Ewcyna
Banner
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
Tag:

rowerem przez Azję

    AzjaBez kategoriiChinyFilipinyJaponiaKambodżaKorea PołudniowaLaosMyanmar (Birma)TajlandiaWietnam

    Azja rowerem – retrospekcja

    by Ewcyna 31 lipiec 2015
    written by Ewcyna

    Mapa Azja 2013-2015

    Tytułem „wstępu do preludium” chciałabym zaznaczyć, że w Azji znalazłam się zupełnie przypadkiem. Aż dziw bierze, że spędziłam tam w sumie niemal 2 lata podróżując na rowerze – uzbierało się tego do teraz 9 krajów, pod kołami 24 000 km, a wygląda na to, że to wcale nie koniec. Nie była to wymarzona od lat podróż, choć taką się stała.

    A jak to się wszystko zaczęło?

    Jedzie Pani do Japonii pani Ewo, cieszy się Pani? usłyszałam pewnego lipcowego dnia 2010 roku od mojego byłego pracodawcy i nie da się ukryć, że przeszedł mnie dreszcz emocji. Emocji, którą zawsze odczuwam przed wyjazdem w nieznane i nie miał tu wielkiego znaczenia fakt, że jechałam jakby nie było do pracy. Japonia to znaczyło Azja, baaardzo odległe nieznane, inny, nie znany mi kontynent a sam ten kraj to patrząc nie tylko subiektywnie, ale i śmiem twierdzić obiektywnie odrębny kosmos, kompletnie inna rzeczywistość. Byłam przeszczęśliwa.

    Jeszcze tego samego popołudnia udałam się do księgarni i biblioteki wyciągając z półek wszystko co się dało na temat Kraju Kwitnącej Wiśni. A dwa miesiące później, gdy już chodziłam po sterylnie czystych ulicach, stojąc karnie w kolejce do wejścia do wagonów metra, onieśmielona ukłonami do kolan i uprzejmością ludzi zapragnęłam zobaczyć ten kraj od innej strony, takiej, jakiej do kilkunastu lat oglądam świat – z perspektywy rowerowego siodełka.

    Wiosną 2013 roku już „w cywilu” siedziałam w samolocie do Osaki. Zapakowany w wielkie pudło rower leciał ze mną, na przejechanie długości Japonii tj. wszystkich głównych czterech wysp miałam trzy miesiące. Wystarczyło, choć na japońskich drogach i japońskiej prowincji chętnie spędziłabym więcej czasu. O tym piszę w poście podsumowującym podróż po Japonii.

    Wiedziałam już, że życie w drodze mi odpowiada, zatem podjęłam decyzję o wyruszeniu w świat bez większych planów. I choć od zawsze marzę o odwiedzeniu Ameryki Południowej to zdecydowałam się na początek na powrót do Azji, która uchodzi za bezpieczną, tanią – no i trochę ją już poznałam (tak mi się tylko wydawało. Dlaczego nie wyruszyłam z Polski? Ano, bo w trasę mogłam wyruszyć zimą, a wtedy Europa jest co tu dużo mówić, mało przyjazna rowerzystom ;). Dałam sobie zatem kilka miesięcy na ogarnięcie spraw życiowo-domowych (osobom mającym taki wyjazd w planach radzę zabrać się za to dużo wcześniej – to jakiś obłęd! m.in. spakowanie życiowego dobytku do pudełek i wyniesienie ich do piwnicy, wynajęcie mieszkania, banki, upoważnienia notarialne dla bliskich, kupienie brakującego sprzętu w tym nowego roweru i mnóstwo innych, ufff!). W międzyczasie w promocji kupiłam sobie bilet w jedną stronę – przez Szanghaj na Filipiny. Tam zatem rozpoczęła się po raz drugi moja przygoda ze światem.

    A jak było? Czas na chwilę retrospekcji z perspektywy wygodnej kanapy.

