Ewcyna
Banner
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
Tag:

Oman women

    AzjaBliski WschódJedwabny SzlakOman

    Oman, kobieta i rower

    by Ewcyna 5 kwiecień 2019
    written by Ewcyna

    Dzień, w którym odpadłam od góry zaczął się pięknie, no i .. na szczęście skończył też.

    Oman to najbardziej strome podjazdy na świecie, każdy cyklista to powtarza i w sieci opisuje. Że nawet bez bagażu i na lekko jest trudno nawet pchać rower, co tam pedałami kręcić. Ze szutr i kamienie i w ogóle.

    Odłóżmy na bok stereotypy. Obszar Zatoki Perskiej to nie tylko piach – teren Sułtanatu Omanu to też góry, i to jakie! Pasmo Al Hajar zajmuje całą północ kraju, najwyższy szczyt Jabal Shams ma ponad 3000 metrów. Wiedziałam o tym wszystkim, wiedziałam, że mój rower jest ciężki, no, ale ciągnęło mnie w ten górzysty interior. Wybrałam teoretycznie najlżejszy wariant, jedynie kilkanaście kilometrów szutru. Przecież do zrobienia, prawda? I zaczęłam pchać. A potem ciągnąć. Z każdym metrem było gorzej, za każdym zakrętem stromiej, ściana niemal pionowa. Zapieram się, pchać nie mogę, utrzymać nie mogę, ale ciągnę, może dam radę, co tam, ile jeszcze, ręce drżą, każdy mięsień drży, w głowie się kołuje, serce wali, zamiast do góry nogi obsuwają się, rower zjeżdża a ja z nim. Jedyny towarzysz niedoli, jedyna żywa dusza w okolicy, obserwujący od pewnego czasu moje zmagania młody Hindus, kierowca spycharki poszerzającej drogę powiedział, że jeszcze 2 km w górę a potem zjazd. A ja zrobiłam 5 km w 3 godziny. Pcham, ciągnę, niedobrze mi, mroczki przed oczami, muszę wrócić chyba i zaraz się rozryczę. Usiadłam na drodze z poczuciem totalnej klęski, poleciały łzy. Powiadają, że bariery mamy w głowie, a ja będę polemizować, że w ciele też. Kawałek, jaki został pod górę pokonałam z miejscowymi farmerami w ich pickupie. Prawem Murphego do szczytu było zaledwie kilkaset metrów, a nie kilka kilometrów. Atrakcje po drugiej stronie przełęczy pozwoliły mi choć trochę przełknąć porażkę.

     

    Ale to było potem, zacznijmy od początku.

    Formalności na granicy ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi w Hatta nie trwają długo – wiza w paszporcie, 50 dolarów w kieszeni mniej, stempelek, uśmiech pogranicznika i można jechać. Pomachiwania z przejeżdżających samochodów i ciężarówek i od razu człowiek jakoś pozytywnie nastawiony. Obawa przed nieznanym, jeśli jakiś się tliła, znika.

    Zwłaszcza, że pierwszy nocleg, albo i kilka mam zapewniony u gospodarza z Warmshowers, Hameda w nadmorskim mieście Shinas, leżącym zaledwie dwadzieścia kilometrów od granicy. Możliwość noclegu w omańskim domu tym bardziej mnie to cieszy i dziwi, bo wiem, że kobietom bez męskiego towarzystwa raczej trudno byłoby znaleźć gościnę, bo to kraj tradycyjnie muzułmańskim. Przekonuję się niejedokrotnie, ze cudzoziemki mają w tej kwestii pewną taryfę ulgową.

    Hamed jest nie lada osobowością wśród tutejszych cyklistów – to pierwszy lokalny podróżnik rowerowy, co więcej – w podróżach ostatnio towarzyszy mu żona i nawet film o tym kręcą. To jeszcze większy ewenement – tu kobiety nie jeżdżą na rowerach. Bo nie ma takiego zwyczaju, bądź jest to zabronione i źle postrzegane.

    Choć rozmawiałam z nim właśnie przez telefon okazuje się, że Hamed jest w odległej o kilkaset stolicy kraju, Maskacie. Ale nic się nie martw, przyjedzie po Ciebie brat z mamą! Mówi. Faktycznie, niedługo podjeżdża Khalid, z przedniego siedzenia samochodu spogląda na mnie spowita w czarną abaję kobieca postać. Twarz zakryta burką, jedynie ciemne oczy przyglądają mi się z ciekawością. W domu pełno, bo właśnie zaczyna się długi weekend i jest rodzeństwo Hameda – są studiujące w Maskacie siostry, są dwaj bracia, żona i dzieci jednego z nich. Niemal wszyscy mówią świetnie po angielsku, a studiująca medycynę Hajar, była nawet na praktykach w Polsce!

