Ewcyna
Banner
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
Tag:

Kaukaz

    AzerbejdżanAzjaJedwabny SzlakKaukaz

    Azerbejdżan. Wywczasy w Baku – czy ty też się ubezpieczyłeś na podróż?

    by Ewcyna 23 maj 2020
    written by Ewcyna

    Bieg wydarzeń w Iranie nabrał tempa. Zwroty akcji przebiegały w kierunku odwrotnie proporcjonalnym do moich założeń, ale tak to bywa, jeśli człowiek zawodowo zajmuje się podróżowaniem. Opowieści z północnego Iranu będą w książce. Wciąż mam nadzieję, że ją skończę, a wy będziecie chcieli przeczytać.

    Good-bye Iran!

    Z wjazdem do Azerbejdżanu był duży falstart. Krótko przed oficjalnym rozpoczęciem świąt Nowruz czyli święta wiosny i rozpoczęcia nowego roku pańskiego, tfu, perskiego 1397 w Iranie, znalazłam się w mieście granicznym Astara nad morzem Kaspijskim. Zamierzałam się ewakuowac z Iranu przed świętami. Trwają one w nieskończoność czyli około dwóch tygodni, długością jak widać nie mogą się równać nawet naszym Świętom Bożego Narodzenia w połączeniu z Sylwestrem. No, teraz jakby jeszcze dodać Trzech Króli, to może może.. . W każdym razie lud Persji masowo oddaje się wtedy podróżowaniu, wszystko jest zamknięte, hotele pełne a drogi zatłoczone. Może powinno, ale jakoś w ogóle mnie to nie ekscytowało. Nowruz to święto wiosny, rozpoczyna się zatem …? Tak, bingo, 21 marca. 17 marca byłam w Astarze, a dzień wcześniej aplikowałam o wizę azerską online. Nie spieszyłam się z tym, bo ze wszelkich informacji wcześniej zdobytych wynikało jednoznacznie, że e-wiza przydzielana jest błyskawicznie.

    Irańskie jedzonko. Ryż z przypalankami, o które wszyscy się biją przy stole.

    I rzeczywiście, była w mojej skrzynce następnego dnia. Z jedną drobną informacją, który mnie nieco zmartwiła.

    Wjazd do Azerbejdzanu określony był na nie wcześniej niż 29 marca. W opisie wyjaśniono też, że opóźnienie wynika z obchodów nowego roku, choć zaczynały się one oficjalnie za 4 dni. Nie wiem, czy zamknęli granicę i generalnie jak się to miało do podróżowania po Azerbejdżanie, ale znaczylo to, że musiałam w Iranie zostać jeszcze dobre półtora tygodnia. Już był w ogródku, już witał się z gąską.. Na szczęście – dzięki Bogu i inshallah!  – miałam jeszcze zapas na wizie irańskiej, w przeciwnym razie byłabym porządnie udupiona.

    Informację tą trawiłam powoli leżąc w namiocie w parku miejskim z widokiem na wieżę straży granicznej. Padało, więc przeleżałam tam dwie noce i dzień cały. Nie chciało mi się zwijać namiotu a jedzenia i czytania miałam pod dostatkiem a nieopodal był kibelek z wodą. Nie było to ani niebezpieczne ani nietypowe – w tym samym parku tudzież na prawie każdym wolnym skrawku trawy czy betonu tu i na terenie całego kraju rozłożone były namioty podróżujących Irańczyków wiec mój i tak się nie wyróżniał, choć i tak go trochę ukryłam.

    w parku pod granicą z Azerbejdżanem

    Namiot jest wpisany w krajobraz Iranu w czasie Nowruz, jest w niego wrośnięty, wżarty do znudzenia. Irańczycy jeżdżą a Państwo organizuje osobne miasteczka namiotowe, które mają wspierać świętująco-podróżujących obywateli. Obok namiotów biegały dzieci, piekły się szaszłyki i bulgotała woda na herbatę. Nie uśmiechało mi się tam jednak leżeć cały ten czas, postanowiłam więc … nie, jestem wredna i nie zdradzę co było potem 😉

    miasteczka namiotowe w czasie perskiego nowego roku w Iranie
    można też tak. Park nadmorski w Astarze
    Miejsce na piknik znajdzie się wszędzie

    Wjeżdżając do Azerbejdżan opuściłam Bliski Wschód i wjechałam na Zakaukazie. Skończył się jakiś etap, zaczął inny. Eurazja, pogranicze Azji i Europy. Wielka ciekawość. Przez dobrych kilka dni nie zdejmowałam z głowy chustki, choć nikt już tutaj zakrywania włosów tudzież kobiecych kształtów nie wymaga. Dodam, ze długie spodnie i rękaw nosiłam do końca wyprawy w Istambule. Taki ubiór naprawdę pomaga w kobiecym podróżowaniu solo.