    FILIPINY – wilgoć, morze, palmy i „give me money”

    P1010296

    O Filipinach nie wiedziałam prawie nic. To dlaczego tam? A bo pomyślałam, że jeśli zaczynam swoją podróż w grudniu, jest to czas dość szczególny – są święta Bożego Narodzenia a Filipiny to jedyny azjatycki kraj w którym króluje religia katolicka, zatem ciekawym będzie zobaczenie jak się spędza ten czas na Filipinach właśnie. Na rozgrzewkę czyli pierwsze 3 tygodnie dołączyła do mnie koleżanka Zosia.

    Wychodząc z samolotu na lotnisku w Manili wpadłam w ciężkie, wilgotne, oblepiające powietrze, które o godzinie 5 rano miało 26 stopni Celsjusza. Taka aura towarzyszyła mi przez większość mojej podróży. Przejazd przez ulice Manili sprawiał, że oczy otwierały mi się coraz bardziej ze zdumienia i .. przerażenia. Bieda. Śpiący na ulicach ludzie, w dużej mierze dzieci. Okratowane sklepy, przeszukania toreb przy wejściu i wyjściu z centrów handlowych. No i dość nieprzyjemne oszustwo już pierwszego dnia sprawiło, że podjęłyśmy decyzję o natychmiastowym opuszczeniu tej metropolii.

    I nie wiem co do końca sprawiło – czy obiektywne okoliczności czy subiektywny fakt, że był to pierwszy biedny azjatycki kraj, który odwiedziłam, ale nie uważam Filipin za najlepsze miejsce na podróże rowerem (za to na wodno – plażowe uciechy i owszem). Niemal od początku marzyłam o tym, by stamtąd wyjechać. Trąbiące bezsensownie i jadące w wielu kierunkach naraz samochody (tak, teraz już wiem, że to obrazek wielu azjatyckich krajów, gęste zaludnienie uniemożliwiające odizolowanie się i relaks, hałas, chętnie podnoszący ceny na widok obcokrajowca mieszkańcy, nieustanne proszenie o pieniądze, brak miejsc do rozbicia namiotu i noclegu na dziko oznaczał konieczność korzystania z guesthousów i zwiększone koszty. Z drugiej strony – przyjazność wielu ludzi, którzy pomimo swojej biedy przygarnęli mnie kilkakrotnie do domu, no i piękne, egzotyczne – choć zniszczone olbrzymim tajfunem Hainan, nadmorskie krajobrazy. Pierwsze koty za płoty!

    Myanmar czyli Birma – kraj autentycznych uśmiechów i „akcja tajniak”

    P1020039

    Przylatując do Birmy znalazłam się zupełnie innej rzeczywistości – otoczyły mnie nieznane mi intensywne zapachy, dochodzące ze świątyń dźwięki, brak sklepów sieciowych no i przede wszystkim jakiś magiczny, dobry i autentyczny uśmiech na wymalowanych tanaką twarzach ludzi który sprawił, że w Birmie zakochałam się od razu. Choć kraj będący do niedawna (i nieco mniej teraz) pod rządami junty wojskowej kraj dopiero otwiera się na turystykę a podróżowanie po nim rowerem wciąż należy do rzadkości wiedziałam, ze muszę tam pojechać. Z góry wiedziałam, że noclegi będą wielką niewiadomą – lokalne prawo zabrania rozbijania się na dziko, spania u ludzi, w guesthousach dla „lokalsów” – nocować zatem można jedynie w hotelach uprawnionych do przyjmowania obcokrajowców. Od razu należy zaznaczyć, ze ceny noclegów są tam kilkakrotnie większe, niż w większości azjatyckich krajów (15-30 USD).