    – Kiedy? Pytam

    – W czerwcu odpowiada. Bardzo było zimno!

    No tak, tutaj w czerwcu jest już dobrze ponad 40 stopni, nasze 20 z hakiem to dla miejscowych Syberia.

    Choć od dłuższego czasu przebywam już w krajach muzułmańskich w Azji Centralnej to „stany” czyli Uzbekistan, Kazachstan czy Kirgistan trudno porównać do bardzo tradycyjnego w aspekcie traktowania religii Bliskiego Wschodu. Obserwuję otoczenie i zwyczaje w domu Hameda i zasypuję ich pytaniami – szczególnie dotyczącymi świata kobiet. Od jakiego wieku dziewczyny przykrywają włosy hedżabem? Czy kolor abayi od czegoś zależy, bo widzę kwieciste i jednolicie czarne? Morze tak blisko, czy chodzicie się kąpać? Czasem.. słyszę odpowiedź i już wiem, że to głupie pytanie. Kobiety się nie kąpią, mężczyzn w sumie potem te nie widywałam. Kobiety muszą zakrywać włosy wychodząc poza dom oraz przebywając w towarzystwie obcych mężczyzn – za takich uważa się wszystkich oprócz ojca, braci i męża. Czyli niemal zawsze.

    Dziewczyny wyciągają mnie na spacer po wiosce. Dojrzałe kobiety, mężatki, szczególnie poza miastami zgodnie z tradycją noszą na twarzach maski czyli burki przykrywające dolną część twarzy. Zrobione ze skóry lub metalu, kiedyś miały za zadanie służyć jako ochrona przed pyłem, traktowane są także jako ozdoba i są symbolem wkroczenia w dojrzały wiek.

    Ale ja powinnam mieć hedżab.. słyszę, gdy w końcu trzeciego dnia wyciągam aparat by uwiecznić tutejszą rzeczywistość i pstrykam zdjęcie Hajar, gdy kręci się przy śniadaniu bez nakrycia głowy. Jest mi potwornie głupio. Kobietom zdjęć robić nie wolno, a już na pewno nie bez nakrycia głowy. Należy jest spytać o pozwolenie, ale raczej i tak najczęściej się nie zgodzą, choć potem kilkakrotnie dostaję pozwolenie. Podobne zwyczaje panują na południu Iranu i na wyspie Qeshm.

    Szkoda, bo kobiety wyglądają pięknie i kobieco w kwiecistych, zwiewnych abajach, choć te, zakładane „na miasto” mają kolor czarny. Mężczyźni wyglądają elegancko w nieskazitelnie białych odprasowanych dishdasha, oraz toczkowatych nakryciach głowy zwanych kummah. Poza tym uwielbiają perfumy.

    Idziemy do meczetu mówi męska część rodziny, gdy o zachodzie słońca brzmi śpiew muezzina. Kobiety zostają w domu, ale też odchodzą się pomodlić. Śpiew nawołującego do modlitwy muezzina będzie mi towarzyszył przez następne miesiące. Pięć razy dziennie, z zegarkiem w ręku odmierza mój dzień docierając do najdalszych zakątków.

    Następnego dnia Hamed pokazał mi okolicę. Siedzieliśmy jeszcze w samochodzie przed domem, gdy zaczął mówić o sobie i żonie. Nie zadawałam żadnych pytań, ale myślę, ze wiedział, że jest to temat szczególnie interesujący ludzi pochodzących z innych kultur.

    – Nigdy nie dotknąłem innej kobiety przed moją żoną. Kocham ją i jestem z nią szczęśliwy. Opowiem Ci, jak się poznaliśmy.

