Oman, kobieta i rower

by Ewcyna

Dzień, w którym odpadłam od góry zaczął się pięknie, no i .. na szczęście skończył też.

Oman to najbardziej strome podjazdy na świecie, każdy cyklista to powtarza i w sieci opisuje. Że nawet bez bagażu i na lekko jest trudno nawet pchać rower, co tam pedałami kręcić. Ze szutr i kamienie i w ogóle.

Odłóżmy na bok stereotypy. Obszar Zatoki Perskiej to nie tylko piach – teren Sułtanatu Omanu to też góry, i to jakie! Pasmo Al Hajar zajmuje całą północ kraju, najwyższy szczyt Jabal Shams ma ponad 3000 metrów. Wiedziałam o tym wszystkim, wiedziałam, że mój rower jest ciężki, no, ale ciągnęło mnie w ten górzysty interior. Wybrałam teoretycznie najlżejszy wariant, jedynie kilkanaście kilometrów szutru. Przecież do zrobienia, prawda? I zaczęłam pchać. A potem ciągnąć. Z każdym metrem było gorzej, za każdym zakrętem stromiej, ściana niemal pionowa. Zapieram się, pchać nie mogę, utrzymać nie mogę, ale ciągnę, może dam radę, co tam, ile jeszcze, ręce drżą, każdy mięsień drży, w głowie się kołuje, serce wali, zamiast do góry nogi obsuwają się, rower zjeżdża a ja z nim. Jedyny towarzysz niedoli, jedyna żywa dusza w okolicy, obserwujący od pewnego czasu moje zmagania młody Hindus, kierowca spycharki poszerzającej drogę powiedział, że jeszcze 2 km w górę a potem zjazd. A ja zrobiłam 5 km w 3 godziny. Pcham, ciągnę, niedobrze mi, mroczki przed oczami, muszę wrócić chyba i zaraz się rozryczę. Usiadłam na drodze z poczuciem totalnej klęski, poleciały łzy. Powiadają, że bariery mamy w głowie, a ja będę polemizować, że w ciele też. Kawałek, jaki został pod górę pokonałam z miejscowymi farmerami w ich pickupie. Prawem Murphego do szczytu było zaledwie kilkaset metrów, a nie kilka kilometrów. Atrakcje po drugiej stronie przełęczy pozwoliły mi choć trochę przełknąć porażkę.

 

Ale to było potem, zacznijmy od początku.

Formalności na granicy ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi w Hatta nie trwają długo – wiza w paszporcie, 50 dolarów w kieszeni mniej, stempelek, uśmiech pogranicznika i można jechać. Pomachiwania z przejeżdżających samochodów i ciężarówek i od razu człowiek jakoś pozytywnie nastawiony. Obawa przed nieznanym, jeśli jakiś się tliła, znika.

Zwłaszcza, że pierwszy nocleg, albo i kilka mam zapewniony u gospodarza z Warmshowers, Hameda w nadmorskim mieście Shinas, leżącym zaledwie dwadzieścia kilometrów od granicy. Możliwość noclegu w omańskim domu tym bardziej mnie to cieszy i dziwi, bo wiem, że kobietom bez męskiego towarzystwa raczej trudno byłoby znaleźć gościnę, bo to kraj tradycyjnie muzułmańskim. Przekonuję się niejedokrotnie, ze cudzoziemki mają w tej kwestii pewną taryfę ulgową.

Hamed jest nie lada osobowością wśród tutejszych cyklistów – to pierwszy lokalny podróżnik rowerowy, co więcej – w podróżach ostatnio towarzyszy mu żona i nawet film o tym kręcą. To jeszcze większy ewenement – tu kobiety nie jeżdżą na rowerach. Bo nie ma takiego zwyczaju, bądź jest to zabronione i źle postrzegane.

Choć rozmawiałam z nim właśnie przez telefon okazuje się, że Hamed jest w odległej o kilkaset stolicy kraju, Maskacie. Ale nic się nie martw, przyjedzie po Ciebie brat z mamą! Mówi. Faktycznie, niedługo podjeżdża Khalid, z przedniego siedzenia samochodu spogląda na mnie spowita w czarną abaję kobieca postać. Twarz zakryta burką, jedynie ciemne oczy przyglądają mi się z ciekawością. W domu pełno, bo właśnie zaczyna się długi weekend i jest rodzeństwo Hameda – są studiujące w Maskacie siostry, są dwaj bracia, żona i dzieci jednego z nich. Niemal wszyscy mówią świetnie po angielsku, a studiująca medycynę Hajar, była nawet na praktykach w Polsce!