    witamy w Azerbejdżanie! Morze Kaspijskie

    Droga wzdłuż wybrzeża morza kaspijskiego byłą jak balsam dla moich zmysłów. Po pierwsze miło się jedzie wzdłuż akwenów wodnych, chociażby jezioro nazwane było morzem jak w tym przypadku, po drugie – nagle zapanowała cisza. Wnerwiajace i pyrkocące motorki i ich namolni właściciele zniknęły jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Jak deja-vu z granicy laotańsko- wietnamskiej – z tym, że tam to działało w druga stronę – z laotańskiej ciszy wpadłam w wietnamski chaos. Droga zmieniła się w autostradę, ale jechało się dobrze. Po pięciu dniach z przerwą na zwiedzanie błotnych wulkanów i petroglifów byłam w stolicy kraju.

    wulkany błotne w Gobustan
    petroglify w Gobustanie
    Hello Baku!

    Większość mieszkańców Azerbejdżanu przynajmniej oficjalnie wyznaje islam, choć rusyfikacja kraju zrobiła swoje mało kto się religią przejmuje. Alkohol? Wieprzowina? No problem.

    Fabryka koniaku

    Baku na ropie i gazie ziemnym wyrosło, i to widać. Podobno wystarczy jej jeszcze na lat wiele.

    Heydar Aliyev center projektu Zaha Hadid
    Bakijska starówka

    Fajne miasto. Gdy wyjdzie się poza odjechane centrum, jest bardzo postsowiecko swojsko.

    Na peryferiach miasta bardziej swojsko
    Mięso z pewnością jest świeże. Ubój na miejscu.

    Jak wywczasy to tylko w klinice w Baku! Dostałam pokój dwuosobowy. Pierwsza myśl, jaka mi przyszła do głowy jak już dotarło do mnie, ze zostanę tu czas jakiś, to.. co ja tu będę jeść. Szpital nieodłącznie kojarzyć mi się będzie z marnym jedzeniem w niewielkich ilościach. A ja jestem sama. Nie przyjdzie rodzina czy znajomi. Umrę z głodu, jak nic.

    A tymczasem dostawałam smaczne, obfite posiłki, chleba nie dawałam rady przejeść.

    obiadek

    Ale, ale – co ja robiłam w szpitalu? Przeddzień wyjazdu zabolało mnie kolano. Tak jakoś dziwnie zabolało, podskórnie, nie głęboko. Wszyscy wiemy, że jak już rowerzysta zadrze z kolanem to mogiła, odzywać się będzie całe życie. Ale ja nie zadarłam. Zrzucam biegi, gdy jest za ciężko, nie siłuję się i jak nie mogę jechać to schodzę z roweru i prowadzę.

    Cały następny dzień jak szalona kręciłam się po mieście. Kolano bolało coraz mocniej. Zrobiła się na nim niewielka krostka, ale wokół niej dało się zauważyć czerwony rumień. Trochę drapałam. Rano rozlany był już na pół nogi a ja ledwo mogłam wstać z łózka. Zatykało mnie z bólu. Zamieszczam zdjęcie, potem było już tylko gorzej.

    Telefon do ubezpieczyciela. Zgłoszenie sprawy. Dostaję adres do kliniki. Jest blisko, ale nie dam rady iść, tylko taksówka. Ledwo łapię powietrze z bólu. Miła pani doktor oznajmia Zakażenie, zostawiamy panią w szpitalu.

    – na ile?

    – Co najmniej 3 dni

    Zostałam sześć. Do dziś nie wiem skąd się to coś przyplątało. Ale wiem, że w podróży trzeba się ubezpieczać, choć czasem niektórzy twierdzą inaczej. Podobno „nigdy nie chorują”. Ja też nie chorowałam do czasu. Przez następne dwa miesiące wykorzystałam przydział przypadków zdrowotnych i zgłoszeń z poprzednich kilku lat podróży. Całość leczenia nie kosztowała mnie ani grosza.