    Jakoś tak się stało, że udało mi się i jedno i drugie – nocowałam u ludzi i spałam w guesthousach dla „lokalsów”. Jednakże podróż przez ten zachwycający kraj nie była usłana różami – wielokrotnie samozwańczo przyłączał się do mnie oficjalnie a częściej nieoficjalnie przedstawiciel lokalnej policji, zwany tez roboczo „tajniakiem”. Pyrkał 10 metrów za mną lub przede mną z wystającą z kieszeni spodni krótkofalówką, eskortując do najbliższego miejsca noclegowego podwyższając tym samym stopień mojej irytacji spowodowany ograniczeniem wolności. Nie wiem do końca po co to robili, ale za to tzw. „akcja tajniak” jest jednym z najbardziej intensywnych wrażeń z azjatyckiej podróży.

    TAJLANDIA – czego chcieć więcej?

    park narodowy Roi Yot

    park narodowy Roi Yot

    Przejeżdżając zaledwie kilka miesięcy wcześniej otwarty lądowy punkt graniczny z Tajlandią (dotychczas do/z Birmy można było tylko wlecieć i wylecieć samolotem) znalazłam się w zupełnie innej rzeczywistości. Przywitały mnie gładkie, asfaltowe drogi oraz supermarket TESCO.

    Tajlandię pokochałam od razu z innych przyczyn niż Birmę – podróż, pomimo obezwładniającego o tej porze roku (marzec – kwiecień- unikać!) upału jest PROSTA. Drogi są dobre, przydrożne sklepy sieci 7/11 powszechne, ludzie przyjaźni, jedzenie tanie i dobre no a kraj – piękny. W Tajlandii znalazłam się zatem cztery razy i aż dziw bierze, że wcale nie dojechałam do najpopularniejszej części tj. turystycznego południa kraju. Noclegi nie były żadnym problemem niemal wszędzie znajdują się niedrogie i czyste, naprawdę czyste guesthousy, natomiast w wersji oszczędnej jest też szereg możliwości:
    – parki narodowe (moja miłość, jest ich dużo i korzystałam wiele razy) – zawsze są tam miejsca kempingowe a przyjeżdżając po godzinie 18-tej można zaoszczędzić na bilecie wstępu
    – świątynie buddyjskie czyli waty – są wszędzie, problem w tym, że są to miejsca dość głośne z uwagi na poranne modlitwy no i zwierzęcą menażerię tj. psy i koty, która zawsze tam przebywa w dużych ilościach. Tu kobieta nie zawsze będzie miała możliwość noclegu, gdy w świątyni są tylko mnisi i nie ma części żeńskiej
    – posterunki policji (!) nie zdarzyło mi się, żeby odmówiono mi noclegu – wręcz przeciwnie, z reguły zapraszano do środka i udostępniano jakąś klimatyzowaną salę konferencyjną
    – plaże/u ludzi/ inne wg. uznania i fantazji

    Jest też jedna zasadnicza wada podróżowania po Tajlandii – jest tam niezliczona liczba agresywnych psów. Zupełnie nie wiem, dlaczego tylko tam. To było naprawdę niefajne.

    LAOS – leniwa lewitacja, “noodle soup” i dym

    P1030205

    Kraj ten znajdował się na czele mojej listy, natomiast nie ukrywam, że jakoś nie zapadł mi w serce. Dobra strona podróżowania rowerem w Laosie to fakt, że drogi (jest ich w zasadzie jedynie kilka) poza kilkoma większymi miastami) są tam bardzo spokojne. Laos jest leniwy, ludzie przysypiają w hamakach, przydrożne jedzenie jest bardzo nieurozmaicone – zazwyczaj jest to nieśmiertelna „noodle soup”. Nie jest też tak znowu tanio – większość produktów jest eksportowana z Tajlandii bądź Wietnamu.

    W Laosie byłam dwukrotnie, raz sama, raz w towarzystwie. Bardzo umęczył mnie przejazd przez górzystą, północną część kraju nie tylko z powodu długich podjazdów, ale niezrozumiałego przeze mnie faktu palenia lasów, który corocznie odbywa się tam pod koniec pory suchej czyli pomiędzy lutym a kwietniem. Dymy spowijały niebo wbijając się do nosa i gardła, widoczność zatem była znikoma, czarne farfocle spadały na głowę a pot zalewał czoło.. i takie tam. Perełką Laosu jest dla mnie nie Louang Prabang tylko położona nad rzeką otoczeniu gór karstowych mała miejscowość Nong Khiaw. Idylla!