– Kiedy? Pytam

W czerwcu odpowiada. Bardzo było zimno!

No tak, tutaj w czerwcu jest już dobrze ponad 40 stopni, nasze 20 z hakiem to dla miejscowych Syberia.

Choć od dłuższego czasu przebywam już w krajach muzułmańskich w Azji Centralnej to „stany” czyli Uzbekistan, Kazachstan czy Kirgistan trudno porównać do bardzo tradycyjnego w aspekcie traktowania religii Bliskiego Wschodu. Obserwuję otoczenie i zwyczaje w domu Hameda i zasypuję ich pytaniami – szczególnie dotyczącymi świata kobiet. Od jakiego wieku dziewczyny przykrywają włosy hedżabem? Czy kolor abayi od czegoś zależy, bo widzę kwieciste i jednolicie czarne? Morze tak blisko, czy chodzicie się kąpać? Czasem.. słyszę odpowiedź i już wiem, że to głupie pytanie. Kobiety się nie kąpią, mężczyzn w sumie potem te nie widywałam. Kobiety muszą zakrywać włosy wychodząc poza dom oraz przebywając w towarzystwie obcych mężczyzn – za takich uważa się wszystkich oprócz ojca, braci i męża. Czyli niemal zawsze.

Dziewczyny wyciągają mnie na spacer po wiosce. Dojrzałe kobiety, mężatki, szczególnie poza miastami zgodnie z tradycją noszą na twarzach maski czyli burki przykrywające dolną część twarzy. Zrobione ze skóry lub metalu, kiedyś miały za zadanie służyć jako ochrona przed pyłem, traktowane są także jako ozdoba i są symbolem wkroczenia w dojrzały wiek.

Ale ja powinnam mieć hedżab.. słyszę, gdy w końcu trzeciego dnia wyciągam aparat by uwiecznić tutejszą rzeczywistość i pstrykam zdjęcie Hajar, gdy kręci się przy śniadaniu bez nakrycia głowy. Jest mi potwornie głupio. Kobietom zdjęć robić nie wolno, a już na pewno nie bez nakrycia głowy. Należy jest spytać o pozwolenie, ale raczej i tak najczęściej się nie zgodzą, choć potem kilkakrotnie dostaję pozwolenie. Podobne zwyczaje panują na południu Iranu i na wyspie Qeshm.

Szkoda, bo kobiety wyglądają pięknie i kobieco w kwiecistych, zwiewnych abajach, choć te, zakładane „na miasto” mają kolor czarny. Mężczyźni wyglądają elegancko w nieskazitelnie białych odprasowanych dishdasha, oraz toczkowatych nakryciach głowy zwanych kummah. Poza tym uwielbiają perfumy.

Idziemy do meczetu mówi męska część rodziny, gdy o zachodzie słońca brzmi śpiew muezzina. Kobiety zostają w domu, ale też odchodzą się pomodlić. Śpiew nawołującego do modlitwy muezzina będzie mi towarzyszył przez następne miesiące. Pięć razy dziennie, z zegarkiem w ręku odmierza mój dzień docierając do najdalszych zakątków.

Następnego dnia Hamed pokazał mi okolicę. Siedzieliśmy jeszcze w samochodzie przed domem, gdy zaczął mówić o sobie i żonie. Nie zadawałam żadnych pytań, ale myślę, ze wiedział, że jest to temat szczególnie interesujący ludzi pochodzących z innych kultur.

– Nigdy nie dotknąłem innej kobiety przed moją żoną. Kocham ją i jestem z nią szczęśliwy. Opowiem Ci, jak się poznaliśmy.

Większość zawieranych w Omanie małżeństw jest aranżowanych. Gdy poczułem, ze chcę się ożenić i uzbierałem odpowiednią ilość pieniędzy – oba te czynniki musza wystąpić jednoczenie, bo za żonę w Omanie trzeba zapłacić rodzinie, a dobra zona tutaj kosztuje około 8000 riali (czyli jakieś osiemdziesiąt tysięcy złotych), powiedziałem o tym mamie. Mamy taką swatkę tutaj, mama do niej zadzwoniła. Swatka zna tutejsze dziewczyny na wydaniu. Najpierw szuka odpowiedniej kandydatki dla mężczyzny, gdy już takową znajdzie aranżujemy spotkanie obu rodzin. Krótkie, kurtuazyjne, może z pół godziny, zobaczyć się jedynie, obejrzeć nawzajem, zamienić kilka słow. W międzyczasie moja rodzina robi rozeznanie i sprawdza, jaką dziewczyna ma opinię, czy pochodzi z odpowiedniej rodziny. Nie może pochodzić chociażby z Beludżów.

