowerowa poprowadzona mniej więcej równolegle do drogi 151. Wciąż trwają prace wykończeniowe a do czasu, kiedy to piszę pewnie są zakończone. Tak, tu ponownie do stworzenia trasy rowerowej wykorzystano nasyp zlikwidowanej linii kolejowej.

    Stacja Lubiana, którą mija się po drodze wygląda jak kolejowy skansen. Jest tu parowóz, semafory i mnóstwo innych kolejowych detali. Miejsce jest w rękach prywatnych a właściciel chce nadać mu wygląd, jak miało w przeszłości i utrwalić w pamięci mieszkańcom, że to był kiedyś dworzec kolejowy. Brawo.

    A do Barlinka trasa rowerowa jak marzenie. Ponownie standard europejski/ Najgorzej jest jednak tuż przed miastem, gdzie ścieżka dociera do ruchliwej drogi głównej i nie ma tam żadnej alternatywy, tylko na nią wjechać.

    Barlinek

    Wypoczynek na Pomorzu kojarzy się przede wszystkim z plażowaniem i pluskaniem się w Bałtyku. Błąd. Przecież cały pas śródlądzia na południe od wybrzeża to pojezierza. Myśliborskie, Choszczeńskie, Ińskie, Drawskie..  To, że na pojezierzu są jeziora jest oczywiste, ale nie zdawałam sobie sprawy, jak fajne są tu kąpieliska. Cieszyno, Ińsko, Zarańsko, Barlinek a potem Myślibórz i Moryń.. mnóstwo innych, których nazw nie pamiętam no i tych, gdzie nie byłam wcale –  oferowały to, co dostarcza największej frajdy – czystą wodę i ładny piasek. Infrastruktura też (choć da pełni szczęścia dodałabym do niej prysznice zewnętrzne i przebieralnie).

    zabytkowy budynek kąpieliska w Barlinku z 1927 roku

    Najpiękniejsze  –  i tu nie mogę przestać się zachwycać  – jest zabytkowe kąpielisko „Pod Sosnami” – plaża miejska w Barlinku. Absolutny sztos!

    Zabytkowy budynek i kąpielisko nad jeziorem Barlineckim powstało w okresie międzywojennym – w 1927 roku. Unikatowy styl „alpejski”, zupełnie nietypowy na tych terenach. A jak wyglądało to kąpielisko w tamtych czasach? Otóż niemal tak samo jak dziś! I to trzeba cenić.

    Przez wiele lat był miejscem zarządzał dzierżawca, co nie wychodziło mu na dobre. Niedawno miasto przejęło obiekt i była to dobra decyzja. Fakt, miałam szczęście – przez całe przedpołudnie padało, a gdy wyjrzało słońce na plaży tłumu nie było – tylko kilka osób. Na zagrabionym równo piasku nieliczne ślady stóp. Półokrągły drewniany budynek kąpieliska, w którym znajdują się kabiny – przebieralnie (obecnie udostępnione tylko dwie), absolutnie mnie urzekł. Rosnące przed głównym wejściem sosny dodają miejscu charakteru – panuje tu atmosfera, jakiej nie powstydziłoby się żadne stare uzdrowisko z Sopotem na czele. 

    – To nowiutki pomost – powiedział pan obsługujący kąpielisko. A widząc moje zainteresowanie przyniósł tablicę ze zdjęciami – mieliśmy tu taką wystawę na temat historii kąpieliska powiedział. Proszę pani, otworzyliśmy dopiero 1 sierpnia – miał być remont, ale inwestor się by w tym roku nie wyrobił. Jak tylko to się okazało miasto oddało w użytkowanie przyjezdnym i mieszkańcom za darmo.  Widziała pani toalety? Wyremontowane, czyste. I kilka pokoi jest do wynajęcia tu na górze. Tylko 60 PLN, co to za cena, pewnie pójdzie w górę. dodał. A te sosny..  to też mało spotykany gatunek.