    I tu dygresja o ubezpieczeniach podróżnych. Po pierwsze – należy je mieć rzecz jasna. Po drugie – potrzebę pomocy należy jak najprędzej zgłaszać do ubezpieczyciela, najlepiej przed podjęciem jakichkolwiek działań ze swojej strony. Wtedy to oni prowadzą sprawę. Najlepiej tez, kiedy to ubezpieczyciel skieruje Cię do konkretnej placówki, najczęściej wtedy idzie bezkosztowo. Oczywiście, w przypadku – odpukać – nagłego wypadku, utrata przytomności etc. może to być niemożliwe, ale pamiętajcie o tej zasadzie. Coś się dzieje ze zdrowiem, potrzebny lekarz – telefon do ubezpieczyciela. Nada wam numer sprawy, najprawdopodobniej wskaże placówkę, z którą ma umowę. Ubezpieczyciel musi też wyrazić zgodę na zrobienie takich czy innych badań, musi uznać, że są słuszne i wykonywane w ramach pierwszej pomocy a nie bo my tak chcemy. W szpitalu miałam potem wizytę kontrolną, kosztu której już nie chiał pokryć, na szczęście nikt ode mnie pieniędzy nie chciał. Słyszałam o wielu skuchach w ubezpieczeniach podróżnych, sama tez jakieś drobne przypadlości miewałam wcześniej. Każdy przypadek jest inny, ale część problemów wynika z nieprzestrzegania przez ubezpieczonego procedur wymaganych przez ubezpieczyciela. Mój znajomy sam się zgłosił do szpitala z problemami żołądkowymi w jednym odległym kraju na innym kontynencie, po ponad tygodniu leczenia nie było lepiej w związku z tym kupił bilet wrócił do Polski, bo stwierdził, ze tak będzie lepiej. Po fakcie starał się o zwrot. Nie wiedział, że w tym przypadku nie tylko koszt leczenia, ale też biletu do Polski leżał po stronie ubezpieczyciela – gdyby to on zadecydował, ze transport jest konieczny (gdy leczenie przeciąga się, ubezpieczycielowi często bardziej opłaca się ściągnąć delikwenta do kraju). Z tego co wiem kosztu biletu nie został mu zwrócony.

    – Niech się pani cieszy, że przydarzyło się to pani w Baku. Szerokiej drogi dzielna rowerzystko – pożegnała mnie pani doktor. Uważaj na to kolano, stosuj maść i jakby coś to dzwoń!  Zanim mnie wypuściła, wlano we mnie litry antybiotyków.

    Podczas tygodnia mojego pobytu na drugim łóżku w pokoju codziennie kładziono inną pacjentkę. Każda z nich przyjeżdżała do kliniki na jeden dzień w celu zapłodnienia in vitro. Większość z sześciu kobiet, które poznałam, dwudziesto-trzydziestoparolatek mówiła, że to ostatnia szansa uratowania małżeństwa. Dziecko jest podstawą, bez dzieci małżeństwo nie ma racji bytu – mąż odejdzie, znajdzie inną, która da mu dzieci. Trudno nie powiązać tego z tradycjami islamskimi. W tych kilku metrach kwadratowych pokoju na pierwszym piętrze kliniki Merkazi w powietrzu czuć było zdenerwowanie, strach, rozpacz i nadzieję.

    Ciiii… Nie wymawiaj tej nazwy. Mówmy „państwo na A..”. uprzedziła mnie Asia, Polka, która mieszka w Baku od kilku lat, gdy mówiłam jej o moich dalszych planach. Armenia. Tego słowa się nie wymawia w Azerbejdżanie. Mieszkam tu prawie 4 lata a jeszcze tam nie byłam. Jeślibym pojechała do Armenii wyleciałabym z pracy tego samego dnia. Może pojadę jak skończy mi się kontrakt. Teraz to wykluczone.

    Banner o masakrze w Chodżali – Baku

    Chodżali. Pomniki ofiar masakry w Chodzali (Xocali) są w każdym mieście. Duże, wyraziste, zdjęciami ofiar dające obuchem w łeb. W wiosce Chodżały znajdującej się na terenie obecnego Górskiego Karabachu (Arcach) – państwa nieuznawanego, ziem okupowanych przez Ormian jakby powiedzieli Azerowie – na początku wojny w 1992 roku zginęło ponad 600 azerskich cywilów.  Z rąk Ormian, pewnie też Rosjan.   

    – Na filmy o masakrze wożą nawet sześcioletnie dzieci. Szczepią w nich nienawiść od urodzenia dodała Aśka.

    Nigdy wcześniej bardziej niż na Kaukazie nie spotkałam się z tak żywą otwarcie wyrażaną nienawiścią pomiędzy narodami. To pewnie dlatego, że pamięć jest jeszcze żywa a wojna trwa.

    Przejechałam przez Chodżały kilka tygodni później tą samą drogą, na której zginęli Ci ludzie.