    Większość zawieranych w Omanie małżeństw jest aranżowanych. Gdy poczułem, ze chcę się ożenić i uzbierałem odpowiednią ilość pieniędzy – oba te czynniki musza wystąpić jednoczenie, bo za żonę w Omanie trzeba zapłacić rodzinie, a dobra zona tutaj kosztuje około 8000 riali (czyli jakieś osiemdziesiąt tysięcy złotych), powiedziałem o tym mamie. Mamy taką swatkę tutaj, mama do niej zadzwoniła. Swatka zna tutejsze dziewczyny na wydaniu. Najpierw szuka odpowiedniej kandydatki dla mężczyzny, gdy już takową znajdzie aranżujemy spotkanie obu rodzin. Krótkie, kurtuazyjne, może z pół godziny, zobaczyć się jedynie, obejrzeć nawzajem, zamienić kilka słow. W międzyczasie moja rodzina robi rozeznanie i sprawdza, jaką dziewczyna ma opinię, czy pochodzi z odpowiedniej rodziny. Nie może pochodzić chociażby z Beludżów.

    – Beludżowie! Czy ty wiesz kto to są Beludżowie?

    – pochodzą z Iranu ..? odpowiedziałam bo coś mi tam gdzieś w głowie świtało

    – Tak, z Iranu. Ależ to byłby wstyd takie małżeństwo z Beludżem! Duży wstyd! Hamedowi aż twarz się wykrzywiła z oburzenia. No, ale gdy się sobie spodobamy idziemy krok dalej i organizujemy zaręczyny. Po zaręczynach dopiero można się spotkać, porozmawiać, ale tez nie za długo i jedynie w czyimś towarzystwie. Po ślubie zabieram żonę do swojego domu i dopiero wtedy możemy być ze sobą.

    Spojrzałam na mamę, drobną kobietę w kwiecistej abaji, która właśnie podeszła do samochodu. Ręką poprawiła hedżab a jej wzrok na dłuższą chwilę zatrzymał się na nas. Hamed szybko otworzył drzwi, by wyjść z samochodu. Nie powinien tak w nim siedzieć sam na sam z obcą kobietą.

    – Mama wyszła za mąż jak miała 12 lat. Dziś ma 46. Przy popołudniowej herbacie Hamed kontynuował opowieść. Jest nas ośmioro, najmłodsza siostra ma 11 lat, ja jestem najstarszy, mam 32 lata. Omańczycy lubią dzieci, dodał śmiejąc się.

    Z głową pełną pytań, po trzech nocach u Hameda czas było wsiąść na rower.

    Droga do Maskat

    Wąska nadmorska droga wzdłuż wybrzeża Morza Arabskiego to marzenie cyklisty. Piękny turkusowy kolor wody cieszy oczy, ale nie widzę, aby ktokolwiek się kąpał. Fakt, woda jest jednak dość zimna, bardziej jednak to kwestia miejscowych zwyczajów.

    Pas lądu wzdłuż tego wybrzeża, na północ od gór Al Hajar, aż do stolicy czyli Maskatu to najbardziej zaludniony obszar w Omanie, długo chodzę wieczorem, żeby znaleźć miejsce i ukryć namiot pomiędzy otoczonymi murami domów. Plaże przed wieczorem zapełniaja się głównie męska młodzieżą, nie mam ochoty na takie spotkania. Zapewne mogłabym kogoś spytać, zapukać do bramy jak to robiły moje koleżanki, ale nie mam ani ochoty, prosić zresztą też nie umiem.

    Trochę dla urozmaicenia, trochę ułatwienia kwestii noclegowej zbaczam nieco w góry. Oprócz imponujacych starych fortów w Rustaq i Nakhal, Sahil

    Największe wrażenie robią na mnie wadi i gorące źródła. W jednym z nich pojawiłam się rankiem i gdy tylko znikają zajmujący to miejsce mężczyźni zanurzam się w wodzie po szyję. Oczywiście, mam na sobie ubranie. Potem czasami patrzyłam, jak kobiety z zachodu zakładają w stroje kąpielowe – naprawdę nie wymaga wiele zachodu by wyciągnąć z bagażu podkoszulek i spodnie za kolana, by nie razić swoim wyglądem lokalsów. Taka kąpiel podczas „namiotowej” podróży to rarytas, a gorąca kąpiel to już w ogóle. Z sentymentem wspominam Japonię i tamtejsze często przeze mnie odwiedzane gorące źródła- onseny.

    W Maskat mam szczęście – ponownie przyjmuje na nocleg mnie miejscowy chłopak, Ali. To dobrze, bo choć koszt życia jest średni, to na tamtejsze hotele mnie nie stać. Ali pracuje przez większość roku w Holandii, zna Europejskie zwyczaje, ma tam dziewczynę.