    A że na horyzoncie pojawiła się duża ciemna chmura burzowa pobiegłam szybko po strój kąpielowy – by zdążyć pomoczyć się choć przez chwilę. Jak tu przepuścić taką okazję, to byłby grzech.

    Chmura przeszła bokiem a ja pojechałam zwiedzić centrum Barlinka. Zabytkowa fara z czerwonej cegły, której początki sięgają z XIII wieku, rynek, promenada nad jeziorem, niedaleko barlineckiej promenady, z widokiem na fontannę wybijającą z tafli jeziora zachowane i odrestaurowane mury miejskie a przy nich (jak też w innych częściach miasta) – świeżo umieszczone oznakowanie trasy nr 20 – Pojezierzy Zachodnich.

    Promenada w Barlinku i widok na fontannę w jeziorze

    Barlinek, to obok Trzcińska-Zdroju drugie miasto, które najbardziej mi się spodobało. To średniowieczne miasto lokowane jeszcze w XIII wieku, zwane Berlinchen albo KleinBerlin, czyli małym Berlinem. Przez wiele stuleci życie toczyło się wewnątrz murów obronnych, którymi było otoczone. Wzdłuż zachowanych fragmentów murów wraz z kilkoma bramami, furtami i basztami obecnie prowadzi trasa turystyczna. Po więcej informacji można zajrzeć do Muzeum ziemi barlineckiej.

    Trasa rowerowa przebiega wzdłuż zabytkowych murów miejskich w Barlinku

    W XIX wieku Barlinek stał się letniskowym miejscem wypoczynku dla mieszkańców “wielkiego” Berlina. Nic dziwnego – to chyba najpiękniej położone miasto Pomorza Zachodniego – nad wodą, wśród lasów – z miastem graniczy Puszcza Barlinecka i Barlinecko-Gorzowski Park Krajobrazowy, który rozciąga się na ponad 26 tysiącach hektarów. 

    Pałac Cebulowy w Barlinku (własność prywatna)

    Położenie wśród lasów zadecydowało, iż Barlinek stał się Europejską stolicą nordic walking –  miłośnicy tego sportu mają do dyspozycji aż 7 tras o różnym stopniu trudności o łącznej długości aż 50 kilometrów.

    Na krańcach miasta leży Młyn Papiernia, który polecała odwiedzić gospodyni w agroturystyce, w której się zatrzymałam. Szachulcowy budynek powstał w XVIII wieku jako manufaktura produkująca papier, przekształcony później na młyn i jako taki funkcjonował do wojny. Na szczęście uniknął rozbiórki a dzięki zainteresowaniu grupy zapaleńców powstaje tu Centrum Kulturalne. Budynek przechodzi rewitalizację, ale podobno jest możliwość zwiedzania częściowo odrestaurowanych wnętrz po umówieniu się telefonicznym.

    Z Barlinka w stronę Myśliborza do Dzikowa prowadzi piękny DDR (droga dedykowana rowerom). Frajda kończy się jednak przy drodze nr 156, gdzie obecnie jest proponowany objazd częściowo szutrem przez Podgórze.  Chcąc zyskać na czasie kontynuuję jazdę  drogą główną do Mostkowa, by tam wskoczyć ponownie na świeżo oddany DDR do Sulimierza. Były budynek stacji Sulimierz to teraz dom mieszkalny, a przed nim wybudowano ciekawe architektonicznie rozwiązanie – dwa pasy bitumiczne a pośrodku bruk. Całość wygląda ciekawie.

    stacja kolejowa Sulimierz i ciekawe rozwiązanie ścieżki w tym miejscu

    Do Myśliborza jadę śladem, który prowadzi opłotkami i drogą leśną za wsią Głazów i Dąbrowę, trochę tu kluczenia i chaszczy, ale to tylko tymczasowy objazd. Podobno jest już przetarg na budowę tego odcinka.

