Jezioro Inle

by Ewcyna

Za Bagan skierowałam się w stronę następnej myanmarskiej atrakcji turystycznej jaką jest jezioro Inle na wschodzie kraju, rezygnując z pchania się bardziej na północ bo drogi w większości zamknięte. I tak mam dość tych tajniaków na karku, żeby się jeszcze bardziej narażać.

W drodze spotkała mnie miła niespodzianka – spotkałam pierwszych i chyba ostatnich jak sądzę w Birmie podróżników rowerowych. Sue i Charles są Brytyjczykami, którzy odchowawszy dzieci postanowili udać się na półroczną podróż po Azji Środkowo-Wschodniej. Jechaliśmy w tym samym kierunku, ale zamieniliśmy jedynie kilka zdań bo w przeciwieństwie do mnie mieli kolarzówki na bezbieżnikowych oponach, na których nędznie zwisały do połowy wypełnione sakwy. Ponownie zaczęłam się zastanawiać co mogę wyrzucić, żeby odciążyć rower, ale ponownie doszłam do wniosku, że wagę robi mi sprzęt kempingowy, komputer i zapięcie, a tych no raczej nie mogę się pozbyć. Sue i Charles w przeciwieństwie do mnie nie wiozą żadnego sprzętu, śpią w guesthousach i hotelach. Szczerze mówiąc to i ja póki co używam go bardzo mało a w Birmie prawie w ogóle, ale z uwagi na dalsze plany nie mogę tego zostawić niestety. I tak już odesłałam moje kryte buty i 3 kg innych rzeczy do znajomego w Japonii i bardzo się zastanawiam czy je ściągać z powrotem, bo mam w planach prowincję Yunnan w Chinach w kwietniu-maju, a to raczej górski teren.

Miałam niedosyt rozmowy i wymiany rowerowych doświadczeń z Brytyjczykami, ale traf chciał, że wpadliśmy na siebie ponownie 2 dni później, nie ukrywając obopólnej radości. Sue i Charles postanowili przejechać kawałek autobusem. Zaczęły się góry i po drodze widzieli mnie wspinającą się na 25 km podjazd – podobno nie mogli uwierzyć, ze się na to zdecydowałam. No, nikt nie powiedział, że będzie prosto a swoją drogą podjazd zrobiony przed południem nie był taki uciążliwy. Zaczęłam go dzień wcześniej wieczorem i jechałam po nocy ciemnej jak oko wykol licząc na jakiś dziki kemping, jakiś zjazd mały gdzie mogłabym się umościć ale nic z tego. Serpentyny i przepaść. I jadące w ciemności, oślepiające reflektorami ciężarówki. I tak gdy dotarłam do jakiejś górskiej przydrożnej restauracji wiedziałam już, że się stamtąd nie ruszę, choćbym miała siedzieć pod drzewem do rana. Ale nie było takiej potrzeby – właściciele tym razem jakoś nie wspominali o policji a seniorka rodu jedynie kiwnęła glową, że tak, mogę zostać i dala mi łożko pod ołtarzykiem Buddy. Umyłam się i padłam, a rano ze zdwojoną energią wjechałam do miejscowości Kalaw, która jest odpowiednikiem naszych Ustrzyk Dolnych lub Górnych.

Moich znajomych rowerzystów spotkałam po raz trzeci nad jeziorem Inle i tu już prawie się nie zdziwiliśmy. Zabrali mnie na przejażdżkę po jeziorze, no bo po to się tam w końcu przyjeżdza. Jezioro Inle jest malowniczo położone wśród gór i wzgórz stanu Shan, słynie z pływających upraw – grządki warzywno-kwiatowe dryfują sobie na poweirzchni jeziora. Choć to atrakcja turystyczna to zwyczjnie toczy się tu życie, ludzie mieszkają na jeziorze i z niego żyją. Na powierzchni jeziora uprawiane są warzywa, rosną kwiaty, oczywiście odbywa się pływający targ – wszystko dzieje się na łodziach. Słynni są rybacy wiosłujący w pozycji pionowej nogami – choć widzieliśmy tylko jednego i przypuszczam, że był podstawiony do robienia zdjęć. Tak czy inaczej była to miła odmiana od dość wymagającej i męczącej jazdy po birmańskich drogach.

You may also like

4 comments

Andrzej z Zakopca 24 luty 2014 - 17:12

Jestem pod wielkim wrażeniem Twojej rowerowej drogi .Czytam każdy wpis i podziwiam za odwagę .Życzę udanego każdego dnia, byś spotykała samych życzliwych ludzi na tym / dla mnie /wschodnim krańcu świata.

Reply
ewcyna 25 luty 2014 - 00:18

Andrzejku jestem tak chroniona ze nie ma za co podziwiac.. Pozdrawiam. Czy juz wiosna puka wam do drzwi?

Reply
Andrzej z zakopca 25 luty 2014 - 13:39

Oj ..tak puka puka…. wiosna od pierwszych dni lutego. Zima na Podhalu w tym roku była i jest wyjątkowo ciepła .Za oknem od dwóch tygodni przebiśniegi/bez śniegu/ Trzymaj się Ewuniu w tym nachodzącym dla Ciebie coraz cieplejszym tropikalnym klimacie .Dzięki za każdą relację .Dużo ciepłych pozdrowień .Dobrej drogi A.

Reply
Wyludniona stolica NayPyiDaw | Ewcyna 6 luty 2021 - 19:48

[…] znad jeziora Inle musiał niestety odbyć się tą samą drogą, bo na jazdę inną musiałabym mieć pozwolenie. […]

Reply

Leave a Reply to ewcynaCancel reply