    W Laosie dość często spałam/spaliśmy w szkołach, które są na noc nie zamykane – można postawić obok namiot czy też przespać się w klasie. Urozmaiceniem tudzież niedogodnością jst fakt, że rano natomiast zawsze jest się obiektem obserwacji dziesiątek uczniów, którzy pojawiają się już około szóstej.

    CHINY – Kraj kontrastów

    P1040532

    W Chinach spędziłam trzy miesiące przemierzając jedynie dwie górskie prowincje – Junnan i Syczuan, uchodzą one jednak za jedne z najpiękniejszych. Wisienką na torcie był przejazd przez wschodni Tybet – absolutna magia. Nie było płasko – 20-30 km w górę, 20-30 km w dół.. do poziomu rzeki i mostu no i ponownie następny długi podjazd. Ufff… Co do Chin mam uczucia ambiwalentne – z jednej strony w pamięci pozostanie fascynująca egzotyka krajobrazów m.in. tarasowych pól ryżowych, pól herbaty i upraw wszelakich na zboczach gór, „grasslands” Tybetu wschodniego, architektura, kolorowo ubrani ludzie z mniejszości narodowych no a z drugiej strony zdobycze cywilizacji w największej chyba możliwej skali, brud i uprzykrzające życie zwyczaje. Najbardziej uciążliwymi były dla mnie nadmierne i powszechne używanie przez wszystkich uczestników ruchu klaksonów, których dźwięk ma się nijak do używanego w Europie. Jest zawsze przeraźliwie głośny i przeszywający bębenki. Ludzie trąbią jadąc nawet po pustej ulicy.. nie udało mi się do tego przywyknąć. Tak jak nie udało mi się przywyknąć do powszechnego śmiecenia, plucia, PALENIA PAPIEROSÓW non stop przez niemal wszystkich mężczyzn.. Pod koniec pobytu w Chinach byłam już tym naprawdę zmęczona.

    Do dobrej strony Chin należy zaliczyć jedzenie: – świeże, aromatyczne, przygotowywane w 10 minut.. no i tanie. Serce moje zdobył świeży korzeń imbiru, który pokrojony w paseczki dodawany jest do wielu potraw – absolutny hicior, który to zaadaptowałam teraz w swojej kuchni.

    Jeśli chodzi o spanie było to z jednej strony proste, a z drugiej nie – guesthousy są tanie i znajdują się niemal wszędzie, natomiast niemal nigdzie nie mogłam znaleźć odpowiedniego miejsca na rozbicie namiotu – każdy skrawek ziemi, nawet przestrzeń pomiędzy dwoma drzewami na ulicy jest wykorzystane pod uprawy. Ciężko to sobie wyobrazić, ale tak jest.

    KOREA POŁUDNIOWA: Raj, panie – rowerowy raj!

    P1070802

    Po kilku miesiącach w dobrodziejstwach i nie dobrodziejstwach inwentarza Azji Południowo-Wschodniej potrzebowałam odmiany, a na Koreę Południową ostrzyłam zęby już dawno. Żadne z dochodzących do mnie wieści nie były przesadzone i kraj ten jest teraz u mnie na czele rankingu miejsc przyjaznych podróżom rowerowym dla osób z niewielkim budżetem.

    Koreę oplata sieć świeżo wybudowanych ścieżek rowerowych. Jest cicho, pięknie (choć krajobrazy są podobne co może stać się monotonne) no i bezpiecznie. Mogłam w spokoju kontemplować krajobrazy a na nocleg zawsze znalazła się jakaś przydrożna wiata, gdzie rozstawiałam namiot. Jak już zrobiło się zimno (listopad!) to pukałam do kościołów, czasem przygarniali mnie też ludzie. Nieco gorszą stroną Korei jest jedzenie – no nie uchodzi ono za super smaczne i ja to potwierdzam. Jest tez oczywiście drogo, ale jako że zaoszczędzałam na noclegach mogłam sobie pozwolić coś zjeść. W Korei tez najłatwiej z wszystkich odwiedzonych przeze mnie krajów było mi porozumieć się po angielsku.