    Wieczny ogień.. złoża gazu wydobywają się ze skał

    A teraz dygresja numer dwa. Podróżując po Zakaukaziu należy pamiętać, że granica pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem oraz Armenią i Turcją (sprzymierzeńcem Azerbejdzanu) jest zamknięta. Logistycznie to niezwykle ważne, bo na tym niewielkim obszarze chcąc odwiedzić trzy kraje Kaukazu – Gruzję, Azerbejdżan i Armenię, pozostaje przejazd przez Gruzję lub Iran. Wojna o Górski Karabach wcale się nie skończyła. Pomimo faktu, że informacje te są do uzyskania przy pierwszym googlaniu nazwy kraju czy Wikipedii wciąż widzę na forach podróżniczych, ile osób radośnie planuje sobie trasy podróży po Kaukazie zakładając przekroczenie tych granic. Wciąż mnie zadziwiają ludzie, którzy przyjeżdżają w jakiś region świata bez elementarnej wiedzy na jego temat. Wyszukiwarka naszym sprzymierzeńcem. Zaoszczędzimy sobie wpadek logistycznych, a też okażemy szacunek mieszkańcom regionu. Jeszcze lepiej rzecz jasna przed wyjazdem przeczytać ze dwa artykuły a najlepiej kilka książek w temacie. Poniżej moja mapka trasy w Azerbejdżanie – podejrzyjcie granice. Na mapach Google nie ma Arcachu, czyli Górskiego Karabachu. Poniżej mapa obrazująca stan obecny państw w regionie Kaukazu.

    Mapa Zakaukazia za geopolityka.net

    Pod koniec kwietnia na dobre zagościło się lato. Zieleń wybuchła ze zdwojoną siła i a kolory odmieniaja się przez wszystkie przypadki: zielone pagórki, trawa po pas, liście na drzewach też superzielone, żółty jest rzepak, fioletowy bez, czerwone maki, białe pachnące lipy i jaśmin (już kwitną lipy i jaśmin!) i czapy śniegu na kaukaskich szczytach. 400 km z Baku do granicy z Gruzją przez Sheki to nieustające górki i podołki, popychy i zjazdy.

    Przydrożne lepioszki, jeszcze gorące!
    Droga do Sheki. Choć nie wygląda, wycisk był niezły

    O zmierzchu, gdy tylko postawie swój namiot okoliczne chaszcze ożywają. Wycie, koszmarne i przeszywające, nie wiem co to jest, co to za zwierz, brzmi posępnie, złowieszczo, strasznie. Wyje jak dusze potępione. I jest bardzo bardzo blisko. Nie znacie tego dźwięku? Tu filmik z Youtube, można posłuchać.

    https://www.youtube.com/watch?v=T9p7qo4ElhA

    W tym sadzie miałam dużo wyjacego towarzystwa

    „To szakale” mówi stróż na farmie, gdzie docieram wieczorem i pytam o możliwość rozstawienia namiotu. „Nie bój się, nie są groźne a tu nie podejdą.. moje psy nie dadzą im podejść”. A co one jedzą? pytam nieprzekonana i zaraz googlam „czy szakal jest niebezpieczny dla człowieka”. A co tam znajdą.. Wilki.. wilków też dużo tu mamy o tam pokazuje na zalesione zbocza. Chodzę sobie czasem postrzelać” mówi zapijając wódkę do kolacji i śniadania.

    Taki to muzułmański kraj właśnie Azerbejdzan, w sklepach alkohol jest zawsze, mleko i ser niekoniecznie.

    Ot, postsowiecka spuścizna dziejowa.

    23 maj 2020 6 comments
    0 FacebookEmail
Ewa Świderska Ewcyna
Fot. Mateusz Skwarczek/Agencja Gazeta

Witaj na moim blogu! To strona o podróżowaniu solo rowerem w damskim wydaniu i życiu w drodze. Poznaję i opisuję świat, innych i siebie. Nieco więcej o mnie znajdziesz tutaj. Jeśli chcesz mi wirtualnie towarzyszyć - zapraszam!

Wesprzyj moją podróż

Lubisz moje wpisy, uważasz, że są przydatne i masz ochotę wesprzeć moją podróż? Z każdą złotówką mogę więcej. Postaw kawę lub kliknij guzik "donate". Dziękuję!
Postaw mi kawę na buycoffee.to

Częściej kręcę na fejsbuku – zajrzyj!

https://www.facebook.com/Ewcyna-217095148465193/

Gdzie jestem?