    MYŚLIBÓRZ

    Myślibórz jest podobny do miast w regionie – w centrum zachowany średniowieczny układ urbanistyczny, częściowo odrestaurowane mury miejskie, baszta, bramy wjazdowe. Bardzo piękny kościół farny dominuje w jego panoramie. Niestety bardzo przydałaby się tu obwodnica, TIRy suną ulicą blisko centrum i zabytkowej bramy, co zdecydowanie nie zachęca do spaceru w tej okolicy. Razi mnie też – tak powszechny niestety w Polsce – architektoniczny chaos w obrębie starego miasta – chociażby bloki mieszkalne tuż przy zabytkowym kościele czy murach miasta. 

    plaża miejska w Myśliborzu

    Zachęca natomiast do odpoczynku duży park a na jego obrzeżach, nad brzegiem jeziora ładna plaża miejska i kąpielisko. Można wypożyczyć rowery wodne, łódkę i zafundować sobie wypoczynek nad wodą. Tak zrobiłam. Aby lepiej poznać pojezierze myśliborskie, należałoby odbić z trasy na północ, gdzie znajduje się kilka pięknych jezior.

    Trzcińsko – Zdrój i Myślibórz łączy droga krajowa, wiadomo, że nie jest to odpowiednie miejsce do jazdy rowerem. Zaproponowany objazd przez Nawrocko, Piaseczno i Stołeczną jest przyjemny i prowadzi w dużej mierze przez las – wbrew moim obawom, że  utonę tam w piachu niemal cały czas jest co prawda słabej jakości, ale asfalt.

    Jakoś tak mam, że bardziej  niż kościoły interesują mnie pałace – chodzi tu nie tylko o budynek, formę architektoniczną, ale też z reguły kawał ciekawej historii o ludziach, którzy w nim mieszkali. Tym bardziej nie mogę sobie darować, że przegapiłam piękny pałac w Stołecznej. Z drugiej strony jednak – nie zauważyłam tam żadnych tablic informacyjnych. A to bardzo ciekawy budynek z dwiema różniącymi się od siebie wieżami z wyraźnymi elementami secesji. Jakby ktoś był zainteresowany – właśnie został wystawiony na sprzedaż. Choć zaniedbany, to nie kompletna ruina stanowi jedną z największych atrakcji gminy Trzcinsko – Zdrój. Nie przegapcie tego miejsca.  

    TRZCIŃSKO-ZDRÓJ – SIEKIERKI (most, granica)

    Czy wy też zaczynacie wizytę w miejscowości od zajrzenia do Informacji Turystycznej? Tak? Nie? No to zacznijcie! Informacja turystyczna w Trzcińsku Zdroju ma chyba wszystko, czego może potrzebować osoba odwiedzająca nowe miejsce a nawet więcej – wszystko, czego może potrzebować rowerzysta.

    Zestaw map poszczególnych odcinków tras rowerowych na Pomorzu Zachodnim

    Pan Jarek, pasjonat tych ziem i przewodnik po Trzcińsku z własnej inicjatywy otworzył informację turystyczną.  To nowe miejsce na mapie miasta. Potrzebne mapki tras rowerowych i okolic? Są w ogromnym wyborze. Zimne picie? Jest. Dętka? Też. Szybkozłączki czyli trytytki? – to drobiazg przydatny każdemu rowerzyście. Co jeszcze się przyda? Prysznic! Tak, jest tu prysznic! Choć czynne jest głównie w weekendy, to właściciel podejdzie jeśli się zadzwoni wcześniej.

    Polecam spacer bądź przejażdżkę wzdłuż murów obronnych w Trzcińsku Zdroju – to średniowieczne umocnienia miejskie zachowanych niemal na całym obwodzie wraz z bramami obronnymi i basztami co jest rzadkością.