     

    Wydawało mi się, ze tyle wiem, Ewa. powiedział. Ale to złudne wrażenie. Moja kobieta w Holandii ma dziecko. Nigdy nie była mężatką, rozstała się z ojcem, ale maja dziecko. Przez dłuższy czas nie mogłem zrozumieć, jak to jest – kobieta nie ma męża, a ma dziecko? Po prostu nie mieściło mi się w głowie.

    Mi też się wydaje, że coraz mniej wiem o życiu.

    [cdn.. tbc..]

     

    5 kwiecień 2019 1 comment
    0 FacebookEmail
Ewa Świderska Ewcyna
Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta

Witaj na moim blogu! To strona o podróżowaniu solo rowerem w damskim wydaniu i życiu w drodze. Poznaję i opisuję świat, innych i siebie. Nieco więcej o mnie znajdziesz tutaj. Jeśli chcesz mi wirtualnie towarzyszyć - zapraszam!

Wesprzyj moją podróż

Lubisz moje wpisy, uważasz, że są przydatne i masz ochotę wesprzeć moją podróż? Z każdą złotówką mogę więcej. Postaw kawę lub kliknij guzik "donate". Dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Częściej kręcę na fejsbuku – zajrzyj!

https://www.facebook.com/Ewcyna-217095148465193/

Gdzie jestem?

Click to open a larger map

Instagram

ewcyna_com

POKAZY/ SLAJDOWISKA wrzesień/październik 2023 (E POKAZY/ SLAJDOWISKA wrzesień/październik 2023
(Eng. Invitation to the upcoming presentations in Poland from my Silk Road bike journey) 

Drodzy! W najbliższych tygodniach będę miała ponownie możliwość podzielenia się historiami z mojej podróży Jedwabnym Szlakiem z Chin do Turcji. Zaplanowanych jest kilka pokazów na Śląsku, w Gdyni i Warszawie.  Niektóre są płatne, na inne jest wstęp wolny.
Serdecznie zapraszam wszystkich, nie tylko rowerowo zakręconych.

7.09 (czwartek) godz. 16.30  Skoczów (woj. śląskie), Teatr Elektryczny, ul. Mickiewicza 3 
 (bilety 15 PLN)

11.09 (poniedziałek) godz. 19.00 Katowice, Klub Podróżników NAMASTE,  ul. Jana Sobieskiego 27
(bilety 15 PLN)

12.09 (wtorek) godz. 18.00 Oświęcim, Oświęcimskie Centrum Kultury ul. Śniadeckiego 24 
(wstęp wolny)

15.09 (piątek) godz. 16.30 Gdynia, Gdyńskie Warsztaty Podróżnicze, Pomorski Park Naukowo-Technologiczny (wstęp wolny)

październik - Warszawa: 
3.10 godz. 18.00 (wtorek) DK Kadr, ul. Rzymowskiego 32 
6.10 godz. 19.00 (piątek) DK Łowicka, Łowicka 21
.
.
.
.
.
#jedwabnyszlak #prelekcjapodróżnicza #namaste #podróżrowerem #festiwalpodróżniczy #pokaz  #spotkaniezpodróżnikiem #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #podrozerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
Brittany is a little different France. No vineyard Brittany is a little different France. No vineyards here, but loads of castles, grazing cows and sheep, mostly rocky coast and wind. Pray so it blows at your back! 
I have planned for years and finally got there this summer. Lots to explore left there still though! 
.
.
.
.