Click to open a larger map

Instagram

ewcyna_com

POKAZY/ SLAJDOWISKA wrzesień/październik 2023 (E POKAZY/ SLAJDOWISKA wrzesień/październik 2023
(Eng. Invitation to the upcoming presentations in Poland from my Silk Road bike journey) 

Drodzy! W najbliższych tygodniach będę miała ponownie możliwość podzielenia się historiami z mojej podróży Jedwabnym Szlakiem z Chin do Turcji. Zaplanowanych jest kilka pokazów na Śląsku, w Gdyni i Warszawie.  Niektóre są płatne, na inne jest wstęp wolny.
Serdecznie zapraszam wszystkich, nie tylko rowerowo zakręconych.

7.09 (czwartek) godz. 16.30  Skoczów (woj. śląskie), Teatr Elektryczny, ul. Mickiewicza 3 
 (bilety 15 PLN)

11.09 (poniedziałek) godz. 19.00 Katowice, Klub Podróżników NAMASTE,  ul. Jana Sobieskiego 27
(bilety 15 PLN)

12.09 (wtorek) godz. 18.00 Oświęcim, Oświęcimskie Centrum Kultury ul. Śniadeckiego 24 
(wstęp wolny)

15.09 (piątek) godz. 16.30 Gdynia, Gdyńskie Warsztaty Podróżnicze, Pomorski Park Naukowo-Technologiczny (wstęp wolny)

październik - Warszawa: 
3.10 godz. 18.00 (wtorek) DK Kadr, ul. Rzymowskiego 32 
6.10 godz. 19.00 (piątek) DK Łowicka, Łowicka 21
.
.
.
.
.
#jedwabnyszlak #prelekcjapodróżnicza #namaste #podróżrowerem #festiwalpodróżniczy #pokaz  #spotkaniezpodróżnikiem #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #podrozerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
Brittany is a little different France. No vineyard Brittany is a little different France. No vineyards here, but loads of castles, grazing cows and sheep, mostly rocky coast and wind. Pray so it blows at your back! 
I have planned for years and finally got there this summer. Lots to explore left there still though! 
.
.
.
.

#solotravel #cyclingnomad #cyclinglifestyle #francevelotourisme #francebybike #cyclingfrance #velonomad #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #outdoor #podrozerowerem #outsideisfree #bretagne #wyprawarowerowa #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #cicloturismo #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
The Lavaux vineyard area stretches between Lausann The Lavaux vineyard area stretches between Lausanne and Vevey on a terraced, steep northern slope of Lake Geneva overlooking the peaks of the Alps.  A beautiful lake and even rows of lush green vines always create a beautiful sight, but I was wondering why is it a UNESCO site?
 "Oh, just millionaires started buying up the land and building houses there, that was the only way to protect the place," explained Anna, a solo cyclist friend who lives nearby and whom I finally met after years of Facebook virtual acquaintance.
I left Geneva looking at the sky with justified concern, because the last days here there was a storm after storm.  Fortunately, during the ride along the lake, it cleared up and we could soak up the beautiful views.  Just like on Lake Garda, the views here are luxurious.  I passed the spas of Thonon les Bains and Evian - the latter is known for its bottled water brand.  Here I could drink it at the source for free, apparently it does well. It was also time for the last bath.  Unfortunately, in the evening I found myself on the Riviera, because that's what they call the shore between Montreaux, Vevey and Lausanne.  The density of people and buildings plus the most crowded week of the year and the long Swiss weekend did not bode well for accommodation, and that's exactly what happened.  There was one big disco on the coast and at the campsites, apart from the disco, were packed.  Like it or not, with no chance of wild camping - scared of being fined too - I went back 12 km to one of the earlier campsites. It was packed, but I didn't care as I put my tent up at midnight.
The decision to skip cycling through southern Switzerland and the higher mountains was not easy, oh no.  I returned to it several times, but the weather madness was the reason.  So if you are looking for a flatter Switzerland, I recommend the trail along the lakes and rivers, i.e. the northern part of the country. 
.
.
.
.
.
#solotravel #cyclingnomad #switzerlandbybike #cyclingswitzerland #outdoorwomen #lacleman #lavaux #swizerlandtourism #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #outdoor #podrozerowerem #outsideisfree #wyprawarowerowa #solowomancycling #solopodróż #szwajcaria
Neglectig Instagram continued.. this photo is a fe Neglectig Instagram continued.. this photo is a few weeks old, but well.. do many wonderful places visited the last months mostly due to #housesitting that it's hard to remember. After Lago di Garda I enjoyed Piemonte and Val d'Aosta and having a few weeks before another assignment I decided to go to north of France. Started with a nice bicycle path along La Seine river. Idyllic landscape, multiple castles with the impressive medieval fortress of Château-Gaillard overlooking the meanders of the Seine, flanked by limestone cliffs.. cycling in France can get as easy and enjoyable as that .. Pushing my bicycle through the chinese Tian Shan feels like an old, unbelievable story here
.
.
.
.