    Dom zdrojowy w Trzcińsku – Zdroju – obecnie Dom Pomocy Społecznej

    No a Trzcińsko nie bez powodu otrzymało drugi człon nazwy – „Zdrój”. Pod koniec XIX wieku w okolicy odkryto pokłady torfu borowinowego, z wysoką zawartością składników mineralnych, szczególnie żelaza i siarki, dzięki zaczęli przyjeżdżać tutaj chorzy na leczenie, a Trzcińsko stało się miejscowością uzdrowiskową. Nad brzegiem jeziora wybudowano piękny dom zdrojowy z pawilonem koncertowym i salą balową. Niestety po wojnie nie udało się reaktywować uzdrowiska a budynek domu zdrojowego sprawował różne funkcje – od wielu lat mieści się tam Dom Pomocy Społecznej. Niestety nie mogłam przyjrzeć się budynkowi z bliska, wstęp na teren DPS obecnie jest zamknięty (ograniczenia z uwagi na pandemię) – a szkoda, budynek prezentuje się naprawdę ciekawie.

    Ratusz w Trzcińsku – Zdroju

    Najbardziej w Trzcińsku zachwycił mnie zabytkowy budynek ratusza stojący w centrum miasta.  Siedem wieków historii, to jeden z najstarszych i najlepiej zachowanych zabytków tego typu w Polsce. Przysadzista bryła z wysokim dwuspadowym dachem z ozdobnymi maswerkami u szczytu. Podobno nie mniej interesujące są wnętrza z pięknymi gotyckimi sklepieniami siatkowo-krzyżowymi. Architektoniczna perełka.

    Oznakowanie trasy na odcinku Trzcińsko – Zdrój – Siekierki most

    Czas na przejazd ostatni dla mnie a być może początkowym dla niektórych fragmentem Trasy Pojezierzy Zachodnich. Przygraniczny odcinek trasy rowerowej o długości około 40 km można uznać za wzorcowy i bardzo przypomina mi odcinek Połczyn Zdrój – Złocieniec na Starym Kolejowym Szlaku. Niemal na całej długości został poprowadzony śladem starego nasypu kolejowego – budowę zakończono w 2018 roku. Interesująca jest chronologia budowy linii kolejowej i przebudowania jej na ścieżkę rowerową, którą można sprawdzić na pamiątkowym obelisku umieszczonym przy trasie. Realizacja możliwa była dzięki funduszom unijnym – ponownie przyklasnę takiemu wydatkowaniu pieniędzy ze wspólnej europejskiej i regionalnej kasy.  

    Głaz upamiętniający budowę trasy rowerowej (2018 rok)
    miejsce odpoczynku rowerzystów niedaleko Trzcińska – Zdroju

    Z Trzcińska wyjeżdżam późno, bo zagadałam się w informacji turystycznej, a chcę zdążyć przed zmrokiem na pole namiotowe w Mirowie, które mi polecono. Na takiej trasie przejechanie tych 18 kilometrów jednak to moment.

    – nocleg w jurcie czy namiocie? Można wybierać do woli, dziś jest pani sama, to rzadkość słyszę po dotarciu do Mirowa.

    Pole namiotowe Marigold w Mirowie. Choć gór na horyzoncie brak, jurta jest 🙂

    Jurcie? Niech będzie i jurta, ostatni raz spałam w niej w Kirgistanie, albo jeszcze Chinach. Tu jurta jest bardziej zeuropeizowaną wersją tamtejszych, ale na pewno stanowi atrakcję tego fajnego i nietypowego miejsca, które jest doskonałym przykładem inicjatywy lokalnych mieszkańców związanych bezpośrednio z budową w pobliżu trasy rowerowej. Ale bez obaw – miejsca na namioty jest tu dużo.

    Trasa Siekierki – Trzcińsko – Zdrój

    Dzień ma być upalny i taki jest. Kto może jedzie nad wodę. Na szczęście w niewielkiej odległości od trasy rowerowej znajduje się leży jezioro Morzycko i miejscowość Moryń. I co tu dużo mówić – kąpielisko jest zadbane i ładne a woda czysta i przede wszystkim mokra.. 🙂 Warto. 

