Hirosaki i Aomori – jabłkowe zagłębie

by Ewcyna


W kwestii owoców Japonia jest bardzo uboga. Są przeokropnie drogie, czasem pozwalam sobie na grejpfruta no i raz nabyła przecenione jablko za około 3 zl sztuka. Widziałam też czereśnie z Ameryki, pudełeczko, w którym było mniej niż 20 sztuk kosztowało 400 jenów czyli jakieś 15 PLN.

Wczoraj dotarłam na samą pólnoc Honsiu, do Hirosaki, miasta w regionie, które centrum produkcji jabłek. Ku mojej radości na horyzoncie pojawiły się kwitnące obłędnie sady (pewnie w Polsce teraz jest tak samo:), które zastąpiły w dużej mierze nudnawe już nieco pola ryzowe..

Jabłko jest symbolem miasta Hirosaki i nawet noc spędziłam w miejscu, które się nazywa „Apple park”. Nasadzonych jest tam wiele odmian jabłoni, coś tam napisane tu i ówdzie w celu edukacji dzieci.. Jabłka są na każdym gadżecie miejskim i tak sobie myślę, że marketingu miejsc, w tym przypadku jabłkowego, mogłyby się uczyć władze Grójca, Warki czy Mławy..

Na a ja w Aomori zegnam się z Honsiu i płynę promem na wymarzone Hokkaido. Wyspę, którą zamieszkuje jedynie 5% populacji Japonii i na której podobno są konie (czyli mają się gdzie paść, czyli pewnie sa łąki!). Będę miała miesiąc na przemierzanie tamtejszych przestrzeni, co jest zgodne z moimi założeniami i cieszy mnie to bardzo. Mniej cieszy mnie prognoza pogody, w porywach 13 stopni a ja czapki uszatki nie wzięłam, popatrzcie państwo, nie pomyślałam 🙂

You may also like

0 comment

anawa 25 maj 2013 - 09:45

To upał masz – u nas dzisiaj 11 stopni i pada 23 godzinę miłej zabawy!

Reply
ewcyna 25 maj 2013 - 11:02

Kurczę, dopiero miałam wieści o upałach na polskiej ziemi..

Reply
anawa 25 maj 2013 - 12:31

Sytuacja zmienia się dynamicznie – ja tydzień temu byłam w Puszczy Białowieskiej i uciekałam w
upałach przed hordami komarów – nie można było nawet na sekundę rozłożyć mapy i każdy milimetr ciała mam pożarty :), a jak na wyspach – nie atakuję Cię żadne stwory latające?

Reply
ewcyna 25 maj 2013 - 12:57

Kochana, są rózne stwory latające.. jesli pytasz o komary to praktycznie ich tu teraz nie ma – pewnie za zimno :). Az dziw bierze przy tej ilosci pól ryżowych. Natomiast inne stwory latające, które mi się naprzykrzają to ogromne krukowate ptaszyska, które mi kradną żarcie z roweru. To znaczy kradły a teraz się zabezpieczam. Sprytne toto, znajdzie i wyciągnie bagietkę w 3 sekundy. Niech im w dziobach stanie!

Reply
ewcyna 25 maj 2013 - 12:59

Widzę, że w Bialowieskiej jak w Kampinoskiej – nawet siknąć nie dają..

Reply

Leave a Reply to ewcynaCancel reply