#cyclingfrance #hobolife #womenonbikes #kobietanarowerze #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #travelbike #freedom #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #onmybike  #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #outsideisfree  #solotravel #worldbycycling #bicycletouring #cycling #bybike #lifeofadventure #francebybike #seineriver
- What are you doing here, are you traveling alone - What are you doing here, are you traveling alone?  asked Marco in front of Lidl seeing me packing my groceries. It's still the cheapest market in Italy and sometimes I buy there, although the amount of packaging plastic they use makes me sick. And it was in this market in Peschiera del Garda that I heard the biggest mix of languages for weeks, which made me even more surprised that anyone paid attention to me at all.
 - Do you want to sleep wild?  There are places by the lake, but not here. You can stay at my place if you like, but it's 15 km away - he added. 
Not this time, I was going the other way. 
When at the end of my stay in Tuscany I received a housesitting offer by Lake Garda, I thought to myself - why not?  I was here only once by bike. I've also decided to cancel housesitting gigs in Spain for other reasons.
The lake area is kind of luxurious, a nice change.
This is the largest lake in Italy, an extremely picturesque place.  As befits its post-glacial origin, it is long, the circumference is 160 km and in the northern section it bites into high mountains. Turquoise water, green trimmed lawns and high mountains on the horizon.Very touristy, but it's enough to cycle 5 km from the coast you embrace rolling hills, vineyards, crops and it's very normal and still beautiful.
But nature is not doing so well. Water level in Lake Garda is at its lowest in decades. In the face of the worst flooding in the Po Valley in over years, it's like a paradox. The lakes aren't just views but large bodies of water used in agriculture and power plants. The German press warned their readers,thousands of whom come here on holiday: "Lake Garda is so low that diving is dangerous."
Ps. If you want to support my travel you are welcome. Link in bio. 
Ps.2 I still am more often on FB
.
.
.
.
#solotravel #cyclingnomad #italiainbici #italybybike #cyclingitaly #bicicletta #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #travelbike #podrozerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #housesittinglife #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat cicloturismo #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
I don't like numbers and don't count on them in th I don't like numbers and don't count on them in the summary of my trip around Sardinia.  I don't know how much I pedaled, what is the sum of elevation gains and stuff.  But wait, I know something! - I spent 16 days there and saw only part of the island. 
This place immediately won my heart, although I would rather avoid it during the season.  The beaches are insane, but it was too cold to swim. And too windy, although if you're lucky the wind blows in your favour. And maybe the prices, it's more expensive than on land.  Hills and mountains nearly everywhere.
Adventages? Nature, vast space, people, traces of indigenous people who once inhabited the island.  Mysterious Nuraghi Towers.  The enormity of traditions that are cultivated for the Sardinians, not for tourists. 
But let's finish describing my tour. I reached the town of Bosa, probably the most charming Sardinian town, where colorful houses are located on the mountainside and there is a castle on top of it. I haven't discovered whether it's a custom or whether painting houses is for tourists, but the fact is that in many Sardinian cities houses have facades in vivid colors and so is Bosa. I walked around the streets of Bosa a bit, ate ice cream and started rolling a few hundred meters up. Instead of the main road, I chose a smaller, more winding and with a greater dose of climbing, which usually provides more attractions and scenic impressions.  You wander through small villages where people say hello and ask where you are from.  Thanks to this, I came across two local celebrations on Sunday, which are related to religion, and on Monday the third one.  Phew!  The most interesting were tractors in floral styling, which later took part in the procession.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #sardegna #sardynia #cyclingsardegna #sardegnainbici #travelbike #outdoor #podróżerowerem #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike#naturelover #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad
The winds will blow as they want my mother used to The winds will blow as they want my mother used to say - and in Sardinia the winds usually blow counter-clockwise.  When I reached Olbia on the east coast of Sardinia, I should have started cycling west. However, I was too keen to see the feast of Saint Efisio in Cagliari in the south of the island, so I decided to go there by train and disturbed this windy order. I got off the station before the city to find a quiet corner behind a bush for the night.  From there I went to Cagliari.