– Beludżowie! Czy ty wiesz kto to są Beludżowie?

pochodzą z Iranu ..? odpowiedziałam bo coś mi tam gdzieś w głowie świtało

– Tak, z Iranu. Ależ to byłby wstyd takie małżeństwo z Beludżem! Duży wstyd! Hamedowi aż twarz się wykrzywiła z oburzenia. No, ale gdy się sobie spodobamy idziemy krok dalej i organizujemy zaręczyny. Po zaręczynach dopiero można się spotkać, porozmawiać, ale tez nie za długo i jedynie w czyimś towarzystwie. Po ślubie zabieram żonę do swojego domu i dopiero wtedy możemy być ze sobą.

Spojrzałam na mamę, drobną kobietę w kwiecistej abaji, która właśnie podeszła do samochodu. Ręką poprawiła hedżab a jej wzrok na dłuższą chwilę zatrzymał się na nas. Hamed szybko otworzył drzwi, by wyjść z samochodu. Nie powinien tak w nim siedzieć sam na sam z obcą kobietą.

– Mama wyszła za mąż jak miała 12 lat. Dziś ma 46. Przy popołudniowej herbacie Hamed kontynuował opowieść. Jest nas ośmioro, najmłodsza siostra ma 11 lat, ja jestem najstarszy, mam 32 lata. Omańczycy lubią dzieci, dodał śmiejąc się.

Z głową pełną pytań, po trzech nocach u Hameda czas było wsiąść na rower.

Droga do Maskat

Wąska nadmorska droga wzdłuż wybrzeża Morza Arabskiego to marzenie cyklisty. Piękny turkusowy kolor wody cieszy oczy, ale nie widzę, aby ktokolwiek się kąpał. Fakt, woda jest jednak dość zimna, bardziej jednak to kwestia miejscowych zwyczajów.

Pas lądu wzdłuż tego wybrzeża, na północ od gór Al Hajar, aż do stolicy czyli Maskatu to najbardziej zaludniony obszar w Omanie, długo chodzę wieczorem, żeby znaleźć miejsce i ukryć namiot pomiędzy otoczonymi murami domów. Plaże przed wieczorem zapełniaja się głównie męska młodzieżą, nie mam ochoty na takie spotkania. Zapewne mogłabym kogoś spytać, zapukać do bramy jak to robiły moje koleżanki, ale nie mam ani ochoty, prosić zresztą też nie umiem.

Trochę dla urozmaicenia, trochę ułatwienia kwestii noclegowej zbaczam nieco w góry. Oprócz imponujacych starych fortów w Rustaq i Nakhal, Sahil

Największe wrażenie robią na mnie wadi i gorące źródła. W jednym z nich pojawiłam się rankiem i gdy tylko znikają zajmujący to miejsce mężczyźni zanurzam się w wodzie po szyję. Oczywiście, mam na sobie ubranie. Potem czasami patrzyłam, jak kobiety z zachodu zakładają w stroje kąpielowe – naprawdę nie wymaga wiele zachodu by wyciągnąć z bagażu podkoszulek i spodnie za kolana, by nie razić swoim wyglądem lokalsów. Taka kąpiel podczas „namiotowej” podróży to rarytas, a gorąca kąpiel to już w ogóle. Z sentymentem wspominam Japonię i tamtejsze często przeze mnie odwiedzane gorące źródła- onseny.

W Maskat mam szczęście – ponownie przyjmuje na nocleg mnie miejscowy chłopak, Ali. To dobrze, bo choć koszt życia jest średni, to na tamtejsze hotele mnie nie stać. Ali pracuje przez większość roku w Holandii, zna Europejskie zwyczaje, ma tam dziewczynę.

 

Wydawało mi się, ze tyle wiem, Ewa. powiedział. Ale to złudne wrażenie. Moja kobieta w Holandii ma dziecko. Nigdy nie była mężatką, rozstała się z ojcem, ale maja dziecko. Przez dłuższy czas nie mogłem zrozumieć, jak to jest – kobieta nie ma męża, a ma dziecko? Po prostu nie mieściło mi się w głowie.

Mi też się wydaje, że coraz mniej wiem o życiu.

[cdn.. tbc..]

 

You may also like

1 comment

zofia 2 wrzesień 2021 - 20:43

Pięknie było, ale się skończyło… I czy jeszcze kiedyś się uda gdzieś pojechać? Nie wiem, już straciłam nadzieję

Reply

Leave a Reply to zofiaCancel reply