#solotravel #cyclingnomad #cyclinglifestyle #francevelotourisme #francebybike #cyclingfrance #velonomad #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #outdoor #podrozerowerem #outsideisfree #bretagne #wyprawarowerowa #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #cicloturismo #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
The Lavaux vineyard area stretches between Lausann The Lavaux vineyard area stretches between Lausanne and Vevey on a terraced, steep northern slope of Lake Geneva overlooking the peaks of the Alps.  A beautiful lake and even rows of lush green vines always create a beautiful sight, but I was wondering why is it a UNESCO site?
 "Oh, just millionaires started buying up the land and building houses there, that was the only way to protect the place," explained Anna, a solo cyclist friend who lives nearby and whom I finally met after years of Facebook virtual acquaintance.
I left Geneva looking at the sky with justified concern, because the last days here there was a storm after storm.  Fortunately, during the ride along the lake, it cleared up and we could soak up the beautiful views.  Just like on Lake Garda, the views here are luxurious.  I passed the spas of Thonon les Bains and Evian - the latter is known for its bottled water brand.  Here I could drink it at the source for free, apparently it does well. It was also time for the last bath.  Unfortunately, in the evening I found myself on the Riviera, because that's what they call the shore between Montreaux, Vevey and Lausanne.  The density of people and buildings plus the most crowded week of the year and the long Swiss weekend did not bode well for accommodation, and that's exactly what happened.  There was one big disco on the coast and at the campsites, apart from the disco, were packed.  Like it or not, with no chance of wild camping - scared of being fined too - I went back 12 km to one of the earlier campsites. It was packed, but I didn't care as I put my tent up at midnight.
The decision to skip cycling through southern Switzerland and the higher mountains was not easy, oh no.  I returned to it several times, but the weather madness was the reason.  So if you are looking for a flatter Switzerland, I recommend the trail along the lakes and rivers, i.e. the northern part of the country. 
.
.
.
.
.
#solotravel #cyclingnomad #switzerlandbybike #cyclingswitzerland #outdoorwomen #lacleman #lavaux #swizerlandtourism #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #outdoor #podrozerowerem #outsideisfree #wyprawarowerowa #solowomancycling #solopodróż #szwajcaria
Neglectig Instagram continued.. this photo is a fe Neglectig Instagram continued.. this photo is a few weeks old, but well.. do many wonderful places visited the last months mostly due to #housesitting that it's hard to remember. After Lago di Garda I enjoyed Piemonte and Val d'Aosta and having a few weeks before another assignment I decided to go to north of France. Started with a nice bicycle path along La Seine river. Idyllic landscape, multiple castles with the impressive medieval fortress of Château-Gaillard overlooking the meanders of the Seine, flanked by limestone cliffs.. cycling in France can get as easy and enjoyable as that .. Pushing my bicycle through the chinese Tian Shan feels like an old, unbelievable story here
.
.
.
.