    Spacer alejką wzdłuż brzegu jeziora dostarczyć emocji dzieciom – znajduje się tu „Aleja Gwiazd Plejstocenu” z naturalnej wielkości figurami ssaków epoki lodowcowej i modelami ich tropów, oraz lapidarium z głazami narzutowymi. To fragment Geoparku – Kraina Polodowcowa nad Odrą. To też wyjaśnia, dlaczego przed zachowanymi murami obronnymi miasta stoją dwa mamuty.  Jeszcze tylko rzut oka na kościół pw. Ducha Świętego, który jest ciekawą kompozycją stylów architektonicznych – gotycki i romański, a zwieńczenie wieży jest drewniane, a we wnętrzu barokowa kazalnica i nietypowy unikatowy ołtarz z kostki granitowej.

    Ostatnie kilometry trasy rowerowej prowadzą przez malownicze tereny Cedyńskiego Parku Krajobrazowego.  Świat i ja rozpływamy się w gorącym popołudniowym powietrzu, zatem napis „ROWERZYSTO, ODPOCZNIJ SOBIE!” przy byłej stacji kolejowej Klępicz pojawia się w odpowiednim momencie. Krzesełka, ławeczka, cień, jakieś śmieszne elementy zagospodarowania przestrzeni – to miejsce przyjazne rowerzystom, następny przykład inicjatywy lokalnej. Duży plakat zachęca do przybycia na piknik charytatywny dla chorego dziecka, który odbędzie się tu już jutro. 

    Miejsce odpoczynku – Stacja Klępicz

    Jeszcze tylko znak „Granica państwa 1 km” i płot, koniec trasy. Gdzieś tam w dole nurt i rozlewiska Odry. Ale to nie koniec projektu – płot ochrania plac budowy – a konkretnie przebudowy mostu na Odrze. „Przystosowywanie mostu europejskiego Siekierki –  Neurüdnitz do ruchu turystycznego” w ramach współpracy transgranicznej INTERREG, program realizacji 2019 – 2021  głosi tablica informacyjna. Przekładając to na bardziej zrozumiały język – trwa przebudowa mostu na Odrze Siekierki- Neurüdnitz. Odbudowany po wojnie służył jedynie wojsku, teraz będzie przystosowany do celów turystycznych – ruchu pieszo-rowerowego. Gdy powstanie już w przyszłym roku droga rowerem do Niemiec – i vice versa stoi otworem a Trasa Pojezierzy Zachodnich połączy się z systemem niemieckich tras rowerowych w Brandenburgii i Berlinem.

    Przebudowa mostu na Odrze Siekierki- Neurüdnitz

    To będzie turystyczna perełka. Czekamy.

    Wraz z pierwszymi kroplami upragnionego przez przyrodę deszczu zmieniłam kierunek jazdy na północ – tym razem trasą Blue Velo do Szczecina.  

    ____________________________________________________________________

    Na wykorzystanie funduszy unijnych patrzę okiem tyleż życzliwym co krytycznym, zwłaszcza, że miałam z tym do czynienia zawodowo.

    Przez ostatnie dwa miesiące podróży rowerem, mijałam dziesiątki tablic ze logotypem UE. Nie można zaprzeczyć, że te środki pomogły i jeszcze pomogą nam tutaj w Polsce cieszyć się coraz lepszą infrastrukturą rowerową, zrewitalizowanymi obiektami jak kąpielisko w Barlinku czy odnowione mury miejskie w Trzcińsku Zdroju. Przyszło mi do głowy, że nawet ja, podróżując w pojedynkę bezwiednie realizuję politykę “równości szans” w polityce horyzontalnej UE – jakkolwiek koszmarnie by to nie zabrzmiało – zachęcam wszystkie kobiety do wdrażania 🙂 (tu może przydać się mój poradnik w temacie). Nie pozostaje nic innego jak korzystać no i dbać o to dobro.