    KAMBODŻA: architektura i historia

    P1100491

    Do Kambodży miałam jechać już w kwietniu 2014 roku, ale z uwagi na upały o tej porze roku (kwiecień) postanowiłam przesunąć podróż na przełom roku. I słusznie – w styczniu/lutym pogoda jest bardziej znośna, jest chłodniej. Podróż przez Kambodżę nie wyróżniła się jakoś szczególnie – krajobraz oprócz południowych Gór Kardamonowych nie jest szczególnie urozmaicony, drogi są kiepskie do bardzo kiepskich, jedzenie dostępne, ale takie sobie.. bywało brudno jak tez to bywa w innych krajach tamtego regionu.. Kraj jest nieduży, zatem zrobiłam sobie dwa kilkudniowe przystanki – nad morzem na plebanii u księdza Johna oraz w Battambang u przesympatycznej Japonki Yurie. Kambodża to dla mnie lekcja architektury i historii – nie da się zapomnieć świątyń Angkoru (i ceny biletu wstępu – 40 USD za 3 dni!) – to piękno z dodatkiem mistycyzmu. Nie da się też odciąć od tragicznej historii kraju i pogromu, do jakiego przyczynili się Czerwoni Khmerzy.

    WIETNAM – „.. i więcej tam nie wrócę, tak mi dopomóż Bóg”!

    P1120092

    Wietnam nie uchodzi za podróżniczo-rowerowe eldorado. Jedna z przeczytanych przeze mnie rowerowych relacji kończyła się słowami „..z Wietnamu wyjechałem po 2 tygodniach i więcej tam nie wrócę.. tak mi dopomóż Bóg”! Każdy ma swoje odczucia, ale to akurat w moim przypadku raczej się sprawdziło. Kraj jest długi i wąski, przecięty zaledwie dwiema drogami – jedna nadmorską a drugą w górach. Pierwsza jest raczej płaska, jednakże koszmarnie zatłoczona no i w nieustającej przebudowie. Druga piękna, raczej cicha i spokojna, ale dużo trudniejsza.. w końcu to góry. Duże zaludnienie sprawia, że jest tłoczno, nawet bardzo a zwyczaje drogowe przypominają te chińskie – klaksony!!! Czułam się jak podłączona do prądu i zdenerwowana nachalnym trąbieniem. Sprawy nie ułatwiał ok. 40 stopniowy upał i ogromna wilgotność powietrza. Choć tak jak wszędzie tak i tam spotykałam wspaniałych ludzi to jednak pozostał mi niesmak z powodu naciągactwa – jesteś biały płacisz więcej. Wietnamczycy zawyżają ceny namiętnie – zdaje się maja to we krwi. Z Wietnamu zapamiętam też wielkie, komunistyczne transparenty z cyklu „Budujemy nowy dom” i rozlegające się z megafonów śpiewy i gadanie długo przed świtem. Zapracowanych w świątek-piątek, pędzących gdzieś ciągle ludzi.

    Azja w mojej pamięci to obezwładniający upał, rzadziej szczękanie zębami z zimna, pola ryżowe w kolorze świeżej zieleni., palmy, ananasy i duriany, buddyjskie świątynie, przełęcze ponad 4000 n.p.m i błękit morza. Namiot, chatki z trzciny i betonowe metropolie. A przede wszystkim mili, łagodni i uśmiechnięci, pozbawieni agresji ludzie. Zobaczyłam tylko niewielką część a chciałabym więcej. Jak wyjdzie zadecyduję bardzo wkrótce. Zaglądajcie!

    Praktyczne aspekty podróżowania po Azi Południowo-Wschodniej znajdziecie w osobnym wpisie.

