Shanghai nieowerowerowo

by Ewcyna

Chiny z lotu ptaka wyglądały malo zachęcająco. Najpierw pustynia, potem łyse pasma górskie a na koniec równie szarobury smog na Szanghajem, przez który nic nie można było dostrzec. Mój rejsowy KLM wylądował z opóznieniem (ale wylądowal) w związku z tym Zocha, która leciała z Wrocławia Lufthansa była przede mną. Kilka smsów i zlokalizowałysmy się bez trudu.
Pierwszy raz w Chinach, tak, to się czuje. Zapierające dech w piersiach wieżowce sąsiadują z malymi uliczkami, na których kwitnie handel dobrem wszelakim, jeżdża rozklekotane rowery i bezszelestnie sunące motorki. Swiatła na przejściu dla pieszych służą głównie dla ozdoby – póki co udało się ujść z zyciem :). Nie sposób było nie sprobowac specjałow z przydrożnych knajpek, najbardziej przypadły nam do gustu peirwozki wonton. Wielka micha w gorącym rosole za całe 5-6 zl.
Zaczęła się moja rowerowa przygoda z Azją. Nie wiem dokładnie ile potrwa i jak wieść będą szlaki. Częściowo plan na pierwsze pól roku jest określony wizami, które już zobie wyrobiłam – Chiny, Filipiny, Birma, Tajlandia. Bardzo chcę tez pojeżdzić po Korei, a moze tez wpaść do mojej ukochanej Japonii?
A tymczasem za kilka godzin lecimy do Manili na Filipiny, gdzie trzeba będzie sie zmierzyć ze zlożeniem nowego roweru i zacząć w końcu prawdziwe rowerowanie. Pierwsze 3-4 tygodnie z Zochą, co jest już niemal standardem, a potem sama tam gdzie koła się potoczą.

You may also like

6 comments

Ewa 12 grudzień 2013 - 14:38

Witaj Ewa 🙂
ależ byłam podekscytowana pojawieniem się nowego wpisu !
dziękuję za relację fotoreporterską – a w szczególności za zdjęcia jedzenia(to mnie zawsze najbardziej interesuje)
przyjemnej podróży do Manili i sprawnego składania roweru 😉
do następnego
Ewa

Reply
PiotrK 12 grudzień 2013 - 20:26

Ale Ci szybko poszło z info na blogu. Dzięki za update. W Szanghaju człowiek zmienia pogląd na to, gdzie jest centrum współczesnego świata. Może udałoby ci się umieścić na blogu trochę smaku i zapachu miejscowego jedzonka :).
Pozdrów Zośkę i miękkiego lądowania w Manili. Jak byście miały jakieś trudności, pamiętajcie, że na Filipinach wszystko da się kupić za „dolara”.

Reply
ewcyna 13 grudzień 2013 - 15:29

Dziekuje wam bardzo.
Wyladowalysmy miekko, ale potem juz bylo mniej przyjemnie. Oslabiajace goraco, widoki bezdomnych ludzi i nagich dzieci spiacych na ulicach, bieda, brud, bieda.. i proba regularnego wykiwania nas przez lokalnego nciagacza – ratowalysmy sie ucieczka wpoprzek glownej trzypasmowki i bylo troche strachu.
Mamy nadzieje, ze rowery nie odmowia posluszenswa bo wiele czasu sie z nimi biedzilysmy i skoro swit zamierzamy opuscic to miasto. Mam nadzieje, ze potem bedzie juz tylko lepiej…

Reply
Stanisław 13 grudzień 2013 - 19:30

Z wypiekami na twarzy przeczytałem pierwsze wpisy na Twoim blogu. Każda taka Twoja wyprawa rowerowa zapewne zmienia Ciebie i uczy nowego widzenia świata. Pokazuj ten świat jak go postrzegasz poprzez słowa i zdjęcia , co zapewne zmienia też widzenie świata nas wirtualnie podróżujących z Tobą.Pozdrowienia dla Ciebie i Zosi….

Reply
Mira 14 grudzień 2013 - 12:36

Ewo! Zosiu!
Będę z Wami cały czas mentalnie. Zdjęcia z Szanghaju świetne. Niech sobie chociaż popatrzę i poczytam jak tam zwykli ludzie sobie żyją. Bo Azjatów to widziałam tylko w Europie.

Reply
Ela 22 grudzień 2013 - 21:25

Dziewczyny trzymam za Was kciuki!!! Wesołych Świąt, gdziekolwiek jesteście:-)

Reply

Leave a Reply