    W regionie Pomorza Zachodniego powstało i jest w realizacji około 1100 km tras rowerowych. 85% finansowania budowy dróg rowerowych zabezpieczają środki unijne w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego 2014-2020.

    13 wrzesień 2020 4 comments
    0 FacebookEmail
Ewa Świderska Ewcyna
Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta

Witaj na moim blogu! To strona o podróżowaniu solo rowerem w damskim wydaniu i życiu w drodze. Poznaję i opisuję świat, innych i siebie. Nieco więcej o mnie znajdziesz tutaj. Jeśli chcesz mi wirtualnie towarzyszyć - zapraszam!

Częściej kręcę na fejsbuku – zajrzyj!

https://www.facebook.com/Ewcyna-217095148465193/

Instagram

ewcyna_com

I am not a fan of big humidity in the air. I sweat I am not a fan of big humidity in the air. I sweat a lot and on practical side the tent is wet in the morning. Sometimes it takes too long for it to get dry but then hopefully the sun will come out during the day. It's enough to find a proper spot, 10 minutes, all done! 
.
.
.
.
.
.
#apulia #italybybike #hobolife #womenonbikes #kobietanarowerze #campinglife #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
While living in #valdorcia in Tuscany for a few mo While living in #valdorcia in Tuscany for a few months I've watched thousands of people visiting the same places to see the same views. The viewpoints were marked on google maps and mentioned on tourism sites. 
I didn't follow them, but this one close to #montepulciano I just came across. So why not to do a selfie there? 
Luckily being a #cyclist I wander around and see same beautiful, yet not full of people places.
.
.
.
.
.
#italybybike #toskania #toscana #tuscanygram #italiainbici #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelbiker #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
Tuscany in the rain looks same gorgeous, but what Tuscany in the rain looks same gorgeous, but what if you are heading right on this direction?
That weekend I was chased by many #thunderstorms
.
.
.
.
. 
#italybybike #hobolife #valdorcia #italiainbici #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure #rain
The Padan lowland is probably the least attractive The Padan lowland is probably the least attractive part of Italy for cyclists.  Pros - it's flat and there are many beautiful cities and towns - like Modena, Ferrara, Padua, Ravenna and dozens of smaller ones.  Cons - because it is flat :) - and as we know, mountains, hills and some water do the job in the landscape.  Although the latter is in abundance here, it is not one of the most picturesque.
I've been here before so I wasn't going to spend any time cycling now. Having less than 3 days to get to the bus that was supposed to take me with my bike from Padua to the north, to the Czech Republic, I decided to spend two days in the Apennines - in the mountains 35 degrees heat is more tolerable.  Because for me the heat in this part of the world is unbearable.  This year it came too early, already in May - the grass on the Tuscan slopes is not green anymore, but yellow.  This is one of the reasons why I am coming north.  Turn off this oven !!! The obligatory for me 2-3-4 hour siesta in the shade does not help much when the air is still.  I also didn't see other beautiful cities like Florence, because it's even hotter there, and besides, the start of holidays in Italy (yes, that's it) and the long weekend (Republic Day on June 2) did their job - the crowds went on tour and you have to go  was somewhere to hide from them. 
Due to yet another train strike in Italy I had to postpone my departure, but this way I cycled and actually enjoyed it - the part of river Po lowland and visited some new places like Ferrara.
Today it's cloudy in Padua and it's about to start raining.  Italy is crying that I'm leaving after half a year.. What do I say?  I am happy and sad at the same time.  Anyway- arrivederci, a presto!
.
.
.
.
.
 #italybybike #hobolife #padova #italiainbici #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventures
Puglia is not just about the sea and the coast. It Puglia is not just about the sea and the coast. Its carst hills are full of #caves. You can still find those that were inhabited for centuries, not just houses but churches with paintings etc. 
#Matera is a town already in #Basilicata region but right on the border with Puglia, hence visited once there. A #UNESCO heritage as its inhabitants used to live in the cave houses. I was told one of Bond films was done here, but I don't watch Bonds.. The view from the canyon is spectacular but it was do windy I could hardly hold myself and the camera!
.
.
.
.
.
#italybybike #hobolife #puglia #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelbike #freedom #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
Yesterday I took a trip through the Val d'Orcia. I Yesterday I took a trip through the Val d'Orcia. I've been living on its outskirts here in central #Tuscany in #Italy for several months but still have a lot to see or visit again.  I was also waiting for longer and warmer days, because those uphills are challenging! 