    31 lipiec 2015 18 comments
    1 FacebookEmail
  • AzjaFilipiny

    Wioska Concepcion, potajfunowe zniszczenia i apel

    by Ewcyna 4 styczeń 2014
    by Ewcyna 4 styczeń 2014

    Według naszej jazdy można regulować zegarki powiedziała Zocha. Jeśli jest południe i żar leje się z nieba to niechybnie jesteśmy na rowerach! Rzeczywiście coś w tym jest. Cały poranek spędziłyśmy na kombinacjach…

    0 FacebookEmail
Ewa Świderska Ewcyna
Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta

Witaj na moim blogu! To strona o podróżowaniu solo rowerem w damskim wydaniu i życiu w drodze. Poznaję i opisuję świat, innych i siebie. Nieco więcej o mnie znajdziesz tutaj. Jeśli chcesz mi wirtualnie towarzyszyć - zapraszam!

Częściej kręcę na fejsbuku – zajrzyj!

https://www.facebook.com/Ewcyna-217095148465193/

Instagram

ewcyna_com

I am not a fan of big humidity in the air. I sweat I am not a fan of big humidity in the air. I sweat a lot and on practical side the tent is wet in the morning. Sometimes it takes too long for it to get dry but then hopefully the sun will come out during the day. It's enough to find a proper spot, 10 minutes, all done! 
.
.
.
.
.
.
#apulia #italybybike #hobolife #womenonbikes #kobietanarowerze #campinglife #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
While living in #valdorcia in Tuscany for a few mo While living in #valdorcia in Tuscany for a few months I've watched thousands of people visiting the same places to see the same views. The viewpoints were marked on google maps and mentioned on tourism sites. 
I didn't follow them, but this one close to #montepulciano I just came across. So why not to do a selfie there? 
Luckily being a #cyclist I wander around and see same beautiful, yet not full of people places.
.
.
.
.
.
#italybybike #toskania #toscana #tuscanygram #italiainbici #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelbiker #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
Tuscany in the rain looks same gorgeous, but what Tuscany in the rain looks same gorgeous, but what if you are heading right on this direction?
That weekend I was chased by many #thunderstorms
.
.
.
.
. 
#italybybike #hobolife #valdorcia #italiainbici #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure #rain
The Padan lowland is probably the least attractive The Padan lowland is probably the least attractive part of Italy for cyclists.  Pros - it's flat and there are many beautiful cities and towns - like Modena, Ferrara, Padua, Ravenna and dozens of smaller ones.  Cons - because it is flat :) - and as we know, mountains, hills and some water do the job in the landscape.  Although the latter is in abundance here, it is not one of the most picturesque.
I've been here before so I wasn't going to spend any time cycling now. Having less than 3 days to get to the bus that was supposed to take me with my bike from Padua to the north, to the Czech Republic, I decided to spend two days in the Apennines - in the mountains 35 degrees heat is more tolerable.  Because for me the heat in this part of the world is unbearable.  This year it came too early, already in May - the grass on the Tuscan slopes is not green anymore, but yellow.  This is one of the reasons why I am coming north.  Turn off this oven !!! The obligatory for me 2-3-4 hour siesta in the shade does not help much when the air is still.  I also didn't see other beautiful cities like Florence, because it's even hotter there, and besides, the start of holidays in Italy (yes, that's it) and the long weekend (Republic Day on June 2) did their job - the crowds went on tour and you have to go  was somewhere to hide from them. 
Due to yet another train strike in Italy I had to postpone my departure, but this way I cycled and actually enjoyed it - the part of river Po lowland and visited some new places like Ferrara.
Today it's cloudy in Padua and it's about to start raining.  Italy is crying that I'm leaving after half a year.. What do I say?  I am happy and sad at the same time.  Anyway- arrivederci, a presto!
.
.
.
.
.
 #italybybike #hobolife #padova #italiainbici #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventures
Puglia is not just about the sea and the coast. It Puglia is not just about the sea and the coast. Its carst hills are full of #caves. You can still find those that were inhabited for centuries, not just houses but churches with paintings etc. 
#Matera is a town already in #Basilicata region but right on the border with Puglia, hence visited once there. A #UNESCO heritage as its inhabitants used to live in the cave houses. I was told one of Bond films was done here, but I don't watch Bonds.. The view from the canyon is spectacular but it was do windy I could hardly hold myself and the camera!
.
.
.
.
.
#italybybike #hobolife #puglia #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelbike #freedom #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
Yesterday I took a trip through the Val d'Orcia. I Yesterday I took a trip through the Val d'Orcia. I've been living on its outskirts here in central #Tuscany in #Italy for several months but still have a lot to see or visit again.  I was also waiting for longer and warmer days, because those uphills are challenging! 