I saw the amazing fiesta and crawled out of town slowly.  Islands are islands, you can always count on wind blowing there.  And it blew right in my face.  I did 20km that afternoon and didn't enjoy it at all.
 I had an ambitious plan to conquer the interior and the east of the island, which is famous for its beauty, and it was.  Huge spaces, greenery, grazing cattle... we like it that way.  Extremely steep climbs and my bike loaded after the winter did their job - two days of struggling with them reduced my urges to push east, which is considered the most beautiful part of the island.  Willingly or not, after seeing the UNESCO site which are the ruins of the Bronze Age village in Barumini, the people of Sardinia called the Nuraghias, I climbed even higher and then went back to the sea to Oristano and packed the train back to Olbia.  Just to go with the wind along the coast. I wanted to see some of this emerald sea.  So I did, cycling the Costa Smeralda. The sun was shining beautifully, I didn't feel like taking a bath or staying in the sun. It's still too cold.  But the views alone are enough for me.
Nature are Number One in Sardinia.  The architecture was unobtrusive, not to say ugly.  Surprise. After seeing the gems of Tuscany and Puglia, this was a bit of a disappointment.  But, there are beautiful murals everywhere!
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #Sardynia #inbici #sardegna #sardegnainbici #travelbike #outdoorlife #podrozerowerem #sant'efisio #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #rowerowapodróż #onmybike #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze
On my last, or penultimate, weekend in Tuscany thi On my last, or penultimate, weekend in Tuscany this spring, I was to wind my way through the roads of the Chianti hills. Yes, that's where the ones famous of wine-making (in the store ask for "kianti", not "cianti") and the place of the beginning of the l'Eroica bike race. I was there 10 years ago, and all in all, the hills around me are plentiful, but just to refresh my memory, stretch my calves and catch the first sun? I don't live too close, the cats had company over the weekend so I thought - well, how about a two-day trip? 
I didn't want to pack all the lodging equipment for one night, but two accommodation search engines had bad news, however - in an area of 150 km x 100 km for the night from Saturday to Sunday there was not a single vacant accommodation! Seriously. On the second one the cheapest offers for more than 200 EUR.  The long Italian weekend has begun (April 25, Italy celebrates "Festa della Librazione" - Liberation Day). On top of that, the region is mega-touristy, and there is no camping apart from Siena. Let’s pack up, well. 
Set off slowly like a tortoise ... past Asciano I entered, in the sense of pushed, on the famous white gravel roads, along which the route of the Eroica race leads and then even more slowlier!  I was occasionally passed by cyclists travelling light and on E-bikes, because that's the only way they cycle here. Envious. Eroica roads are for eagles or I need to revise my physical capabilities. I don't know what killed me more, the steepness of the roads or the number of motorcyclists on their roaring machines, but by the evening I decided that I've had and seen enough, I'm going back. And those dozen kilometers of return home in the dark - because nearly no vehicles anymore, listening to the sounds of the night, were perhaps as beautiful as the Tuscan and Sienese landscapes in spring.
And in a few days, a new cycling stage.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #travelbike #eroica #asciano #outsideisfree #cicloviaggiatori #outdoorwomen #cyclinglife #travelblog #inbici #cretesenesi #toscanainbici #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #roweremprzezświat #podróżerowerem #wyprawarowerowa #kobietanarowerze
"Natale con i tuoi, Pasqua con chi vuoi", "Christm "Natale con i tuoi, Pasqua con chi vuoi", "Christmas with the family, Easter with whoever you want" - according to this saying, Easter in Italy is often spent away from home, with family or friends.  The beginning of the picnic season, one might say, the welcome of spring.  Children are given chocolate eggs.  Accommodation places are booked long before Christmas.  Although you can't generalize - in many homes everything from A to Z is cooked.
The Easter traditions hold strong in the south of the country, in Sicily and even in Puglia, but although I was hoping to participate, unfortunately I was not able to be there at that time again.  The processions that take place on Good Friday, are very solemn and gather hundreds of participants.  I really like to peek at local customs, but in Tuscany there is not much to see 🙃, unless watching hundreds of visitors would count as such.  It's interesting that when I searched (in three languages) for "Easter in Tuscany", I mainly see offers of accommodation and trips.  When I searched for "Easter in Puglia", the search engine shows mainly religious rites and local traditions.