#cyclingfrance #hobolife #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure #francebybike #seineriver
- What are you doing here, are you traveling alone - What are you doing here, are you traveling alone?  asked Marco in front of Lidl seeing me packing my groceries. It's still the cheapest market in Italy and sometimes I buy there, although the amount of packaging plastic they use makes me sick. And it was in this market in Peschiera del Garda that I heard the biggest mix of languages for weeks, which made me even more surprised that anyone paid attention to me at all.
 - Do you want to sleep wild?  There are places by the lake, but not here. You can stay at my place if you like, but it's 15 km away - he added. 
Not this time, I was going the other way. 
When at the end of my stay in Tuscany I received a housesitting offer by Lake Garda, I thought to myself - why not?  I was here only once by bike. I've also decided to cancel housesitting gigs in Spain for other reasons.
The lake area is kind of luxurious, a nice change.
This is the largest lake in Italy, an extremely picturesque place.  As befits its post-glacial origin, it is long, the circumference is 160 km and in the northern section it bites into high mountains. Turquoise water, green trimmed lawns and high mountains on the horizon.Very touristy, but it's enough to cycle 5 km from the coast you embrace rolling hills, vineyards, crops and it's very normal and still beautiful.
But nature is not doing so well. Water level in Lake Garda is at its lowest in decades. In the face of the worst flooding in the Po Valley in over years, it's like a paradox. The lakes aren't just views but large bodies of water used in agriculture and power plants. The German press warned their readers,thousands of whom come here on holiday: "Lake Garda is so low that diving is dangerous."
Ps. If you want to support my travel you are welcome. Link in bio. 
Ps.2 I still am more often on FB
.
.
.
.
#solotravel #cyclingnomad #italiainbici #italybybike #cyclingitaly #bicicletta #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #podrozerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #housesittinglife #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat cicloturismo #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
I don't like numbers and don't count on them in th I don't like numbers and don't count on them in the summary of my trip around Sardinia.  I don't know how much I pedaled, what is the sum of elevation gains and stuff.  But wait, I know something! - I spent 16 days there and saw only part of the island. 
This place immediately won my heart, although I would rather avoid it during the season.  The beaches are insane, but it was too cold to swim. And too windy, although if you're lucky the wind blows in your favour. And maybe the prices, it's more expensive than on land.  Hills and mountains nearly everywhere.
Adventages? Nature, vast space, people, traces of indigenous people who once inhabited the island.  Mysterious Nuraghi Towers.  The enormity of traditions that are cultivated for the Sardinians, not for tourists. 
But let's finish describing my tour. I reached the town of Bosa, probably the most charming Sardinian town, where colorful houses are located on the mountainside and there is a castle on top of it. I haven't discovered whether it's a custom or whether painting houses is for tourists, but the fact is that in many Sardinian cities houses have facades in vivid colors and so is Bosa. I walked around the streets of Bosa a bit, ate ice cream and started rolling a few hundred meters up. Instead of the main road, I chose a smaller, more winding and with a greater dose of climbing, which usually provides more attractions and scenic impressions.  You wander through small villages where people say hello and ask where you are from.  Thanks to this, I came across two local celebrations on Sunday, which are related to religion, and on Monday the third one.  Phew!  The most interesting were tractors in floral styling, which later took part in the procession.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #sardegna #sardynia #cyclingsardegna #sardegnainbici #travelbike #outdoor #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike#naturelover #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
The winds will blow as they want my mother used to The winds will blow as they want my mother used to say - and in Sardinia the winds usually blow counter-clockwise.  When I reached Olbia on the east coast of Sardinia, I should have started cycling west. However, I was too keen to see the feast of Saint Efisio in Cagliari in the south of the island, so I decided to go there by train and disturbed this windy order. I got off the station before the city to find a quiet corner behind a bush for the night.  From there I went to Cagliari.
I saw the amazing fiesta and crawled out of town slowly.  Islands are islands, you can always count on wind blowing there.  And it blew right in my face.  I did 20km that afternoon and didn't enjoy it at all.
 I had an ambitious plan to conquer the interior and the east of the island, which is famous for its beauty, and it was.  Huge spaces, greenery, grazing cattle... we like it that way.  Extremely steep climbs and my bike loaded after the winter did their job - two days of struggling with them reduced my urges to push east, which is considered the most beautiful part of the island.  Willingly or not, after seeing the UNESCO site which are the ruins of the Bronze Age village in Barumini, the people of Sardinia called the Nuraghias, I climbed even higher and then went back to the sea to Oristano and packed the train back to Olbia.  Just to go with the wind along the coast. I wanted to see some of this emerald sea.  So I did, cycling the Costa Smeralda. The sun was shining beautifully, I didn't feel like taking a bath or staying in the sun. It's still too cold.  But the views alone are enough for me.
Nature are Number One in Sardinia.  The architecture was unobtrusive, not to say ugly.  Surprise. After seeing the gems of Tuscany and Puglia, this was a bit of a disappointment.  But, there are beautiful murals everywhere!
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #Sardynia #inbici #sardegna #sardegnainbici #travelbike #outdoorlife #podrozerowerem #sant'efisio #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze
On my last, or penultimate, weekend in Tuscany thi On my last, or penultimate, weekend in Tuscany this spring, I was to wind my way through the roads of the Chianti hills. Yes, that's where the ones famous of wine-making (in the store ask for "kianti", not "cianti") and the place of the beginning of the l'Eroica bike race. I was there 10 years ago, and all in all, the hills around me are plentiful, but just to refresh my memory, stretch my calves and catch the first sun? I don't live too close, the cats had company over the weekend so I thought - well, how about a two-day trip? 
I didn't want to pack all the lodging equipment for one night, but two accommodation search engines had bad news, however - in an area of 150 km x 100 km for the night from Saturday to Sunday there was not a single vacant accommodation! Seriously. On the second one the cheapest offers for more than 200 EUR.  The long Italian weekend has begun (April 25, Italy celebrates "Festa della Librazione" - Liberation Day). On top of that, the region is mega-touristy, and there is no camping apart from Siena. Let’s pack up, well. 
Set off slowly like a tortoise ... past Asciano I entered, in the sense of pushed, on the famous white gravel roads, along which the route of the Eroica race leads and then even more slowlier!  I was occasionally passed by cyclists travelling light and on E-bikes, because that's the only way they cycle here. Envious. Eroica roads are for eagles or I need to revise my physical capabilities. I don't know what killed me more, the steepness of the roads or the number of motorcyclists on their roaring machines, but by the evening I decided that I've had and seen enough, I'm going back. And those dozen kilometers of return home in the dark - because nearly no vehicles anymore, listening to the sounds of the night, were perhaps as beautiful as the Tuscan and Sienese landscapes in spring.
And in a few days, a new cycling stage.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #travelbike #eroica #asciano #outsideisfree #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #cretesenesi #toscanainbici #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #roweremprzezświat #podróżerowerem #wyprawarowerowa #kobietanarowerze
"Natale con i tuoi, Pasqua con chi vuoi", "Christm "Natale con i tuoi, Pasqua con chi vuoi", "Christmas with the family, Easter with whoever you want" - according to this saying, Easter in Italy is often spent away from home, with family or friends.  The beginning of the picnic season, one might say, the welcome of spring.  Children are given chocolate eggs.  Accommodation places are booked long before Christmas.  Although you can't generalize - in many homes everything from A to Z is cooked.
The Easter traditions hold strong in the south of the country, in Sicily and even in Puglia, but although I was hoping to participate, unfortunately I was not able to be there at that time again.  The processions that take place on Good Friday, are very solemn and gather hundreds of participants.  I really like to peek at local customs, but in Tuscany there is not much to see 🙃, unless watching hundreds of visitors would count as such.  It's interesting that when I searched (in three languages) for "Easter in Tuscany", I mainly see offers of accommodation and trips.  When I searched for "Easter in Puglia", the search engine shows mainly religious rites and local traditions.