Val d'Orcia is an extraordinary area. Like a huge postcard.  So picturesque and characteristic that the valley has even received UNESCO heritage status. Why? "Val d’Orcia is an exceptional reflection of the way the landscape was re-written in Renaissance times to reflect the ideals of good governance and to create an aesthetically pleasing picture. The Val d’Orcia distinctive landscape comprises a network of farms, villages and towns reflecting the Renaissance agricultural prosperity, the mercantile wealth of Sienna, the need for defence, and a utopian aesthetic. The working landscape of fields, farms, trees, and woodlands, is interspersed with low, conical hills on the summits of which are situated towns and villages.."
I have planned a climb towards Pienza for the afternoon- to ride with the sun, the hills grow in beauty with every shadow on them.
 - the way of the Gladiator?  After all, there are beautiful roads everywhere!  I replied to one of the threads on FB, seeing someone posting photos of the same shot of the cypress-lined road again.
But in fact, the "Gladiator's Way", which is the place, where the scene from the movie Gladiator (which I have not even seen) was filmed, is one of the most beautiful.  It is also very Instagrammable and people wanting to see it are plenty (the road is blocked fortunately for cars, you can go on foot) but I didn't meet anyone.  I was busy pushing my bike up the steep mountain where Pienza is nestled.  Ufff! Only when I turned my head I saw this zigzaging path dotted with cypruses with Monte Amiata in the background. 
.
.
.
.
.
 #italybybike #valdorcia #unesco #gladiatorway #hobolife # #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree
Puglia is a kingdom of baroque architecture. Facad Puglia is a kingdom of baroque architecture. Facades, interiors, palaces, houses, statues in every single town so rich in ornaments. The more inland you go the more authentic and interesting the towns are. Made of "pietra Leccese" - the yellowish stone from Lecce area is its characteristic. Do different from the north. 
.
.
.
.
. 
#apulia #italybybike #galatina #salento #puglia #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike
Looks like Instagram is not much updated. It's bee Looks like Instagram is not much updated. It's been 3 weeks nearly I've been touring around Puglia region, the end of the Italian pennisula "heel". Was here in the winter and came back to see more.  Truly, I'm in awe. 
Even though it last week the wind blew mercilessly, it rained heavily pretty often the predominating colours are blue, emerald and yellowish white of the stone used to construct the houses and multuple churches in baroque style. It was here in #Salento, where I found the most beautiful beaches in Italy. To enjoy peaceful roads I just went inland - there are hundreds of quiet roads among the olive groves to explore.
Let me just enjoy peacefully the last few days before returning north. The summer finally arrived and had a first swim this season! 
.
.
.
.
.
#apulia #italybybike #hobolife #puglia #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #natgeotravel #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure
“Eroica is the cycling manifesto of the past. T “Eroica is the cycling manifesto of the past.  The race takes place every year at the beginning of October, mainly on dirt roads, the so-called  Strade Bianche (white roads) in the Chianti and Crete Senesi (Sienese clays) areas in Tuscany region, Italy. You can only take part in the race on a vintage bike .. ”here's what you can read when searching the internet for" Eroica "+ bicycle. Although my bike is 8.5 years old and it cannot be called historic, but the fact that I have been living two kilometers from the Eroica route for almost 3 months is obliging.  I have already covered a lot of white roads, but this one is unique.  I went out to explore. 
 I will take shortcuts, I decided, looking at the dotted lines of side roads winding through the hills.  And "thanks" to this, soon after that, the wheels of the bicycle and the soles of the shoes were covered with rusty slime.  The beauty of Crete Senesi is indisputable, but those jagged and cracked hills called "calanche", where motorbikes raged on such beautiful days as today and at viewpoints there were queues for the next Instagram photo - it's nothing but clay and the last two days it was raining  a lot of…
 Strade bianche is white gravel.  I know Poland, routes of Lithuania and Latvia.  I do not like these roads - it is steep, it is easy to break down, and when a car passes, you are covered with white dust.  Multiply by the number of cars - there are a lot of them on weekends.  But their charm lies in the surrounding hills.  Up - down, up - down… it's hard, but gosh - it's phenomenal! There is also a race called Nova Eroica, you can take part in it on any other bike.  Interested in vintage atmosphere or an ordinary one? Google it, sign up and arrive in the vicinity of Siena on the first weekend of October.  Or come just like that for a ride or - to push the bike;) Anytime!
.
.
.
.
#eroica #italiainfotografia #stradebianche #cretesenesi #valdorcia #italybybike #bici #toscanadascoprire #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike #bybicycle #toscanagram
Load More... Follow on Instagram

