„Hey, you! Where do you go?”
Słyszałam to niewinne, nic nie znaczące zdanie wcześniej tyle razy, ale dopiero ostatniego dnia zaczęło mnie wkurzać. Padało niemal z każdej ciężarówki czy innego rozklekotanego pojazdu, który mnie mijał w drodze na szczyt. I w drodze ze szczytu, bo wcale nie było wiele szybciej.
Ostatni dzień w Birmie oznaczał pokonanie pasma górskiego drogą, jakiej nigdy wczesniej nie doświadczyłam. Pewnie przyjdzie mi pokonywać dużo gorsze, ale poki co ta wygrywa w pelbiscycie na najbardziej kostropatą, stromą i dziurawą.
Nie miałam już siły na uśmiechy i pozdrawiania a po jakimś czasie bluzgałam sobie pod nosem i gderałam jak stara baba. No bo niby gdzie mam jechać, jak to jedyna droga prowadząca do granicy Myawaddy/Mae Sot? Mówiłam zatem czasem, że jadę do Hollywood, ale i tak nikt nie oczekiwał odpowiedzi.
Wąska na jakieś 4 metry droga wymagała, aby co chwila uskakiwać na bok, którego raczej nie było. Nie kończąca się kolumnada pojazdów, w tym olbrzymich ciężarowek, smród, upał i kamienie. Dobrze jedynie, że jest otwarta tylko w jedną stronę tzn. w dni parzyste do Tajlandii w nieparzyste odwrotnie – pojazdy nie dałyby rady się na niej wyminąć. Przejście otwarto dopiero pół roku temu, droga jest zupełnie nie przystosowana do takiego ruchu, ewentualnie jakieś bryczki zaprzegnięte w wołu.. o takie tam pasują.
Ta tragedia w dwóch aktach zaczęła się już dzień wcześniej, zanim zaczęły się góry. Droga była wąska, płynęła nią kolumnada wypchanych na 3 piętra towarami pojazdow (tego dnia ruch odbywał sie z Tajlandii więć pewnie szmuglowano co się da) i zastanawiałam się dlaczego tak często się zdarza, że samochody biorą się za wymijanie i jadą wprost an mnie.. po czym uświadomiłam sobie że w dużej mierze chodzi tu o … miejsce kierowcy. W Birmie, pomimo tego, ze ruch jest prawostronny to wszystkie samochody mają miejsce dla kierowcy z prawej, bo w większości są to sprowadzane używane auta z Japonii. Czyli kierowca nie widzi co sie dzieje przed nim zanim nie wysunie niemal całego samochodu w manewrze wyprzedzania, a wtedy juz często jest za późno, żeby sie wycofać. Niektórzy kierowcy mają zatem pomagierów, ktorzy wystają z samochodów z lewej strony i robią za lusterko :). Zastanawiam sie tylko dlaczego nowiuśkie samochody są także przystosowane do ruchu lewostronnego..
No dobra, dość tych narzekań. Pożegnanie z Birmą nastąpiło na moście przyjaźni tajsko-birmańskiej, w połowie ktorego pojawia się nakaz, żeby zjechać na lewą stronę. W ten sposób dowiedziałam się, ze w Tajlandii obowiązuje ruch lewostronny. Zaraz za mostem przywitał mnie napis: „Tesco 4 km” więć uznałam, że to głowna atrakcja Mae Sot i dziś pojechałam zwiedzić to zjawisko, którego juz od 2,5 miesiaca nie widziałam.
A co będzie dalej jeszcze nie wiem. Muszę trochę odetchnąć, zregenerować siły, nadrobić zaległości blogowo-internetowe i zaplanować którędy chcę jechać.. Gueshouse jest czysty, miły, tani i nie wyłączają tu prądu.. Spieszyć mi sie nie spieszy bo mam wizę 2-miesieczną a ciekawych miejsc do odwiedzenia wiele.