This year spring is late, the trees are blooming, but the leaves are still on hold. Three days ago we had frost at night, it's supposed to rain during Easter. In fact, it's just about to start.  Yes, I've seen what's going on with the weather in Poland, I'm not complaining! 

So I jumped on my bike before this rain for a pre-Easter bike ride to Trequanda. I haven't been there yet this year.  This is another insanely picturesque road with a view of Monte Amiata and Crete Senesi.
 I enclose a handful of photos to whet your appetite for Tuscany and wish you a good Easter time.  Rest and live it as you like.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #outdoorwomen #cyclinglife #inbici #valdichiana #trequanda #toskania #cretesenesi#toscanainbici #travelbike #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #monteamiata #rowerowapodróż #onmybike #wyprawarowerowa #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #solotravel #worldbycycling
Load More... Follow on Instagram

Wkrótce jadę do?

Polska!

Najpopularniejsze wpisy

  • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
  • Ewcyna
  • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
  • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część wschodnia: Kraków – Szczucin (i okolice)
  • Rowerem przez Pomorze Zachodnie – Stary Kolejowy Szlak (Kołobrzeg – Złocieniec)
  • Podróż solo rowerem przez Iran okiem kobiet (Solo woman cycling in Iran – is it a no-no)
  • Podróże
  • Podróż pociągiem we Włoszech – przewóz roweru. Praktyczny przewodnik
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część zachodnia: Brzeszcze – Kraków (i okolice)

Kategorie i tematy

Albania Armenia Azerbejdżan Azja Bez kategorii Bliski Wschód Bośnia Bułgaria Bułgaria rowerem Chiny Chorwacja Czarnogóra Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria Europa Filipiny Francja / Szwajcaria Grecja Gruzja Iran Japonia Jedwabny Szlak Kambodża Kaukaz Kirgistan Korea Południowa Laos Myanmar (Birma) Oman Polska Polska - Polska Wschodnia praktycznie PRZEMYŚLENIA Rumunia Serbia Tajlandia Turcja Ukraina Ukraina - Krym USA Uzbekistan Wietnam Węgry Włochy Włochy Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ikony facebook, RSS, Mail

Archiwum

Zaglądam do

  • Bicycle.pl
  • WorldBiking.info
  • Cycling Duch Girl
  • Podróżerowerowe.info

Tagi

Azja rowerem Bałkany rowerem Birma Birma rowerem Burma by bike Chiny Chiny rowerem cycling Burma cycling China cycling Japan cycling Korea cycling Laos cycling Myanmar cycling Philippines cycling USA ewcyna Filipiny rowerem Grecja rowerem Hokkaido Iran kobieta rowerem Japan by bike Japonia Japonia rowerem Jedwabny Szlak rowerem Kambodża rowerem Kambodża rowerem. rowerem po Azji Korea by bike Korea rowerem Laos by bike Laos rowerem Myanmar by bike not for speed Philippines by bike podróże rowerem Polska rowerem rowerem po Azji samotna podróż rowerem Tajlandia Tajlandia rowerem Urumczi USA rowerem Wietnam rowerem Włochy rowerem Xinjiang Yunnan

  • Facebook
  • Instagram
  • Email
  • Rss

@2019 - All Right Reserved. Created by WP Doctor


Back To Top
Ewcyna
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
 

Loading Comments...
 

You must be logged in to post a comment.