Gdzie jestem?

Click to open a larger map

Wkrótce jadę do?

Włochy

Najpopularniejsze wpisy

  • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
  • Ewcyna
  • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
  • Podróż solo rowerem przez Iran okiem kobiet (Solo woman cycling in Iran – is it a no-no)
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część wschodnia: Kraków – Szczucin (i okolice)
  • Podróże
  • Rowerem przez Pomorze Zachodnie – Stary Kolejowy Szlak (Kołobrzeg – Złocieniec)
  • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część zachodnia: Brzeszcze – Kraków (i okolice)
  • Azja rowerem praktycznie

Kategorie i tematy

Albania Armenia Azerbejdżan Azja Bez kategorii Bliski Wschód Bośnia Bułgaria Bułgaria rowerem Chiny Chorwacja Czarnogóra Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria Europa Filipiny Francja / Szwajcaria Grecja Gruzja Iran Japonia Jedwabny Szlak Kambodża Kaukaz Kirgistan Korea Południowa Laos Myanmar (Birma) Oman Polska Polska - Polska Wschodnia praktycznie PRZEMYŚLENIA Rumunia Serbia Tajlandia Turcja Ukraina Ukraina - Krym USA Uzbekistan Wietnam Węgry Włochy Włochy Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ikony facebook, RSS, Mail

Archiwum

Zaglądam do

  • Bicycle.pl
  • WorldBiking.info
  • Cycling Duch Girl
  • Podróżerowerowe.info

Tagi

Azja rowerem Bałkany rowerem Birma Birma rowerem Burma by bike China by bike Chiny Chiny rowerem cycling Burma cycling China cycling Japan cycling Korea cycling Laos cycling Myanmar cycling Philippines cycling USA ewcyna Filipiny rowerem Grecja rowerem Hokkaido Japan by bike Japonia Japonia rowerem Kambodża rowerem Kambodża rowerem. rowerem po Azji Korea by bike Korea rowerem Laos Laos by bike Laos rowerem Myanmar by bike not for speed Philippines by bike podróże rowerem Polska rowerem rowerem po Azji samotna podróż rowerem Tajlandia Tajlandia rowerem Urumczi USA rowerem Wietnam rowerem Włochy rowerem Xinjiang Yunnan

Wesprzyj moją podróż

Lubisz moje wpisy, uważasz, że są przydatne i masz ochotę wesprzeć moją podróż? Kliknij guzik "donate". Dziękuję!
  • Facebook
  • Instagram
  • Email
  • Rss

@2019 - All Right Reserved. Created by WP Doctor


Back To Top
Ewcyna
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
 

Loading Comments...