This year spring is late, the trees are blooming, but the leaves are still on hold. Three days ago we had frost at night, it's supposed to rain during Easter. In fact, it's just about to start.  Yes, I've seen what's going on with the weather in Poland, I'm not complaining! 

So I jumped on my bike before this rain for a pre-Easter bike ride to Trequanda. I haven't been there yet this year.  This is another insanely picturesque road with a view of Monte Amiata and Crete Senesi.
 I enclose a handful of photos to whet your appetite for Tuscany and wish you a good Easter time.  Rest and live it as you like.
.
.
.
.
#italiainbici #italybybike #cyclingitaly #outdoorwomen #cyclinglife #inbici #valdichiana #trequanda #toskania #cretesenesi#toscanainbici #travelbike #outdoor #outdoorwoman #outsideisfree #solowomancycling #solopodróż #solotraveller #biketouring #rowerem #monteamiata #rowerowapodróż #onmybike #wyprawarowerowa #roweremprzezświat #polskieblogipodróżnicze #lifeontheroad #bikewander #solotravel #worldbycycling
Load More... Follow on Instagram

Wkrótce jadę do?

Polska!

Najpopularniejsze wpisy

  • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
  • Ewcyna
  • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
  • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część wschodnia: Kraków – Szczucin (i okolice)
  • Rowerem przez Pomorze Zachodnie – Stary Kolejowy Szlak (Kołobrzeg – Złocieniec)
  • Podróż solo rowerem przez Iran okiem kobiet (Solo woman cycling in Iran – is it a no-no)
  • Podróże
  • Podróż pociągiem we Włoszech – przewóz roweru. Praktyczny przewodnik
  • Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce. Część zachodnia: Brzeszcze – Kraków (i okolice)

Kategorie i tematy

Albania Armenia Azerbejdżan Azja Bez kategorii Bliski Wschód Bośnia Bułgaria Bułgaria rowerem Chiny Chorwacja Czarnogóra Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria Europa Filipiny Francja / Szwajcaria Grecja Gruzja Iran Japonia Jedwabny Szlak Kambodża Kaukaz Kirgistan Korea Południowa Laos Myanmar (Birma) Oman Polska Polska - Polska Wschodnia praktycznie PRZEMYŚLENIA Rumunia Serbia Tajlandia Turcja Ukraina Ukraina - Krym USA Uzbekistan Wietnam Węgry Włochy Włochy Zjednoczone Emiraty Arabskie

Ikony facebook, RSS, Mail

Archiwum

Zaglądam do

  • Bicycle.pl
  • WorldBiking.info
  • Cycling Duch Girl
  • Podróżerowerowe.info

Tagi

Azja rowerem Bałkany rowerem Birma Birma rowerem Burma by bike Chiny Chiny rowerem cycling Burma cycling China cycling Japan cycling Korea cycling Laos cycling Myanmar cycling Philippines cycling USA ewcyna Filipiny rowerem Grecja rowerem Hokkaido Iran kobieta rowerem Japan by bike Japonia Japonia rowerem Jedwabny Szlak rowerem Kambodża rowerem Kambodża rowerem. rowerem po Azji Korea by bike Korea rowerem Laos by bike Laos rowerem Myanmar by bike not for speed Philippines by bike podróże rowerem Polska rowerem rowerem po Azji samotna podróż rowerem Tajlandia Tajlandia rowerem Urumczi USA rowerem Wietnam rowerem Włochy rowerem Xinjiang Yunnan

  • Facebook
  • Instagram
  • Email
  • Rss

@2019 - All Right Reserved. Created by WP Doctor


Back To Top
Ewcyna
  • BLOG
  • Ewcyna
  • KRAJE
    • AMERYKA PÓŁNOCNA
      • USA
    • Azja
      • Turcja
      • Kirgistan
      • Japonia
      • Filipiny
      • Myanmar (Birma)
      • Chiny
      • Korea Południowa
      • Tajlandia
      • Laos
      • Kambodża
      • Wietnam
      • Uzbekistan
    • Polska
    • Bliski Wschód
      • Zjednoczone Emiraty Arabskie
      • Oman
      • Iran
    • EUROPA
      • Bułgaria
      • Grecja
      • Włochy
      • Rumunia
      • Ukraina
      • Ukraina – Krym
      • Węgry
      • Francja / Szwajcaria
      • Czarnogóra/ Kosovo/ Macedonia/ Bułgaria
  • PRAKTYCZNIK
    • Kraje
      • Japonia praktycznie
      • USA
      • Birma (Myanmar)
    • Azja rowerem praktycznie
    • Niezbędnik czyli co mi się przydaje w podróży?
    • This is a men’s world.. czy kobieta w samotnej podróży musi się bać?
    • Odzież zimowa na rower – co się sprawdza?
    • Sandały do turystyki rowerowej – Teva, Keen, Source, Shimano.. jakie wybrać?
    • Sprzęt i akcesoria w podróży rowerem – co mi się przydaje?
    • Transport roweru samolotem – jak to ogarniam? Moje doświadczenia
    • Rowerem w świat – poradnik dla kobiet
  • Podróże
  • WSPÓŁPRACA
  • WYDARZENIA
  • MEDIA
 

Loading Comments...
 

You must be logged in to post a comment.