Val d'Orcia is an extraordinary area. Like a huge postcard.  So picturesque and characteristic that the valley has even received UNESCO heritage status. Why? "Val d’Orcia is an exceptional reflection of the way the landscape was re-written in Renaissance times to reflect the ideals of good governance and to create an aesthetically pleasing picture. The Val d’Orcia distinctive landscape comprises a network of farms, villages and towns reflecting the Renaissance agricultural prosperity, the mercantile wealth of Sienna, the need for defence, and a utopian aesthetic. The working landscape of fields, farms, trees, and woodlands, is interspersed with low, conical hills on the summits of which are situated towns and villages.."
I have planned a climb towards Pienza for the afternoon- to ride with the sun, the hills grow in beauty with every shadow on them.
 - the way of the Gladiator?  After all, there are beautiful roads everywhere!  I replied to one of the threads on FB, seeing someone posting photos of the same shot of the cypress-lined road again.
But in fact, the "Gladiator's Way", which is the place, where the scene from the movie Gladiator (which I have not even seen) was filmed, is one of the most beautiful.  It is also very Instagrammable and people wanting to see it are plenty (the road is blocked fortunately for cars, you can go on foot) but I didn't meet anyone.  I was busy pushing my bike up the steep mountain where Pienza is nestled.  Ufff! Only when I turned my head I saw this zigzaging path dotted with cypruses with Monte Amiata in the background. 
.
.
.
.
.
 #italybybike #valdorcia #unesco #gladiatorway #hobolife # #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree
Puglia is a kingdom of baroque architecture. Facad Puglia is a kingdom of baroque architecture. Facades, interiors, palaces, houses, statues in every single town so rich in ornaments. The more inland you go the more authentic and interesting the towns are. Made of "pietra Leccese" - the yellowish stone from Lecce area is its characteristic. Do different from the north. 
.
.
.
.
. 
#apulia #italybybike #galatina #salento #puglia #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike
Looks like Instagram is not much updated. It's bee Looks like Instagram is not much updated. It's been 3 weeks nearly I've been touring around Puglia region, the end of the Italian pennisula "heel". Was here in the winter and came back to see more.  Truly, I'm in awe. 
Even though it last week the wind blew mercilessly, it rained heavily pretty often the predominating colours are blue, emerald and yellowish white of the stone used to construct the houses and multuple churches in baroque style. It was here in #Salento, where I found the most beautiful beaches in Italy. To enjoy peaceful roads I just went inland - there are hundreds of quiet roads among the olive groves to explore.
Let me just enjoy peacefully the last few days before returning north. The summer finally arrived and had a first swim this season! 
.
.
.
.
.
#apulia #italybybike #hobolife #puglia #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
“Eroica is the cycling manifesto of the past. T “Eroica is the cycling manifesto of the past.  The race takes place every year at the beginning of October, mainly on dirt roads, the so-called  Strade Bianche (white roads) in the Chianti and Crete Senesi (Sienese clays) areas in Tuscany region, Italy. You can only take part in the race on a vintage bike .. ”here's what you can read when searching the internet for" Eroica "+ bicycle. Although my bike is 8.5 years old and it cannot be called historic, but the fact that I have been living two kilometers from the Eroica route for almost 3 months is obliging.  I have already covered a lot of white roads, but this one is unique.  I went out to explore. 
 I will take shortcuts, I decided, looking at the dotted lines of side roads winding through the hills.  And "thanks" to this, soon after that, the wheels of the bicycle and the soles of the shoes were covered with rusty slime.  The beauty of Crete Senesi is indisputable, but those jagged and cracked hills called "calanche", where motorbikes raged on such beautiful days as today and at viewpoints there were queues for the next Instagram photo - it's nothing but clay and the last two days it was raining  a lot of…
 Strade bianche is white gravel.  I know Poland, routes of Lithuania and Latvia.  I do not like these roads - it is steep, it is easy to break down, and when a car passes, you are covered with white dust.  Multiply by the number of cars - there are a lot of them on weekends.  But their charm lies in the surrounding hills.  Up - down, up - down… it's hard, but gosh - it's phenomenal! There is also a race called Nova Eroica, you can take part in it on any other bike.  Interested in vintage atmosphere or an ordinary one? Google it, sign up and arrive in the vicinity of Siena on the first weekend of October.  Or come just like that for a ride or - to push the bike;) Anytime!
.
.
.
.
#eroica #italiainfotografia #stradebianche #cretesenesi #valdorcia #italybybike #bici #toscanadascoprire #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike #bybicycle #toscanagram
Load More... Follow on Instagram

Gdzie jestem?

Click to open a larger map

Wkrótce jadę do?

Włochy

Najpopularniejsze wpisy

  • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
  • Ewcyna
  • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
  • Podróż solo rowerem przez Iran okiem kobiet (Solo woman cycling in Iran – is it a no-no)
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część wschodnia: Kraków – Szczucin (i okolice)
  • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • Rowerem przez Pomorze Zachodnie – Stary Kolejowy Szlak (Kołobrzeg – Złocieniec)
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część zachodnia: Brzeszcze – Kraków (i okolice)
  • Azja rowerem praktycznie

Kategorie i tematy

Albania Armenia Azerbejdżan Azja Bez kategorii Bliski Wschód Bośnia Bułgaria Bułgaria rowerem Chiny Chorwacja Czarnogóra Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria Europa Filipiny Francja / Szwajcaria Grecja Gruzja Iran Japonia Jedwabny Szlak Kambodża Kaukaz Kirgistan Korea Południowa Laos Myanmar (Birma) Oman Polska Polska - Polska Wschodnia praktycznie PRZEMYŚLENIA Rumunia Serbia Tajlandia Turcja Ukraina Ukraina - Krym USA Uzbekistan Wietnam Węgry Włochy Włochy Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ikony facebook, RSS, Mail

Archiwum

Zaglądam do

  • Bicycle.pl
  • WorldBiking.info
  • Cycling Duch Girl
  • Podróżerowerowe.info

Tagi

Azja rowerem Bałkany rowerem Birma Birma rowerem Burma by bike China by bike Chiny Chiny rowerem cycling Burma cycling China cycling Japan cycling Korea cycling Laos cycling Myanmar cycling Philippines cycling USA ewcyna Filipiny rowerem Grecja rowerem Hokkaido Japan by bike Japonia Japonia rowerem Kambodża rowerem Kambodża rowerem. rowerem po Azji Korea by bike Korea rowerem Laos Laos by bike Laos rowerem Myanmar by bike not for speed Philippines by bike podróże rowerem Polska rowerem rowerem po Azji samotna podróż rowerem Tajlandia Tajlandia rowerem Urumczi USA rowerem Wietnam rowerem Włochy rowerem Xinjiang Yunnan

Wesprzyj moją podróż

Lubisz moje wpisy, uważasz, że są przydatne i masz ochotę wesprzeć moją podróż? Kliknij guzik "donate". Dziękuję!
  • Facebook
  • Instagram
  • Email
  • Rss

@2019 - All Right Reserved. Created by WP Doctor


Back To Top
Ewcyna
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
 

Loading Comments...